drewniana rzezba

drewniana rzezba

środa, 11 lipca 2018

Dziś nam.....

...odbiło.
I tak , jak to mówią, ni z gruchy ni z pietruchy, pojechaliśmy dziś do...Słubic.
To zaledwie 105 km od naszego domu.
Droga prosta, choć chwilami spowolniona do 60 km/godz. bo są niektóre odcinki
autostrady w remoncie.
A wszystko przez to, że doszłam do  genialnego wniosku, że muszę się ostrzyc
bo jeszcze trochę  a  jakiś ptaszor uwije sobie gniazdo  w mych włosach.
Już od pewnego czasu podglądam tutejsze fryzjerki, jako że mam na swojej ulicy
przynajmniej trzy zakłady/salony fryzjerskie i dwa gdy się wybieram do sklepu
spożywczego. Pierwsze co mnie zniechęca do wizyty , to fakt, że siedzi się
"na widoku" i każdy może się poprzyglądać mojej facjacie gdy mnie fryzjer
strzyże.Mnie to akurat przeszkadza, bo z mokrymi kudłami wyglądam jak kot
pers ze zmoczonym futrem, albo i gorzej.
Mój mąż, który już wcześniej doszedł do wniosku, że czas się ostrzyc, miesiąc
temu został przymuszony do roli testera.
Po pierwszym tygodniu zaczęły ukazywać się niedoróby, bo pani fryzjerka
operowała tylko i jedynie maszynką (podobną moja znajoma strzygła swego psa).
Nawet przez moment nie użyła nożyczek. No więc podglądałam te fryzjerki,
czekałam zaczajona aż klientki wyjdą i za każdym razem coraz mniej miałam
ochotę na to strzyżenie.
Tutejsze fryzjerki wyraznie czują wstręt do nożyczek i chyba znają tylko jeden
 "sznyt". I ten sznyt, niezależnie od płci, kosztuje od 16 do 25 €, a obejmuje
tylko i wyłącznie strzyżenie maszynką, bez układania fryzury i bez mycia włosów.
I tak jakoś wczoraj stwierdziliśmy, że może lepiej pojechać do Słubic, bo tam
też  fryzjerów multum, ale chodzi fama, że świetnie strzygą, super farbują a
do tego wspaniale rozjaśniają na blond, który nie przypomina jajecznicy lub
omletu. To akurat mnie  nie dotyczy, mam siwe włosy.
Ponieważ nie lubię myć włosów u fryzjera umyłam je dziś rano i wyruszyliśmy
w drogę.
Zaparkowaliśmy na strzeżonym parkingu i wpierw odwiedziliśmy aptekę,
potem kilka sklepów- wszędzie letnia przecena. I tym sposobem nabyłam
markowy kapelusz od słońca  za 35,-złotych, mój mąż pantofle domowe włoskie
za 65 zł (takie same widziałam w Warszawie za nieco ponad 100 zł), leki bez
recepty też tańsze niż w Warszawie, zakupiłam zamykane na klamry słoiki
szklane wecki, za 3 zł sztuka, 4 pary skarpetek  bawełnianych damskich za
niecałe  6 złotych i wcale nie są chińskie, w sklepie z odżywkami dla
sportowców glukozaminę na 150 dni i wreszcie wylądowaliśmy w całkiem
miłym saloniku fryzjerskim.
Czysto, przytulnie, wygodne fotele , dwie młode fryzjerki. Umówiliśmy się,
że przyjdziemy za pół godziny i oboje będziemy jednocześnie strzyżeni.
Okazało się, że obie panie są Ukrainkami i naprawdę świetnie wyszkolonymi.
Już od chwili gdy "moja" zaczęła mi rozdzielać włosy do strzyżenia, wiedziałam,
że trafiłam w dobre i fachowe ręce. Calutkie  strzyżenie było "nożyczkowe" i
mam tak ostrzyżone włosy, że wystarczy, że potrząsnę głową a włosy układają
się tak jak mi to odpowiada. Maria strzygła mnie całe 45 minut.
Byłam tak zadowolona, że poprosiłam o jej  imię i wizytówkę, bo tu jest więcej
fryzjerek, a będę chciała tu przyjechać za dwa miesiące właśnie do niej.
 Mąż też został świetnie ostrzyżony przez tę drugą fryzjerkę..
Najbardziej podoba mi się w Słubicach, że w ciągu pół godziny można załatwić
niemal wszystko- odległości są małe, jak się śmiałam 5 kroków  w lewo, tyle
samo w prawo, 3 do tyłu i załatwiliśmy wszystko co nam było do szczęścia
potrzebne, nawet zdążyliśmy wypić  kawę  espresso i zjeść kawał sernika.
Po powrocie do domu (w sumie całość zabrała nam  niecałe 5 godzin) mój
mąż, który nie wiem dlaczego nigdy nie kończył ekonomii a elektronikę,
starannie policzył wszystkie nasze wydatki, łącznie z przejazdem i stwierdził,
że  "jesteśmy do przodu", czyli wyjazd był wielce opłacalny.
Mieliśmy również szczęście do pogody - w godzinę po naszym powrocie spadł
rzęsisty deszcz i nawet trochę grzmiało.
A jutro- no nie wiem jeszcze co nam strzeli go głowy. Wg prognozy ma być upalnie.

41 komentarzy:

  1. Wychodzi, ze mieliscie naprawde bardzo udany dzien.
    Po slownie : pieciu probach ufarbowania wlosow na jasne blond pasemka, i za kazdym razem powrocie do domu z omletem na glowie ( swietne powiedzonko! :) - dalam sobie spokoj z angielskimi fryzjerkami. Kazdej dokladnie tlumaczylam, ze nie chce slomy, zoltego , omleta tylko - zimny blond - kiwaly glowa , a robily swoje. Teraz robie pasemka albo w PL , albo przychodzi do domu zaprzyjazniona sasiadka, ktora ma profesjonalne srodki i potrafi ich uzyc. Nie ma nic gorszego jak za przeproszeniem spierdolona glowa...
    Ciekawe gdzie was poniesie jutro :)?
    Milych wakacji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już tu przyjechałam z dziwną fryzurą, bo moja warszawska, stała fryzjerka miała jakieś zaćmienie i tak mnie obsmyczyła, że aż puściły mi nerwy i strasznie ją zrugałam. Nie podobało się jej, że mi wychodzą na wierzch siwe odrosty i zaczęła mi włosy od spodu wycinać, a ja po prostu celowo przestałam farbować na czekoladowy brąz bo postanowiłam wreszcie mieć naturalne. Zresztą mam je tzw. mocno szpakowate, a siwe w tym sezonie modne.Tu poczekałam dość długo aż mi "toto" odrośnie, trochę sama sobie w międzyczasie skracając grzywkę.No ale już miałam coś tak dziwnego na głowie, że nie dało się dłużej wytrzymać.Ona mi tak obcinała te włosy, jak mistrz fryzjerski na pokazowych kursach dla fryzjerów.Byłam wręcz zafascynowana. Ale najważniejsze, że nadała im kształt i "kierunek" i wystarczy bym przechyliła lekko głowę i nią potrząsnęła i wszystko super się układa. I to wszystko bez jakichś żeli, pianek czy lakieru.
      Ja mam bardzo cienkie włosy i one nie nadają się ani do cięcia maszynką ani do traktowania ich żelem lub lakierem.
      Miłego;)

      Usuń
  2. Trochę daleko ten fryzjer, ale doskonale cie rozumiem, moja fryzjerka przez naszym wyjazdem poszła na urlop i musiałam zaryzykować podcięcie w nieznanym miejscu, a teraz to już znowu zarastam.
    Pamiętam, że w Słubicach przekraczało się granice do NRD...
    Tu gdzie jestem zrobiło się deszczowo i prognozy są pesymistyczne raczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No fakt, nie jest to fryzjer "tuż za rogiem", ale z kolei dla mnie 105 km samochodem, autostradą, to żaden problem. Nadal granica państwowa jest na moście nad Odrą. To całkiem ładny most.
      Gdy rano włączyłam kompa, to prognoza dla Berlina i Słubic głosiła, że od rana będzie padać. Ale u nas padało w nocy, rano było słonecznie, więc machnęliśmy ręką i w drogę. Ja to chyba powinnam była być zawodowym kierowcą, szalenie lubię jezdzić, zwłaszcza na dalekie trasy.

      Usuń
  3. Bardzo duzo berlinczykow jezdzi do Slubic, nie tylko po zakupy czy tankowanie, bo to juz coraz mniej sie oplaca, ale wlasnie do fryzjerow. Podobno w Slubicach jest ich bardzo wielu, a poziom ich uslug przewyzsza niemiecki o cale niebo. Lubie Slubice, zawsze tam tankowalismy i kupowalismy w drodze powrotnej do domu. Polecam tez pozwiedzac Frankfurt, bardzo fajne miasto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś się pomyliło z odpowiedziami i odp. dla Ciebie wylądowała niżej, to ta od słów "moja córka".

      Usuń
  4. Troszke daleko dla mnie te Slubice :)
    Fryzjerka, Litwinka, przyjezdza do nas do domu, na telefon, i strzyze nozyczkami. Koszt, z napiwkiem, 30€, da sie zyc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z "info" wydawanego przez rodaków wiem, że była tu kiedyś taka jedna Polka, co jezdziła czesać panie do ślubu, ale to raczej odpada. Zresztą nie wiadomo czy była fryzjerką równie dobrze czeszącą co strzyżącą. Jedna z moich ciotek była fryzjerką- czesała super wszystko z długich włosów. Strzygła beznadziejnie (już ja to lepiej robię) a farbowała zupełnie bez wyczucia.

      Usuń
  5. Moja córka twierdzi, że znalezienie dobrej fryzjerki w Berlinie graniczy z cudem. Jest tu też kilka Polek,na palcach jednej ręki da się policzyć, ale są oblegane, poza tym jakoś dość daleko ode mnie no i jest drogo.
    Frankfurt zwiedziliśmy poprzednim razem, zaraz po przyjezdzie, bo musieliśmy sobie załatwić roaming,a u tego naszego operatora można to było zrobić tylko w Polsce.Wtedy zjeżdżając z autostrady mój pomylił łaskawie skręt na rondzie i żeśmy się bujali po wszystkich peryferiach, potem wlekliśmy się przez calusieńki Frankfurt, nim wreszcie trafiliśmy na most.
    Tym razem to było jak po sznurku, choć , jak na złość, zjazd z autostrady był inny, bo autostrada co nieco rozkopana w tym miejscu. Słubice są maleńkie, całe mają mniej mieszkańców niż połowa osiedla, na którym mieszkaliśmy w Warszawie.Tym razem nie byliśmy w sklepie spożywczym ale poprzednio miałam niefart stać w kolejce do kasy za jakąś Niemką, która zapewne miała pułk wojska na wyżywieniu, myślałam, że zejdę z tego czekania. A dziś na benzynówce Arala byli sami Niemcy, ani jednego polskiego samochodu.No i my też niemal jak Niemcy, bo przecież mamy już niemiecką rejestrację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie mialam problemu ze znalezieniem dobrego fryzjera czy fryzjerki w NYC na szczescie, bo nie wyobrazam sobie co bym zrobila;) Do Slubic troche za daleko w moim przypadku.
      Ceny sa bardzo rozne, w polskiej dzielnicy Polki kasuja 10-15 dolarow, ja u mnie place 35, a na Manhattanie to moze kosztowac i 350.
      Dobry fachowiec zawsze kosztuje wiecej to jedno, a drugie to miejsce gdzie sie lokal znajduje, bo to tez bardzo wazne inne sa oplaty za lokal na polskim Greenpoincie a inne na Manhattanie.
      Moja Nuska jezdzi ambitnie do Polki, zawsze narzeka, ze ma plaska glowe a ja widze, ze po fryzjerze tez ma plaska, czyli jednak fryzjerka nie potrafi umiejetnym strzyzeniem skorygowac ksztaltu czaszki. No ale, placi 15 dolarow i wyglada dokladnie jak te 15 dolarow.
      Ja tez bylam wczoraj zupelnie bez planu, zaplcilam 35 i jestem bardzo zadowolona. Uwielbiam krociutkie wlosy, a te zeby sie ladnie ukladaly bez pomocy musza byc dobrze obciete. I tak mam, nic mi wiecej do szczescia nie trzeba, a do fryzjerki ide spacerem 20 minut.

      Usuń
    2. W Warszawie cena była niewątpliwie zależna od lokalizacji- to proste- lepsza dzielnica, wyższy czynsz za lokal to i cena usług wyższa, to przecież element cenotwórczy.Tyle tylko, że nie zawsze pracują tam najzdolniejsze i najbardziej utalentowane osoby. Jakiś czas jezdziłam do centrum,zawsze był cyrk z zapisem, ale nie zawsze ta sama fryzjerka równie dobrze mi obcięła włosy, co wychodziło na światło dzienne po pierwszym umyciu włosów w domu.Ostatnie lata przed wyjazdem chodziłam do "osiedlowego" fryzjera i byłam zadowolona za, raptem 35 zł mycie, strzyżenie ułożenie.Tyle tylko, że chodziłam regularnie co 4 tygodnie, więc się nigdy dziewczyna nie narobiła.
      U tej zapłaciłam 40zł, no ale miałam włosy w strasznym stanie- i ona mnie b.długo strzygła. I od razu pojęła co ja chce mieć na tej głowie i jest świetnie- wystarczy ręką po włosach przejechać lub potrząsnąć głową i jest dobrze.
      Nie miała problemu z rozpoznaniem, że moje cieniutkie włosy nie lubią ani jakiegoś żelu czy tez lakieru. Obcięła oczywiście na mokro, letnim powietrzem wysuszyła i gotowe.I żadnego naciągania na szczotkę, modelowała włosy ręką.
      U tej warszawskiej zawsze musiałam pilnować żeby mi nie zafundowała jakiejś pianki lub na koniec nie poleciała po nich lakierem.

      Usuń
    3. Fryzjer w Nowym Yorku to bardzo poplatny zawod, ale trzeba byc naprawde super dobrym. Dawno temu jak bylam manikurzystka pracowalam w jednym z najlepszych zakladow fryzjerskich na Manhattanie. Juz wtedy fryzjerzy zarabiali ponad 100 000 dolarow rocznie. A teraz to juz idzie do pol miliona i to fryzjer a nie wlasciciel zakladu, bo wlasciciel przy dobrze dobranych pracownikach to moze spokojnie wyciagniac milion rocznie. Ale tacy fryzjerzy sa szkoleni na biezaco, tu nie ma tego, ze dostal sie fuksem do dobrego zakladu.
      Strzyzenie moze byc na mokro jak i na sucho, ale to sa znow specjalnie szkoleni fryzjerzy, ktorzy specjalizuja sie w strzyzeniu na sucho.
      Owszem mozna uzyc maszynke do golenia, jak klientka sobie zyczy pol glowy wygolonej to przeciez nie zrobi sie tego nozyczkami.

      Wlasnie zerknelam na strone internetowa mojego znajomego, z ktorym kiedys pracowalam. Wtedy byl zwyklym fryzjerem, teraz jest wlascicielem salonu. Cena strzyzenia i ulozenia wlosow przez niego to 500 dolarow. Samo strzyzenie bez ukladania, co sie stosuje przy kolejnych wizytach jak strzyzenie ma byc takie jak poprzednio kosztuje 300 dolarow. Strzyzenie z innymi fryzjerami w jego zakladzie 175 dolarow.
      To jest swiat, na ktory mnie nie stac;)
      Ale u mnie w okolicy za 35 dolarow mozesz miec super mycie z masazem skalpu, strzyzenie i ulozenie wlosow. Zakladow fryzjerskich mam w okolicy siedem wiec konkurencja jest spora. Piszac okolica mam na mysli teren gdzie moge dojsc pieszo bez problemu.

      Usuń
    4. O kurczę, ceny imponujące! Ja mam tu nieco mało zabawnie, bo żyjemy z polskich emerytur a wg polskich kryteriów emerytom niewiele się należy z życia.A już z całę pewnością nie kosmetyczka i fryzjer;)))))

      Usuń
  6. Dość często bywam w Słubicach. Ostatnio kupiłam tam sobie skórzane niebieskie "cichobiegi". Ależ byłam zadowolona z zakupu! Fajny kolor, ciekawy fason, a co najważniejsze leciuchne i wygodne. Następnego dnia ubrałam się pod kolor bucików i ruszyłam "na miasto". Po powrocie przeżyłam lekki szok. Przez moment myślałam, że miałam jakiś podskórny wylew, bo moje stopy były niebieskie. Szczęśliwie - za sprawą pantofelków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmyło się chociaż bez trudu? Kiedyś miałam takie sandałki- czarne. Po kilku godzinach noszenia miałam na stopach drugie sandałki- namalowane od pasków. Z żalem, ale się z nimi rozstałam, bo ta farba lekko schodziła z sandałków ale całkiem niezle trzymała się stóp.Może uda się nam spotkać kiedyś w Słubicach?

      Usuń
  7. Po wielu probach i bledach okazalo sie ze najlepszego fryzjera mam ....w domu. I darmowego na dodatek.
    Ja tez nie potrzebuje od fryzjerow niczego wiecej poza podcieciem ale nie mialam szczescia znalesc doskonalego i taniego. Zadowalaja mnie w drozszych miejscach jedynie wydaje mi sie malo rozsadnym placic duzo za tak nieskomplikowana prosta usluge.
    Od zawsze farbuje wlosy w domu wiec z tym nie mam doswiadczenia jedynie widzac po cenniku ze tanie nie jest.
    Mysle ze takie nieplanowane, spontaniczne wyskoki w plener sa fajne,ze nie tylko pokupowalas sobie roznosci ale rowniez zmienilas sobie atmosfere.
    No i to uczucie ze nie musisz sie spieszyc do Krasnali, do obowiazkow.....
    Niech Twoj urlop tak mija - na przyjemnosciach, swobodzie i w dobrym zdrowiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed wielu, wielu laty kupiłam sobie książeczkę nt. strzyżenia, farbowania, rozjaśniania i pielęgnacji włosów. Była świetna, bo rysunki wszystko doskonale pokazywały, było też kilka różnych krótkich fryzur zaprezentowanych "krok po kroku", jak taki efekt osiągnąć. I trenowałam wpierw na mężu, potem na córce.A teraz można to wszystko obejrzeć na internecie.
      Jak masz takie możliwości to koniecznie z nich korzystaj, zawsze wygodniej w domu niż się gdzieś po fryzjerach pałętać.
      W Polsce nawet w drogim zakładzie nie masz pewności czy będziesz zadowolona z końcowego efektu.
      Buziolki;)

      Usuń
  8. Zawsze powtarzam, że dobry fryzjer to skarb. Mój mąż jeździ do swojego rodzinnego miasta, żeby się ostrzyc, bo - jak twierdzi, wystarczy krótkie hasło "Tak jak zawsze" i pani Ula wie gdzie nożyczkami, a gdzie maszynką. A nie będzie tłumaczył wszystkiego od nowa nowej fryzjerce. I choć zachęcam go do rodzinnej wyprawy do mojej fryzjerki (Młoda już się dała przekonać), on woli jechać 1,5 godziny w jedną stronę, bo pani Ula... :)
    Ściskam mocno:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te słowa "jak zawsze" działają po jakimś czasie usypiająco na większość fryzjerek.Często mam wrażenie,że najchętniej ogoliłyby łepetyny swym klientom na łyso, bo to i szybko i myśleć nie trzeba. Strzyżenie nożyczkami wymaga naprawdę sporej wiedzy i stałej uwagi podczas strzyżenia a w dodatku trwa długo, bo trzeba brać bardzo cieniutkie pasma włosów.Wiesz Ewutku, panowie są dość konserwatywni w kwestii ubioru i strzyżenia.
      Mój ze łzami w oczach i z wielkim żalem do mnie musiał zrezygnować po wielu, wielu latach z moich usług w tym zakresie, bo gdy zaczęły mu włosy rzednąć ja zupełnie nie umiałam sobie z nimi poradzić- dopóki było ich dużo wiedziałam jak się z nimi obchodzić.Po prostu w książeczce-podręczniku nie pokazywali jak strzyc coś, czego niemal w kilku miejscach nie ma. Potem przeżył szok, że na męskim dziale królowała kobieta, w końcu jakoś się wszystko unormowało.I z tego strzyżenia w Słubicach był bardzo zadowolony.Eee, to my jechaliśmy tylko godzinę i 20 minut w jedną stronę bo były roboty na autostradzie i strasznie długo nam zeszło by dostać się na tę autostradę:)))
      Serdeczności;)

      Usuń
  9. Dobry spontan nie jest zły :) Choć nie wiem czy by mi się chciało fatygować do fryzjera tyle drogi. Ale z drugiej strony, gdybym miała wybór taki jak piszesz, to kto wie, może nerw by mnie chwycił i też wsiadłabym w auto. Nie sztuka dać się oharatać na prędko i nie tak jak chcemy.

    Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, gdy kupię coś "na oko" i to nie pasuje, to mogę rzecz oddać lub zamienić, wyrzucić i sprawa załatwiona, ale jak mnie fryzjerka fatalnie obciapie to sprawa fatalna- włosy to nie rzeżucha, w kilka dni nie odrosną;)
      Ale mieliśmy fart, w godzinę po naszym powrocie zaczęło lać, padało też dużo w nocy i dzisiaj też polało.
      Serdeczności;)

      Usuń
  10. Też byliśmy kiedyś w Słubicach i zrobiliśmy podobny rajd po sklepach, tylko do fryzjera nie potrzebowaliśmy. Pomysł dobry, a i strzyżenie takie, że aż miło. A poza tym skoro jesteście "do przodu" to można cały wyjazd uznać za rodzinny sukces ekonomiczny. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze w Polsce , tak ze 3 lata wstecz, zauważyłam,że Ukrainki są naprawdę dobrze wyszkolone i bardzo dobrze obcinają włosy. Oczywiście rozumiem, że w nowym miejscu musiały się wspinać na wyżyny a nie z lekka olewać jak ich polskie koleżanki.
      Miłego;)

      Usuń
  11. Ja tam każę się strzyc maszynką, choć faktycznie ogólne strzyżenie wykańcza fryzjerka nożyczkami. I też płace 20, choć w złotówkach ;)
    Rozbawiłaś mnie tym siedzeniem na widoku ;) Myślisz, że wszyscy przechodnie chcą Ci się przyglądać, gdy wyglądasz jak pers z mokrym futrem? Ludzie mają taki nawyk (ja też), że przechodząc obok jakieś witryny zaglądają, ale tylko nieliczne zasługują na zatrzymanie się i zapamiętanie. Ok, ok, wiem, to przekonanie pewnie silniejsze od Ciebie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Będąc tu zauważyłam ze śmiechem, że wiele cen polskich i niemieckich jest "takich samych", z drobną różnicą- to 20 euro, tam 20 złotych. To samo dotyczy np. mniejszych mebli- w Polsce komódka 450 zł, tu też 450,- ale euro.Bardzo mnie to śmieszy.
    Wiesz, ale ja potem te podglądane, nawet krótko, strzyżone panie widzę na ulicy lub w sklepie- tak to jest gdy się ma fryzjera blisko domu.Jestem zdecydowanie "wzrokowcem". Wiesz, jakoś nawet okiem nie rzucam gdy na fotelu siedzi facet i nawet gdyby siedział tam sam Apollo (ponoć piękny był) też bym się nie przyglądała, bo mnie męskie strzyżenie nie zajmuje wcale.

    OdpowiedzUsuń
  13. Anabell, ja podobnie ak Ty , nie znosze tego - nigdy nie wchodze do zakladu fryzjerskiego, ktory umieszcza swoje klientki w oknie wystawowym! Co to za jakis zwyczaj iditotyczny, czy oni nie zdaja sobie sprawy, jak wyglada kobieta najezona folia przy robieniu pasemek? albo w nakreconych walkach? albo w oklapnietych mokrych wlosach, ktore sie strzyga? Mnie to i smieszy i wkurza - w kazdym razie juz do takiego zakladu nie wejde. Przy zabiegach kosmetycznych szukam prywatnosci , odosobnienia a nie wystawiania na widok publiczny. Ciekawi mnie kiedy to sie zacznie zmieniac - bo tutaj tez nie najlepiej pod tym wzgledem. Tylko raz udalo mi sie trafic na odosobniony zakladzik z widokiem na rzeczke, ale za to wyszlam z omletem na glowie , wiec na nic sie to zdalo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naśćie lat temu w Polsce nie byłó takich dracznych zwyczajów, ale weszły na rynek fryzjerski jakieś Provosty, i inne obce fryzjernie i zaczęły sie przeszklone salony. Ale wcale a wcale nie poprawiło to jakości usług, za to znacznie wzrosły ceny. Co mi z tego, że u Provosta z okazji mycia głowy jakaś cipcia zrobi mi masaż głowy, a każda fryzjerka ma własną walizkę z przyborami i nawet spryska jakimś płynem szczotki i grzebień, skoro efekt końcowy nijak nie powala na kolana? Ona maja jakieś odgórne wytyczne i praktycznie każde strzyżenie "na krótko" jest z jednego wzorca- możesz tłumaczyć, mówić, pokazywać a one i tak zrobią tylko to czego się "naumiały" na kursie. Bo one sa podobno na bieżąco szkolone.

      Usuń
    2. Przepraszam za wyrazenie ale fryzjerka, ktora potrafi tylko to na co byla przeszkolona to dupa nie fryzjerka. Albo szkolenie o kant dupy rozbic:)) Widzialam jak wygladaja szkolenia kiedy pracowalam w zakladzie fryzjerskim i na pewno nie jest to szkolenie na jedno strzyzenie. Dobrze wyszkolony fryzjer to przede wszystkim fryzjer z wyobraznia i umiejetnoscia dobrania odpowiedniej fryzury dla potrzeb indywidualnych klientek. Jak po latach lysiny potrzebowalam fryzjera to wchodzilam i pokazywalam zdjecie przodu i tylu tego co chcialam i od razu wiedzialam czy fryzjer "czuje czacze czy nie":))) Moze to tez wazne przez kogo sa szkolone, bo jak szkoli jedna druga to raczej nic z tego nie bedzie, ale jak wlasciciel zakladu zainwestuje w solidne szkolenie przez prawdziwego mistrza fryzjerskiego to na pewno beda pozytywne efekty. Do zakladu, ktory mam na mysli sprowadzano mistrzow nozyczek prosto z Paryza, to jest inwestycja tysiecy dolarow, zeby taki fachowiec przeprowadzil kilka lekcji. Dlatego tez rozumiem wysokie ceny, a jeszcze bardziej je rozumiem jak sa adekwatne do efektu koncowego na mojej glowie:)

      Usuń
    3. Star,jak znam polskie realia, to każdy stara się wszystko obskoczyć przy jak najniższym nakładzie kosztów.No a jak się mało inwestuje to i wyniki kiepskie potem.Tak naprawdę dobra fryzjerka powinna sama, po obejrzeniu klientki ze wszystkich stron, zaprezentować jej, jak powinna mieć obcięte włosy i jak końcowa fryzura ma wyglądać.Ale jak mówiła moja fryzjerka z lat 60' fryzjer musi mieć duszę i oko artysty.

      Usuń
    4. Zgadzam sie z Twoja fryzjerka z lat 60' tak, fryzjer musi widziec oczami wyobrazni efekt koncowy zanim w ogole siegnie po nozyczki.
      I wiesz strzyzenie na sucho to naprawde wyzsza szkola jazdy w tym zawodzie:))
      Mokry wlos uklada sie tak jak go nakierujesz, a potem po wysuszeniu a zwlaszcza po umyciu w domu zaczyna zyc wlasnym zyciem i dlatego zawsze jako klientki oceniamy to co nam na glowie uczyniono dopiero po pierwszym myciu w domu:)))
      Obcinanie/strzyzenie na sucho zmusza to akceptacji tego wlasnie jak nasze wlosy zyja tym wlasnym zyciem. Wiem o tym wszystkim bo jak pracowalam w tym francuskim zakladzie to zawsze bylam modelem w czasie tych szkolen, co mi dalo mozliwosc zobaczenie tego procesu od kuchni:)))
      Fakt, ze w tamtych latach mialam super fryzury, mimo, ze ani wtedy ani teraz nie stac mnie na takie ceny.
      Moja kolezanka, z ktora wtedy pracowalam ciagle mowi, ze jak przyjade do niej do domu to ona mi to zrobi za darmo. No wlasnie problem w tym, ze ja nie chce za darmo, sama ciagle mam kilka klientek, ktore przyjezdzaja do mnie do domu i tez nie robie im nic za darmo. Dlaczego mialabym korzystac z takiej znajomosci, po prostu nie potrafie.
      A ze obcinam wlosy bardzo krotko, Wspanialy zawsze mowi, ze wracam od fryzjera jako 7- letni chlopczyk:))) Mam tu kilka dobrych fryzjerek i to mi wystarczy, juz nie potrzebuje zachwytow mas nad moja glowa:)))

      Usuń
  14. Problem znany mi od lat, dobry fryzjer to skarb. Ja do Polski mamdaleko 600km wiec wypady spontany odpadaja a juz kto wie, czy trafilabym w rece dobrego fachowca. Mam tu swoja fryzjerke , do ktorej chodze co 4 tygodnie, jednak od czasu do czasu musze nia potrzasnac bo byloby- jak zawsze i niestety na odwal. Wloski fryzjer, ktorego bardzo lubie "robi " mi glowe kasujac 85 e, wiec jest takim przerywnikiem kilka razy w roku- co miesic byloby mi troche za drogo ;) Menzon chodz rowniez co 4 tygodnie- 17 e na sucho.
    Wroce do twego osatniego wpisu- nawet w roku 1990, na Slasku byly takie mikroskopijne kuchnie, rozplanowane bez pomylu, ze i w nowym bloku mych moich rodzicow pierwszy remont ;) przed wprowadzka bylo zmiana lokalizacji kucheni gazowej i zlewu :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To sobie ten włoski fryzjer niezle kasuje. Nie twierdzę, że fryzjer to zawód prosty i łatwy,zwłaszcza w kwestii fryzjerstwa damskiego, no ale chyba jednak człowieczek przesadza.Te nasze 105 km to całkiem strawna odległość i podejrzewam, że co 2 miesiące będę jednak jezdzić. A przy okazji zawsze utwierdzę się w przekonaniu, że jednak dobry kierunek wyjazdu wybrałam.Zima to pewnie pojadę regionalnym pociagiem, to raptem godzina jazdy.
      Zawsze się zastanawiam jak można tak bez pomyślunku coś zaprojektować- mam wrażenie, że projektant nigdy w życiu nie "urzędował" w kuchni by cokolwiek upichcić.Ale jakby nie było, to od lat 60' do architektury wnętrza wprowadzono coś, co się nazywa ergonomią- a więc projekt musi być taki by wszystko to, do czego dane pomieszczenie jest przeznaczone można było wykonywać przy minimalnym nakładzie energii. Wniosek nasuwa się sam- mamy niedouczonych projektantów.
      Serdeczności;)

      Usuń
  15. Takie spontaniczne akcje czasem wychodzą najlepiej.

    Ostatnio w mojej okolicy powstał nowy salon fryzjerski, wypasiony jak nie wiem, siedzi się na widoku i za przyjemność najbogatszej usługi czyli strzyżenie z farbowaniem trzeba dać nawet 320 złotych. Jak dla mnie przesada, bo Rodzicielka od paru lat chodzi do pewnej pani fryzjerki i płaci coś koło 230 złotych za taką usługę. Kiedyś w drodze na Zachód byłem chyba w Słubicach, faktycznie bardzo ciekawe miasteczko.

    Według mnie za X lat może być tak, że wszyscy łamiący teraz prawo odpowiedzą za to. Nie nam jest oceniać czy ktoś złamał Konstytucję czy nie, bo właściwie za każdym razem są bardzo różne interpretacje dokonane przez specjalistów.

    Tu zgadzamy się w całości, opozycja w obecnym kształcie nic nie zdoła zmienić. PO, Nowoczesna, PSL stanowią oddzielne byty nie dążące nawet do rozmów. Nie mówiąc o Kukiz `15.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już przestałam farbować włosy- w tym sezonie są modne siwe, więc nie muszę w tym układzie wydawać na farbę i niszczyć sobie włosów. Mam bardzo twarzowe "srebro" na głowie. A jak z "obłożeniem" tego drogiego fryzjera? Klientki stoją od świtu w kolejce?
      Co do Konstytucji - to jest główny dokument, napisany tak jasno, że nawet głupi to zrozumie. Tu nie ma nic do interpretacji. Poczytaj, to stracisz wątpliwości.
      Z mego punktu widzenia, takiego egoistycznego to mi to wszystko wisi i powiewa jak flaga na wietrze, bo ja kończę życie, a moje dziecko do Polski z pewnością nie przyjedzie. To co się dzieje dotknie Ciebie, Twoje pokolenie. Więc pomyśl, posłuchaj tych wszystkich kłamstw i przeanalizuj. I policz koniecznie skąd oni wzięli owe 550 lat, zwłaszcza ,że żadnego parlamentaryzmu polskiego nie było podczas okresu zaborów, II wojny światowej i okresu stalinowskiego.
      Będziesz miał o czym rozmyślać w Rymanowie- odpoczywaj, tam jest bardzo łagodny klimat.

      Usuń
  16. Anabell, ja po cichu podpowiem: turecka fryzjerka.. ;)
    Raczej sie nie rozczarujesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie, mialam tu przez lata turecki zaklad, sami mezczyzni, ale jak oni strzygli... ach poezja!!!!
      No ale w czasie kiedy ja zachorowalam i bylam lysa to zamkneli zaklad i wrocili do Turcji.
      Barish byl dla mnie bogiem, zanim wyjechal to zadzwonil zeby sie pozegnac. Super mlody czlowiek, mam nadzieje, ze mu sie w tej Turcji dobrze zyje, bo tam czesto niebezpiecznie.

      Usuń
    2. @Lucy
      Jak nieco bardziej się zadomowię to poszukam.
      @ Star
      No tak w Turcji bywa różnie- światłego Ataturka nie ma to i u nich średniowiecze zaczyna się ludziom przypominać.
      Mam podejrzenie, że z chwilą gdy się wszystkim podniosła stopa życiowa to rozum gdzieś się ulotnił.

      Usuń
  17. Ojej :)))) Bardzo sie ciesze, ze w tej Polsce jednak bywaja rzeczy, sprawy... fachowcy lepsi niz ci, do ktorych wyjechaliscie.:))) Bo czasami, czytajac to, co pisalas o Polsce i Polakach , wprowadzalo mnie w zaklopotanie i niepokoj:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdania o Polsce i Polakach jako takich jakoś nie zmieniłam i zapewne nie zmienię.Lata rządów powojennych zrobiły swoje.
      Reakcja na hasełka obecnie rządzącej formacji pokazała jakie jest naprawdę nasze społeczeństwo.
      Poza tym zawsze byłam i jestem bezstronna w ocenie fachowości- kwestia narodowości nie ma tu żadnego znaczenia.
      Miło mi, że Cię ucieszyłam;)

      Usuń
    2. Anabell, wiem ze ty wiesz lepiej co i jak:) Zdrugiej strony wiem tez, ze wam tej Polski brakuje- chocby ze wzgledu na samodzielnosc zalatwiania spraw- LATWOSCI komunikacji z drugim czlowiekiem. Tego w Niemczech na pewno nie masz. No i co robia przyzwyczajenia do chociazby produktow, umiejetnosci samodzielnego wyczytania ulotek informacyjnych… miodzio, nieprawadz? ;))) Ech… ta zapyziala Polska. :))

      Usuń