drewniana rzezba

drewniana rzezba

czwartek, 8 października 2020

Nic się u mnie nie dzieje.....

 ...............................................poza jesienią i covidem.

Covid wyraźnie  nabrał wiatru w żagle - w ciągu ostatniej doby w Niemczech przybyło ponad  CZTERY TYSIĄCE nowych zachorowań. Najwięcej w Berlinie, Bremie, Hamburgu.

A dziś u mnie za oknem jesiennie. Słońce chyba zmęczone letnimi  występami odpoczywa przykryte warstwą chmur. Do tego wieje  zimny wiatr , chociaż termometr mi wskazuje, że jest 15 stopni  ( ale w miejscu osłoniętym od wiatru)

Odkąd skończyły się upały moje balkonowe pelargonie  nabrały rozmachu- wyraźnie im lepiej. Dziwne te pelargonie- całą zimę mi kwitły na zewnątrz a teraz  naliczyłam w jednej ze skrzynek aż 15 łodyżek z pąkami kwiatów. No zgłupiały  chyba, zrobiły się wyraźnie  całoroczne, albo wręcz jesienno-zimowe.

Wczoraj odbyłam cotygodniową wizytę w sklepie, zaliczając w obie strony deszcz, ale nawet miałam parasolkę ze sobą, więc nie ucierpiałam. Co zabawniejsze  to cały czas świeciło słońce  i padał deszcz. Lunął solidnie gdy już byłam w domu, ale nadal świeciło całkiem dziarsko słońce. Tęczy nie było. Może ukradli?

A poniżej moje zwariowane balkonowe  kwiatki:


Jak widać: natka pietruszki, pelargonie, a z tyłu już kilka tych  lwich pyszczków, które wyraźnie są wielce ekspansywną roślinką- był jeden kwiatek, przekwitł i teraz są już 4 

A  tu pelargonie stojące na parapecie.

I jeszcze hedera, która w tym roku postanowiła jednak dać się hodować: 

Wiosną miała tylko jedną gałązkę.

A na parapecie okna  kuchennego mam taką roślinkę:

Ma zwyczaj zimować na dworze, nie mam bladego pojęcia jak się  to nazywa. Sądząc po listkach to jest jakiś sukulent, ale wszak pozory mylą,  jak powiedział pewien jeż złażąc  ze szczotki ryżowej.

ZUS każe mi udowodnić, że jeszcze  żyję i w tym celu przysłał mi druk, który mam koniecznie wypełnić i podpisać go w obecności pracownika naszego Konsulatu.

Musiałam w związku z tym zarejestrować się na stronie internetowej, wypełnić odpowiedni druk podając z grubsza  swe dane, wypisać po co chcę swą obecnością zakłócić miły spokój pracownika Konsulatu i od ręki dostałam termin wizyty.

W związku z covidem Konsulat nie przyjmuje nikogo "z ulicy", nie umówionego, telefonicznie też nie ma chęci się z petentami umawiać. Trochę jest to stanie tyłem do klienta, bo nie przypominam sobie by każdy obywatel RP miał obowiązek posiadania  komputera lub smartfona. No tak, ale nic dziwnego- jestem obywatelem  gorszego sortu, a na dodatek mieszkam w  niewłaściwym kraju.

Od poniedziałku do 24.b.m. są ferie jesienne - tylko zupełnie nie wiadomo gdzie jechać. Z całą pewnością nie nie ma co opuszczać Niemiec, ale i tu nie bardzo wiadomo co z tymi "wykopkowymi" feriami robić, bo pogoda  "niefajna", a sytuacja  covidowa wielce dynamiczna.

Miłego Wszystkim;)




29 komentarzy:

  1. Podobna roślinę mam w pracy i w domu na klatce schodowej, ale nie kwitnie tak obficie.
    U nas tez rekord zakażeń i śmierci.
    Posłowie w ograniczonej liczbie na sali obrad, ale szkoły pracują normalnie, widocznie nauczyciele są bardziej odporni.
    Roślinki na balkonie masz piękne, aż miło posiedzieć:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu jest codziennie podawany komunikat ile jest nowych zakażeń i zgonów. No cóż - każdy nowy wirus szuka swych żywicieli i jak na samym początku powiedział pan dyrektor berlińskiego Instytutu im. Roberta Kocha, musi tę nową zarazę odchorować 3/4 populacji świata i wtedy
      albo się odczepi, albo będzie kolejną chorobą sezonową jak grypa, ale zapewne będzie szczepionka.W Niemczech już jest w fazie testowania. Na razie jest zalecenie by się szczepić p. grypie. Już się w tym sezonie zaszczepiłam- robię to regularnie od 30 lat i jak twierdzi mój lekarz- mam szansę wcale nie zachorować albo w razie czego- przeżyć.

      Usuń
  2. Czy to nie hoja? Mam taką. Podobno w Berlinie godzina policyjna?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to nie hoja. Hoja ma kwiatuszki takie jakby były zrobione z wosku i ma nieco innego kształtu liście, poza tym jest rośliną pnącą, ta nie.Godzina policyjna w Berlinie jest od 23,00 do 6,00 rano i dotyczy tylko "posiadów" alkoholowych w lokalach lub na zewnątrz. W tych godzinach można się upić tylko we własnym domu, do lustra.W Europie jest zakorzeniony przesąd, że picie alkoholu dezynfekuje od wewnątrz a tak naprawdę alkohol osłabia odporność.

      Usuń
    2. Na pewno masz rację. Nie znam się dobrze na kwiatach. Tak skojarzyłam tylko.

      Usuń
  3. U nas dziś 4280 - nie jesteśmy gorsi! Nie będzie Niemiec pluł na w twarz - i tak dalej. I to nie dlatego, że ma maseczkę!
    Na forum dziś wysyp "antykovidowców", w stylu: "nie dajcie sobą manipulować, nie dajcie się zniewolić, epidemia to ściema - i tym podobne kwiatki. A ja widzę przecież, że nasz najlepszy-w-historii-rząd-jakiego-najjaśniejsza-jeszcze-nie-miała każdym posunięciem funduje nam nowy program - Lombardia+.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno jest jakiś nowy nierząd, zapewne sami super fachmani od wszystkiego. O tym, że jesienią będzie druga fala covidova to od samego początku mądrzy lekarze tu mówili. Mam dziwne wrażenie, że dopóki ludzie nie zaczną padać trupem na ulicy to niedowiarki będą głosić, że nie ma epidemii. Ja to bym takich przymusowo kierowała do szpitala by pomagali w pielęgnacji chorych, obejrzeli procedurę zaopatrywania chorego w respirator itp. A jakby się pozarażali to poczekałabym spokojnie aż padną trupem, bo po co takich durni leczyć,szkoda na nich czasu i pieniędzy. W latach sześćdziesiątych XX wieku demony szybkości złapani radarem musieli pojechać z pogotowiem do wypadku i zobaczyć na własne oczy jak to z bliska wygląda. Było to 100 razy lepsze niż najwyższe mandaty, tylko lekarze pogotowia zaprotestowali bo ci piraci drogowi to mdleli, więc lekarze mieli więcej roboty i zaprzestano udzielania tych cennych lekcji. Nic tak nie uczy ludzi rozumu jak obejrzenie bliźniego swego gdy ten jest ranny lub umiera z powodu krwotoku lub się dusi.

      Usuń
  4. Dzień dobry, ten kwiatek to rozchodnik okazały i jest byliną. Pozdrawiam Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, wiedziałam, że znajdzie się ktoś, kto będzie wiedział co to za kwiatek. Dziękuję ślicznie za informację;)

      Usuń
  5. Kwiatki Ci faktycznie szaleją, może to na skutek zmian klimatu? W każdym razie pięknie wyglądają.
    Ważne że żyjesz naprawdę. I w sumie to możesz się śmiać ZUSowi w twarz, że musi Cię utrzymywać na obcej wrogiej w dodatku ziemi. :)
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kotuś, przecież sobie emeryturę wypracowałam, nie jestem na zasiłku. Kilka razy dziennie myślę o tym,że w porę się przeniosłam do tej obcej ziemi.
      Miłego;)

      Usuń
    2. To musiałaś chyba bardzo dużo pracować:)))Ja z moją emeryturą na pewno bym nie przezyla w Berlinie,jak i podejrzewam większość z nas,ktorzy mają prawie 40 letni staż pracy.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że mieszkanie wynajmuję od rodziny, więc mogę płacić o 30% niższy czynsz niż obowiązująca cena rynkowa. Gdy żył mąż to wszystkie nasze wydatki skrupulatnie liczył i wyszło mu, że na nasze utrzymanie w sensie jedzenie, środki czystości, leki itp. to wydajemy (w przeliczeniu na złotówki) tyle samo co w Polsce. Teraz jestem sama, więc wydaję mniej. Oczywiście wspomagam się jeszcze pieniędzmi z wynajmu mego mieszkania w Warszawie. Oczywiście wynajmuję je legalnie i płacę podatek w Urzędzie Skarbowym jak również płacę agencji nieruchomości za to, że się tym mieszkaniem opiekuje.Ponieważ przeprowadziłam się z całym majątkiem ruchomym wszystko mam i nie muszę niczego dokupywać. Odpadły mi wydatki związane z samochodem, bo go odziedziczyła córka i to ona pokrywa wydatki związane z samochodem. Tu jest droga komunikacja, no ale dość rzadko ( wszak covid) korzystam z niej. Poza tym to mam tzw. rentę rodzinną, a mój mąż miał 46 letni staż pracy i zawsze dobrze płatną pracę. Oczywiście tylko z mojej własnej emerytury nie utrzymałabym się tutaj, bo miałam zaliczony zaledwie 22 letni staż pracy.
      Miłego;)

      Usuń
  6. Klik dobry:)
    Może to zimowa odmiana pelargonii? ;) :)))
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, nie wiem czy taka zimowa pelargonia istnieje, ale kiedyś trafiłam na YT filmik, w którym jakaś Rosjanka demonstrowała swoje pelargonie, które wcale a wcale nie wymagały zimowego odpoczynku i kwitły jak rok długi- tyle tylko, że kwitły u niej w mieszkaniu a nie na balkonie. Skądinąd wiem, że u niektórych w mieszkaniu jest niewiele cieplej niż u mnie na balkonie, a ubiegła zima była naprawdę b. ciepła,balkon na III piętrze czyli tak jakby w nowym budownictwie na IV, śnieg nie padał, były tylko przymrozki ale krótko i na tę wysokość nie dochodziły. Ciekawa jestem jak to będzie tej zimy.
      Serdeczności;)

      Usuń
  7. Cieszę się, że kwiatom covid nie zagraża, chociaż mutuje i mutuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jerzy, nigdy nie wiadomo co wirusowi może strzelić do RNA i w którą stronę zmutuje;)

      Usuń
  8. A nam malują świat na żółto, niektórym nawet na czerwono. Niech im będzie, ale jak mi znów zamkną operę, to..., to wtedy już wyjdę na ulicę protestować ;)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No może tak źle nie będzie- w końcu do Opery chadza znacznie mniej osób niż do kościoła.Lepiej nie protestuj, jeszcze się przeziębisz w czasie protestu;)
      Trzymaj się, miłego;)

      Usuń
  9. Ta pelargonia to rzeczywiscie jakas bardzo specjalna! Bardzo dorodna, zdobiaca balkon i dajaca Ci przyjemnosc.
    Ja tez tak mam z tym ZUSem - raz w roku musze im udowadniac ze jeszcze zyje ale rozumiem to i robie bez slowa. U mnie wyglada to tak ze wypelniam ich druk ktory jest w dwoch jezykach i ide z nim do notariusza ktorych tu pelno a korzystam z takiego w moim banku - przy nim podpisuje, notariusz tez plus daje swa pieczec i zalatwione. Bardzo malo biurokracji jednym slowem.
    A co sie dzieje z Twym innym kwiatem, tym ktory mial czerwone i opuszczajace sie kwiaty-wstazki?
    Tak to jest ze deszcze sa czescia jesieni......
    U mnie przydalby sie - mamy cudna "zlota" jesien ale sucha, a napisalam w cudzyslowie bo nadal zielono, nadal podlewamy choc juz nie codziennie.
    Podobnie jak Ty mysle wirus sam sie kiedys "wypali" a szczepionki tez troche pomoga. Na tych nie wierzacych w pandemie to wogole nie zwracam uwagi - przeciez niezbyt natykamy sie na zawalowcow czy rakowcow a wcale nie znaczy ze nie istnieja. Covid o tyle gorszy ze zarazliwy a to robi cala roznice.
    Anabell - nie przejmuj sie nimi - z ignorantami nie ma co dyskutowac.
    Trzymaj sie zdrowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem czy w tym roku też będzie zimą kwitła.Na razie wygląda zdrowo i rozwijają się nowe kwiaty. Co do covidu- rozbawiło mnie, że Trumpowie są zawirusowani, bo pan T. poddawał w wątpliwość istnienie wirusa i jego zaraźliwość.
      Kochana, nie przypominam sobie, bym miała jakiś zwisający czerwony kwiatek. Chciałam mieć dipladenię, ale jakoś nigdy jej nie kupiłam, bo nie mam gdzie jej na balkonie powiesić na takiej wysokości by ją swobodnie podlewać. W tym roku już trzeci raz będę udowadniać że żyję. Pierwszy raz musiałam to zrobić zaraz po przyjeździe. Mnie tylko wnerwiło, że nie mogłam się umówić telefonicznie i że chcą wydruk. Akurat mam drukarkę "trzaśniętą".
      Serdeczności;)

      Usuń
  10. Och -
    20 sierpnia umiescilas wpis pt. Stagnacja i tam zalaczylas zdjecie tego kwiatka, jedynie nie podajac czy kupilas czy nie - wiec o to zapytalam.
    Chorowala niejedna glowa panstwa czy czlonek rzadu ale ja podchodze do tego inaczej - ani mnie to cieszy ani smieszy. Owszem, wolalabym by prezydent Trump nalezal do wierzacych ale przynajmniej nie robi niczego na pokaz. Poczekaj na PO WYBORACH - i zobaczysz jak nagle demokraci przestana nosic maseczki.
    Poza tym widze ze wirus opanowal duzo wiecej niz nasze ciala.......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie kupiłam go, ja go fotografowałam w sklepie, ale nie kupiłam. Nawet nie miałabym gdzie go postawić. Potem o nim poczytałam i wiem, że trudny w hodowli.

      Usuń
  11. Pelargonie cudne, aż covid wydaje się mniej straszny...żartowałam :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beatko, wciąż czekam i czekam, że wreszcie wrócisz
      z "zawieszenia". Mam wrażenie, że najstraszniejsze w covidzie jest to, że chyba nadal nie za wiele o nim wiadomo, albo wiadomo, ale z jakichś względów się o tym głośno nie mówi.

      Usuń
  12. Jak się domyślasz - takie balkony to ja lubię :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pelargonie funkcjonują w temp. do -5 stopni, więc jeśli ta nadchodząca zima będzie taka jak w ub.roku to pewnie przetrwają. Temperatury, które nam podają są mierzone metr nad gruntem, no a tu mam wysokość 4 piętra współczesnego polskiego bloku.

      Usuń
  13. może przetrwają do wiosny bez szwanku :)
    a pietruszka wśród kwiatów fajnie wygląda!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś się ta pietruszka sprężyła i choć długo to trwało to jednak wyrosła.

      Usuń