Pomału dochodzę do równowagi po śmierci mojej wieloletniej przyjaciółki.
Poznałyśmy się w 1966 roku, a od 1974r mieszkałyśmy w sąsiednich budynkach.
Wprawdzie nigdy nie mogła mi wybaczyć, że w pewnej chwili nabyłam
psa, a Ona panicznie bała się wszystkich psów, ale gdy 5 lat temu
pies odszedł, płakałyśmy razem.
Wiele spraw przeżywałyśmy razem - miłości naszych córek, ich śluby,
narodziny wnucząt, choroby naszych mężów i śmierć Jej męża, a
nawet nasze, czasem bardzo dziwne, sny.
I właściwie gdy wydawało się, że Ona już pozbierała się i zaczęła wracać
do codzienności - niespodziewanie podążyła za swym mężem.
Miesiąc walczyła z zatorem-zator ustąpił, jego miejsce zajęło zapalenie
płuc i niestety organizm nie wytrzymał. Odeszła na początku marca.
Nie da się ukryć, że mi Jej brak.
Wczoraj z racji imienin, których nie obchodzę (wszak to imieniny nie
moje a mojej Patronki) dostałam od swego ślubnego przepiękny album o twórczości Louisa Comforta Tiffany'ego.
Wiem, że większość osób kojarzy tę postać z bardzo drogim sklepem
z prześliczną biżuterią lub filmem "Śniadanie u Tiffany'ego".
O ile skojarzenie z biżuterią jest poniekąd słuszne, to ten film nie ma
nic do rzeczy z życiem tego artysty.
Osobiście wciąż jestem zachwycona jego witrażami.
Na tyle mnie zachwyciły,że kilka lat temu zrobiłam kilka obrazków
haftem krzyżykowym, opartych na tych witrażach.
A to właśnie te obrazki.Tak naprawdę mam ochotę wyhaftować
je na nowo - wyszłyby o niebo lepiej, bo te były pierwsze.
Wiosenne magnolie
Lato
Jesień
Zima
Louis Tiffany był jednym z nielicznych artystów, którzy pochodząc
z bogatej rodziny potrafili z tego faktu w umiejętny sposób
korzystać.
Jeżeli będziecie zainteresowani by się dowiedziec więcej o tej
niebanalnej postaci napiszę na ten temat osobny post, gdy już
do końca przeczytam książkę.
Na razie wciąż oglądam zdjęcia prac i tkwię w zachwycie.
Poza tym coś mi się w kompie "spsowało" - nie dość, że mi się
zminimalizowały literki na stronie pulpitu nawigacyjnego to ani Picasa
ani specjalny program Panasonica dołączony do mego foto-aparatu
nie rozpoznają karty z mego aparatu i nie mogę wgrać nowych zdjęć.
Jak jeszcze coś padnie to wtedy wezwę fachmana.
Muszę się dziś zabrać za zrobienie biżuterii na czas żałoby. Koleżance
zmarła matka, a ona twierdzi, że musi coś na szyi nosić, bo inaczej
czuje się nieubrana.
Niby proste, ale...... nie do końca.
"I to byłoby na tyle " - jak mawiał klasyk.
Śmierć osoby bliskiej jest zawsze mocnym przeżyciem i trzeba czasu, żeby wrócić do równowagi. To trudny czas. Bardzo współczuję.
OdpowiedzUsuńImieniny? Wszystkiego najlepszego Tobie i Twojej patronce:)
Anna zawsze mi się kojarzy z odpustem w naszej wsi i straszą kanonadą petardami hukowymi na naszej uliczce. Wczoraj tak było i Beza "umierała' ze strachu, a ja z wściekłości. Niestety, zanim nasze chłopaki z sąsiedztwa dorosną i zmądrzeją, pewnie odejdziemy z tego świata.
To ja sobie teraz pomilczę, bo jestem pod ogromnym wrażeniem-hafty niesamowite.
Pomału odzwyczajam się od łapania w rękę słuchawki by zadzwonić i podzielić się czymś, co mnie aktualnie "gryzie, lub bawi".
UsuńZ tych haftów najbardziej lubię ten pierwszy - pociąga mnie ta ścieżka po drugiej stronie jeziora- ciekawe dokąd prowadzi. To były witraże z cyklu Cztery pory roku i były bardzo duże, mniej więcej wielkości solidnych drzwi balkonowych. Mam kilku ulubionych twórców- Tiffany, Alfons Mucha, Gustav Klimt i Renoir. I z tego uwielbienia ich twórczości wyhaftowałam kilka obrazków :Tiffany'ego te cztery pory roku, Muchy też cykl Cztery pory roku, Renoira- Madame Charpentier z dziećmi oraz sporo Klimta. Większość rozeszła się po koleżankach, bo mnie już ścian brakowało.
Oczywiście korzystałam ze wzorów, ale zmieniałam kolory tak, by były jak najbardziej bliskie oryginałowi. Wiesz, normalna to ja nie jestem - potrafiłam haftować po kilka godzin dziennie, przeciętnie 4 - 5.
Dziękuję za życzenia- nie wiedziałam, że na św.Anny są jakieś imprezy kościelne.
Serdeczności;)
Jak kościół ma za patronkę św. Annę lub innego świętego, to wtedy w imieniny odprawia odpust. Tu na Cieszyńskiej w co drugiej wsi patronką jest św.. Anna i bardzo popularne jest to imię. Tylko, że dziewczynie daje się imię Anna a często mówi się do nie Hanka, Hanula mimo, iż jest przecież odrębne imię Hanna.
Usuńlubisz tych samych malarzy co ja. Jednak nie pokusiłabym się o haftowanie takich wielkich i skomplikowanych haftów. Żmudna, czasochłonna praca, a ja lubię improwizować i ciągle coś nowego w hafcie. Nawet w płaskim zmieniam ściegi, kolory i nie trzymam się ściśle zaleceń. Podziwiam, naprawdę bardzo ładne Twoje hafty.
Najtrudniej mi się haftowała Madame Charpentier z córkami. Dużo tam ciała, poza tym rysy twarzy, na dodatek dziewczynki mają na nóżkach koronkowe skarpetki.No i jeszcze jest do kompletu pies- zresztą to był spory format-70 x 50 cm. I zmieniałam kolorystykę w stosunku do wzoru, bo starałam się wiernie odwzorować kolor tego, co mam w albumie o Renoirze.
UsuńTe wg witraży jakoś same wyskakiwały spod igły. Ale ogólnie haft krzyżykami nie jest tak pracochłonny jak płaski, cieniowany. Pamiętasz tę Japonkę? Tam nie robiłam cieniowania i starałam się maksymalnie ograniczyć kolory a narobiłam się niemiłosiernie.
Muszę jeszcze zrobić coś wełną- jakiś taki obrazek, żeby był co najwyżej w dwóch kolorach, ale robiony zupełnie różnymi ściegami gobelinowymi. To bardzo dziwne, ale wtedy robiąc coś np. jednym zielonym kolorem a trzema różnymi ściegami otrzymujemy różne odcienie zieleni. Ale dopiero na jesieni się za to wezmę. Chyba zrobię jakiś jesienny pejzażyk. I zrobię to na kanwie plastikowej.
Najgorzej, że będę wpierw musiała to rozrysować na papierze milimetrowym.
Bardzo podobają mi się Twoje hafty zrobione na podstawie witraży. Wyglądają trochę ... czarodziejsko :)
OdpowiedzUsuńBo witraże Tiffany'ego są właśnie takie czarowne. Orgia barw- zupełnie jakby to był obraz a nie witraż. A jego klosze lamp - poezja zaklęta w kolor.
UsuńMiłego, ;)
Obrazki piękne - takie tajemnicze.
OdpowiedzUsuńKilka lat temu umarła moja koleżanka, w dalekiej Francji (pochowano ją w Sanoku). Była mi najbliższą od czasów liceum. Razem przeszłyśmy różne koleje losu. Umawiałyśmy się na starość: ja na emeryturze, ona wróci z Francji i zamieszka nieopodal w Ustrzykach, gdzie budowała dom, będziemy się spotykać na kawie, razem robótkować i plotkować. W ostatnich latach spotykałyśmy się raz, dwa razy do roku, kiedy przyjeżdżała z Francji. Nie miało to żadnego znaczenia, że tak rzadko. Los chciał inaczej. Kiedy ktoś z rodziny zadzwonił do mnie z Francji, że Gośka umiera - na początku nie uwierzyłam... Pomyślałam: makabryczny żart (było to 1 kwietnia); 2 kwietnia zmarła...
Byłam jedyną z koleżanek, żegnających ją na cmentarzu. I jestem jedyną, która ją tam odwiedza. Nie mogłam się pogodzić z jej odejściem. Do dziś nie daje mi to spokoju. Jedynym pocieszeniem jest to, że może jest jej tam lepiej, niż za życia. Czasem gadam do niej: "Gośka i cóżeś narobiła?". Była pierwszą z naszej licealnej paczki, która odeszła - przedwcześnie.
Oj poruszyłaś przy okazji wspomnień o Twej znajomej bardzo bolesny temat.
Wiesz, do mnie to ciągle jakoś nie dociera- bo jak to, właśnie nieco się "odbudowała", (co trwało trzy lata), wzięła się za siebie i...odeszła.
UsuńByła ode mnie 8 lat starsza, no ale ponoć teraz dłużej żyjemy. I z kim ja teraz będę wędrować po różnych wystawach, muzeach i galeriach?
Życie jest okrutne.Wiem, że kiedyś się spotkamy, ale w innej powłoce, więc czy się poznamy?
Miłego, ;)
Twoje hafty faktycznie owiewa nuta tajemniczości, zwłaszcza od "Zimy" nie mogłam oderwać wzroku. Pewnie dlatego, że jest ulubioną porą roku ;-)
OdpowiedzUsuńDroga Aniu, miałaś ogromne szczęście i wręcz przywilej by przez długie lata dzielić przyjaźń w czystej postaci. Dzisiaj trudno o takie uczucia.
Zawsze bardziej cierpi osoba, która "zostaje"... Bardzo Ci współczuję.
Dziękuje Alusiu, Ty zawsze mnie rozumiesz. To była bardzo bliska zażyłość, chociaż Ona była ode mnie starsza. Dobrze mieć w pobliżu kogoś, kto nas rozumie a do tego ma duże poczucie humoru i bardzo wiele empatii.
UsuńTa zima jest bardzo kolorowa, ale już kilka razy widziałam podobną w naturze. Gdy jest silne słońce i duży mróz, to śnieg w cieniu jest niebieski, odległe drzewa przybierają kolor fioletu, a gdy jest zachód słońca to jeszcze dochodzą odbicia barw nieba na śniegu.
Zimę uwielbiam tylko w górach, chociaż już nie jeżdzę na nartach.
Miłego, ;)
Fantastyczne hafty! To sztuka, której nigdy nie dane mi było posiąść...
OdpowiedzUsuńGrażynko, haft krzyżykowy jest tak prosty "w obsłudze" jak przyszycie guzika do ubrania. A do tego są przecież wzory i haft na kanwie nie sprawia wielkich trudności.A dla początkujących są kanwy z nadrukowanym kolorowo obrazkiem. Pociesz się, że haft krzyżykowy zaczęłam stosować dopiero na starość -przedtem zawsze stosowałam haft płaski, najczęściej cieniowany. I wiesz, znacznie milej się haftuje niż przyszywa guziki.
UsuńMiłego, ;)
witraże uwielbiam, a obrazy przecudnej urody, koniecznie muszę w takim razie poszukać czegoś więcej na ten temat bo mnie zainteresował. Jesteś prawdziwą skarbnicą wiedzy :)
OdpowiedzUsuńWitraże - to coś co tygrysy bardzo lubią:))) A o L. Tiffany'm napiszę, tworzył tak piękne prace. Szkoda, że tak wiele z nich przepadło, właśnie z powodu nietrwałości materiału. Ale zostawił po sobie nie tylko piękne rzeczy- opracował też nową technikę pozyskiwania kolorowego szkła.
UsuńMiłego, ;)
Aniu Kochana, wydawało mi się, że dam radę dojechać do Warszawy choć na chwilę i bezposrednio Cię ściskać. Nie udało się, ale wciąż mam w sercu moc dobrych życzeń dla Ciebie!!!!
OdpowiedzUsuńWitrażowe hafty prześliczne i Loona słusznie nazwała je "czarodziejskimi".
Naj, naj..
Już się za Tobą stęskniłam, może w sierpniu tu zajrzysz, teraz będziemy miały do siebie zaledwie "rzut beretem". Myślałam, że może mnie się jakoś uda wyskoczyć w Twoje strony, np. w drodze nad morze, ale ewentualny wyjazd to raczej będzie na początku września.Ale jak to u mnie- wszystko palcem na wodzie pisane.
UsuńTiffany takie piękne robił te "kolorowe szkiełka"! Ja się chyba w nieodpowiednim czasie urodziłam.
Serdeczności;)
Magnolie mnie zachwyciły.
OdpowiedzUsuńWspółczuję ci odejścia przyjaciółki, to smutne i trudne, ale jak dobrze, że ja miałaś!
Mnie z każdym rokiem ludzie wydają się coraz bardziej cenni, jakby zyskiwali na wartości, a to pewnie lęk przed ich utratą daje o sobie znać.
Te magnolie powodują u mnie tęsknotę za wędrówką gdzieś daleko, taką wędrówką trochę bez celu. A poza tym jest mi bliski kolorystycznie.
UsuńStaram się podchodzić do wszystkiego nieco filozoficznie, ale pustka i tak pozostaje. W tych sytuacjach najbardziej dotyka mnie świadomość, że właściwie to tak mały mam wpływ na wszystko.Coraz częściej stwierdzam, że życie to Matrix.Jedno co jest pewne i nieco pocieszające- wszyscy idziemy w jedną stronę, niezależnie od kierunku jaki obieramy.
Miłego, ;)
wspolczuje takiej straty :( trzymaj sie
OdpowiedzUsuńDziękuje Beato,;)
UsuńMam mala (duza kosztowala majatek) lampke nocna Tiffany'ego jest przecudna, taka wlasnie jak Twoje hafty:***
OdpowiedzUsuńPrzez miesiace cale przylapywalam sie na odruchu lapania telefonu, zeby zadzwonic do mojej zmarlej przyjaciolki, to taki trudny do opanowania odruch.
W koncu zmienilam telefon i to pomoglo.
Niedużą, stojącą lampkę w stylu Tiffany'ego kupiliśmy córce na ślubny prezent. Wahałam się pomiędzy lampką nocną typu muszla ślimaka (winniczka) na płaskiej podstawce w kształcie liścia a taką stojąca- w końcu zamówiłam stojącą, bo praktyczniejsza, przynajmniej przeczytać coś przy niej można. I teraz stoi u nich w sypialni. Te lampy drogie jak licho, bo płacisz za: projekt podstawy, która jest z brązu, projekt samego klosza, materiały i robociznę.
UsuńWidziałam cały cykl produkcji takiego klosza- roboty co niemiara. I wcale się nie dziwię, że to drogo kosztuje. Uwielbiam witraże - dzięki
Madzie z www.koloroweszkielka.blogspot.com mam witrażowy portret mojego pieska a poza tym aniołka, rybkę i motyla. Na jej blog można wejść z mojej zakładki "blogi ulubione".
Tak, taki odruch ciężko opanować.
Serdeczności;)
Serdeczne choć trochę opóźnione moje dla Ciebie życzenia imieninowe 100lat!Takie pożegnania na zawsze okropne Anabell. serdecznie współczuję. A obrazy przecudne. Uściski serdeczne-;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo Uleczko! To takie chwile, gdy całkiem wyraznie uświadamiamy sobie, że nie jesteśmy wieczni i przemijamy tak jak wszystko.
UsuńSerdeczności;)
Bliskość, trudno o nią ale gdy już zaistnieje w głębi serca zapisze trudno zapomnieć, w sercu zostaje i trwa. Współczuję z całego serca.
OdpowiedzUsuńPiękne te witraże. Zapisana jest w nich tajemnica i były/są one dla ludzi, których kusi piękno zapisane czy to w obrazie czy w grafice, czy w hafcie. Piękno i tajemnica coś co przyciąga umysł, nie tylko spojrzenie które bywa powierzchowne.
Obejrzałam w internecie i mam już swoje ulubione w tym są magnolie. :)
Znalezione necie: Emil Zola napisał:
OdpowiedzUsuń"Witraż jest wycinkiem rzeczywistości widzianym przez temperament twórcy".
Czyż tego samego nie można powiedzieć o fotografii? I nie cykaniu jak leci, byleby ludzie na fotografii byli, ale dostrzeganiu piękna w małym wycinku otaczającej nas rzeczywistości.
Napisz post koniecznie.
Bardzo mi przykro z powodu smierci Twojej Przyjaciolki, bardzo. Wasza przyjazn trwala prawie pol wieku, to cos znaczy - trzymaj sie Aniu.
OdpowiedzUsuńZawsze mnie fascynowaly witraze, Twoje wyhaftowane sa przepiekne, jesli masz ochote ponownie hftowac to do dziela, na pewno bedzie to praca badzo pracochlonna.
Usciski Kochana i przeslam buziak imieninowy.