drewniana rzezba

drewniana rzezba

środa, 19 stycznia 2011

106. Szantrapa

Zadzwoniła dziś do mnie jedna z koleżanek i zaczęła się żalić,  że jej córka
straciła właśnie pracę. Ale ona, tzn. jej córka, nie popuści, bo została zwolniona
bez powodu i ma zamiar zgłosić tę sprawę do odpowiednich czynników.
Rozumiem zdenerwowanie mojej rozmówczyni, bo niezbyt człowiekowi miło
gdy dostaje wymówienie. Zwłaszcza, że praca była naprawdę dobrze płatna.
Zaczęłam podpytywać i okazało się,  że pracodawca "był podły, podglądał
jej korespondencję".  Jak w większości dużych firm administrator sieci ma
wgląd w to, co personel na komputerze wyprawia. Panience zarzucono, że
za dużo czasu poświęca na wertowanie NK i innych podobnych portali,
prowadzenie zupełnie prywatnej  korespondencji i.... pisanie bloga.
Cierpliwość  szefa wyczerpała się w chwili, gdy odczytał  list konkurencyjnej
firmy z zaproszeniem panienki na rozmowę.
Moja koleżanka była autentycznie oburzona - "przecież szef naruszył tajemnicę
korespondencji !"
No a czyj był ten komputer? -zapytałam głupawo.
"No jak to czyj, jej, pracowała na nim". To znaczy był to jej laptop przytargany
z domu? - pytałam dalej.
"No nie, ten biurowy". A więc komputer był służbowy, internet opłacany przez
firmę i pisała to wszystko w czasie służbowym, czy tak?  "No tak", baknęła.
"No ale nie powinien był jej zwolnić, przecież każdy ma prawo do przerwy"-
uparcie broniła córki.
Więc beznamiętnie wyjaśniłam, że przecież jej córka codziennie ma 1 godzinę
przerwy na lunch, którą spędza w domu, bo  mieszka 200 m  od biura, więc
to serfowanie po sieci nie odbywało się w czasie przerwy, lecz w pracy.
I, że  gdybym  ja była na miejscu jej szefa, to juz dawno nie byłaby moim
pracownikiem.
W słuchawce zaległa cisza, a potem padło tylko jedno słowo -  "szantrapa".
Więc jeśli chcecie poznać szantrapę - proszę bardzo, to ja.

25 komentarzy:

  1. Szantrapo :)
    Powiedzmy sobie szczerze, na tej zasadzie można zwolnić 99 % pracowników, no przynajmniej tych biurowych i innych skomputeryzowanych. I powiedzmy jeszcze bardziej szczerze, szef zapewne chciał dziewczynę wywalić, to był dobry pretekst. Więc podejrzewam, ze historia ma jeszcze drugie dno.
    P.S. Dobrze, ze ja w zasadzie na swoim :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. I ta pani (Anabell) ma rację i ta pani (Aga_xy) ma rację;) Przawdopodobnie dziewczę mocno przegięło. ja tez używam "pracowego" internetu, ale nie zaniedbuję przy tym obowiązków:)

    OdpowiedzUsuń
  3. ...hmmmm i weź tutaj zadzwoń do kogoś z problemem.
    Koleżanka koleżance powiedziała a ta posta napisała.
    Pozdrawiam :)
    Marcin

    OdpowiedzUsuń
  4. hahahahahhahahahahahahahahahahahahahahahahahaha, no niestety jeszcze wieluuu ludziom sie wydaje ze takie serfowanie po internecie w godzinach pracy to nic wielkiego, ale z drugiej strony ja bym poprosila pania na rozmowe i powiedziala dlaczego jest taka a nie inna moja decyzja , no ale szefem nie jestem ;) ;) ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteśmy mistrzami świata w omijaniu przepisów. Popieram ,,szantrapowatość''!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejka,'Szantrapo':-)))
    Podajmy sobie lapki na te dosc duza odleglosc,gdyz ja taka 'szantrapa' bylam w Warszawie i okolicach do znudzenia i zmeczenia materalu:-)))
    Otoz,gdy mnie chodzono po glowie,wszystko bylo w porzadku:gawiedzi wydawalo sie a nawet gawiedz byla pewna,ze to gawiedzi przywilej.Gdy natomiast miarka sie przebrala i MYSZ - RYKNELA-od razu stawalam sie nie tylko 'szantrapa',ale tez i AGRESYWNA SZANTRAPA.Poniewaz,jak wspominalam-dluuugie lata bylam sama,tylko z corka,wszystkim wokol sie ubzdecilo,ze maja nieisane prawo do pomiatania moja osoba,'ustawiania mnie',strofowania,jak uczniaka i ciaglego podpowiadania mi'jak mam zyc'.Wszystko im bylo nie tak:albo ich zdaniem smieszne,albo karygodne-moje zachowania,sposob wyslawiania sie a nawet wyglad wydatnie im przeszkadzal.Interesowalo ich doslownie wszystko:kto przyszedl,kto wyszedl a kogo,dlaczego jeszcze niedowiezli:-)Ze siedze w domu i nic nie robie,faceci sie nie schodza a...ZYJE!Jedna nawet mi to wyszczekala na cale osiedle-na szczescie juz nie zyje:-)bylam wszystkim koscia w gardle i sola w oku.Najchetniej widzieliby mnie pograzona w niedostatku,chaosie,chorobie a nawet martwa.zniewazano mnie na kazdym kroku a gdy zwrocilam uwage,dostawalam w odpowiedzi,ze 'jestem przewrazliwiona'-wowczas chetnie odpowiadalam-tak,jestem a z taka to trudno wytrzymac,wiec sie nie zmuszaj!:-)Wcale to oczywiscie nie oznacza,ze wytracilam wszystkich znajomych.Wytracila mi sie glownie GAWIEDZ a ta-niech rozplynie sie we mgle.Tak paskudnego 'czynnika ludzkiego' nie widzialam nigdzie.Cale szczescie,ze juz nie musze tam byc!
    Pozdrawiam Cie serdecznie i uszka do gory-to tylko GAWIEDZ PLEBSOIDALNA!

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana Szantrapo - nie zgadzam sie z opiniami poprzedniczek ktore sugeruja chocby delikatnie ze pracodawca postapil niewlasciwie. A jedna nawet mowi: ja tez tak robie jakby ten fakt byl rozgrzeszeniem wszystkiego. Oczywiiscie ze i czas i laptop nalezy do pracodawcy, i jest przeznaczony do zalatwiania spraw sluzbowych. Niejednokrotnie kandydat podpisuje oswiadczenie w tej sprawie gdzi jest wspomniane czego nie moze robic i jakie moga go spotkac konsekwencje. A jesli wie i robi no to dlatego traci prace. Osobiscie nie mam litosci dla takich ludzi. Wezmy np syutuacje gdyby ona zatrudniala kogos, byla pracodawca - czy odpowiadalaby jej taka sytuacja? A corka, jesli czytala i podpisala oswiadczewnie to nawet nie ma podstaw prawnych do odwolania sie. Z powazaniem za postawe - Serpentyna

    OdpowiedzUsuń
  8. Punkt widzenia, jak powszechnie wiadomo, zależy od miejsca siedzenia. Gdyby to Twoja rozmówczyni prowadziła firmę, której pracownicy zamiast wykonywać swoje obowiązki, pisaliby blogi i poświęcali czas rozrywce, wykorzystując firmowy sprzęt, zapewne wyrzuciwszy pracownika z pracy szukałaby u Ciebie słów poparcia.
    Nie martw się, Anabell. Dzięki temu, że obdarzono Cię taką etykietką, jesteśmy świadkami historycznej chwili. Oto bowiem słowo "szantrapa" zdecydowanie straciło swój pejoratywny odcień i zaczęło kojarzyć się całkiem sympatycznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. hm to się nazywa chora miłość rodzicielska ;) :)
    dobrze ze do mnie nie dzwonią koleżanki z takimi tekstami bo już pewnie nie miałabym koleżanek ;) :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziewczę za bardzo uwierzyło w swoje atuty.A w W-wie nie brak i ładnych i dobrze wykształconych dziewczyn.Mój mąż podsumował- nigdy nie zatrudniałem ładnych dziewczyn. Fakt.Widziałam wszystkie. Ożenił się, przezornie, też z nieładną;)
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nivejko, gdy tylko "wszedł" internet do biur, nie każdy miał do niego dostęp, bo szefostwo często uważało,że nie każdemu był potrzebny.Może nie było to mądre, ale tak było. I różne smarkule nie miały pokus.Prawdę mówiąc to napisałam ten post , bo nagle mi przyszło na myśl,że jest więcej takich firm, w których szef ma wgląd w to co piszą na komputerach pracownicy, a oni sobie z tego nie zdają sprawy. Już od dawna nie pracuję, a ostatnia moja praca to była we własnej firmie,więc mam trochę zniekształcone (być może) spojrzenie na pracę.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj wolsztyn, napisałam, bo wiem,że sporo osób korzysta ze służbowego internetu, a to czasem nie jest mile przez szefa widziane.
    Pomijam stronę etyczna zagadnienia i nadużywanie czasu służbowego.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Cześć Beato, miłego dla Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Witaj niedzielna, ona dobrze wiedziała,dlaczego wyleciała, ale nie powiedziała o tym mamusi.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Witaj zgago, ja po prostu jestem "starej daty" i nigdy nie łączyłam pracy z życiem prywatnym, a praca, nie wiem czemu, bardzo mnie lubiła.Może dlatego,że długo nie miałam dziecka i zawsze "byłam pod ręką" i nie brałam wolnych dni.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Halinko, my po prostu jesteśmy trochę inne, a wszyscy myślą,że całkiem inne.Dzisiejsza młodzież dorastała już w innym świecie, wiele pojęcia o pracy to nie mają.Znam 37 -letnie dziecko, które w swym życiu przepracowało chyba rok i wciąż dalej nie pracuje.Bo w swoim mniemaniu powinno mieć wysoką pensję, zero odpowiedzialności i pracę lekką, łatwą i przyjemną, niczym muzyka rozrywkowa.
    Całuski, ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Witaj serpentynko, dzięki za wsparcie.Mam wrażenie,że ludzie już dawno zapomnieli jak powinna wyglądać uczciwa praca.Kiedyś (tzw. za komuny) to każdy patrzył jakie są obrywy w danej firmie, czy dają ręczniki, mydło, jakie wczasy itp., a potem wynosili do domu: zeszyty, ołówki, długopisy, fartuchy itp.A teraz- każdy patrzy by dużo zarobić nic z siebie nie dając i jest oburzony,że tak się nie da.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Akwarelio, masz rację, zawsze punkt widzenia zależy od miejsca, z którego się patrzy.A wiesz, gdyby ona była pracodawcą, to pewnie wcale nie znalazłaby personelu, ma węża w kieszeni, wszystko zgarnia do siebie.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Anno, ja juz pewnie mam od teraz jedna mniej, ale jakoś mi nie żal:)))
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. A mi przychodzi na myśl jedno: moralność Kalego. Kali mógł zajmować się prywatnymi sprawami w czasie godzin pracy w ilości dużej to być dobrze. Ale jak niedobry szef zwolnić Kalego za nie wykonywanie obowiązków wynikających z umowy o pracę to Kali być biedny i nieszczęśliwy a szef być zły :/

    Nie oszukujmy się, każdy z nas w jakimś stopniu w pracy załatwia prywatne rzeczy. Chociażby (nawet ze swojego prywatnego numeru) telefon do domu czy dziecko ze szkoły wróciło. Tylko to ma być znikoma część czasu a nie odwrotnie.

    Pozdrawiam Cię Szantrapo serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  21. druga szantrapa się kłania:)))))))

    ja w godzinach pracy nie sprawdzam nawet poczty,chyba,że to np projekt dla szkoły i wtedy idę bezpośrednio do gabinetu derekcji i sprawdzam przy niej!

    idę czytać drugie dno, na razie rzekną tylko,że w pracy na pracowym kompie nie załatwia się spraw nie-pracowcyh.finito!

    OdpowiedzUsuń