drewniana rzezba

drewniana rzezba

wtorek, 11 listopada 2025

Niestety jesień

 

 

Nie myślcie, proszę,  że to jest wczesny poranek - nie to już jest południe a nawet już niemal godzina  13,00 - i tak  wygląda 90%  ulic w dzielnicy  w której mieszkam. Po prostu wciąż nie ma  rąk  do pracy.

Raz  na klika  dni czasami jakaś litosierna  dusza zgarnie  liście  pod ogrodzenia trawników lub na mikroskopijny  skrawek  ziemi  pod drzewami i wtedy  wygląda to znacznie lepiej. Ostatnio to chyba raz na dwa tygodnie  zjawia  się ekipa  miejska i zbiera te  liście.  

I ja  chyba jestem niedorozwinięta  umysłowo bo nie mogę pojąć tego braku  rąk do pracy w kraju, który niemal nałogowo  przygarnia ludzi z całego świata. Nie mam pojęcia kto wymyśla te przepisy regulujące ich pobyt tutaj. Z reguły przyjeżdżają  tu ludzie młodzi i przez  dwa lata  nie  wolno im podejmować  żadnej pracy  bo się mają  wpierw  nauczyć języka. 

Mnie osobiście nauka niemieckiego  wcale  nie idzie. Mam za sobą już ponad 100 dni nauki i niestety nie polubiłam tego języka - no a gdy mam coś pojąć " ze słuchu" to klęska absolutna jeśli mówiący  nie jest  zawodowym lektorem. Poza tym jestem typowym wzrokowcem i znacznie  łatwiej mi  zapamiętać znaczenie wyrazu który mogę po prostu odczytać. I to zapewne  jest  wszystko normalne bo : primo-jestem już stara,  secundo - ta aplikacja  z której korzystam wykorzystuje w sferze  dźwiękowej nagrania tych  co biorą udział w lekcjach i bardzo  często jest tak, że zupełnie  co innego słyszę niż potem mogę odczytać widząc ten wyraz. No ale tak  to jest gdy  się  człowiek uczy  zdalnie  a nie na kursie lub ma prywatne lekcje u zawodowego lektora. No ale jest jak jest- jak mówili filozofowie. Najbardziej  lubię gdy jest podane  nowe słowo a do niego kilka różnych jego tłumaczeń po polsku i w 95% na 100 wpadam w ogromne  zdziwienie, że wiem co to słowo znaczy po polsku. 

Raz, jeszcze  w  szkole w podstawowej,  zaczęłam  chodzić na kurs  języka  niemieckiego, ale po trzech miesiącach kurs  się skończył bo dzieci nie  chodzące na ten kurs wyzywały nas od "miłośników szwabów" i grupa  chętnych na ten kurs się rozpadła. I wspominając  tamten  czas zupełnie  się przestałam dziwić że  całkiem  spora  część moich znajomych była  wpierw  zdegustowana faktem że moja  córka  wyszła za mąż za Niemca a potem mocno zostaliśmy potępieni gdy wyjechaliśmy do Niemiec, bo w Polsce już nie mieliśmy  bliskiej  rodziny. A tak  nawiasem mówiąc - każdej matce  życzę  takiego  zięcia jak mój - wiem  co piszę,  bo już 22 lata  minęły od chwili gdy  staliśmy  się  rodziną. I tak cichcem, cichcem minęło 8 lat od  chwili mojego  zamieszkania w Berlinie. I nadal lubię to miasto choć chwilami  jego rozległość  mnie poraża i nadal większość  dzielnic  znam tylko i  wyłącznie  z planu miasta a nie  z osobistego kontaktu. Ale prawdę pisząc  nie  da się ukryć, że niektóre  dzielnice  Warszawy, mego miasta  rodzinnego-też  znałam tylko z planu  miasta i nigdy w nich nie  byłam bo nie miałam po co tam być.

Pisałam tu  niedawno, że  wsadziłam  do wody  dwie pestki  awokado i nawet dałam  ich  zdjęcia. A tu  ciąg dalszy:


 Jedna  z pestek posadzonych do doniczki  już wykiełkowała, a druga niestety jeszcze  nie. Jest jakby  nieco opóźniona  w rozwoju,  korzonek też  wypuściła  ze  sporym opóźnieniem.

A oleander, który już  wypuścił  w  wodzie korzonki  też  dostał  swoją  doniczkę i prezentuje  się tak:


  I mam  w tej  chwili swego  rodzaju żłobek na oknie  kuchennym. Czekam aż druga  pestka  awokado też wykiełkuje. Tak na  moje  oko to ona  ma  ze dwa tygodnie  opóźnienia  w rozwoju w porównaniu do tej, która  już wykiełkowała.

Pogoda niestety zupełnie  nie  zachwycająca, co chwilę  przelatują deszczyki a +8 też jakoś  nie grzeje.

Miłego  dnia  Wszystkim!!! 

19 komentarzy:

  1. Dopoki beda rzadzili socjalisci i socjalisci w przebraniu chadekow, to zadnego pasozyta nie zmusza do pracy. Oni nawet za wlasna islamska du*a nie posprzataja, w tych ich domach azylanskich sprzataja zalogi niemieckie, jakim wiec cudem mogliby zamiatac ulice z lisci. Oni nadaja sie jedynie do handlu narkotykami i kradziezy. A czasem gwaltu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie naprawdę nie starcza rozumu z tym importem "siły roboczej". Zwłaszcza teraz, gdy w Niemczech jest nadprodukcja wszystkiego - zresztą nie tylko w Niemczech bo i w innych krajach europejskich również a wszystko przez przerzucenie produkcji do innych krajów gdzie był nadmiar rąk do pracy. Gdy wchodzę do któregokolwiek wielkopowierzchniowego sklepu i widzę te kilometry zastawione towarem którego nie ma kto kupić to się cieszę, że może uda mi się nie doczekać światowego super kryzysu wywołanego nadprodukcją.

      Usuń
  2. Trzymam kciuki za awokado, żeby dobrze rosło. A Tobie gratuluję ośmiu lat i nich Ci się nadal dobrze tam mieszka. U mnie też mówi się o braku rąk do pracy, choć mój pogląd jest taki, że po prostu proponują zbyt niską stawkę godzinową.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja odnoszę wrażenie że Ziemia jest kolejną planetą która zbliża się do kresu swego żywota i nie jest to wcale a wcale nieprawdopodobne. I za jakiś czas potomkowie Ziemian gdzieś na odległej od Ziemi innej planecie będą, podobnie jak my dziś, zastanawiać się skąd się wzięli w innym odległym bardzo od Ziemi zakątku Kosmosu. Bo choć widzimy nocą niebo pełne gwiazd to tak naprawdę jesteśmy w dość pustym zakątku Kosmosu.

      Usuń
  3. Do zamiatania ulic potrzebna znajomość języka?
    U nas tez takie obrazki, ale nie wiem czy z lenistwa czy z założenia.
    Dziś tak ciemno na zewnątrz, że na klatce schodowej światła same się zapalały rano...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie te późno jesienne i zimowe ciemności nie są wcale fajne. W tej chwili u mnie jest niemal godzina 17,00 i już trzeba świecić światło bo ciemno. A niebo wcale nie jest zachmurzone.A wiesz jak mnie to dziwi z tą znajomością języka- już ósmy rok tu jestem i dopiero teraz dojrzałam do tego żeby nieco tego niemieckiego liznąć. Mnie naprawdę ten język zupełnie "nie leży".

      Usuń
  4. Długo nie pisałaś Aniu. Zaczynałam się martwić o Ciebie...
    A jeśli chodzi o hodowlę avocado to od dziś czekam na Twoje osobiste owoce :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie piszę bo tak naprawdę nie ma o czym- marazm i stagnacja nie wymagają żadnych opisów. Na szczęście jakoś to życie przetacza się obok mnie dość bezboleśnie. A jedynym moim obowiązkiem jest zadbanie o siebie a to też temat mało ciekawy. Jedno co mogę napisać- wszystko tu
      podrożało i będąc sama wydaję na życie tyle co wydawałam przedtem na nas dwoje a naprawdę nie przybrałam na wadze ani szafa ubraniowa nie pęka w szwach od nadmiaru ciuchów.

      Usuń
  5. Aplikacja lepsza niż nic, pamięć się nie rozleniwia. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aplikacja jest o tyle wygodna, że mogę ja włączyć o dowolnej porze nawet leżąc wygodnie na sofie.

      Usuń
  6. Problem z emigrantami to swiatowy problem, kazdy kraj ma z nimi klopoty - i jak Ty nie rozumiem po co ich tylu nawpuszczano.
    Gratuluje rocznicy i zycze dalszych milych lat w Berlinie.
    Ja tez, mimo 42 lat tutaj, lepiej rozumiem jezyk pisany niz mowiony - bo ilez tu roznych akcentow zmieniajacych brzmienie a takze niechlujnosc w wymawianiu. Na przyklad gdy rozmawiam z kims przez telefon od razu mozna wyczuc czy to czarny, czy zolty, czy latynos. Najlepiej i najszybciej czlowiek sie uczy obracajac wsrod tubylcow bedac jakby zmuszonym zapamietywac i rozumiec.
    Zasylam duzo serdecznosci.

    OdpowiedzUsuń
  7. No właśnie- ten nadmiar urozmaiconej "etniczności" nieco mnie denerwuje w tej aplikacji. A tak poza tym to wielka wygoda - my korzystamy z niej "grupą rodzinną" - starszy wnuk uczy się polskiego, córka - hiszpańskiego, zięć doszlifowuje francuski którego uczył się jeszcze w szkole podstawowej no a ja tego zupełnie nie leżącego mi niemieckiego.

    OdpowiedzUsuń
  8. Z językiem niemieckim też mam do czynienia na co dzień. Nie żebym cokolwiek rozumiał. Irytują mnie zwłaszcza te kilometrowe słowa, składające się z połączonych ze sobą pojedynczych słów, które muszę nieraz wypisywać na rysunkach. Literka po literce, bo całego słowa żaden uczciwy człowiek nie jest w stanie zapamiętać.
    Gratuluję awokado - mnie nigdy nie udało się nic wyhodować z pestki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście znienawidziłam niemiecki w dzieciństwie bo gdy babcia i dziadek (którzy mnie wychowywali) chcieli powiedzieć w mojej obecności coś, czego nie powinnam była słyszeć to....rozmawiali po niemiecku, bo uczyli się tego języka w szkole - babcia w zaborze austriackim, dziadek w zaborze niemieckim. W polskim języku technicznym jest sporo słów rodem z języka niemieckiego.Kiedyś udało mi się wyhodować palmę z pestki daktylowej. Teraz postępowałam zgodnie z przepisem wyczytanym w sieci. Trochę wydawało mi się dziwne, że kazali z pestki usunąć skórkę i potem pilnować by utrzymywać poziom wody do wysokości połowy pestki, no ale tym razem przestrzegałam porady no i się udało. Ta pierwsza pestka gdy ją wsadzałam do doniczki to miała już całkiem długi korzonek a korzonek tej drugiej już był co prawda widoczny ale jeszcze do końca pestki nie wyszedł więc być może, że za wcześnie go do doniczki wsadziłam.

      Usuń
  9. Język niemiecki miałam w liceum i moja germanistka uważała, że znałabym ten język świetnie, gdybym tylko chciała uczyć się słówek. Dzisiaj moja znajomość rosyjskiego czy niemieckiego jest zerowa -wszystko zapomniałam. Dawno temu też próbowałam wyhodować owoc z pestki, ale mi się nie udało. Dlatego Tobie gratuluję sukcesu. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w liceum miałam łacinę i rosyjski. Rusycystkę miałam świetną i choć wtedy nie lubiłam rosyjskiego to potem bardzo mi się ten język przydał w pracy. Dotąd nigdy niczego z pestki nie próbowałam wyhodować więc jestem jak na razie zachwycona. Ale fakt, że postępowałam zgodnie z tym co wyczytałam w sieci no i jak widać udało się. Kiedyś to nawet udało mi się wyhodować cytrynę z pestki, ale padła gdy wyjechałam na wakacje.

      Usuń
  10. Klik dobry:)
    Wokół mnie także jesień, a liście są sprzątane każdego dnia.
    Dawno temu wyhodowałam z pestki palmę daktylową. Urosła olbrzymia!
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Kiełkowała bardzo długo. Ktoś mi powiedział, że najpierw rośnie korzeń, a na wierzchu się pokazuje dopiero wtedy, gdy korzeń oprze się o dno doniczki.

      Usuń
  11. Tu też wpierw wyrósł korzeń i wtedy wsadziłam ukorzenioną pestkę do doniczki.

    OdpowiedzUsuń