Biorę w sklepie do ręki słoik , czytam etykietkę:
"Krem orzechowy, 100% orzechów".
W następnej linijce:
"Produkt może zawierać orzechy".
Na samym dole, super drobnym drukiem jest informacja, że zawiera też cukier.
Odstawiam na półkę i skręcam się ze śmiechu - rewelka, w życiu bym nie
wpadła na to, że krem orzechowy może zawierać orzechy!
Zauważyłam, że czytanie etykietek na produktach spożywczych może
dostarczyć wielu wrażeń i pomóc w odchudzaniu. Apetyt znika.
Zastanawiam się jak wygląda u nas życie tych, co mają przeróżne
alergie pokarmowe, a jest tych alergii sporo.
Ja mam ograniczenie dotyczące tylko glutenu i często nie bardzo wiem
co kupić, bo gluten jest niemal we wszystkim. I nie mam alergii na gluten,
tylko złą tolerancję, więc jak mi się trafi coś z niedużą ilością glutenu to nie
muszę wzywać pogotowia z powodu wstrząsu anafilaktycznego.
I tak czytam te etykiety i czytam i zastanawiam się po jaką nagłą śmierć
w wędlinie jest białko sojowe, skrobia pszeniczna, cukier i cała gama
wielce tajemniczych "stabilizatorów"?
A dziwię się dlatego, że w okresie stanu wojennego sama w domu robiłam
kiełbasę i w żadnym przepisie nie było wśród składników białka sojowego
lub jakiejkolwiek skrobi.
Wiem, wydziwiam, taka widać moja uroda.
Pewnie to wszystko dodają by obniżyć koszt kiełbasy i aby dłużej leżała, innego powodu nie widzę.
OdpowiedzUsuńTeraz to nawet mięso surowe nie ma żadnego zapachu, ono jest zwyczajnie bezzapachowe.Usiłowałam któregoś dnia ugotować rosół- niestety po kilkunastu minutach woda w garnku przybrała lekko buraczkowy kolorek a ja wszystko wylałam, mięso zaniosłam sąsiadce dla jej psiny. Kombinuja jak koń pod górę.;))
UsuńPomimo ze smiesznie wyglada to takie ostrzezenie ma swoj powod - prawo tego wymaga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ściągnęłam Cię myślami!Mnie poraża ten brak logiki- jeżeli coś jest wyprodukowane z orzechów, to nie tylko "może zawierać" - to zawiera te orzechy.
UsuńGdyby napisali, że może zawierać inne, oprócz arachidów orzechy to bym się nie czepiała.
Buziaki;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie czytam etykiet
OdpowiedzUsuńCzytam dopiero od 4 lat- przechorowałam się na rzekomobłoniaste zapalenie jelit i mam pewne ograniczenia dietetyczne, które muszę przestrzegać.
UsuńBiałko sojowe to wypełniacz. Dodaje się również haminę, która wiąże wodę w kiełbasie i powoduje, że kiełbasa jest sucha. Do czasu. Po rozmrożeniu wypływa z niej głównie solanka.Poza tym dodaje się ekstrakty smakowe, a wędzi się w urządzeniu, które nazywa się Atmos- szybkie "wędzenie" po dodaniu dymu wędzarniczego (w płynie) i smaku wędzonej np. szynki. Śmieszą mnie te wszystkie napisy typu: "Z domowej wędzarni". Tych produktów nie "dotknął" nawet malutki obłoczek dymu. Wszystko chemia i przyspieszone procesy.
OdpowiedzUsuńNie kupuję wędlin w sklepie. Robię różne w szynkowarze, albo kupuję u naszych zaufanych masarzy.
Nie mam zaufanych masarzy. A to mięso, z którego mogłabym robić w domu wędlinę wcale nie jest lepsze- wszystkie tusze są dotętniczo traktowane konserwantami i barwnikami spożywczymi.Z reguły kupuję wędliny wolno dojrzewające,surowe, wędzone, bezglutenowe.Wspieram tym sposobem głównie import.
UsuńNo tak, ale Tobie w wielki mieście łatwiej, a mnie w małej wsi też.... łatwo, bo mięso kupuję właśnie od tych masarzy- nie szprycowane, "czyste".
UsuńOj w czytaniu etykietek ja i Wspanialy to juz powinnismy miec doktoraty:)) Szczegolnie Wspanialy, ten potrafi czytac etykietki produktow ktorych i tak wiem ze nigdy nie kupimy. Ja czytam te ktore chce ewentualnie kupic:))
OdpowiedzUsuńNajwięcej radochy mam czytając etykiety śmietany 36% - nie ma tam co prawda całej tablicy Mendelejewa, ale jest cała masa bardzo dziwnych składników, które razem wymieszane są nazywane śmietaną.
UsuńBo ta kielbasa obok miesa tylko lezala i jest kielbasa jedynie z nazwy. Czytalam o 2-kilogramowej szynce, ktora powstala z kilograma miesa, ciekawe czego tam nawsadzali, zeby ciezar sie zgadzal. Nosila nazwe "wydajna", bardzo adekwatna.
OdpowiedzUsuńU nas nawet ostatnio pokazała się szynka zawierająca 100% mięsa, ale z reguły jest sucha niczym wiór no i droga.Rozczulają mnie etykiety, na których jest informacja: "100 gramów tej kiełbasy wyprodukowano ze 105 gramów mięsa". W efekcie niemal notorycznie jadam szynkę szwarcwaldzką.
UsuńWcale nie wydziwiasz, oglądałam film na ten temat, strach się bać, lepiej byłoby robić wszystko samemu, ale kiedy?
OdpowiedzUsuńNajlepiej byłoby, gdyby producenci byli zmuszani do jedzenia tego, co wyprodukują, może wtedy coś by się zmieniło?
Podejrzewam, że głównymi winowajcami są ci od przepisów i norm, wg których jest produkowana żywność. A wszelkie normy produkcyjne mają to do siebie, że zawsze podczas procesu produkcji można wprowadzić "odstępstwo od normy", np. z braku jakiegoś składnika.
UsuńAbstrahując od tego, co zawierają produkty, to podoba mi się, że zaczęliśmy czytać etykiety. Czyli interesuje nas, co jest w produkcie, a więc prawdopodobnie wiemy czego szukamy. A raczej, czego nie chcielibyśmy tam znaleźć.
OdpowiedzUsuńGdyby nie było tak wielu alergii pokarmowych to pewnie nikt nie wysilałby wzroku by przeczytać bez lupy te etykiety.Ta "ciekawość" jest w pewnym sensie wymuszona sytuacją zdrowotną wielu osób.
Usuńkiedyś za Gierka był kryl w wędlinach... jakże on pięknie zieleniał... nic, tylko go było wystawiać na słonko i obserwować, jak podczas sesji fotosyntezy kwitnie i dziarsko maszeruje przed siebie... obecna soja to tylko marna chińska podróba... nawet porządnie się zaśmierdnąć nie potrafi... słaba ta nowa komuna podłej zmiany... nic nie umią, nic nie rozumią...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)...
Moja CH wysyłała w ramach kontraktów dwóch panów wynalazców tego świństwa o nazwie "ekstrakt dymu wędzarniczego". Gdy już zgarnęli niezły szmal za ten patent, zajęli się krylem- nawet nam do CH przynosili parówki z krylu, ale jakoś ich nie jadłam- nie jestem jednak wielorybem.
UsuńCałe szczęście, że ta żywność z krylu padła- tego potrzeba niesamowite ilości, ogołociliby cały ocean z kryla.
No ale ten szajs zwany ekstraktem dymu wędzarniczego przetrwał do dziś i jest stosowany.
praktyka "wędzenia bez wędzenia" faktycznie funkcjonuje do dziś i do tej pory uważnie, tudzież nieufnie oglądam wiele produktów przed ewentualnym zakupem...
Usuńjeśli chodzi o kryl, to nie mam nic przeciwko, bo to jest znakomite białko, niestety owoce morza mają to do siebie, że trudno jest je utrzymać w stanie kwalifikującym się do spożycia, zaś ewentualne zatrucia bywają zaiste bardzo nieciekawe... ale ekologicznie patrząc, to wcale nie cierpię od braku kryla w diecie... zresztą jego połowów zaprzestano m.in. ze względu na te wieloryby, bo zapasy na Ziemi nikły w zbyt szybkim tempie i groziło niezłe "nie tak" w ekosystemie... ktoś tam pewnie jeszcze lokalnie poławia te mikrokrewetki, ale skala tych połowów jest marginalna...
Chyba dlatego dodają te ostrzeżenia, że w jednej fabryce produkują różne rzeczy, albo nawet przechowują one leżą obok siebie w jednym magazynie. I żeby uniknąć wstrząsu anafilaktycznego osób bardzo alergicznych, muszą dać to ostrzeżenie.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
*Iw, nie mam nic przeciwko ostrzeżeniu, że w produkcie mogą wystąpić substancje alergizujące, ale jeśli ktoś wyprodukował krem z orzechów arachidowych, to niech mi nie pisze pierdół, że mogą w tym kremie być orzechy- one nie mogą być, ale MUSZĄ, bo to przecież wg producenta jest krem wyprodukowany w 100% z orzechów.
UsuńNiestety myślenie nadal jest czymś dość rzadko spotykanym zjawiskiem na tej szerokości geograficznej.
Wiesz, gdyby napisali, że to krem z różnych orzechów, to wtedy jako ostrzeżenie powinny być wszystkie ich rodzaje wymienione, bo sporo osób ma alergię na orzechy laskowe.
Miłego;)
P.S. kolczyki i bransoletka czekają.
Czytam etykiety i wiele rzeczy laduje z powrotem na pólce :(. Na szczescie alergie mam tylko na kielki i sos sojowy, wiec latwo tego unikac. Z drugiej strony, mieszkanie na gluchej prowincji ma pewne zalety :). Mamy latwo dostepne wyroby z póldzikich czarnych swin, z wolnego wypasu, w których nie moga byc stosowane te chemiczne swianstwa :).
OdpowiedzUsuń*swinstwa oczywiscie :).
UsuńTaka wieprzowinka z pół dzikich świntuszków musi być fajna!Czytanie etykiet ma sens,nawet jeśli ten wyrób już się kupowało,bo nigdy nie masz pewności, czy producent nagle nie wprowadził "dobrej zmiany" i nie zmienił któregoś ze składników. Miałam tak w ub. roku z...farbą do włosów. Skutki były dość opłakane- nie dość, że mnie w trakcie farbowania szczypała skóra, to potem namiętnie zaczęłam gubić włosy.
UsuńFakt, że przydarzyło się to i innym klientkom jakoś mało mnie pocieszył;)
Jakos widze, ze przedmowcy przeoczyli fakt, ze 2-3 lata temu UE wydala rozporzadzenie zabraniajace wedzenia naturalnego (po przeciez zawiera to straszne rakotworcze substancje),w zamian nakazano uzywanie "wedzenia chemicznego" czyli calej palety trucizn. Jedynie producenci,ktorzy ubiegali sie o specjalna licencje maja prawo do wedzenia tradycyjnego( bardzo droga licencje). Tym sposobem Unia wyrugowala nastepny produkt naturalny z naszego jadlospisu.Byl nawet artykul Magdy G. pt Zwedzone sprzed nosa.
OdpowiedzUsuńTe wszystkie dodatki do kielbas to jak najbardziej legalne i polecane przez EU dopelniacze stosowane w calej Europie- wrecz zalecane, aby zywnosc byla "bezpieczna".
Jak na razie, po kilkudziesięcioleciach intensywnych badań nikt nie jest w stanie wymienić substancji, które w 100% są rakotwórcze. Wiadomo tylko, że w niektórych przypadkach następuje mutacja komórek w wyniku długotrwałych stanów zapalnych i powstają nie umierające komórki rakowe. Tyle w kwestii badań nad rakiem i tego co jest a co nie jest rakotwórcze. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że na całym świecie, wszędzie tam, gdzie występuje intensywna produkcja roślin i intensywna hodowla zwierząt rzeznych, to wszystko co jemy nie sprzyja zdrowiu- po prostu wszystko jest chemicznie pędzone. I tak naprawdę nie ma znaczenie czy będziemy coś wędzić czy też przypalać - wszystko ma w sobie to co nam szkodzi.
UsuńUżywanie ekstraktu dymu wędzarniczego ma natomiast istotne znaczenie dla producentów- po prostu przyspiesza i upraszcza proces produkcyjny. Dziś szynkę można wyprodukować góra w 7 dni od momentu ubicia zwierzaka. Kiedyś samo peklowanie pochłaniało 30 dni, dziś trwa tylko 3.
Jak widzisz nie wszyscy wierzą w te zapisy unijne mające rzekomo chronić nasze zdrowie. One chronią, ale interesy producentów.
To rozporządzenie w Polsce nie weszło- wiem, bo mam dużo klientów, którzy tego się obawiali. Straciliby wtedy swoich klientów i oczywiście pracę, a my ostani bastion zdrowych wędlin.
UsuńMam wrażenie, że nie tylko u nas nie weszło.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńMnie zawsze rozśmieszają ogłoszenia o zbiórce odzieży używanej. Jeśli mam ze sobą coś do pisania to dopisuję: "a kiedy odbędzie się zbiórka odzieży nowej?" albo "a może być nowa odzież?".
Pozdrawiam serdecznie.
U nas ostatnio jakoś mniej tych zbiórek, ale w kilku miejscach na osiedlu stoją pojemniki na niepotrzebną odzież, najczęściej penetrowane przez bezdomnych. Oczywiście pojęcie "niepotrzebna odzież" jest bardzo szerokie, bo ludzie wrzucają do tych pojemników odzież brudną i podartą, która raczej powinna wylądować w śmietniku. Nie bardzo widzę sens w zbieraniu używanej odzieży, bo z odzieżą jest tak, że jak coś użytkownikowi pasuje, to nosi to dopóki się dany ciuch nie zniszczy i dawanie takich znoszonych ubrań chyba nie ma sensu. Natomiast z całą pewnością w każdym domu znajduje się pewna ilość ubrań, które z jakiegoś względu nie są używane, choć są nowe.Wydaje mi się, że byłoby lepiej, gdyby raz na jakiś czas przyjeżdżał na osiedle "ruchomy punkt zbiórki odzieży" i odbierał tylko tę odzież, która jeszcze kwalifikuje się do użytku i jest czysta a nie brudna i mocno zniszczona.
UsuńSerdeczności;)
Staram się czytać etykiety (nie zawsze jednak czas pozwala), po obejrzeniu kilku programów Bosackiej "Wiem, co jem...". To, co w nas pakują, jest przerażające. Ja również robiłam domową kiełbaskę, nawet całkiem niedawno chciałam pobawić się w masarnika.
OdpowiedzUsuńNajwięcej czasu zabierało przygotowanie osłonki by była cieniutka. Miałam do tego specjalny kamyk, którym szlamowałam jelita.Za to przygotowanie samego mięsnego wypełnienia nie było skomplikowane.
UsuńOczywiscie , dlatego napisalam w cudzyslowiu "bezpieczna " - ta zywnosc jest de facto trujaca, tyle ze nie od razu. Raka dostaje sie nie w rok, dwa, potrzeba kilku, kilkunastu lat jedzenia tego swinstwa, dlatego uchodzi to im bezkarnie, bo nikt nie udowodni, od czego faktycznie raka dostal...
OdpowiedzUsuńosobiście podejrzewam, że w "cywilizowanych" krajach, w jakichś miejscach "zapomnianych przez ludzi" można by uprawiać nieskażoną żywność.
UsuńJuż wiele lat temu stwierdzono, że intensywna gospodarka wyjałowiła glebę z jej naturalnych składników i teraz do wszystkich upraw trzeba ją chemicznie przygotowywać. Nie wierzę również w tzw. uprawy ekologiczne na własnej działce, bo wystarczy, że sąsiad będzie "uszlachetniał" ziemię w swoim ogródku by wszyscy dookoła też z tej chemii bezwiednie korzystali.Nie ma teraz za grosz selekcji naturalnej, od pierwszych dni życia oddychamy zatrutym powietrzem, niektórzy od chwili przyjścia na świat są szpikowani antybiotykami, "wytwarzamy" kolejne pokolenia cherlaków. Gdy mówię o dawnej selekcji naturalnej to każdy zarzuca mi brak wyższych uczuć i coś jakby znieczulicę, ale selekcja naturalna jest zjawiskiem powszechnym w naturze- natura nie utrzymuje słabych i chorych sztucznie przy życiu- hołubi tylko tych, którzy mogą przekazać następnemu pokoleniu zdrowe, pełnowartościowe geny.
Trują nas wszystkim, a potem lekarze mają pacjentów, a apteki klientów.
OdpowiedzUsuńOd dawna nie jem kiełbas, wszystkie smakują podobnie czyli nijak, a tylko nazwy wymyślne inne mają. Nieraz trzeba w głowę zachodzić czym się żywić...
Z etykietek to chociaż pośmiać się można;)
Jedyna kiełbasa jaką jadam to nasza "sucha myśliwska", a z innych wędlin to np. szynkę szwarcwaldzką. Czasem w przypływie pracowitości robię sama w domu jakąś małą szynkę.
UsuńOjtamojtam! Prekursorem dzisiejszych etykietek był pan z filmu "poszukiwany, poszukiwana" badający zawartość cukru w cukrze :-D
OdpowiedzUsuńNo to teraz mamy zawartość mięsa w mięsie, czy też orzechów w kremie orzechowym ;-)
Mąż się śmieje ze mnie, że niedługo będę brała do sklepu kalkulator, by te procenty składników zliczyć, czy ich suma osiągnie 100 czy też mniej lub więcej.
UsuńNa prawdę tak piszą? Muszę poczytać wiecej etykiet.
OdpowiedzUsuńJest masło orzechowe 0 może zawierać... padłam na podłogę i kwiczę. Nie doczytałam do końca - nie mogę.
Dzieki temu mam 2 dni więcej życia z powodu śmiechu.
To znaczy, że zadbałam tym postem o Twoje zdrowie;)))
UsuńWybierając się do sklepu oprócz okularów które używam do czytania będę musiała zaopatrzyć się w lupe, bo napisy na produktach zamieszczają coraz mniejszą trzcionką chyba po to aby nie odstraszyć potencjalnego klienta:)
OdpowiedzUsuńPrawie w każdym produkcie chemia pogania chemię, koszmar.
Pozdrawiam:)
Najgorsze jest to, że ja mam inne okulary do dali a inne do bliży, więc jeśli nie wezmę ze sobą lupy to nie mogę sobie dostarczyć radochy czytając etykiety i kupuje tylko to, co mogę "na oko" ocenić, że jest jadalne. Ten arcy drobny druk ma zniechęcić ludzi do czytania, ale mnie nie tak łatwo spławić;))
UsuńMiłego;)
Niestety osoby z alergiami pokarmowymi mają ciężkie życie w dzisiejszych czasach
OdpowiedzUsuńPopatrz, ja nawet alergii nie mam, tylko złą tolerancję i muszę eliminować gluten. Znam kilka osób z różnymi alergiami pokarmowymi- mają naprawdę "przechlapane".
UsuńAnabell ulepszacze są tym czym dla pach antyperspiranty. Powodują, że kiełbacha poci się z opòźnieniem . Kupuję mało wędlin, wolę
OdpowiedzUsuńryby, a jak już chcę się truć to raz na jakiś czas..
Pozdrawiam
zolza73.blogspot.com.
goodmorning73.blogspot.com
Z ryb to kiedyś jadałam łososie i pstrągi, ale odkąd tak naprawdę teraz jedne i drugie są z hodowli, to jakoś mi nie idą.Zauważyłam, że szynka nawet renomowanych producentów "wietrzeje" w ciągu 3 dni- traci swój zapach i smak.Koloru wprawdzie nie traci, ale widocznie to zasługa sporej ilości konserwantów;)
UsuńMiłego;)
Staram się czytać info o składzie danego produktu. Często zakupy codzienne robi mąż, czyta tylko termin przydatności, ale mamy swoje sprawdzone produkty i te wybiera.
OdpowiedzUsuńTa informacja na Twoim zakupie jest zatrważająca!
Pozdrawiam bardzo serdecznie.
Mój to się mało przejmuje, bo ma strusi żołądek i np. bardzo lubi różne "gotowce", co mnie nawet urządza, bo na ogół jemy różne potrawy.
UsuńMiłego;)
Jestem już na takim etapie że zjadłabym wszystko /czy raczej połknęła/ żeby mnie te cholerne korzonki przestały boleć. Właśnie wróciłam od lekarza który zapisał mi bardzo silne leki i kazał się na poważnie do łóżka położyć. No to się położyłam, bo bardzo chcę do tego 10 września Cię zobaczyć.
OdpowiedzUsuńBuźka.
To nawet niegłupi ten lekarz, skoro Cię wsadza do łóżka- te Twoje spacerki do Małej Łąki i na Rusinową to był poroniony pomysł.I wiesz, powinnaś łykać dodatkowo KALMS- musisz się WYCISZYĆ. I poproś ślubnego, żeby Ci zrobił konstrukcję taka, byś leżąc na plecach miała nogi ugięte w kolanach pod kątem 90 stopni w stosunku do ud. A jeśli polegujesz w pozycji zbliżonej do embrionalnej to też tak układaj te nogi- Twoja sylwetka leżąca na boku ma być taka, jakbyś siedziała na krześle.
UsuńPomału ogarnia mnie przerażenie związane z pakowaniem. Już drugi dzień zbieram swoje "koralikowanie". Potem wezmę się za materiały do innych rozrywek. Jestem na etapie przeklinania samej siebie, że tyle tego jest. No ale skoro postanowiłam pożyć jeszcze kilka lat to muszę mieć jakąś rozrywkę, żeby nie zgłupieć do cna.
Buziaczki;)
Planuję też jeszcze pożyć i słucham uważnie Twoich rad. Już czekam na spotkanie (jutro dzwonię). Poprzednie Twoje posty będę dopiero czytać w tych dniach. Mocno buziam :))
OdpowiedzUsuńBiorąc pod uwagę, to z czego możne składać się np. kiełbasa, zaczynam dziwić się, że masło orzechowe, zawiera orzechy:))
OdpowiedzUsuńSerdeczności.