A tak wygląda bohater wczorajszego dnia w kilka godzin po przyjściu na
świat. Zdjęcie robione komórką, więc jakość nie najlepsza. Biedny zięć był
naprawdę zalatany i zapomniał wziąć aparat - rano musiał starszego synka
(dwulatka) wyszykowac do żłobka, odstawić go tam i jeszcze zdążyć do
szpitala na poród, bo tam wolno być tatusiom przy "cesarce".
A tak przy okazji - tam kobiety nie zabierają ze sobą do szpitala żadnych
własnych ani dziecięcych ciuszków. Wszyściutko daje szpital, bo jest
wielu sponsorów i dzieki temu szpital ma własne wyposażenie dla mam i
dzieciaczków.Wszelakie wyposażenie jednorazowego użytku też daje
szpital. Ubranko dla maluszka przywozi się dopiero gdy wychodzi do domu.
I taka ciekawostka - dziecko oczywiście może być całą dobę z mamą,
ale istnieje też opcja,że na noc jest na sali noworodków, bo wiadomo, że po
cesarce matka sama dziecka nie wyjmie z łóżeczka. A jeśli maluszek na tej
sali noworodkowej płacze, jest noszony i uspokajany przez dyżurne
pielęgniarki.Nie wiem jak to wygląda teraz u nas, ale ja do dziś pamiętam
wielogłosowy chór dochodzący z sali noworodków, bez względu na
porę.
Jeszcze raz Wam dziękuję, jesteście naprawdę wspaniali!
Nie zaglądałam przez parę dni a tu takie wiadomości.Gratuluję serdecznie!
OdpowiedzUsuńŚliczności maluszek!
Uściski.
I ja gratuluje serdecznie. Niech maleństwo chowa się w zdrowiu.
OdpowiedzUsuńWnuczek wyglada rozkosznie i zdrowo! Niech sie dobrze chowa. Twoje uwagi na temat opieki w szpitalu przypominaja mi analize ktora kiedys przeczytalam - iz kilka faktow, wlasnie m, in. poziom opieki medycznej (innymi to sa poziom edukacji, przecietna zarobkow)swiadcza o zamoznosci i poziomie kraju. Dobrze ze corka mieszka w takim gdzie te czynniki sa na wysokim poziomie - Serpentyna
OdpowiedzUsuńNeskavko, ani się obejrzałam i już jestem podwójną babcią. Strasznie się te nasze dzieci starzeją, strasznie. Dopiero co była takim maluśkim tłumoczkiem a tu bach- i drugie dziecko.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Antonino, dziękuję.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Serpentynko, dziękuję, ja się z tego cieszę,że ma właśnie dobre warunki i ta radość łagodzi moją tęsknotę za nimi.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
*Bohater' jest przepiekny...tylko cos...strasznie maluti:-)))
OdpowiedzUsuńHeeee-zartowalam-mozesz byc naprawde dumna!
Caluski-Halinka-
Halinko, on ma całe 52 cm długości i 2960 gramów waży. Gdyby urodził się tak jak powinien, 28 lutego, to pewnie byłby nieco większy i cięższy, ale planowane cesarki są robione w 38 tygodniu ciąży, a więc pozbawia się maluszka jeszcze przybycie na wadze i długości.Jest bardzo podobny do swego starszego braciszka z tego samego okresu.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
gratulacje ! śliczny maluszek, niech sie zdrowo chowa :D a w naszych szpitalach nie jest tak źle ;)jak podobno kiedyś
OdpowiedzUsuńSliczny chlopczyk, jeszcze raz gratuluje!
OdpowiedzUsuńDobra opieka medyczna jest bardzo wazna. Jak sobie przypomne moj porod w Polsce to slabo mi sie robi. Ludzie mowia, ze z czasem sie zapomina. Ja nie zapomne tego koszmaru do konca zycia. Daleko nam do Europy, oj daleko. Corce zycze szybkiego powrotu do domu i rozkoszowania sie z bycia mama.
Pozdrowienia dla podwojnej babci:)
Zuzkę miałam przy sobie od razu po badaniach,nawet mogłam ją trzymać w łóżku:)))nie bardzo lubiła łóżeczko szpitalne:))a rzeczy miałam swoje..
OdpowiedzUsuńz kolei Pola dostała jakąś wyprawkę od sponsora(Bella chyba dawała).teraz nie wiem jak jest:)
a wnusio super:)))
aaa i ja mam zdjęcie z Zuzką kilka godzin po porodzie,fotograf robił,w szpitalu, dziecko zaraz po urodzeniu a potem ubrane z mamuśką:)
aha..oba porody wspominam miło,trafiłam akurat na dobrą obsadę..u koleżanek różnie bywało...eh.
OdpowiedzUsuńOj ale fajnie :) Gratuluję i niech się Malutki Człowiek zdrowo chowa :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
U nas tez ojciec moze byc przy cesarce. Nasze dzieci spedzily razem 3 dni i 3 noce w szpitalu razem z mala coreczka, bo w prywatnym pokoju ojciec moze nocowac:)) I podobnie jak u Was dziecko dopiero zabiera sie do domu we wlasnych ciuszkach:))) Czyli w sumie tak samo. Ja tez pamietam ten grupowy placz noworodkow... straszne to bylo.
OdpowiedzUsuńAnabell - nie wspominajmy horroru szpitali, było-minęło, ja oczywiście zapamiętałam co lepsze kawałki, po to aby traumy nie ciągnąć przez życie. Maluszek śliczny!
OdpowiedzUsuńBy-giraffe, lepiej wiem co jest za naszą miedzą niż u nas.U nas zaczyna to zależeć w dużej mierze od tego, czy kogoś stać na lepsze warunki w rodzaju własnego pokoju i porodu rodzinnego.Wiem,że córki moich koleżanek to musiały całkiem niezłe pieniądze na ten cel przeznaczyć.
OdpowiedzUsuńDzięki za życzenia.
Miłego, ;)
Ataner, ja do końca życia nie zapomnę tego koszmaru.To był lipiec, upał, 99% warszawskich oddziałów położniczych w remoncie, jak i również kilka podwarszawskich, a tej nocy było "tylko" 40 porodów, nie było anastezjologa, a moja szła pośladkami i z braku anastezjologa rodziłam siłami natury.Leżałam na porodówce i "odebrałam" wzrokowo i słuchowo 38 porodów.Bo to trzeba mieć fioła,żeby rodzic w wakacje.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Mijko, miałaś szczęście.A córeńki masz wielce udane, wiesz???
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Star, ona mieszka za granicą, nie w Polsce. Wczoraj, gdy zięć odebrał starszego ze żłobka, to razem z nim przyszedł do szpitala. Ale "Starszy" zupełnie nie był zainteresowany braciszkiem. Wieczorem powinnam mieć kolejne wiadomości, jak było dziś.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Kankanko, spędzenie calutkiej nocy, od 22-giej do piątej rano wśród rodzących jakoś mocno zapadło mi w głowę.38 porodów przetoczyło się obok mnie.W sumie to była trauma taka do końca życia.I wiesz, to trochę dziwne, że pamiętam wciąż ten maleńki tłumoczek z włoskami sterczącymi do góry(a miały z 5 cm), zapuchniętymi oczkami i noskiem jak fasolka, a teraz oglądam dzieci tego tłumoczka.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Anovi, dziękuję.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
noszone cała noc? kołysane? toż to raj jest:)
OdpowiedzUsuńŻycie rozdaje i dobre podarunki. Pozdrawiam, gratuluję Mamie i Babci.
OdpowiedzUsuńNiech rośnie zdrowo.
Beato, to prawda. Bo praktyczniej polulać chwilę maluszka, by się uspokoił, niż żeby wrzaskiem budził następne.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Dziękuję Jerzy.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Gratuluję dopiero dziś:) Wyłączyłam się na kilka dni a tu takie przyjemne nowiny! Niech się dzidziuś chowa zdrowo:)
OdpowiedzUsuńAnabell, najserdeczniejsze gratulacje i życzenia, aby Maluszek rósł zdrowo :-)
OdpowiedzUsuńNivejko, jjon, dziękuję!
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Ależ dzielny tatuś. Nie wiem, czy ja chciałabym i mogłabym oglądać "cesarkę".
OdpowiedzUsuńWnuczek, jak "talala" i wygląda na większego.
Eluś, tatusie nie oglądają, oni siedzą u wezgłowia żony i trzymają ja za rączkę, reszta jest zasłonięta parawanem.Potem tatuś przecina pępowinę, która de facto już jest przecięta. On jest dzielny, bo świetnie sam sobie daje radę ze starszym synkiem.Przecież obie ich mamy są od nich daleko- jego w odl. 600 km, ja-1200km.To bardzo fajny facet, ma szczęście ta moja córcia.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Anabell dobrze, ze zaczęłam komentowac twoje posty od końca. Widok takiej maleńkiej istotki zawsze mnie rozczulał a teraz dodatkowo przywołuje wspomnienia. gratulacje dla dumnych rodziców i dla dziadków oczywiście też. Fajna róznica wieku, będą się swietnie rozumieć juz za jakies dwa lata :-) Ciekawa historia z tymi ubrankami szpitalnymi, w Polsce mogą dać zapasowe w niektórych szpitalach ale jakoś widze że generalnie rodzice wolą juz swoje ubierać. Brawo dla zięcia, to na pewno dla niego trudny okres. Przede wszystkim życzenia dla maluszka by był zdrowiutki, rósł szybciutko i dal wiele radości rodzicom i braciszkowi.
OdpowiedzUsuńWitaj Martuniu, to mała różnica wieku między dziećmi i na początku będzie sporo kłopotu. Ale zięć jest naprawdę wspaniałym facetem i małżeństwo mojej córki to może służyć za wzór partnerstwa. Na razie starszy "olał" małego, gdy odwiedził z tatą mamę w szpitalu.Obdarzył małego przelotnym spojrzeniem i wyraził chęć opuszczenia szpitala, uprzednio powiedziawszy małemu Pa,pa.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak tam dziś było, ale dowiem się dopiero wieczorem, mam nadzieję.
Miłego, ;)
Gratuluje z calego serducha!!! Cudny szkrab!!!! :)
OdpowiedzUsuń