Dziś się wściekłam i podłamałam- wreszcie zmierzyłam kamizelkę i......szok.
Kamizelka jest dla mnie za duża, a do tego zle wymodelowałam wycięcie. Tak
to jest gdy się coś robi bez wykroju i wzoru. A więc od jutra zacznie się super
prucie. Zupełnie nie wiem po jakie licho dodałam do każdego przodu po dwa
raporty wzoru. Chyba zupełnie mnie porąbało. Fakt, że nieco mi się wymiary
ostatnio zmniejszyły, czego nie uwzględniłam. Jutro spruję, potem
odłożę na trochę w kąt i zabiorę się wreszcie za lampę, która wciąż czeka na
przypływ weny i spadek temperatury.
Jak zapewne pamietacie, czytam teraz "Burzliwe dzieje Morza Karaibskiego."
I wpadła mi do głowy pewna myśl ; tak bardzo wszyscy potępiamy tych, dla
których zdobycie pieniędzy, majątku jest najważniejszą sprawą w życiu, a
przecież to był koronny motyw większości wypraw. Starożytni wypływali
statkami po to, by poszukać lepszych pastwisk, bogatszych w kopaliny
terenów, lub by zdobyć siłę roboczą.
Odkrywcy nowych lądów, tylko dzięki chciwości swych sponsorów mieli
szansę na wybudowanie statków i zaopatrzenie ich w odpowiednią ilość
załogi oraz prowiantu. Gdyby nie chciwość, dążenie władców Hiszpanii do
zdobycia nowych terenów i bogactw, wiek XVI nie byłby tak bogaty w nowe
odkrycia. Gdyby nie chęć zdobycia pieniędzy nie byłoby załóg tych
statków. Perspektywa zdobycia dużych pieniędzy osładzała im ciężką
harówę na statku, choroby, niebezpieczeństwa.
To myśl o bogactwach pchała konkwistadorów naprzód, poprzez bardzo
trudne tereny, bagna i góry, pełne niebezpieczeństw i wrogich tubylców.
Eldorado - miraż, za którym uganiali się po terenach dzisiejszej Kolumbii,
Ekwadoru, Wenezueli- Hiszpanie i Niemcy. Pokonując dżunglę i pustynię,
wypalone słońcem doliny i oblodzone szczyty górskie dotarli do płasko-
wyżu Bogota. Rozczarowanie było ogromne - nie było żadnych kopalni
złota, a mieszkańcy tego terenu byli ludzmi ubogimi - sadzili kartofle,
garnki lepili z gliny, tkali koce z bawełny, a z wnętrza gór wydobywali nie
złoto, ale sól. Za sól i koce bawełniane dostawali od innych plemion drobne
wyroby ze złota.
Eldorado - marzenie, za którego spełnienie wszyscy gotowi byli oddać
własne życie. A ci, którzy go wciąż nie odkryli, wracali do Hiszpanii i im
więcej kilometrów dzieliło ich od Ameryki Południowej tym bardziej
pragnęli powrotu do niej i szukania tajemniczego Eldorado.
Eldorado - wciąż zmieniające swe miejsce- od wyżyny Bogoty poprzez wyspę
Trynidad, aż po Kalifornię.
Eldorado - podstępny wymysł Indian, którzy za wszelką cenę chcieli
pozbyć się Hiszpanów ze swej ziemi, pokazując im wyroby ze złota i mówiąc,
że pochodzą one z Eldorado.
Eldorado - kraina wielkiej szczęśliwości i bogactwa, gdzieś za horyzontem,
za następnym pasmem górskim, po drugiej stronie dżungli, gdzieś...
Którz nie marzy o takim Eldorado? Tylko trzeba by się zastanowić co dla kogo nim jest.Dla mnie to chyba księgarnia albo biblioteka.Nigdy nie mogę się opanować , kiedy na swojej drodze spotykam taki sklep.Siłą mnie trzeba wyciągać.
OdpowiedzUsuńJak slusznie napisala Gosia, kazdy z nas ma takie swoje niosiagniete El Dorado i dla kazdego wyglada ono troche inaczej. A moze niejeden ma i nie zauwazyl tego?
OdpowiedzUsuńTwoja uwaga o pieniadzach bedacych napedem do podrozy, inwencji, odkryc mozna tylko podpiac pod twierdzenie iz swiatem rzadza trzy sily: pieniedze, seks, slawa. Wyglada ze bylo prawda kiedys i jest prawda dzisiaj, niestety.
Przytulam serdecznie droga Anabell
Serpentyna
Bardzo lubię twoje posty poświęcone
OdpowiedzUsuńczytanym właśnie książkom,
świetnie to robisz.
To chyba twoje El dorado....;-D
A wiesz że ja przerzuciłam się na e-booki i chyba już nikt mnie od nich nie oderwie.
Niebywałe jak to działa:
sprzątam-czytam, zmywam-czytam,
piorę-czytam, jadę rowerem-czytam,
ciągle podwójnie wykorzystuję czas.
Bardzo polecam i pozdrawiam :-)))
Czasem mam takie chwile, że sama bym się wybrała do Eldorado! Przydałoby się zdobyć kasę na odbębnienie wszystkiego, co niezbędne i sen z powiek spędza, a potem trochę pożyć!
OdpowiedzUsuńBez tych rozterek, kto zapłaci rachunki, kto się zajmie ciągle odkładanym remontem tarasów itd.
Co do szycia i prucia - dla mnie jesteś the best! Nic nie uszyłam od liceum. I pewnie tak zostanie :))
a ja doskonale rozumiem ludzi pedzacych do pieniadza ,pieniadz zawsze byl wazny,tylko czasami wspolczuje ze moze on rowniez zaslepic,kazdy ma tam gdzies swoje eldorado ;)
OdpowiedzUsuńpewnie zostanę skrytykowana, ale ja np. podziwiam ludzi, którzy zdobywanie/zarabianie pieniędzy uważają za najważniejszą bądź jedną z najważniejszych spraw w życiu. Wiem ile to wymaga wyrzeczeń, często poświęceń, także nadludzkiej pracy by dążyć do celu, by najbliższym było więcej niż dobrze w życiu. Oczywiście mam na myśli uczciwe mnożenie majątku, z zachowaniem zdrowego rozsądku i zasad, którym jest się wiernym przez całe życie.
OdpowiedzUsuńTrochę zboczyła z tematu;) Każdy musi zadbać o swoje Eldorado.
Pozdrawiam.
Witaj...
OdpowiedzUsuńI znow Cie czytam z zapartym tchem:-)
El Dorado,czy tez Klondike-takie ludzkie miejsca niedoscigle-wymyslany 'NibyLad',aby bylo do czego dazyc,by sie stalo motywacja.Mysle,ze kazdy ma swoje El Dorado-mniejsze,lub wieksze i kazdy stara sie to marzenie spelnic.
Mnie sie chyba tez udalo:-)Troche pozno,ale ponoc zawsze lepiej pozno,niz wcale.
Moje ElDorado jest troche 'jesienne',ale niemniej piekne i co najwazniejsze - ze wszech miar spelnione.
Co do pieniedzy...mam moze troche dziwne do nich podejscie i zawsze powtarzam sobie,ze czlowiek ,gdyby sie tak naprawde uparl,pewnie by je w koncu zdobyl,ale wlasciwie po co?...Zeby mu zniszczyly charakter i wypaczyly dusze...?
dla jednych pieniadze to cel sam w sobie-dla innych srodek platniczy-heh...'bilet platniczy',jak to kiedys za komuny stalo:-),aby zyc po prostu godnie i adekwatnie do wlasnych wysilkow,dla jeszcze innych 'brama' do lepszego zycia...Nno nie wiem,jak to w koncu jest.Ponoc ci tylko je waza lekce,ktorzy je maja,ale ja uwazam,ze umiar we wszystkim byc powinien a poza tym...chyba nie cierpie Fenicjan:-)
Pozdrawiam baaardzo serdecznie-ja:psianka z DK:-)
Chyba nic nie jest tak irytujące w robótkach ja prucie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Gosia, mam to samo z księgarniami:-) wołami nie wyciągniesz. A jak jeszcze podają dobrą kawę i jest kącik, żeby posiedzieć w ciszy i poczytać przed kupieniem... ideał:-) Tutaj w księgarniach mają często stoiska z tanimi albumami - na przecenie z powodu jakichś usterek, często nawet niewidocznych dla oka. Zawsze więc wychodzimy z Królem Kurnika obładowani najróżniejszymi albumami - do kolekcji własnej bądź na prezenty. Uwielbiam mieć książki!
OdpowiedzUsuńWitaj Gosiu, najlepiej księgarnia z przystępnymi cenami książek.Lubię mieć własne książki,niechętnie je pożyczam od innych a życie nauczyło mnie,żeby ich innym nie pożyczać. No i do realizacji tego i tak przydałoby się finansowe Eldorado.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Witaj śerpentynko, gdy czytam o czasach minionych nieodparcie nasuwa mi się myśl,ze w gruncie rzeczy psychika ludzi nie zmieniła się od zarania ludzkości.Zmieniały się trendy a wraz z nimi powszechna ocena czynów, ale tak naprawdę już wszystko było: i rozpasanie i niedorzeczne wyrzeczenia i pogoń za pieniędzmi i przemoc, wojny okrutne i czasy rozkwitu i pokoju.Szkoda tylko,ze kolejne pokolenia nie wyciagaja właściwych wniosków z doświadczeń swych poprzedników.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Witaj Bronko, a ja bardzo lubię jednak te papierowe książki i ich widok na półkach.Bo wtedy zawsze każde rzucone na półkę spojrzenie wywołuje w pamięci to, co zawiera dana książka. I ta cudowna możliwość sięgnięcia po książkę w dowolnej chwili i poczytania ulubionego fragmentu. Bo ja wracam do wielu książek.Przekonałam się,że znając jej treść, wyławia się inne jej walory. Bronko, ja po prostu lubię pisać, sprawia mi to frajdę.Eldorado- napisanie książki, takiej dla każdego.Tyle tylko,że nic w tym kierunku nie robię, tylko zamęczam Was swoim blogowaniem.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Iw, chciałabym być The best.Ale chyba mi to marnie wychodzi.I też chciałabym pozbyć się kłopotów finansowych, więc jakieś "finansowe Eldorado" bardzo by mi się przydało.
OdpowiedzUsuńWśród moich rozlicznych "talentów" brak absolutnie talentu do robienia pieniędzy.Ja nie potrafię nic robić na sprzedaż.
Miłego, ;)
Witaj Niedzielna blogowiczko, ja też rozumiem dążenie ludzi do zdobycia pieniędzy, tyle tylko,że może nie pochwalam wszystkich metod realizacji tego celu.Bo wprawdzie "pieniądze szczęścia nie dają" ale jednak ułatwiają życie.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Witaj Ivo, dla wszystkich, którzy w uczciwy sposób potrafią zarobić duże pieniądze odczuwam podziw i szacunek, bo wiem,że to wcale nie jest łatwe, zwłaszcza u nas. I wiem ile to kosztuje wyrzeczeń, nerwów, często i zdrowia. Tyle tylko,że bardzo często ci pomnażający pieniądze stają się osobami pozbawionymi wszelkiej radości życia i nie potrafią się zatrzymać w tym pomnażaniu dóbr ani czerpać radości z tego, co już osiągnęli.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Witaj Psianko, Eldorado było bardzo specyficznym marzeniem, bo właściwie tylko i wyłącznie marzeniem o bogactwie. Wszystko inne miało spłynąć na tych ludzi poprzez bogactwo. A prawda wygląda tak,że gdybyś nie miała za grosz talentu i wyobrazni, to nawet największa forsa nie wyczarowałaby takich prześlicznych drobiazgów jakie potrafisz wykonać.Radość tworzenia nie ma nic wspólnego z posiadaniem pokaznego konta w banku. Mam wrażenie,że gdyby ktoś zaproponował Tobie i innym twórczym osobom zamianę ich zdolności na dobrze zaopatrzone konto bankowe, po namyśle pozostaliby jednak przy status quo.
OdpowiedzUsuńA nasze marzenia- one w większości nie mają nic wspólnego z Eldorado.
Miłego, ;)
Nivejko, powiedziałabym,ze prucie uczy człowieka pokory- pruję i powtarzam jak mantrę: ale jesteś idiotka, ale jesteś idiotka....
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Witaj Lotnico, no to mamy tę samą
OdpowiedzUsuńwadę/zaletę.Tylko dlaczego te mieszkania nie są z gumy? Dlaczego te książki są coraz droższe?
Miłego, ;)
Witam pięknie.
OdpowiedzUsuńA ja mam swoje Eldorado niedaleko, w zasięgu reki, codziennie- to moja Rodzina, mój magiczny świat. Moje pasje, zainteresowania, poznawanie nowego. PO cóż mi wyjeżdżać tak daleko...
Dziękuję za odwiedziny, miłego dnia życzę.
Uśmiech pozostawiam :)
Im jestem starsza, tym mniej mam przeciwko nagłej niespodziewanej wygranej w totolotka :)
OdpowiedzUsuńAle nie gram, więc gdybym mogła zdobyć jakieś nowe lądy, z pewnością bym popłynęła, gdzie oczy poniosą!
Ale odwagi mi brak i sponsora.
Więc na razie powolutku robię swoje :)
Tarhuncu Ahmed Pasza (ok. 1590 - 1653) - osmański mąż stanu, z pochodzenia Albańczyk. Jako wielki wezyr zasłynął z uczciwości i nieprzejednania w sprawach finansowych. Próbując uporządkować finanse publiczne (przygotował pierwszy w państwie sułtańskim budżet roczny) obciął wydatki dworu, za co został uduszony.
OdpowiedzUsuńByć może to w jakiś sposób tłumaczy, dlaczego nasz rząd tak się ślimaczy z cięciem własnych wydatków, zaś chętniej podnosi podatki hehe Pozdrawiam
Eldorado chcą moje dzieci sobie ze mnie zrobić. Jak ich zniechęcić oto zapytanie.
OdpowiedzUsuńWitaj Morgano, cieszę się z Twojej wizyty, mam nadzieję,że jeszcze zagościsz u mnie. Ładnie napisałaś o swoich bliskich-magiczny świat.Masz rację, dom pełen miłości wśród bliskich osób to naprawdę magiczne miejsce.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Witaj Nieznajoma, ja też w nic nie gram i też mi sponsora brak.Chyba mi po prostu na jedno i drugie brak odwagi.Z wiekiem mam coraz mniej ochoty na podejmowanie ryzyka.Ot, starość nadchodzi.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Uleczko, wcale się dworakom nie dziwię,że go udusili. W końcu nie po to mu się podlizywali,żeby im obciął wynagrodzenie. Taaa, bycie u steru nie zawsze przynosi korzyść.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Uleczko, zacznij dzieci prosić o pożyczki, to dość dobry sposób, by im uświadomić,że nie jesteś Krezusem. Bo Oni pewnie uważają,że skoro stać Cię na utrzymanie tak dużego domu, to pewnie masz spore zasoby finansowe.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Pieniądze to dość prosty cel w życiu, kiedy nie ma się innych celów. Gdy się człowiek zagubi w tym pędzie warto mieć na uwadze, że stara prawda mówi, że szczęścia nie dają. Nie wszystko da się kupić, choć gdy ma się i inne rzeczy, to umilają życie :)) Dobrej nocy, Anabell :))
OdpowiedzUsuńWitaj Bello, bo tak to jest z pieniędzmi- szczęścia nie dają, ale mogą uprościć i umilić życie.Cenię osoby, które potrafią wykorzystywać zarobione z trudem pieniądze wydając je na realizację swoich marzeń.Natomiast unikam osób, które są skłonne ze wszystkiego wycisnąć pieniądze (nie zawsze w elegancki i legalny sposób) i płaczą nad każdą wydaną złotówką, niezależnie od celu, na jaki zostaje ona wydana.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Anabell, ja tak bardzo nie potępiam ludzi dążących do zdobycia majątku, bo ta żądza pieniądza, jak sama pokazałaś, jest często siłą napędową odkryć, wynalazków czy innych wielkich czynów. A często bogacze inwestując swoje bogactwo przyczyniają się do lepszego życia maluczkich. Wielu majętnych prowadzi tez bardzo aktywne działania charytatywne, no i często są wzorem dla młodszych. A poza tym każdemu z nas przydałoby się trochę więcej środków na
OdpowiedzUsuńkoncie, które z pożytkiem wykorzystalibyśmy. Ja na pewno wiem na co.
Pozdrowienia bardzo serdeczne. Nola
o jak ja nie lubię pruć.....
OdpowiedzUsuńna ogół wtedy koniec robótki!
Witaj Nolu, ja tez nie potępiam tych, którzy dążą do pieniędzy, o ile potrafią z nich korzystać, a nie zbierać dla zbierania i liczenia.Znam kilka osób, które nie potrafią sobie powiedzieć "stop", choć dobiegają już naprawdę poważnego wieku i chyba nie zdążą już skorzystać z tych pieniędzy, bo wciąż starają się pomnażać i nie wydawać.A jaka rozpacz, gdy trzeba wydać nagle 200 zł na jakiś "zbytek" typu bilety do Opery. Tacy napawają mnie smutkiem.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Witaj Mijko, ja też za tym nie przepadam, ale coż, tak mi tym razem wyszło.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Anabell, o takich ciułaczach nie pomyślałam, i ich absolutnie potępiam. Masz` rację pieniądze powinny służyć człowiekowi zaspakajać jakieś potrzeby, a nie byc celem samym w sobie.
OdpowiedzUsuńNola