W co się bawić, gdy książka, którą czytam okazała się trudną do czytania
cegłą? Jestem w trakcie czytania książki K.Deschnera "Kryminalna
Historia Chrześcijaństwa". Nie wiem, czy to wina autora czy może tłumacza,
ale jakoś nie mogę jej "strawić".
Więc aby poprawić sobie humor sięgnęłam po "Aforyzmy o mądrości życia"
Schopenhauera. Często zaglądam do książek napisanych przez filozofów, to
naprawdę dobra i ponadczasowa lektura. A oto kilka porad Schopenhauera:
"Samotność jest lepsza od towarzystwa ludzkiego".
Ja nawet mogę się z tym zgodzić, bo lubię samotność. Gdy jestem sama, to
nie jestem narażona na różnego rodzaju przykrości, jakie mogą mnie spot-
kać w towarzystwie ludzi. Ale czy to co jest dla mnie miłe, przyniesie zadowo-
lenie osobie, która nie znosi samotności? Wszak są osoby nieznoszące
samotności, którym do szczęścia potrzebna jest obecność innych ludzi,
również tych, z którymi muszą współzawodniczyć lub toczyć walkę.
"Nie należy rozpuszczać wyobrazni".
Niewątpliwie nadmierne "rozpuszczanie wyobrazni" może doprowadzić do
utraty poczucia rzeczywistości. Ale to przecież wyobraznia prowadzi nas
do postępu, trafia tam, gdzie myśl racjonalna nie ma dostępu. A więc chyba
kontrolowana wyobraznia może nam dać szczęście.
"Przyzwyczajaj się do myśli,że wszystko utraciłeś i nie myśl nigdy o cudzych
rzeczach, że mogłyby być Twoje".
Niewątpliwie, gdy dopuści się do siebie myśl o stracie, to w chwili, gdy ta
strata nastąpi, mniej będziemy ją odczuwać. Ale wiele osób obojętnieje
wtedy wobec tego co posiada i przestaje tego bronić, na zasadzie : no cóż,
było- minęło. Natomiast jestem przekonana, że druga część tej tezy jest
bardzo słuszna- to, że nasza koleżanka posiada dziecko i czuje się
szczęśliwa, nie oznacza, że i mnie posiadanie dziecka da zadowolenie i że
będę się czuła szczęśliwa.
"Wyrabiaj w sobie zwrotność myśli".
Jeżeli idzie o odwracanie swych myśli od każdego niepowodzenia lub
zawodu to dobry nawyk. Rozpatrywanie w kółko swych niepowodzeń,
bez konkretnego planu naprawczego nikomu nie przyniesie pożytku.
"Należy być nieustannie czynnym, jest to potrzebne do szczęścia, bo siły
są na to, by były używane".
Jest to dobra zasada, ale chyba nie przyniesie ona szczęścia tym, którzy
z natury nie są czynni, preferują natomiast życie kontemplacyjne. To
ci, którzy szukają szczęścia w zamkniętych klasztorach.
"Nie trzeba naśladować innych".
Zgadzam się z tym, z pewnym jednak zastrzeżeniem. Dobrze jest czerpać
dobre wzorce, a więc takie naśladowanie innych chyba jednak jest wska-
zane. W końcu nie każdy potrafi sam coś dobrego wymyślić.
Przepisy na szczęście, przekazane przez Schopenhauera, oparte są na
pesymistycznym założeniu, na nieufności do życia i innych ludzi.
Czasami mam wrażenie, że filozofia szczęścia Schopenhauera jest bardzo
bliska psychice Polaków.
A co Wy o tym myślicie, napiszcie, proszę.
:) Z pewnością każdy znajdzie w tych "przepisach na szczęście" odniesienia do własnych doświadczeń i własnego życia. Uwielbiam być sama w domu i najlepiej mi się wtedy pracuje. Nikt mnie nie rozprasza i zazwyczaj nie pojawiają się wtedy żadne nagłe powody, bym musiała odrywać się od tego, co akurat robię. Jednak cieszy mnie, kiedy słyszę przekręcany klucz w zamku... Moja samotność nie jest więc chyba samotnością, tylko raczej oczekiwaniem w dobrym nastroju na powrót bliskich. W kontekście mojego życia samotność sensu stricte, byłaby nieszczęściem.
OdpowiedzUsuńAle to ja. Stan ten ma przecież różne postacie i różne konteksty. Dom pełen ludzi nie zawsze oznacza brak samotności. Można być samotnym wśród tłumu... Innym przypadkiem jest samotność z wyboru. Póki jest to stan naturalny, wszystko jest OK. Najgorzej, jeśli mimo rozpaczliwych wysiłków, zmiany tego stanu przeprowadzić się nie da.
Wyobraźnia... Hmmm... Bez niej trudno byłoby poruszać się bezpiecznie po życiu. To ona sprawia, że plany uskrzydlają, ale pomaga też przewidywać konsekwencje działań i ustrzec się błędów. Myślę, że dopóki wyobraźnia jest motorem, wszystko gra. Ale i w tym przypadku zasada "znaj proporcjum, mocium panie" wydaje się być słuszna, by nie ulec złudnym perspektywom, lub przeciwnie - lękom paraliżującym działanie. Nadmiernie rozbuchana wyobraźnia może szkodzić. Z tym się zgadzam. :)
Co do przywykania do myśli o utracie wszystkiego... Przecie w istocie tak właśnie jest, bo nawet, jeśli nie zdarzy się nic gwałtownego, to i tak nasz czas tutaj jest ograniczony. Ale choć dobrze jest o tym pamiętać, to uczynienie z tej myśli głównego założenia w życiu raczej (moim skromnym zdaniem, rzecz jasna) szczęścia nie przysporzy. I nie o utratę majątku, czy wygód mi chodzi, a o niebezpieczeństwo nabycia przeświadczenia, że żadne działanie nie ma sensu, bo na nic się zda... Z drugą częścią tezy, o której wspomniałaś, zgadzam się w pełni, jak również z tym, co napisałaś odnośnie "zwrotności myśli". :)
Co do bycia czynnym, to myślę sobie, że o właśnie o czynność umysłu i ducha chodzi. Wszak nieczynnym fizycznie można być z różnych względów, co nie przeszkadza w rozwoju intelektualnym. Lenistwo intelektu jest chyba największym marnotrawstwem żywota. Każdy może dążyć do bycia lepszym i odnaleźć w tym spełnienie. Wydaje mi się, że tych właśnie sił nie wolno marnować.
Jeśli chodzi o naśladowanie innych, to skłonność do takich zachowań mamy wrodzoną i leży ona niejako u podstaw naszego instynktu. Nie może więc być tak do końca zła. :) Podobnie jak Ty, uważam, że nie ma nic złego w czerpaniu dobrych wzorców. Sądzę też, że bez względu na wiek, dobrze jest mieć w życiu mentora. Ja mam i sobie chwalę. :)
Również na niwie zawodowej czerpię z doświadczenia innych, malując kopie dzieł dawnych Mistrzów. To jest bardzo dobre ćwiczenie, bo nie pozwala zastygnąć wokół jednego stylu. Jest w tym jednak pewne ryzyko, jeśli nie ma się dystansu, a działanie jest mechaniczne i bezkrytyczne. Bardzo łatwo wówczas przekroczyć pewną subtelną granicę pomiędzy twórczością, a odtwórczym powielaniem wzoru. Żeby więc z naśladownictwa wynosić praktyczne korzyści dla rzeczywistego rozwoju, potrzebne są zarówno dobre wzorce, ale i proces myślowy, który im towarzyszy, oraz szczypta własnej osobowości.
Tylko wtedy naśladowanie innych ma sens.
Pozdrawiam i przepraszam za przydługi komentarz, ale wobec obszerności tematu nijak nie dało rady krócej. :)
Witaj Akwarelio, przecież prosiłam o to,by napisać co się o tym myśli i liczyłam w duchu właśnie na długie komentarze.Profesor Tatarkiewicz w swym "Traktacie o szczęściu" zwrócił uwagę na dwoistość rad Schopenhauera-
OdpowiedzUsuńto co jednemu może dać szczęście, innemu wcale.
Miłego,;)
Ło matko11 hehe Schopenhauer.
OdpowiedzUsuńA jak podoba Ci się ten cytat;
człowiek jest czymś więcej niż ożywioną nicością, i zwierzę także. Kto wobec tego sądzi iż jego byt ogranicza się do jego obecnego życia, uważa się za ożywioną nicość: gdyż przed 30 laty był niczym, i za 30 lat będzie znów niczym
Ta 11 to miały być wykrzykniki.
OdpowiedzUsuńW każdym aforyzmie można znaleźć kawałek prawdy i złożyć z tego całość życia, ale warto tylko czasami do nich zaglądać bo przecież to my codziennie żyjemy i to nasze życie jest najlepszym aforyzmem mimo, że trochę jednak trwa :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo, że lubię być sama, nie oznacza, że jestem samotnikiem, czy odludkiem. Po prostu to lubię i już. Ale nie stronię od ludzi i mam dość spore grono znajomych i przyjaciół, które do tego (może dla niektórych zbyt powoli, ale dla mnie w sam raz) się powiększa.
OdpowiedzUsuńA, że życie to jedna wielka niespodzianka, to myślę, że każdy z cytowanych przez Ciebie aforyzmów na którymś jego etapie będzie do nas pasował jak ulał.
Pozdrawiam ciepło:)
Uwielbiam chwile samotności, lubię wartościowe towarzystwo.
OdpowiedzUsuńWyobraźnia popycha postęp, kreuje rzeczywistość, stymuluje sztukę.
Utrata rzeczy mnie nie boli, do utraty bliskich, przyjaciół nie sposób się przygotować.
Jestem nieustannie czynna, nawet bujając się w hamaku.
Naśladuję "mistrzów" i dobrze mi z tym.
Wydaje się, że Artur nie był szczęśliwym człowiekiem...
Lubie ludzi, lubie z nimi przebywac, ale tez lubie i potrafie korzystac z chwil kiedy jestem sama. Pisze "jestem sama" bo tak naprawde nigdy nie czuje sie samotna. Podobaja mi sie te Twoje cytaty z Schopenhauera, dajace do myslenia, a myslec lubie i pewnie wlasnie przez to myslenie nigdy nie czulam sie samotna.
OdpowiedzUsuńWitaj kochana Anabell. Bardzo niesmacznie ale zarazem obrazowo okreslilby to ktos mi znany i odrzucony - jeden lubi wachac roze a inny skarpetki! Nieraz lapie sie na roznicach w mojej osobowosci a innych ludzi i lubie to porownywac do platkow sniegu - na pierwszy rzut oka podobne a jednak kazdy troszke inny, kazdy jeden osobnik z miliardow ktore przetaczaja sie poprzez wieki. Ogolnie, jesli nie dochodzi do osobnikow patologicznych, to dobrze - nie chcialabym zyc otoczona osobnikami z pod matrycy. Pozdrawiam serdecznie - Serpentyna
OdpowiedzUsuńWitaj Uleczko, często mam wrażenie, że wiele osób jest właśnie ową ożywioną nicością.Co gorsze, jest ich tak jakby z roku na rok więcej.
OdpowiedzUsuńUleczko, tak też myślałam,że to wykrzykniki, takie bardziej wymyślne:)))
Miłego, ;)
Witaj Czarny, wydaje mi się,że zaglądanie do mądrości napisanych przed laty jeszcze nikomu nie zaszkodziło, bo wtedy jakoś bardziej odczuwamy ciągłość rodu ludzkiego, pomimo wszelkich zmian technologicznych.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Ja też lubię być sama, męczy mnie obecność wielu osób, skrupulatnie unikam tłumów, zbiorowych imprez itp. Poza tym wydaje mi się,że każdy powinien mieć długie chwile samotności, by móc porozmawiać ... ze sobą, zastanowić się nad sobą, swoimi pragnieniami, postępowaniem, pomyśleć o przyszłości.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Witaj Beatto,Schopenhauer był zwolennikiem minimalizmu , stąd jego rady co do sposobu osiągnięcia szczęścia były mocno ascetyczne.Może i coś w tym było- na zasadzie ,że im mniej pragniesz tym łatwiej zadowolisz swe pragnienia.Nie wiem, czy był szczęśliwym człowiekiem, ale chyba nie żył "pełnią życia".
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Witaj Stardust, ja jestem kameralistką, męczy mnie duża ilość ludzi dookoła.A bycie samemu nie jest równoznaczne z samotnością, bo i będąc w małżeństwie można być samotnym.Samotność to stan ducha, który przychodzi do nas wtedy, gdy nie potrafimy znalezć swego miejsca w życiu.Mam wrażenie,że to zdanie o samotności lepszej od towarzystwa ludzi, może mieć zastosowanie wtedy, gdy z przyczyn losowych zostajemy sami, że wtedy powinniśmy szukać podpory sami w sobie, że towarzystwo ludzi niewiele może nam pomóc w pokonaniu uczucia samotności.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Witaj Serpentynko, nie może być jednej recepty na szczęście, takiej jednej dla wszystkich ludzi. W końcu różnimy się od siebie, czasem nawet bardzo, więc to co da szczęście panu X, niekoniecznie da szczęście panu Y.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
P.S. Dobre to porównanie do płatków śniegu.
Ewutku kochana, odpowiedz dla Ciebie napisałam "bez adresata", to się nazywa skleroza, przepraszam!!!!
OdpowiedzUsuń"Należy być nieustannie czynnym, jest to potrzebne do szczęścia, bo siły są na to, by były używane". To chyba jedyny aforyzm, z którym się zgodzę. Bezczynność powoduje u mnie napływ tzw. "głupich myśli", które nieodmiennie prowadzą do depresji ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nitager
Witaj Nitager, faktycznie bezczynność może człowieka doprowadzić do depresji, lub zupełnie dziwacznych pomysłów.Mieszkałam kiedyś w wakacje w kolonii oficerskiej nad Bałtykiem i zastanawiałam się, dlaczego codziennie kazali tym młodym poborowym bielić krawężniki trawników, ręcznie zbierać papierki, właściwie sprzątać bez używania miotły- okropnie mnie to intrygowało,więc się zapytałam dlaczego mają takie rozkazy. Odpowiedz nieco mnie zaskoczyła-bo nie mogą siedzieć bezczynnie, bezczynność demoralizuje.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Mam prosbe :) tak pieknie komentujecie ktory z nakazow moze byc przydatny dzisiejszemu nauczycielowi prosze o pomoc :)
OdpowiedzUsuń