whiskas go nie interesuje, w przeciwieństwie do dwóch czarnych kotów,
które regularnie przychodzą do mnie na dokarmianie. Gdy były maleńkie, to
sąsiad je dokarmiał a teraz wypiął się na te koty. Jakoś nie mogę patrzeć na
głodne kocurki i dokarmiam. Faktycznie , lubią whiskas , saszetka "idzie"
na jedno kocie posiedzenie. Mam ochotę sąsiadowi nawsadzać, bo jeśli je
przyzwyczaił do dokarmiania to powinien się dalej nimi zajmować. Albo je
odstawić do jakiegoś schroniska. Najbardziej ubawiła mnie koleżanka,
która bardzo się dziwiła, że karmię te koty, skoro twierdzę, że nie lubię
kotów. Owszem, w domu nie lubię i nie trzymałam i nie będę trzymać, ale
na głodujące zwierzątka nie mogę patrzeć obojętnie.
Kotek śliczny.Ja mam podobnie jak Ty nie mam kota bo nie lubię jak mi po domu paplają w garach,ale na polu również nie jeden przychodzi na dokarmianie .no i tak lubię.Pozdrawiam Anka
OdpowiedzUsuńNie ma nic gorszego, jak przyzwyczajenie do dokarmiania, a potem zaniechanie. Takie zwierzęta po prostu giną, bo czekają na jedzenie w danym miejscu, nie próbując zdobyć gdzie indziej. Dokarmiałam ptaki wysypując im jedzonko na parapet. Musiałam jednak wyjechać, a kiedy po 3 tygodniach powróciłam, na parapecie leżały martwe ptaszki:(((
OdpowiedzUsuńDla kotka proponuję imię Czarnuś. Może być też Elek, bo to ja zakwestionowałam brak kotka hi, hi...
Pozdrawiam serdecznie!
Piekne KOCISECZKO:-)I malunie-tez widze,ze masz cale stada cierpliwosci:-)
OdpowiedzUsuńPiekniutki kocik jest!
Pozdrawiam-Halinka-
Kotek bardzo udany a oczy ma niezwykle fascynujace. Jestem taka jak Ty - wole psy niz koty jednak kazde glodne zwierze znalazloby u mnie stolowke. Z pozdrowieniami - Serpentyna
OdpowiedzUsuńAle jesteś zdolna! :))
OdpowiedzUsuńA kotek śliczny i praktyczny.
pozdrowienia serdeczne! :)))
anabell, kolejny plusik u mnie zarabiasz. Ten kotek to taki CZAREK jest. Wiesz kiedyś nie wyobrażałam sobie kota w domu, bo wszędzie wejdzie itd. ale już przywykłam i bardzo się z Kocurem kochamy.
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru :):)
anafiga
Anabell, twoje zwierzątka są po prostu śliczne:)
OdpowiedzUsuńAnko, mnie też kocie obyczaje w domu nie odpowiadają. Co nie zmienia faktu,że mój jamnior sypiał ze mną, miał nawet własny jasieczek.No ale po blatach nie chadzał;))
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Elu, będzie w takim razie Elek, bo to właśnie Ty upomniałaś się o zrobienie kotka. Zawsze dobija mnie nieodpowiedzialność ludzi - po prostu się facetowi znudziło. Musiały być bardzo głodne, bo one są płochliwe, a tym razem przybiegły, gdy tylko wyszłam z bramy.No to się wróciłam, pokroiłam trochę surowego mięska i im wyniosłam. I tak się zaczęło moje karmienie, ale teraz daję im gotowe żarciuszko.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Halutko, bardzo się nagłowiłam jak go zrobić. On jest zrobiony z 5 części, najtrudniej było mi uformować tułów. Jeszcze muszę go wyszczotkować, to będzie prawie pers:)))
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Serpentynko, lubię obserwować koty, są bardzo zabawne i fotogeniczne ale pies ma u mnie pierwszeństwo.W domu tylko pies- psa wszędzie można zabrać, bo każdy pies uważa,że dom jest tam, gdzie jego państwo i posłanko, więc można go brać na wszelkie wyjazdy.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Iw, dziękuję, kotek jest rzeczywiście bardzo praktyczny - stoi za szkłem w gablotce i nie marudzi:)))
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Anafigo, ale z kotem ciężko gdzieś wyjeżdżać. I wiesz, te kuwety też mało radosne. Przyjemniej wychodzić z psem na spacer no i jakby korzystniej dla zdrowia.Poza trym nasz piesio wszędzie z nami jezdził, nawet za granicę, a kot zle znosi podróż i nowe miejsce.Pies ma zakodowane- tam gdzie pan i pani i moje posłanko tam jest dom.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Nivejko, dziękuję. Za każdym razem się namęczę, nadręczę i obiecuję sobie,że więcej nie zrobię, że się przerzucę na masę plastyczną, a potem znów coś dziergam.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Piękna kicia:) Ja co prawda też z tych, co to w domu własnego by mieć nie chcieli, ale za to jak mi się jak napatoczy przed obiektyw... Hmmm:)
OdpowiedzUsuńEwutku, bo koty są niezwykle fotogeniczne. A mój pies ilekroć zobaczył,że któreś z nas ma aparat w ręce to zaraz "wypadał z kadru", bo przybiegał do nas, by się poczulić.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Ja niestety jestem nieszczesliwa posiadaczka kota mojego dziecka. Kiedys napisze o nim post ale zanim to zrobie to bede musiala mocno znieczulic sie:)
OdpowiedzUsuńWole Twojego kota niz mojego. Twoj jest ladny i czarny i mozna sie do niego przytulic.
Anabell śliczny ten kocurek - ale jesteś zdolna "bestyja"! To, że ma fajny kolor i kształt jest sztuką w wykonaniu ....ale ten ogonek mistrzostwo, na prawdę!!! Pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńAtaner, to jesteś baaardzo tolerancyjną mamą, nie jestem pewna, czy ja bym się na to zdobyła.Kiedyś przez tydzień chodziłam do koleżanki karmić jej kota i oczywiście sprzątać po nim i miałam dosyć wrażeń. Napisz ten post, napisz, lubię Twoje posty.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
cudny kiciek:))))))))
OdpowiedzUsuńja lubię kotki:)
z blatu gonię,ze stołu też,bo nie wolno i już!!!!
a wczorajszej nocy obudziło mnie mruczenie do ucha i wtulony włochaty policzek w mój, zasnęłam na wersalce,kota przyszła mnie pogonić do łóżka:)))
dokarmiaj kocury,jeśli możesz, sąsiad paskuda!!!!!
Graszko, dziękuje,.Po raz kolejny przekonałam się,że pomysł to jedno, a realizacja to inna para kaloszy.Musiałam zrobić czarnego,żeby nie było widać, że jest aż z 5 części.Ogonek rzeczywiście dobrze wyszedł.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Witaj Mijko, lubię na koty patrzeć, lubię się z nimi nawet bawić, ale kot w domu, w mieście ma gorzej niż pies.Żyje w domu niczym ptak w klatce.Bo on praktycznie jest uwięziony w domu, a tak naprawdę koty zachowały więcej dzikości niż psy.No to łażą w domu po blatach, półkach i szafach.Pies wychodzi kilka razy dziennie na spacer, mój to nawet 4 do 5 razy dziennie wychodził i to zawsze na spacer, bo to on regulował kierunek, w którym chciał iść jak i długość spaceru. Do dziś nie wiem kto kogo na ten spacer wyprowadzał-ja jego, czy on mnie?
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
anabellka wstawiła zdjęciucho:).Kotek śliczny.A co do dokarmiania to tylko chwała Ci za to.Moja młodsza córka nota bene zwana " kocią matką" karmi wszystkie okoliczne poznańskie koty.Już tak ma ( pewnie jak Ty) ,że nie może przejść obojętnie obok żadnego kociego nieszczęścia.
OdpowiedzUsuńWitaj Gosiu,podejrzewam,że nawet krokodyla głodnego bym nakarmiła:)))
OdpowiedzUsuńCieszę się,że kotek Ci się podoba.
Miłego, ;)
Ten kocio wygląda jak mój Behemot. Kot, który sobie nas wybrał.
OdpowiedzUsuńDokarmiasz koty drogim jedzeniem, a im całkiem dobrze z tańszym z puszki.Nie zaszkodzi kupić jedzenia w chrupkach, zwłaszcza gdy zimno lub bardzo gorąco i mogłoby się zepsuć, lepiej żołądek trawi.
Masz dobre serce.... to wróci.
Kankanko, one są rozpaskudzone, puszkowego nie chcą jeść.A najchętniej to jedzą wołowinę drobno posiekaną. To jedzenie nie stoi nigdy
OdpowiedzUsuńdługo, zjadają z miejsca.Jeśli dawałabym "suche", to trzeba by dać wody, a ona zamarza, bo jednak jest na minusie.
Miłego, ;)
Masz dobre serducho Anabell. Sasiad troche nieodpowiedzialny, znudziło mu sie a moze pomyślał ze jest jakaś niepisana umowa podziału opieki miedzy sasiadami?
OdpowiedzUsuńA twój koteczek jest jak żywy i te oczęta - takie kocie. A dla kogo ten kotek jesli można się zapytać?
Martusiu- sąsiadowi należą się baty.A sierściuchy są rozbestwione, chcą jeść whiskas lub surową wołowinę. Jak dałam jakieś kocie żarciuszko, to wybrzydzały. A ten czarny kocurek jest początkiem zabaweczek, które będą rozdawane. Muszę tylko zrobić wpierw jakiś zwierzyniec i zrobię rozdawajkę, trochę nietypową, bo bez "obowiązku"
OdpowiedzUsuńpowiadamiania "krewnych i znajomych królika",że jest jakaś rozdawajka.
Miłego, ;)