Nie wiem co to za ludziki weszły mi "na plan", no ale przy okazji widać jak było jasno od sztucznych ogni. Pominę już milczeniem fakt, że aż trudno było oddychać, bo tyle fajerwerków płonęło i zanieczyszczało powietrze.
A poza tym same atrakcje były od południa- czołową atrakcją było dziś w Berlinie pęknięcie rury wodociągowej, która służyła miastu od lat dwudziestych ubiegłego wieku. Rura miała 67 cm średnicy i jak widziałam na zdjęciach to woda na ulicy w pobliżu pęknięcia sięgała panom "ratownikom" niemal do kolan.Tysiące mieszkańców od południa zostało pozbawionych wody, w tym również cztery budynki przy mojej ulicy. Wezwałam na pomoc zięcia i zaopatrzyli mnie w wodę, bo uruchomiono jakiś zapasowy wodociąg ze 250m ode mnie. Nie znam się na wodociągach, tylko nie mogę zrozumieć jakim cudem na "mojej ulicy" raptem cztery kamienice zostały odcięte od wody, bo ta awaria rury wodociągowej była dość daleko od mojego miejsca zamieszkania, w innej dzielnicy.I dlaczego tylko cztery budynki a nie cała jedna strona ulicy.
Jest godzina 2,45 Nowego Roku i właśnie naiwnie pomyślałam, że mogę się położyć spać, ale znów komuś coś odbiło i musiał sobie pacan postrzelać.
No trudno, poleżę, może wreszcie pójdą pacany spać.
U nas na szczęście hałasowali ok.22-23, a po północy jakoś krótko, więc czuję się wyspana!
OdpowiedzUsuńAle fakt, nie można wyspać się na zapas ani wstecz!
Z trudem, ale jakoś przetrwałam dzisiejszy dzień. Na szczęście jak na razie nic nigdzie nie pękło.
UsuńJa blam tak zmeczona, ze padlam o 0.30 i nawet kanonada nie przeszkadzala mi zasnac. Toya dostala od wetki masc do wcierania w dziasla i tym razem byla po prostu senna, nie trzesla sie, choc z lekka obawa patrzyla w okno. Nie probowala jednak wchodzic w panice pod lozko jak w zeszlym roku, a co dziwne, wtedy tez miala te masc, ale wtedy ona jakos nie dzialala. Ogolnie to bylo wiecej i dluzej niz w poprzednich latach.
OdpowiedzUsuńMój to najczęściej usiłował się podkopać pod podłogę, a gdy nie wychodziło to prosił by go wziąć na ręce.No ale mój to był mały, bo nie tylko,że jamnior a na dodatek był karłowy.
Usuńu mnie na głuchej wsi, jak co roku, wystrzeliło kilka rakiet na krzyż, a że mury domu dość wygłuszone, więc koty nawet nie zwróciły uwagi na tą mini kanonadę...
OdpowiedzUsuńza to nie ma nic fatalniejszego, jak awaria infrastruktury w takie bardziej świąteczne dni... kiedyś w Wawie pękła rura w samą Wigilię, ale że na osiedlu mieszkało kilka prominentnych osób, to do wieczora było już po wszystkim, a mróz był wtedy ostry i panowie z ekipy pomocowej lekko nie mieli...
p.jzns :)
Tak naprawdę to wszędzie powinien być zakaz strzelania, bo zwierzaki w promieniu 10 km od miejsca huku są spanikowane. W Warszawie ( a mieszkałam tam te drobne 74 lata) to ciągle były jakieś dziwne awarie. Na górnym Mokotowie to to były rzadkością, ale gdy osiadłam na Stegnach to już częściej się zdarzały. Na samych Stegnach to były ze 3 razy, ale wtedy zaraz podstawiali beczkowozy.
UsuńNieladnie te rury sie zachowaly konczac stary rok w ten sposob. Z pewnoscia szybko bedzie naprawione skoro objely tyle domow i rodzin nie mowiac o zalanej ulicy.
OdpowiedzUsuńMoja Bella niezle znosi fejerwerki co najwyzej chowajac sie pod lozko ale gdy sa bardzo bliskie i swiszczace. Powiedzialabym ze bardziej panikuje gdy do domu przychodza obcy ludzie.
Jako ze mieszkam teraz w strefie huraganow mam okna i szyby przeciwsztormowe co zarazem calkiem wycisza halasy z zewnatrz. Wieczorem siedzialysmy na balkonie i cos gdzies wybuchalo tepym odglosem a ona wogole nie zwracala na to uwagi. W nocy nie slyszalam nic, zreszta glowne sztuczne ognie odbywaly sie w wyznaczonych miejscach z czego glownymi byly plaze gdzie to ludzie mieli rowniez otwarte na cala noc restauracje, muzyke i wlasnie wspolne czekanie na polnoc i tam bylo bardzo fajerwerkowo.
Nasze rodzinne plany ostatniego dnia roku a byly od poczatku slabe chocby przez to ze corka musiala jechac do biura i pracowac do lunchu, zupelnie nie wyszly bo wieczor wczesniej gdy syn niosl sobie talerz z jedzeniem i piciem do stolu przy basenie w ktorym sie wczesniej moczyl wiec patio bylo troche mokre, poslizgnal sie i wywrocil uszkadzajac sobie biodro. W zwiazku z tym nie byl ani chetny ani sprawny jechac nad ocean tym bardziej ze wczoraj mielismy wrecz goracy dzien - w sloncu co najmniej +35 st. Mlodzi pojechali wiec we dwojke a ja ze synem siedzialam u nich w domu. Pozniej mielismy wspolna kolacje i odjechalam do siebie. W ciagu nocy nic a nic nie slyszalam. Zupelnie bylam zadowolona ze nie musialam byc na plazy w taki goracy dzien choc kosztem syna bolu.
Czy ten Nowy Rok przyniesie spokoj i pokoj na swiecie bardzo watpie, szczegolnie obawiam sie co wyniknie z eskalacji wojny izraelsko-palestynskiej.
Nic, wazne by w rodzinach bylo zdrowo i dobrze i tego pilnuje na reszte nie majac wplywu.
Zdrowia zycze Ci Anabell w tym Nowym Roku.
Czytałam wczoraj jakąś informacje, że w Sylwestra w którymś miejscu na Florydzie był jakiś huragan, ale nie podali gdzie dokładnie. Trochę mnie te wieści polityczne dołują, ale zaraz pukam się w czoło, bo stwierdzam, że niestety nie mam na to żadnego wpływu i co będzie to będzie, a zamartwianie sie i tak nie pomoże. Dobrego Roku Serpentynko!!!!
OdpowiedzUsuń