drewniana rzezba

drewniana rzezba

poniedziałek, 4 sierpnia 2025

Starość.....

 ..........to ponoć   nie  radość a  młodość  nie  wesele - jak mówi pewne  stare  przysłowie.  Wychodzi na  to, że życie  jako takie  to bardzo  dziwna przygoda i nie  ma  w życiu rzeczy  niemożliwych ani też na 100% pewnych i oczywistych.

Gdy byłam dzieckiem nie  mogłam się wręcz doczekać "dorosłości" bo  wydawało mi  się, że dorośli to mogą robić  wszystko o  czym  tylko zamarzą.W miarę dorastania   coraz  częściej  życie  mi pokazywało, że dorosłość to w  sumie  nic wspaniałego i właściwie  nie  było  się  do czego  spieszyć.

Dowiedziałam się dziś, że jestem jeszcze  młoda, bo w kraju, w którym teraz  mieszkam kobiety bez problemu dożywają w pobliże  setki, bo nie  da  się ukryć, że długość  życia wyraźnie wzrosła i dotyczy to obu płci. A panowie, głównie  z powodu  wielu nałogów, których  za nic  w świecie  nie mają ochoty się pozbyć, żyją jednak znacznie krócej.

Nie  wiem jak w Warszawie, ale tu jakoś dziwne to lato. Dziś przelatują nad  miastem deszcze, rano  po porannym  deszczu wybrałam się do sklepu i gdy  wracałam po kwadransie to ledwo  się doczłapałam  do  domu, bo po tym  deszczu  zrobiło  się tak duszno i  gorąco,  że  aż zaraz po powrocie zajrzałam  w pogodynkę i nieco zdębiałam, bo na termometrze  było raptem......19  stopni. Zajrzałam więc jeszcze  na "tradycyjny" termometr i ku memu zdziwieniu tam też temperatura wskazywała 19 stopni. Tak  się  tym zadziwiłam, że aż  sobie zmierzyłam temperaturę, bo pomyślałam  twórczo, że  skoro mnie tak  gorąco a zaokienne "wskaźniki" nie wskazują upału,  to może ja mam temperaturę - no nie, termometr  oznajmił mi na  wyświetlaczu, że mam  swą normalną temperaturę czyli "hashimotowe" 35,5, czyli u mnie  standard. Podumałam, podumałam i nagle  doznałam "olśnienia" - dziś jest u mnie  wiatr południowo-zachodni,  a więc nawiewa chmurzyska z  ciepłym  a nie  zimnym deszczem.

I mam na  zmianę  - albo takie  niebo nad głową:


 

albo słońce. Tego słońca to mało.  Za to  miejska zieleń jest szczęśliwa i gdy  wychodzę na  balkon  to mam taki  widok:




 Jak widać  dęby  burgundzkie już mają całkiem  spore  żołędzie. A moje "osobiste" balkonowe kwiatki prezentują  się tak:

                                                       



 

W tym roku ograniczyłam balkonową zieleń do minimum - jedna  skrzynka kwiatowa i jedna "ziołowa", a tym zielem jest  rozmaryn.  Mam draczny pomysł, by ów rozmaryn przetrzymać zimą w pokoju na oknie. A może i pelargonie mi spokojnie przezimują w  mieszkaniu?

Miłego  nowego  tygodnia - Wszystkim!!! 

 

                                                         

 

27 komentarzy:

  1. Słyszałem nieco inne przysłowie: Ślub to nie wesele.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No zdarza się, a my wcale nie mieliśmy wesela i w godzinę po ślubie kościelnym wyjechaliśmy w góry. I było super i przeżyliśmy razem 55 lat.

      Usuń
  2. Anabell, w mieszkaniu pelargoniom bedzie w zimie za cieplo, no chyba ze nie grzejesz w ogole w pokoju, gdzie mialyby stac. Ja swoje wystawiam na klatke schodowa i pieknie znosza tam zime, nawet dosc obficie kwitna.
    Pogoda u mnie taka sama, dziwne to lato, wbrew kasandrycznym przepowiedniom zielonych idiotow, mialo byc sucho i upalnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może je przezimuję na tym miejscu, w którym są teraz, tylko kupię w ogrodniczym taką wełnianą owijkę na skrzynki i zrobię jakiś "ekran" osłaniający je od wiatru. Bo w tym sezonie to one nie są na parapecie balkonowym tylko na okiennym. W ub. sezonach ciągle mi w te kwiatki kapało brudną wodą od sąsiadów z góry, więc zamiast 3 długich skrzynek mam dwie małe na parapecie okiennym i od brudów lecących od sąsiada kwiatki są oddzielone szerokością balkonu. Tu sprzedają w centrach ogrodniczych takie specjalne "szaliki" z owczej wełny do ocieplenia skrzynek. I to nawet zdaje egzamin, bo tej zimy były tak zabezpieczone skrzynki na balkonie u córki i kwiatki pięknie
      przezimowały. Tu na klatce nie ma ogrzewania i jest zimą całkiem zimno. Powiedziałabym, że ogólnie dziwna ta pogoda w tym roku, no ale może to normalne skoro ciągle niebo dziurawią jakimiś kosmicznymi "śmieciami".

      Usuń
  3. Wszystko jest subiektywne i jak mawia moja koleżanka- niektórzy już rodzą się starcami.
    Pogoda chyba wszędzie podobna, prawdziwe lato mój syn miał na Korfu, bez ekstremalnych upałów, bez deszczu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to Twój syn miał wspaniały urlop! Na całym świecie klimat się zmienił - pamiętam swoje wszystkie wakacje spędzane na Półwyspie Helskim ( to było wieki temu) ale zawsze lipiec był pełen słońca i od rana do 16,00 siedziało się na plaży od strony pełnego morza, a potem od 16,00 do wieczora plażowało się nad Zatoką, w której była nagrzana słońcem woda.

      Usuń
  4. Przy Twojej pogodzie ducha i podejściu do życia, starość nie grozi. Dożycie setki, jest jak najbardziej realne, czego z całego serca życzę i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwonko - ja po prostu zostałam tak wychowana - wychowano mnie na sceptyczko-realistkę. Od małego mi wkładano do głowy, że marzenia są owszem miłe, ale realne życie daleko odbiega od marzeń, od dziecka wiedziałam, że każde życie nie trwa wiecznie i tak jest ze wszystkim co żyje, że nie każdy człowiek jest chodzącym ideałem i że każdy dba raczej o własne niż cudze dobro i z natury jestem fatalistką przekonaną, że co ma być to będzie. Że nie wiadomo kto lub co nam programuje życie. Wychowali mnie rodzice mego ojca, ludzie, którzy przeżyli dwie wojny światowe, więc myślę, że ich sceptycyzm na pewno miał na mnie duży wpływ. I nadal uważam, że dobrze mnie wychowali i ten sposób wychowania powieliłam wraz z mężem gdy wychowywaliśmy córkę. A żyć chcę tylko tak długo dopóki będę "samoobsługowa"- na razie jestem i oby tak dalej. Trzymaj się dzielnie Iwonko - jesteś naprawdę dzielną osobą!!!!

      Usuń
  5. Mojej pogody to nie ma co komentowac - zawsze jak nie goraco i parno to przynajmniej cieplo. Dosc powiedziec ze w czasie tutejszej "zimy" najnizsza temperatura jaka mialam to +16 st. I caly czas zielono. Dla mnie nie tylko zbyt goraco ale nudno bez czterech por roku.
    Jak wczesniej zylam z ogrodami, grzadkami tak teraz, czesciowo przez Belle, czesciowo by nie zagracac mieszkania, nie mam zywych kwiatow i wcale mi ich nie brak - moze przez to ze dookola ich pelno a takze nieraz pomagam corce na jej grzadkach wiec tyle mi wystarcza.
    Jednego razu, gdy moje wnukowstwo bylo mlode, zostalam opieprzona za wyrazenie mego pogladu na mlodosc-starosc gdy powiedzialam ze troche falszywym jest mowienie ze dziecko rosnie, zycie przed nim - bo gdy sie zastanowic to w chwili urodzenia ma to swoje najdluzsze zycie ile kolwiek mu przeznaczone, czy to 5 lat czy 90, pozniej kazdy nowy dzien mu je tylko skraca czyli nie ma sie do czego spieszyc. Wnukow to przerazilo a syn mnie obszturchal.......Jednak to jest biologiczny fakt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie to ja bardzo nie lubię zimy - zwłaszcza zimy w mieście, bo zima w górach to jest piękna, ale w mieście to jakoś nigdy nie mogłam dostrzec niczego pięknego w tej porze roku. Jak dla mnie to wystarczyłyby 2 pory roku - lato i ciepła, sucha, kolorowa, pełna grzybów jesień. A deszcze powinny wtedy padać tylko nocą. Mnie od małego tłumaczono, że każdy nowy dzień to nas przybliża do końca tej wędrówki zwanej życiem, że każde życie kończy się śmiercią bo taka jest kolej rzeczy. I uważam, że trzeba dzieciom to tłumaczyć od samego początku - ja swojej córce też to mówiłam. I jej synowie też byli tak wychowani. Po prostu takie jest życie.

      Usuń
  6. Mowiec o starzeniu sie - za miesiac moj starszy wnuk bedzie mial 20 lat! Mlodszy 17 i pol a nowy rok szkolny bedzie jego ostatnim w liceum.
    Nigdy nie wierzylam ze doczekam .........

    OdpowiedzUsuń
  7. Serpentynko - dzieci jakoś szalenie szybko "się starzeją". U mnie starszy wnuczek w styczniu skończył 16 lat i idzie na studia, młodszy skończył w lutym 14. Moi młodsi od Twoich, bo ja, a potem moja córka, zaczęłyśmy rozmnażanie się dopiero po 30 roku życia. Najzabawniejsze, co do dziś mnie bawi - to gdy mi się przypomni, że córka zawsze miała mi za złe, że ja tak późno zdecydowałam się na dziecko, więc gdy ona zdecydowała się na rozmnażanie, to jej delikatnie wytknęłam , że zaczęła będąc zaledwie pół roku młodsza niż ja wtedy byłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znów mnie Google potraktował jak obcą - jeszcze trochę i zamknę ze złości blog na zawsze.

      Usuń
  8. Jak mnie coś po olewa, to mój syn mówi - starość nie radość. A ja mu zawsze odpowiadam - młodość nie wieczność. 🙃 To taka nasza rozmowa z której się śmiejemy 😅 pogoda nas w to lato nie rozpieszcza. W cieniu chłodny wiaterek, jak wyjdę na słoneczko to upalnie. Dlatego zrobiłam sobie w tym roku dwa lniane sweterki i są ciągle pod ręką. Rano zimno, wieczorem zimno. W południe jako tako 🤣🤣 jak to mówią, taki mamy klimat 🤷 pozdrawiam 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, lniane sweterki, to jest pomysł. Ja z gatunku tych, co wola zmarznąć, niż się spocić.
      Starość nie radość, młodość nie wieczność, też tak to znam. Aktualnie tkwię w maraźmie, kości i stawy bola, ale to znaczy...
      Znasz?
      Masz 35 lat, wstajesz rano, nic nie boli.
      Masz 45 lat, rano wstajesz, coś tam boli.
      Mas,65 lat, rano wstajesz, wszystko boli.
      Masz... lat, rano wstajesz, nic nie boli- sprawdź, czy nie umarłeś.

      Usuń
    2. Odpukać "w niemalowane drewno"- nic mnie rano nie boli, a jednak jeszcze jakoś funkcjonuję. Tylko gdy zarwę nieco noc, bo zbyt długo poczytam, to rano nie bardzo wiem czy żyję. Te lniane sweterki Anny są super - bardzo mi się podobają!!!

      Usuń
  9. Tak to już w tym życiu jest. Z roku na rok coraz bardziej tęskno do dziecięcych wolności i swawoli. Odwracają się te marzenia i dążenia o 180 stopni...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O powrocie do lat dziecięcych to absolutnie nie marzę- to były lata tuż po wojnie i fajnie niestety nie było. Za to Ty jesteś teraz we wspaniałym okresie życia - panie doktorze! Co prawda to będą w Ciebie orać, bo niestety taki jest los "świeżo upieczonych" lekarzy. Powodzenia Maksiu "na nowej drodze życia!!!!"

      Usuń
  10. Ani mi się waż o jakiejś głupiej starości pisać!!!! My jesteśmy ciągle młode a jak nam się jeszcze uda z Joasią spotkać w okolicach Ogrodu Botanicznego/ Łazienek Królewskich to będziemy młodziusieńkie :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty i Joasia to jeszcze jesteście młode. No nie wiem jak to będzie z tym spotkaniem, bo mieszkanie na Stegnach już sprzedane, co prawda kupione jest już inne , ale na razie tyle tylko,że kupione, a poza tym to już nie ja się będę o nie martwić tylko córka. Och tak - przydałoby się spotkanie w Łazienkach!

      Usuń
  11. Wiek to tylko umowne liczby, powtarzam, że choc cyferki się zmieniają, skóra to wysuszona śliweczka, to w glowie nadal siano!
    Bywają mlodzi a starzy i starzy,a mlodzi duchem.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lux - jakoś ogromnie zniknęłaś z sieci. Nie wiem nawet czy wiesz o tym, że ja od 2017r "buszuję" w Berlinie. Mam cichutka nadzieję, że będziesz do mnie zaglądać!

      Usuń
    2. Będę, oczywiście! Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  12. Śliczne te pelargonie. One przezimują na balkonie, tylko trzeba je owinąć delikatnie włókniną zimową ( zwłaszcza doniczkę) i od czasu do czasu lekko podlać, by korzenie były w wilgoci- sucha ziemia i mróz to dla rośliny śmierć.
    Ja na lato nie narzekam, ciepło, od czasu do czasu przeleci deszcz. Jednak czuć już w ogrodzie jesień. Trochę za wcześnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - kupię te szaliki z owczej wełny na skrzynki i mam wrażenie, że spokojnie przezimują.

      Usuń
  13. Pamiętam, że nie mogłam się doczekać "osiemnastki". Potem, po jej osiągnięciu zauważyłam, że świat jest taki sam jak przed. Nic się nie zmieniło, tylko obowiązków przybywało. U mnie pogoda jest w sam raz, jakby wiedziała, że kupiłam sobie rower. A zieleń miejska za oknem taka sama jak u Ciebie. Piękne widoki. Co do wieku, to mówię, że to tylko liczba w głowie. Nie myślę o tym. A że lata upływają, widzę po tym jak mój wnuk rośnie. A rośnie, jakby się z kim ścigał.
    Pozdrawiam serdecznie Kochana...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osiemnastka nieco mnie rozczarowała, zwłaszcza, że na filmy dozwolone od 18 lat chodziłam gdy miałam lat 16, po prostu jakoś wyglądałam "staro". U mnie w tej chwili +25, ale wiatr leciutki jest z południa i jest b.b. ciepło- i jak na razie to cały tydzień ma być taki, a na czwartek i piątek prognozują powyżej 30 stopni - niestety. Moi wnukowie też szybują w górę, młodszy to nawet przerósł już starszego, obaj gonią wzrostem swego ojca, który ma te drobne 190 cm wzrostu.

      Usuń