Jak się o czymś myśli, to i od razu tę rzecz się wypatrzy.Nawet na cudzym zdjęciu. Serwetnik? Nie jestem pewna, czy tak to się właśnie nazywa.Oczywiście, ze mam. Oczywiście,że pasuje do zastawy.Ale ja go nie chcę!Tego mojego.Od dwóch lat wypatruję go natomiast na miejscowym pchlim targu.Tyle,że ostatnio zbyt często, to ja tam nie bywam.Ale i tak wypatruję.Czegoś takiego, jak widzę u Ciebie.Półokrągło i z kwiatuszkiem.Byle był odpowiedni na duże serwetki, te grube... Jak może pachnieć róża, która wcale nie widziała słońca? Ona jest prawie jak sztuczna, bo na sztucznym świetle. Znajomy hodowca frezji kiedyś, b.dawno temu, mi to tłumaczył.Frezja pachnie, ale mniej intensywnie.A róża - nie pachnie. Radosnego tworzenia Ci życzę.Jakoś mi tak smutkiem od Ciebie powiało, że też posmutniała,ale nie daj się!!!
:) Żmudna praca, ale za to jaki efekt! Bałagan twórczy jest specyficznym rodzajem bałaganu i mnie nie razi nic a nic. Przeciwnie - kiedy wchodzę do domu, w którym wszystko jest poukładane jak w pudełeczku, to zawsze mam wątpliwości, czy tam faktycznie mieszkają ludzie (i czy cokolwiek robią poza sprzątaniem), czy to tylko wystawa dla zwiedzających. :)
Anabell, bezzapachowe róże i (o zgrozo!) frezje to niestety znak naszych czasów i manipulacji genami. Taki swoisty paradoks: kwiaty urodziwe i... kompletnie pozbawione uroku. Miłego. :)
Byloby idealnie posiadac dom w ktorym mozna miec oddzielny pokoj-pracownie-biuro. Znam takich szczesliwcow: "balagan" jest niewidoczny a takze hobbysta ma prywatnosc i spokoj w swych zajeciach. Z rozami, Anabell, to tak jak ze wszystkim co hodowane na szybko i efekt wizualny - obecnie to nawet szynka smakuje jak papier toaletowy a owoca nie rozpoznasz po zapachu. Niestety podobnie z ludzmi - piekna otoczka a wsrodku zero. Eeeech....Serpentyna.
Dopiero przy powiększeniu zdjęcia widać ile pracy zostało włożonej w naszyjnik z wisiorem. Ale opłacał się trud, wyszło przepięknie! Nie wspomnę już, że w moich ulubionych barwach ;)) Jednak masz cierpliwość, i to anielską :) Pozdrawiam serdecznie i bardzo wiosennie :)
ale jak widać na zdjęciu kącik swój masz;)To nic, ze tam bałagan - to się nazywa "artystyczny nieład"! Musiałabyś zajrzeć do mojej pracowni- mam takie pomieszczenie w piwnicy to fakt, ale ... mimo, że jest największe niedługo i tam zabraknie mi miejsca. Wypatrzyłam w "artystycznym nieładzie" piękny filcowy naszyjnik!!! Ten na osobnym zdjęciu tez jest piękny:),a przed koralikowym "łańcuszkiem" chylę czoło! Miłego:) Wiesz , ze nawet kwiaciarniane hiacynty już tak intensywnie nie pachną:( To tak jak z pomidorami o tej porze roku:(
Hej,Anabellku:-) Twoj 'kacik' jest fajny,bo przypomina mi moj wlasny-hahahaha :-)))Przez ten balagan tworczy jest wlasnie znacznie bardziej interesujacy. To prawda-'koralikowanie' to zmudna praca.Ladnie oprawilas te kamee,ale to,co robisz jest jeszcze dosc proste a 'sznureczek' nie taki bardzo skomplikowany:-)Mnie tez na poczatku wydawalo sie to wszystko nie do zrobienia,ale po przerobieniu siedmu ksiazek koralikowej literatury,po naogladaniu sie 'okazow' i po cwiczeniach,teraz wszystko jest znacznie latwiejsze,niz przedtem.Zobaczysz Sama po jakims czasie,to co dzis bylo dla Ciebie trudne,jutro bedzie co najwyzej zabawne. Calusy-Halinka-
Tkaitko, przepraszam,że Cię zasmuciłam. Ja po prostu zaczęłam się czuć nieco bezradna.Jakoś nie mogę się pozbierać zdrowotnie, ale muszę się przyzwyczaić, bo jak się choruje na coś, czego się nie leczy to tak bywa. Z tą różą to ja się śmieję,że ona jest hodowana na konserwantach, bo już tydzień stoi i nadal wygląda świeżo.Może następne wyhodują z zapachem uwalnianym automatycznie, gdy człowiek nos przybliży.:))) Miłego, ;)
Akwarelio, gdy wchodzę do takiego "wylizanego" mieszkania to najczęściej zastanawiam się, czy mam dostatecznie czyste spodnie:)) A mam takie znajome panie, których wszystkie pomieszczenia w domu przypominają wystawę w centrum meblowym. U mnie to nie tylko widać,że się mieszka ale i że nikt się bałaganem nie przejmuje. Miłego, ;)
Serpentynko, u Ciebie też taka bezsmakowa szynka? Niektórym naszym producentom wydaje się,że smak wyrobu nadaje tylko i jedynie sól, pieprz i kolendra.A jakie nietrwałe te wyroby!.Na trzeci dzień po zakupieniu robią się obślizgłe, więc wciąż kupuje po parę deko,żeby potem nie wywalać. Miłego, ;)
Alexo, ja się dopiero uczę. Dziś zgłębiam tajniki robienia "sznurka" koralikowego przy pomocy szydełka.Zła byłam nieziemsko, bo chwila nieuwagi i.....spruło mi się to co zrobiłam.A do tego kilka razy mi się zaplątało.Wygląda na to, że będzie mnie to kosztowało sporo nerwów.No ale nie święci garnki lepią. Miłego, ;)
Mado, aż westchnęłam po słowie pomidory. Uwielbiam zapach pomidorów takich prościutko z krzaczka.Masz rację, ostatnio te hiacynty mało pachną. Mój ślubny już się przyzwyczaił do tego czegoś na stole i spokojnie całość omija wzrokiem. Chciałabym mieć własną pracownię, najlepiej wielopokojową. A na tym filcu (syntetycznym) będzie właśnie naszyjnik.Ciekawa jestem kiedy go skończę. Miłego, ;)
Witaj Halinko- właśnie dziś uczę się robienia sznureczka przy pomocy szydełka. Tonę w różnych instrukcjach i usiłuję połączyć naukę ze zrobieniem czegoś, co już można by nosić.No i przez to chyba nauka trochę wolniej mi idzie.Ta perłowa kamea ogromnie mi się podoba, ale jest taka delikatna,ze musi być oprawiona tymi najmniejszymi koralikami, więc się nadziubdziałam tego drobiazgu niemiłosiernie. No a do tego robię to w pozycji dziwnej, odciążającej kręgosłup, więc właściwie jest mi niewygodnie. Ale się naparłam. Miłego, ;)
Tak, zapach roz niedlugo bedzie zapomniany, te kupowane w sklepach, owszem wygladaja jak roze ale sa bezzapachowe. Jedynie jeszcze te rosnace w przydomowych ogrodkach pachna. Widze, ze praca wre! A stol wyglda tak jak powinien w czasie wykonywania tak skomplikowanych czynnosci. Widac, ze mieszkanie jes dla ciebie a nie odwrotnie. I tak powinno byc:) Koralikowy sznureczek dopelnil dziela, efekt koncowy godny mistrza. Ciekawa jestem jak Twoj maz reaguje na te bizuteryjne rewolucje? Zdrowka zycze:)
Anabell, Twój stół jest piękny. Jak ja cenię i uwielbiam takie miejsca w domu, które mówią o tym, że dom żyje, że coś się w nim robi, że domownicy mają pasje i zainteresowania.
Aguś, jeszcze na to nie wpadłam jak i gdzie wystawiać, obawiam się,że jestem za słaba w uszach. Poza tym ja lubię robić pod konkretnego adresata. Przecież każda z Was może sobie coś zamówić, bo nie oszukujmy się-sama wszystkiego nie będę używać i to potem zalega w domu. Na moim profilu jest mój mail i można do mnie napisać na ten temat. Miłego, ;)
Ataner, ja uwielbiam ten bałagan na stole i co zabawniejsze, w tym bałaganie wszystko, nawet po ciemku znajdę. Mąż? Po pierwsze to z kim mu będzie tak zle jak ze mną? Po drugie-przyzwyczaił się. Gdy mają przyjść "ludzie" odbardaczam stół i jest OK. No a gdy wpada któraś z koleżanek to po prostu pijemy kawę przy malutkim stoliku. Miłego, ;)
Mijko, ja to chyba do niczego nie mam tak naprawdę cierpliwości i sama się sobie dziwię,że dłubie w tych koralikach.Z tymi robótkami to dziwna sprawa- nie lubię robić różnych napraw typu podszywanie, przyszywanie guzików, nie daj Bóg, cerowanie czy skracanie czegoś. A haft i inne dłubaniny sprawiają mi frajdę.Taki świr po prostu. Miłego, ;)
Jak się o czymś myśli, to i od razu tę rzecz się wypatrzy.Nawet na cudzym zdjęciu. Serwetnik? Nie jestem pewna, czy tak to się właśnie nazywa.Oczywiście, ze mam. Oczywiście,że pasuje do zastawy.Ale ja go nie chcę!Tego mojego.Od dwóch lat wypatruję go natomiast na miejscowym pchlim targu.Tyle,że ostatnio zbyt często, to ja tam nie bywam.Ale i tak wypatruję.Czegoś takiego, jak widzę u Ciebie.Półokrągło i z kwiatuszkiem.Byle był odpowiedni na duże serwetki, te grube...
OdpowiedzUsuńJak może pachnieć róża, która wcale nie widziała słońca? Ona jest prawie jak sztuczna, bo na sztucznym świetle. Znajomy hodowca frezji kiedyś, b.dawno temu, mi to tłumaczył.Frezja pachnie, ale mniej intensywnie.A róża - nie pachnie.
Radosnego tworzenia Ci życzę.Jakoś mi tak smutkiem od Ciebie powiało, że też posmutniała,ale nie daj się!!!
:) Żmudna praca, ale za to jaki efekt!
OdpowiedzUsuńBałagan twórczy jest specyficznym rodzajem bałaganu i mnie nie razi nic a nic. Przeciwnie - kiedy wchodzę do domu, w którym wszystko jest poukładane jak w pudełeczku, to zawsze mam wątpliwości, czy tam faktycznie mieszkają ludzie (i czy cokolwiek robią poza sprzątaniem), czy to tylko wystawa dla zwiedzających. :)
Anabell, bezzapachowe róże i (o zgrozo!) frezje to niestety znak naszych czasów i manipulacji genami. Taki swoisty paradoks: kwiaty urodziwe i... kompletnie pozbawione uroku.
Miłego. :)
Byloby idealnie posiadac dom w ktorym mozna miec oddzielny pokoj-pracownie-biuro. Znam takich szczesliwcow: "balagan" jest niewidoczny a takze hobbysta ma prywatnosc i spokoj w swych zajeciach. Z rozami, Anabell, to tak jak ze wszystkim co hodowane na szybko i efekt wizualny - obecnie to nawet szynka smakuje jak papier toaletowy a owoca nie rozpoznasz po zapachu. Niestety podobnie z ludzmi - piekna otoczka a wsrodku zero. Eeeech....Serpentyna.
OdpowiedzUsuńDopiero przy powiększeniu zdjęcia widać ile pracy zostało włożonej w naszyjnik z wisiorem. Ale opłacał się trud, wyszło przepięknie!
OdpowiedzUsuńNie wspomnę już, że w moich ulubionych barwach ;))
Jednak masz cierpliwość, i to anielską :)
Pozdrawiam serdecznie i bardzo wiosennie :)
ale jak widać na zdjęciu kącik swój masz;)To nic, ze tam bałagan - to się nazywa "artystyczny nieład"! Musiałabyś zajrzeć do mojej pracowni- mam takie pomieszczenie w piwnicy to fakt, ale ... mimo, że jest największe niedługo i tam zabraknie mi miejsca.
OdpowiedzUsuńWypatrzyłam w "artystycznym nieładzie" piękny filcowy naszyjnik!!!
Ten na osobnym zdjęciu tez jest piękny:),a przed koralikowym "łańcuszkiem" chylę czoło!
Miłego:)
Wiesz , ze nawet kwiaciarniane hiacynty już tak intensywnie nie pachną:(
To tak jak z pomidorami o tej porze roku:(
Hej,Anabellku:-)
OdpowiedzUsuńTwoj 'kacik' jest fajny,bo przypomina mi moj wlasny-hahahaha
:-)))Przez ten balagan tworczy jest wlasnie znacznie bardziej interesujacy.
To prawda-'koralikowanie' to zmudna praca.Ladnie oprawilas te kamee,ale to,co robisz jest jeszcze dosc proste a 'sznureczek' nie taki bardzo skomplikowany:-)Mnie tez na poczatku wydawalo sie to wszystko nie do zrobienia,ale po przerobieniu siedmu ksiazek koralikowej literatury,po naogladaniu sie 'okazow' i po cwiczeniach,teraz wszystko jest znacznie latwiejsze,niz przedtem.Zobaczysz Sama po jakims czasie,to co dzis bylo dla Ciebie trudne,jutro bedzie co najwyzej zabawne.
Calusy-Halinka-
Tkaitko, przepraszam,że Cię zasmuciłam. Ja po prostu zaczęłam się czuć nieco bezradna.Jakoś nie mogę się pozbierać zdrowotnie, ale muszę się przyzwyczaić, bo jak się choruje na coś, czego się nie leczy to tak bywa. Z tą różą to ja się śmieję,że ona jest hodowana na konserwantach, bo już tydzień stoi i nadal wygląda świeżo.Może następne wyhodują z zapachem uwalnianym automatycznie, gdy człowiek nos przybliży.:)))
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Akwarelio, gdy wchodzę do takiego "wylizanego" mieszkania to najczęściej zastanawiam się, czy mam dostatecznie czyste spodnie:)) A mam takie znajome panie, których wszystkie pomieszczenia w domu przypominają wystawę w centrum meblowym. U mnie to nie tylko widać,że się mieszka ale i że nikt się bałaganem nie przejmuje.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Serpentynko, u Ciebie też taka bezsmakowa szynka? Niektórym naszym producentom wydaje się,że smak wyrobu nadaje tylko i jedynie sól, pieprz i kolendra.A jakie nietrwałe te wyroby!.Na trzeci dzień po zakupieniu robią się obślizgłe, więc wciąż kupuje po parę deko,żeby potem nie wywalać.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Alexo, ja się dopiero uczę. Dziś zgłębiam tajniki robienia "sznurka" koralikowego przy pomocy szydełka.Zła byłam nieziemsko, bo chwila nieuwagi i.....spruło mi się to co zrobiłam.A do tego kilka razy mi się zaplątało.Wygląda na to, że będzie mnie to kosztowało sporo nerwów.No ale nie święci garnki lepią.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Mado, aż westchnęłam po słowie pomidory. Uwielbiam zapach pomidorów takich prościutko z krzaczka.Masz rację, ostatnio te hiacynty mało pachną. Mój ślubny już się przyzwyczaił do tego czegoś na stole i spokojnie całość omija wzrokiem.
OdpowiedzUsuńChciałabym mieć własną pracownię, najlepiej wielopokojową. A na tym filcu (syntetycznym) będzie właśnie naszyjnik.Ciekawa jestem kiedy go skończę.
Miłego, ;)
Witaj Halinko- właśnie dziś uczę się robienia sznureczka przy pomocy szydełka. Tonę w różnych instrukcjach i usiłuję połączyć naukę ze zrobieniem czegoś, co już można by nosić.No i przez to chyba nauka trochę wolniej mi idzie.Ta perłowa kamea ogromnie mi się podoba, ale jest taka delikatna,ze musi być oprawiona tymi najmniejszymi koralikami, więc się nadziubdziałam tego drobiazgu niemiłosiernie. No a do tego robię to w pozycji dziwnej, odciążającej kręgosłup, więc właściwie jest mi niewygodnie. Ale się naparłam.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
A jakbyś zaczęła gdzies wystawiać te swoje dzieła, to daj znać:)
OdpowiedzUsuńTak, zapach roz niedlugo bedzie zapomniany, te kupowane w sklepach, owszem wygladaja jak roze ale sa bezzapachowe.
OdpowiedzUsuńJedynie jeszcze te rosnace w przydomowych ogrodkach pachna.
Widze, ze praca wre! A stol wyglda tak jak powinien w czasie wykonywania tak skomplikowanych czynnosci. Widac, ze mieszkanie jes dla ciebie a nie odwrotnie.
I tak powinno byc:)
Koralikowy sznureczek dopelnil dziela, efekt koncowy godny mistrza.
Ciekawa jestem jak Twoj maz reaguje na te bizuteryjne rewolucje?
Zdrowka zycze:)
Anabell, Twój stół jest piękny. Jak ja cenię i uwielbiam takie miejsca w domu, które mówią o tym, że dom żyje, że coś się w nim robi, że domownicy mają pasje i zainteresowania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
alElla
o bosz!!
OdpowiedzUsuńnie mam cierpliwości ani do haftowania, ani koralikowania!
podziwiam!!!
Aguś, jeszcze na to nie wpadłam jak i gdzie wystawiać, obawiam się,że jestem za słaba w uszach. Poza tym ja lubię robić pod konkretnego adresata. Przecież każda z Was może sobie coś zamówić, bo nie oszukujmy się-sama wszystkiego nie będę używać i to potem zalega w domu.
OdpowiedzUsuńNa moim profilu jest mój mail i można do mnie napisać na ten temat.
Miłego, ;)
Ataner, ja uwielbiam ten bałagan na stole i co zabawniejsze, w tym bałaganie wszystko, nawet po ciemku znajdę. Mąż? Po pierwsze to z kim mu będzie tak zle jak ze mną? Po drugie-przyzwyczaił się. Gdy mają przyjść "ludzie" odbardaczam stół i jest OK. No a gdy wpada któraś z koleżanek to po prostu pijemy kawę przy malutkim stoliku.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Witaj Ellu, bo Ty masz dusze artystyczną, ale czasem widzę w oczkach koleżanek lekkie zażenowanie- "taki nieład".
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Mijko, ja to chyba do niczego nie mam tak naprawdę cierpliwości i sama się sobie dziwię,że dłubie w tych koralikach.Z tymi robótkami to dziwna sprawa- nie lubię robić różnych napraw typu podszywanie, przyszywanie guzików, nie daj Bóg, cerowanie czy skracanie czegoś. A haft i inne dłubaniny sprawiają mi frajdę.Taki świr po prostu.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
I tak podziwiam Twoją, Kochana Anabell cierpliwość do robótek, no i oczywiście talent. Dzieła Twoich rąk są zachwycające.
OdpowiedzUsuńNola