drewniana rzezba

drewniana rzezba

czwartek, 4 lipca 2019

W głowie mi huczy....

....bowiem spędziłam 1,5 godziny w kinie.
W charakterze opieki nad Krasnalami. Film był w technice 3D, animowany.
Plus polegał na tym, że bardzo wygodne były fotele - aż się zastanowiłam
czy nie dałoby się takiego zainstalować u mnie w pokoju.
 Okazuje się, że dzieciaki po raz pierwszy zdecydowały się na obraz w 3D,
dotychczas wolały zwykłe filmy.
Był tylko jeden duuuuży minus - decybele. Ja, która od jakiegoś czasu mam
olbrzymi niedosłuch  jednego ucha- siedziałam ogłuszona. Następnym razem
wezmę ze soba stopery. No a gdy dźwięk podkreślał dramaturgię tego co
się działo na ekranie - regularnie podskakiwał i drżał ów wygodny kinowy
fotel.
Widzów na sali było tak  pomiędzy 10 a 15 osób. Tu chyba też obowiązuje
zasada, że jak jest na sali  sześć osób to już można wyświetlać film.
Podobno dzieci już widziały pierwszą część, teraz  była część druga.
W kinie było "tylko" siedem sal kinowych i chyba w jednej z nich wyświetlali
 film o zdobywaniu Mont Everestu i też w technice 3D i kto wie czy nie będę
musiała na niego pójść, jeśli mój były wspinacz zassał, że jest tam grany.
Przezornie mu nic o tym nie wspomniałam, bo wredna przecież jestem, ale
powstrzymałam się gdy przyszło mi na myśl jaki będzie huk schodzącej
lawiny śnieżnej lub to wycie  wiatru, który tam wciąż wieje.
Na szczęście nie jest daleko, 2 przystanki metrem + 500m per pedes, bilety
oczywiście kupić można elektronicznie.
Dzieciaki przed seansem zaopatrzyły się w olbrzymią torebkę popcornu na
słodko, której zawartość wmiotły. W ogóle  miałam wrażenie, że większość
przyszła do kina głównie by się posilić - widocznie oglądanie bez ruszania
jamą gębową możliwe nie jest ;)
W poniedziałek  "moi" wyjeżdżają na trzy tygodnie, a my sobie pojeździmy
po Berlinie. Więc będą zdjęcia, oczywiście "domów" nie odpuszczę.

A na osłodę nieco już wyrośnięci The  Shedows:



Ależ to były prywatki!
Oczywiście posłuchajcie tego na YT.




18 komentarzy:

  1. Byłaś na Sekretnym życiu zwierzaków 2 ???
    Bo ja się wybieram z mężem :-)
    Niestety, też lubię popkorn karmelowy, co zrobić...Kupuję mały kubek, wtedy czuję się mniej winna. Pozdrawiam Krasnali, kinomanka ja. Rozumiem ich ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie na tym byłam. I nawet mi się podobało. Swoją drogą to nakręcenie takiego filmu nawet korzystając z techniki komputerowej to masa pracy. Nie jem popcornu, bo tuczy.Już nawet z cornfleksami na śniadanie się pożegnałam, bo tuczą.Po prostu kukurydza tuczy.No ale Krasnale chude jak psy bezdomne, to raz na jakiś czas, za własne kieszonkowe, mogą sobie zjeść. Babcia to im czasem funduje pizzę czekoladową albo sama coś piecze.Ale też nie często, bo córka od początku stara się ich hodować "dietetycznie i zdrowo"
      więc staram się nie podpaść;)

      Usuń
  2. Fakt, w kinie te filmy czasem lecą tak głośno, że idzie ogłuchnąć. Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tylko nie mam pojęcia dlaczego jest tak strasznie głośno.Kiedyś byłam w teatrze na musicalu "Metro" i było takie wzmocnienie, że normalnie wpakowałam sobie do uszu ad hoc zrobione zatyczki z chusteczki ligninowej.
      I od razu było lepiej.
      Miłego;)

      Usuń
  3. W Katowicach też mamy takie wielgachne kino, i też nie słychać własnego oddechu. Byłem raz, nawet nie pamiętam na czym, i mi się odechciało.

    The Shedows i Clif Richard, czyli zaczynaliśmy prywatki tak samo ;)))

    Udanego dnia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w Warszawie jest takich kin-molochów kilka, głownie przy galeriach handlowych, ale omijałam je zawsze z daleka.
      Po prostu trzeba tam chodzić ze stoperami, by nie oszaleć od tego nagłośnienia.
      Cliffowi potrzebny był jakiś zespół do akompaniowania i tak powstał The Shadows.Ależ to był szał, a każdy posiadacz ich kolejnego singla był "kimś". U nas na każdej prywatce obowiązkowo była "La cumparsita" w charakterze "ostatniego tańca", oczywiście włączana kilka razy.;)
      Tobie też udanego dnia, bez upału. U mnie +16 stopni teraz.

      Usuń
  4. Ale trafilas dzisiaj z tymi gitarowym kawalkami :) juz widze moich chlopakow, jak graja to tango, mmmm rozmarzylam sie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To włącz im, daj do posłuchania i może coś z tego będzie??? U mnie młodszy Krasnal ma lekcje gry na gitarze, to był jego pomysł. Nie wróżę nu sukcesów, bo w domu nie ćwiczy- tyle co na tych lekcjach 2 razy w tygodniu.

      Usuń
  5. Sa filmy ktore przymusowo nalezy ogladac w 3D bo inaczej traca - trojwymiarowosc dodaje dodatkowych wrazen.
    Na blogu ktory juz nie istnieje opisywalam o tym tak samo jak fotelach bo u nas w kazdym kinie sa z regulacja i mozna na nich lezec jesli ktos chce. W zwiazku z tym sa rozstawione daleko od siebie i innych rzedow czyli ilosc siedzen w sali zmalala.
    Coraz wiecej jest takich 3 D filmow chociaz u nas przewaznie wyswietlaja oba rodzaje i widz idzie na ten ktory woli a roznica w cenie biletu niewielka. Mnie tez oszalamia glosnosc ale widzac ze innych ludzi nie doszlam do wniosku ze to ja jestem nieprzystosowana do wspolczesnosci.
    Popcornu tez nie jadam i nie lubie jego zapachu - ale glownie nie rozumiem zaleznosci kino-popcorn? To nie mozna ogladac bez kukurydzy? Staloby sie cos zlego? Albo napoju przez poltorej godziny co ocaliloby mnie przed sluchaniem zegotania lodem?
    Od jakiegos czasu pootwierano w kinach bary alkoholowe ale nie widze by dzieki nim wzrosla frekfencja i uwazam to za beznadziejny pomysl.
    Ale ogolnie lubie chodzic do kina i chodze mimo ze kupuje rowniez w tv i ogladam filmy w domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ku memu zdziwieniu tu nie cuchnęło popcornem- widocznie był prażony dużo wcześniej i w odległym pomieszczeniu. Mnie najbardziej wnerwia to siorbanie przez rurkę resztek picia lub zabawa w "produkowanie" bąbelków.. Krasnalom zawsze tego zabraniano, więc w kinie picia nie biorą bo co za frajda skoro "siorbać" nie wolno?))))
      Odkąd w Polsce wszedł do kin popcorn i różne dania barowe ja przestałam bywać w kinie. W końcu co to za frajda oglądać film w oparach np. bigosu lub pieczonej kiełbasy? Co do głośności- pokolenie urodzone w latach 80-tych i każde następne ma problemy ze słuchem- to efekt ciągłego życia ze słuchawkami w uchu i zbyt głośnego nastawiania dźwięku, więc pewnie im ta wściekła głośność wydaje się być normalną.Jakoś ostatnio nie oglądam wcale filmów fabularnych, raczej same dokumentalne, przyrodnicze. Ale Tour de France oglądam co roku razem z A., choć na rowerze nie jeżdżę.;))

      Usuń
    2. Na szczescie w wiekszych miastach uchowaly sie kina tzw. DKF, albo studyjne. Zwykle nie ma w nich sklepikow z jedzeniem na wynos,czy tez z napojami w kublach z lodem. Jest kawa i napoje butelkowane. Ale najczesciej ludzie wchodza z mineralna i nieczesto ja popijaja.Zadnego ciamkania, siorbania, mlaskania. Publika kulturalna i zaabsorbowana filmem. Fakt, ze repertuat tam nieco onny niz w tych sieciowycj molochach.

      Usuń
    3. Ja już wyrosłam z filmów fabularnych- w TV oglądam tylko dokumentalne, których jest jednak sporo, poza tym jakoś ciągle mam za mało czasu. Ale tu nie mogłam Krasnalom odmówić, oni bardzo lubią gdy gdzieś z nami idą. Młodszy to nawet lubi chodzić trzymając mnie za rękę. No i czują się bardzo ważni, pilnują byśmy wysiedli z metra na właściwym przystanku i byśmy koniecznie usiedli jeśli jedziemy więcej niż 2 przystanki.

      Usuń
  6. Napisałaś: "Odkąd w Polsce wszedł do kin popcorn i różne dania barowe ja przestałam bywać w kinie". Mnie się wydaje, że to zależy od typu filmu, a co za tym idzie, jaka publiczność go ogląda. Rzadko chodzę do kina, ale jeżeli już, to staram się pójść na coś wartościowego. Skutki są dwa, siedzi ze mną od 5 do 10 osób, z czego połowa wychodzi po pierwszych dwudziestu minutach, i nikt nie żre popkornu i nie siorbie.
    Jak ktoś nie bawił się tak jedzeniem, jak był młody, to niech pierwszy rzuci kamieniem. Niesiorbanie to tak jak przejście obok kałuży, a nie przez jej środek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przesadzam- naprawdę nie chodzę od czasu popcornu do kina. Raz się "złamałam" i dałam się zaciągnąć przyjaciółce na "Miasto 44", do "Złotych Tarasów". Cuchnęło nie tylko popcornem ale i bigosem, który serwowano przed seansem. Siedziałam przytykając palcami uszy inaczej "nie szło". Film ten dla mnie,jako dla rodowitej starej warszawianki z rodzinną powstaniową historią - taki sobie, zbyt amerykański w stylu. Torlinie gdybym ja w domu, jako dziecko, siorbnęła czy zrobiła coś co nie przystawało do wizji "panienki z dobrego domu" to pewnie bym wyleciała przez okno z trzeciego piętra a w najlepszym razie babcia dostałaby ataku histerii, co wcale nie było zabawne, a mocno stresujące i czego unikałam jak ognia.
      Nawet sobie nie wyobrażasz jak byłam terroryzowana w domu.
      Począwszy od liceum do kina chodziłam wielce regularnie, do kina Stolica miałam raptem ze 250 metrów, do kina Moskwa ok.1,5 km i oglądałam wszystkie filmy. Niektóre nawet po dwa razy, z uwagi na towarzystwo. Po zamążpójściu nie miałam czasu na kino.
      Ale w czasach gdy można było oglądać różne filmy na video, wygodniej mi było obejrzeć je w domu, zwłaszcza,że znajomi prowadzili dobrze zaopatrzoną wypożyczalnię filmów a my mieliśmy bardzo dobry sprzęt.
      A teraz to oglądam już tylko filmy dokumentalne oraz...
      rok w rok Tour de France, chociaż nie jeżdżę na rowerze. Szkoda mi czasu na filmy fabularne.
      No a tu - przecież nie mogłam odmówić Krasnalom;)))
      Miłego;)

      Usuń
  7. Te decybele też mnie dobijają, zanim się przyzwyczaję, to mam ochotę iść do obsługi i prosić o wyciszenie.
    Czego nie robi się dla wnuków:-)
    Tak mała obsada na widowni zdarza się i u nas, kino kameralne, można powiedzieć:-)
    Gdzies mignęła mi reklama kina 7D, cokolwiek to znaczy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sądziłam, że dzieciakom też zaserwują takie nagłośnienie, bo skądinąd wiadomo, że dzieci mają jednak wrażliwy słuch i nie powinno się go uszkadzać taką ilością decybeli.
      Kino 7 D to chyba jest z efektami typu fotel ci fruwa pod tyłkiem i może dodatkowo jakieś zapachy cię atakują np. jak pożar na ekranie to czujesz woń spalenizny a jak na ekranie coś się w garze gotuje to po zapachu wiesz co, a jak ktoś wywala śmiecie do śmietnika to one cuchną.
      Po połowie sierpnia wraca szkoła, a wtedy nie mają czasu na kino;)))))

      Usuń
  8. Ja w kinach też nie wytrzymuję. Ostatnio byłam na koncercie Phila Collinsa w Warszawie. Mało nie ogłuchłam, choć ogólnie - nie żałuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na następny koncert lub wizytę w kinie weź koniecznie ze sobą stopery do uszu. Nie żartuję, to jedyny ratunek.

      Usuń