Siedziałam dziś rano półżywa z duchoty i podsłuchałam pewien
dialog.
Jak wiecie mieszkam na parterze, a rozmowa toczyła się pod
samym moim oknem, które oczywiście było szeroko otwarte.
Jednym z dyskutujących był pewien oprych , który kiedyś
mieszkał w bloku po drugiej stronie uliczki, drugi - to jakiś jego
znajomek, też mieszkniec osiedla, który aktualnie zastępuje naszego
pana dozorcę, będącego na urlopie wypoczynkowym.
Oprych, który o ile pamiętam ma na imię Jaś jest ze dwa lata
starszy od mojej córki, ale od dziecka miał niebywałe wprost
zdolności lingwistyczne - już w pierwszej klasie podstawówki bez
problemu bluzgał dorożkarską łaciną- zarówno do rówieśników jak
i do dorosłych.
Wierzcie mi - to niesamowite wrażenie, gdy chłopaczek, który
aktualnie gubi mleczaki i ma nawet ładną buzię, klnie przeokropnie.
Dyrekcja naszej osiedlowej szkoły z utęsknieniem czekała na dzień,
w którym Jaś ukończy 16 lat i zgodnie z prawem będzie się go
można pozbyć ze szkoły. Bo Jaś nie uczył się a studiował - każdą
niemal klasę powtarzał a jego zachowanie było skandaliczne.
Jaś, który właśnie chyba dobiega czterdziestki nie rozwinął jednak
swego słownictwa- tyle tylko, że teraz tylko co trzecie słowo jest
przerywnikiem na "k", kiedyś było tego więcej.
A dialog wyglądał tak :
J(Jaś) - a co ty tak grabisz [k], jakby ci za to płacili?
Z.(zastępca pana dozorcy) - odpracowuję czynsz, bo już zalegam
ze 3 miesiące. Robotę straciłem i jestem na bezrobociu.
J. - głupiś [k]. A wyglądasz z tymi grabiami kretyńsko.Mógłbyś się
jakimś handelkiem zająć, z tego jest [k] forsa.
Z. - no a potem siedziałbym tak jak ty.To nie dla mnie, mam żonę i
dziecko, muszę zaczekać na pracę, a póki co - to robię.
J. - jesteś głupi,[k] żeś się ożenił. Ja Maryśki dziecko tylko uznałem,
że moje, alimentów nigdy[k] nie płaciłem bo roboty nie miałem i fajnie.
Z. - spotkałem kiedyś Maryśkę - powiedziała, że jesteś świnia, bo
gdy ona wyszła za mąż i jej mąż chciał adoptować waszą córkę, to
ty się nie zgodziłeś. Dlaczego nie chciałeś?
J.- bo ja brachu [k] myślę i dlatego się nie zgodziłem. Gaba to moje[k]
zabezpieczenie na starość. Bo wg prawa dziecko ma obowiązek
alimentować starego, chorego rodzica. Jak będę stary to ona [k] będzie
musiała mnie utrzymywać.
Z. - nawet jeśli ty nigdy nie płaciłeś alimentów? Coś chyba ci się
popiprztoliło we łbie.
J. -jak na razie to takie mamy prawo.I wiesz, moja stara też mi
musi pomagać, bo ona ma emeryturę a ja[k] jestem bezrobotny.
Potem zaległa cisza, bo Jaś pożeglował gdzieś dalej, a zastępca pana
dozorcy przeszedł na następny trawnik.
Tak, mamy straszne prawo. Ojciec, który nigdy się dzieckiem nie interesował, ma prawo żądać alimentów od tego dziecka na swoją starość. I inne- dziadkowie muszą alimentować wnuka, kiedy jego rodziców nie stać na jego utrzymanie.
OdpowiedzUsuńA państwo sobie stoi obok i ma wszystko w nosie
Ja się już dawno zastanawiam kto te wszystkie przepisy wymyśla- czasami podejrzewam, że to ktoś niepełnosprawny umysłowo. Oczywiście dzieci powinny mieć obowiązek pomagania swym starym, niedołężnym rodzicom ale tylko takim, którzy rzetelnie wykonywali swe obowiązki wobec dzieci.Bo jak pomagać komuś , kto był ojcem tylko na papierze, bo ani nie płacił alimentów ani dziecka nigdy nie odwiedzał.
UsuńMiłego, ;)
Takich tatusiow jest zapewne wielu,rzeczywiscie nalezy bezwzglednie zmienic prawo, ci ludzie to pasozyty ,
OdpowiedzUsuńNiestety sporo.Znam też takiego, który nie płaci na dwóch synów, bo....nie stać go na alimenty;))) a stan ten tłumaczy tym, że długo nie miał żadnej pracy, nie zarabiał i ma długi. A to co teraz zarabia ledwo mu starcza na wynajęcie dla siebie mieszkania, a poza tym przecież dzieci mają rentę sierocą po matce, która niedawno zmarła. Stara się odwiedzać dzieci, ale teściowa, u której dzieci mieszkają nie chce go wpuszczać do mieszkania.
UsuńMiłego, ;)
Ten pan to potwierdzenie przysłowia, że każdy głupi ma swój rozum. Niestety.
OdpowiedzUsuńUlach, to wszystko przez to, że tak długo tę podstawówkę przerabiał.:)))
UsuńTo się tatuś zdziwi, bo skoro nie płacił alimentów i nie spotykał się z dzieckiem, to alimentów też może nie zobaczyć. Raczej nie będzie go stać na dobrego adwokata a dziewczyna zaświadczy, że ojczulek się nią nie interesował. Niemniej tupet ma. Tacy są najgorsi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie jestem pewna, bo u nas wszystko na głowie stoi. Jeśli sprawa będzie przechodziła przez sąd rodzinny, to ich wyroki wszystkich zadziwiają- z reguły odbiegają daleko nie tylko od wszelkiej logiki ale i sprawiedliwości.
UsuńMiłego, ;)
Prawo może się jeszcze zmienić i mam nadzieję, że tak się stanie.
UsuńBoję się swoich własnych reakcji na takiego osobnika.
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest to, że pomoc, która w zamyśle ma pozwolić przeżyć ludziom, dotkniętym przez los, trafia do niewłaściwych ludzi, którzy zrobili sobie z tego sposób na życie. Moja znajoma pracuje w pomocy społecznej. Nieraz opowiadała, jak roszczeniowy jest stosunek niektórych jej petentów do Państwa. Są tacy, którzy regularnie zgłaszają się po nowe rzeczy. Starych nie piorą, tylko wyrzucają. A po co mają tracić na wodę i proszek i jeszcze ręce sobie urabiać, jak mogą nowe dostać za darmo? Czasami odnosi wrażenie, że całą tę pomoc społeczną należy zlikwidować.
Tylko że... no właśnie... Przychodzą też inni. Stanowią mniejszość. Nieśmiało proszą o jakiś płaszcz na zimę, albo o lekarstwa. Z wdzięcznością przyjmują każdy dar i czują się zażenowani własną nieporadnością. A gdy uda się takiemu zdobyć pracę, niemal zawsze przychodzi podziękować za to, że ktoś mu pomógł, gdy był na dnie.
Tylko w papierach jedni od drugich w ogóle się nie różnią.
Właśnie- u nas pomoc społeczna wygląda nieco dziwnie.Pomijam, że coraz trudniej namówić do tej pracy ludzi, bo niestety kontakty z tymi, którzy tworzą u nas tzw. "margines społeczny" (a to ta grupa najczęściej wymaga i żąda pomocy) bywają dość niemiłe, a czasem wręcz niebezpieczne. Ci, którzy krępują się prosić o pomoc czasem trudno jest "wyłapać" w tym morzu rodzin z marginesu, niewydolnych społecznie, będących kolejnym pokoleniem bezrobotnych alkoholików.
UsuńMoże trzeba by się przyjrzeć jak ten problem jest rozwiązany w innych krajach i może warto byłoby coś przetransponować na nasz grunt?
To prawda, po obejrzeniu samych dokumentów trudno się zorientować co tak naprawdę w trawie piszczy.
Mnie zawsze szokuje, gdy tatuś drań i alkoholik maltretuje dzieci i żonę, bo z reguły jest tak, że dzieci lądują w placówce a żona tuła się po cudzych kątach, a winowajca spokojnie mieszka w dotychczasowym mieszkaniu.Przecież on powinien być a/ na obowiązkowym odwyku, b/ w przymusowym obozie pracy i zarabiać na te dzieci. No ale to jest niedemokratyczne- podobno taki szubrawiec to też człowiek. Ale tego to ja nie jestem pewna.
Miłego,;)
.... cala prawda... a nam zostaje szok i niedowierzanie... :(
OdpowiedzUsuńWiesz, młoda to ja nie jestem, ale nadal wiele spraw tak mnie dziwi jakbym była dzieckiem w wieku przedszkolnym. A jeszcze gorsze jest to, że wtedy czuję straszliwą bezradność- uczucie, którego bardzo nie lubię.
UsuńMiłego, ;)
Co tylko udowadnia, jak wazne jest dobranie Z KIM ma sie dziecko, W praktyce pewnie trudne do przeprowadzenia, bo i mozna sie kamuflowac, no i czlowiek sie zmienia z czasem. Niestety, nie ma kursow i egzaminow na bycie rodzicem ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ten Jaś jaki był to każdy na naszej ulicy wiedział - ta Marysia, której zmajstrował dziecko również. Dziewczyna miała wówczas 16 lat i w tym wieku powinna doskonale wiedzieć o tym z kim nie należy się zadawać i znać oraz przestrzegać antykoncepcji, skoro już postanowiła żyć jak dorosła kobieta. Nie wiem na co czekała jej matka z uświadomieniem jej? Może na 18 urodziny?
OdpowiedzUsuńJasne, każdy z nas się zmienia z czasem, ja też kiedyś byłam miła, a teraz raczej do miłych nie należę, o czym może zaświadczyć mój mąż po 50 latach wspólnie ze mną spędzonych.
To rodzice powinni przekazywać dzieciom wiedzę o tym jak żyć, jak być rodzicem. I te wiedzę powinni przekazywać nie tylko słownie - oni powinni być dla swoich dzieci przykładem.
Tyle tylko, że w ostatnich 20 latach wychowywanie dzieci stało się niemodne.
Miłego, ;)
Mama Gaby powinna jak najszybciej pozbawić Jasia praw rodzicielskich. Kilku świadków i sprawa szybko się kończy na drugiej rozprawie. Taka jestem "mondra" bo kilka lat temu byłam świadkiem w sądzie - "tatuś" przegrał z hukiem.
OdpowiedzUsuńMama Gaby wyjechała z W-wy już kilka lat temu i z tego co wiem od jej matki (czyli babci Gaby) to teraz są gdzieś za granicą i z całą pewnością tu nie wrócą. Podobno mama Gaby ma własny zakład fryzjerski, a Gaba dwie siostrzyczki. Na mój gust to Gaba już ma 12 lub 13 lat. Oczywiście Jaś nie wie gdzie one są. On jest pewien, że Gaba mieszka nadal w Warszawie i nikt go z tego błędu nie wyprowadza. Będzie mu ciężko ją znależć, bo matka zmieniła Gabie nazwisko w dwa lata po wyjściu za mąż. To też jest wykonalne u nas.
UsuńMam wrazenie, że draństwo jest już normą i dlatego nikt nie usiłuje rozwiązac przyzwoicie tej kwestii. Wymaga to równiez sporego wysilku, czyli wydobycia ziaren z morza plew, na to jednak, zazwyczaj byle jacy urzędnicy nie mają aspiracji.
OdpowiedzUsuńZbieramy żniwo po latach rządów świata pracy. Wszyscy równi i wszystkim po równo. Światło dzienne oglądają tylko najbardziej bulwersujące sprawy - te inne, mniej drastyczne, których jest na pęczki, spokojnie zatruwają ludziom życie.
UsuńPodobno jeszcze w tym roku mają być ważne zmiany w Ustawie o pomocy społecznej,jest juz projekt nowelizacji.
OdpowiedzUsuńMają one dotyczyć między innymi zniesienia ustawowego obowiązku zaplaty za pobyt rodzica w placówce opiekuńczej,szpitalu..itp,jesli ten rodzic nie interesował się dzieckiem.W wielu przypadkach będą to na pewno sprawy trudne do udowodnienia,no a te koszty pokryjemy my,podatnicy:)
pozdrawiam
Szczerze - podejrzewam, że wyjdzie kolejny niedopracowany bubel, bo u nas niestety pełno jest nawiedzonych :obrońców życia, obrońców demokracji, obrońców równości. Koronnym argumentem będzie, że alkoholik to też człowiek i powinien mieć takie same prawa jak każdy inny.
UsuńMiłego, ;)
Koszmar. A ilu takich tatusiów po naszym kraju się plącze...
OdpowiedzUsuńPozdrówki:-)
Niestety całe mrowie.I automatycznie przychodzi mi zawsze na myśl pierwszy akapit z wiersza o biedronce -"po cholerę toto żyje?...."
UsuńI nie ma odpowiedzi na to pytanie, niestety.
Miłego, ;)
nasze państwo chyba nie ma dziedziny, w której byłyby dokończone, mądre przepisy
OdpowiedzUsuń