drewniana rzezba

drewniana rzezba

sobota, 22 maja 2010

15. Sabat czarownic

Doszłam do smętnego wniosku, że niestety kobiety to często wielce dziwne
stworzenia.
Większość z nas ma lub miała teściową, większość z nas już jest teściową,
lub niedługo nią zostanie.
Byłam dziś na spotkaniu z koleżankami, wszystkie już są teściowymi, część
dostąpiło zaszczytu bycia babcią.
No i co było głównym tematem rozmów? Oczywiście synowa, względnie
zięć.To wcale nie jest zabawne, ale gdybym nie znała owych synowych lub
zięciów, to mogłabym pomyśleć, że dzieci moich znajomych pań mają
wyjątkowego pecha.
Oczywiście wszystkie synowe są: wredne, zarozumiałe, niedbałe, leniwe,
nie potrafią się zorganizować i tak ogólnie to nie wiadomo dlaczego się ten
ukochany syneczek ożenił, bo z pewnością mógł jeszcze poczekać z tą
żeniaczką, dłużej u mamuni posiedzieć.
Bo jak wiadomo, każdy syneczek był genialnym dzieckiem( ciekawa jestem
tylko dlaczego musiał mieć korepetycje z kilku przedmiotów i ciągle
obniżony stopień z zachowania), wszyscy byli tacy czuli i kochani ( bo żadna
nie słyszała co wygadywał o matce w szkole) , tyle ślicznych dziewczyn za
nim latało , a on wybrał właśnie tę, wredna, zarozumiałą,....itp., jak wyżej.
A ten cały lament wywołała Romka, która zaczęła załamywać ręce, że
wciąż jeszcze nie jest babcią, a syneczek już się przecież 4 lata temu ożenił.
Tak ją ta sprawa gryzła, że w końcu zadała synowej pytanie, dlaczego oni
nie mają dzieci. Dziewczyna odbiła piłeczkę: "bo nie mamy ochoty".Zuch
dziewczyna, powiedziałam, no i wtedy się zaczęło.Wszystkie "byłe właści-
cielki" synów zaczęły wieszać okoliczne psy na swoich synowych.
Zerknęłam ukradkiem na koleżankę, która ma nie tylko zięcia,
zebrałyśmy swoje ciuszki, ogłosiłyśmy, że idziemy jeszcze po ciacha i.....
popularnie mówiąc dałyśmy nogę.
A pamiętam, jak jeszcze kilkanaście lat temu każda z nas narzekała na
własną teściową, że jest zaborcza, zakochana w synku, że nas nie lubią,
nie szanują, nie doceniają, że usiłują nam po swojemu zorganizować życie.
A teraz, wszystkie zgodnie jadą na swoje synowe. Czyżby zapomniały o
swoich przeżyciach? A może w ten sposób odreagowują po latach te
wszystkie łzy wylane z powodu awantur z teściową?
Ewka, z którą wyszłam, ma i synową i zięcia. I zawsze staje po stronie
synowej i zięcia , jeśli pomiędzy małżonkami jest jakaś sprzeczka a ona
jest tego świadkiem. To od niej często słyszałam, że podziwia swą synową
za to, że wytrzymuje z jej synem, który jest nerwowy i kapryśny. Zięcia
też lubi i wysoko ceni jego inteligencję i poczucie humoru.
Chyba muszę zadzwonić, żeby nie czekały na te ciacha, bo nie przywie-
ziemy ich dzisiaj. Ciekawe, czy mnie zrugają?

27 komentarzy:

  1. Pewnie zrugają, ale dobrze, że wyszłyście! Ja Zięciunia uwielbiam, a synową in spe lubię!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też swego zięcia uwielbiam, tylko mu trochę współczuję, bo moja córunia to niezła aparatka.
    Miłego,:)
    P.S.
    Z lekka się obraziły, a powinny się cieszyć, mniej ciastek, mniej w obwodzie;))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Faktycznie sabat czarownic. One pewnie nawet nie wiedzą, że stały się tym na co tak narzekały. Oczywiście, że bywają wredne synowe, ale bez przesady nie każda. A dziewczyna co powiedziała, że nie ma dzieci bo nie chce to mądra dziewczyna,. To sprawa rodziców a nie teściów kiedy i ile dzieci kto ma
    Meriam

    OdpowiedzUsuń
  4. ożesz:)

    też bym nawiała:)

    a synowa owej pani odpowiedziała prawidłowo! o!

    OdpowiedzUsuń
  5. O zesz w morde jeza, to faktycznie czarownice:)) Ja tam moja synowa uwielbiam juz od kilku lat, chciaz jeszcze jej nie znam, ale wiem, ze bede uwielbiac, bo skoro moj syn wybral, to znaczy, ze mnie nie pozostaje nic innego;)) Proste, jak swinski ogon na deszczu:))))
    Nie rozumiem bab (wybacz, ale tu mi wyjatkowo pasuje), ktore na stare lata nie maja sie czym zajac tylko wtracaja w zycie dzieci. Sama wychowalam, wiec musze zaufac jesli nie jemu, to chociaz moim metodom wychowawczym (nawet gdyby zawiodly;))))

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Meriam, niestety, zrobiły się z nich wstrętne babulce, typowe zazdrosne o swych synków teściowe.Wiesz, ja nawet nie śmiałam się własnej córki zapytać, kiedy planują dziecko, bo zdaję sobie sprawę,że jest to bardzo osobista sprawa małżonków.A najbardziej współczuje wszystkim młodym mężatkom, gdy takie pytania padają na forum rodzinnym, np. z okazji świąt.Dlaczego nikt nie pomyśli,że może młodzi mają kłopot z poczęciem dziecka i sami z tego powodu się zamartwiają i z pewnością nie chcą tego omawiać publicznie.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mijko, trochę mi głupio,ze tak się zmyłam, ale miałam ochote im nawymyslać, ale pomyślałam,że to byłoby na nic, one się od tego nie zmienią.
    Miłego;)
    P.S.
    Mijka, kliknij na moich linkach na:OOAK-moja pasja. Dla mnie bomba.

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj Stardust, ja tez uważam,że nalezy uszanowac decyzje swego dziecka. A jesli bylabym bardzo zaskoczona wyborem, to znaczylo by,ze mialam kiepski kontakt z dzieckiem.
    Milego,;)

    OdpowiedzUsuń
  9. no tak...jesli synowe i tesciowe mieszkaja niezbyt daleko od siebie to zawsze znajdzie sie jakis punkt sporny ...;) Choc ja osobiscie swoja tesciowe bardzo lubie i mysle ze wice wersa to i tak zawsze uslysze ze moglabym to lub tamto lepiej zrobic...;) Takie zycie ;)

    bardzo ciekawy blog :) Chetnie zagladne i poczytam :) Dziekuje za dodanie do ulubionych blogow !!! Pozdrawiam Ula

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj Ulu, ogromnie się cieszę,że zajrzałaś.Jak widzisz zachwycam się Twoją twórczością i na razie zżera mnie chęć by coś takiego robić.Wieki cale nic nie lepiłam, więc watpię by mi coś wyszło.Ale gdy skonczę to co teraz dziergam na szydelku, to popróbuję. Zaglądaj do mnie, będzie mi miło.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Tamte wpisy śledze systematycznie.Tu dostrzegam inny charakter bloga.Taki bardziej babski.
    A mój komentarz do ostatniego wpisu: relacje teściowa - synowa zawsze były nie takie, oprócz wyjatków.U mnie tez nie było wyjatku.Za to ,na szczęście, mam dwie córki i tym sposobem dwóch zięciów.Nikt nie jest ideałem ,ale sadzę ,że jakoś ze soba wytrzymujemy.Konfliktów nie ma i nikt mi nie ubliża.

    OdpowiedzUsuń
  12. Widocznie nie wszyscy uczą się na swoich błędach. Ja sie ze swoją teściową lubię, ale to tez jest moja zasługa. Staram się być dobrą synową:) Caffe

    OdpowiedzUsuń
  13. zachecam bardzo serdecznie :) ja tez zakochalam sie we wszelkiego rodzaju miniaturach :)

    OdpowiedzUsuń
  14. ja tam chyba kiedyś przypadkowo trafiłam,laleczki są cudne,jak prawdziwe!!!!
    no i zwierzątka,że tak powiem..niesamowite ileż można samemu zrobić...

    OdpowiedzUsuń
  15. Też myślałam,że jak będę kochać jak moje własne to będzie to z wzajemnością. Teraz widzę,że to było naiwne rozumowanie. Ale jakoś jest poprawnie i tak trzymac.

    OdpowiedzUsuń
  16. Anonimowa Istoto, tu będzie typowy "groch z kapustą". U mnie te stosunki na linii teściowa-synowa też były marnieńkie, ale mąż stał za mną murem i teściowa nie miała szans na wygraną.Te makabryczne teściowe nie zdają sobie sprawy,że swoim zachowaniem odsuwają od siebie własne dzieci, stawiając je w sytuacji między młotem a kowadłem.A nie każdy ma takie podejście jak mój mąż, który zawsze uważał,że dla niego żona jest ważniejsza niż matka, bo żonę sam wybrał.

    OdpowiedzUsuń
  17. Witaj Caffe, ja naprawdę starałam się jak mogłam, ale nie dało rady.Nie tylko ja miałam z Nią problem, druga synowa także,ale tamta była odporniejsza.
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Mijko, część tych zwierzątek to efekt filcowania, nie tylko szydełkowania.

    OdpowiedzUsuń
  19. Uleczko, to chyba nie na kochaniu polega a raczej na poszanowaniu odrębnej osobowości, zaufaniu do umiejętności synowej,wreszcie na ponownym odpępowieniu swego dziecka. Bo to już nie dziecko, a dorosły odrębny byt i całą troskę o niego należy pozostawić synowej.
    Miłego ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Hi, hi, hi... trafnie nazwałaś Anabelll "sabatem czarownic". Tak też mawia o niektórych teściowych, gdy się zbiorą na ploteczki, mój kuzyn. Od razu dodaje też swoim rubasznym, niekiedy czarnym humorem: "szkoda o nich gadać! Do odstrzału towarzystwo!"

    alElla

    OdpowiedzUsuń
  21. Witaj alEllu, wnerwiły mnie babki i dlatego się tak zachowałam mało elegancko. Gdyby chociaż chwilę pomyślały o tym, jak same płakały na swoje teściowe.Mam tylko jedną koleżankę, która marzyła o tym, by się syn wreszcie ożenił i ona swoją synowa uwielbia wręcz.Gdy do nich idzie to zawsze jest do pochrupania coś, co lubi Agusia, zawsze coś ma w prezencie dla Agusi i jeśli własny synek coś narzeka to jedyne co usłyszy: "ciesz się durniu,że Cię porządna kobieta chciała".

    OdpowiedzUsuń
  22. No cóż dlaczego mnie to nie dziwi. Jakoś kobiety tak maja, że jak jest za dobrze to trzeba poszukać gdzie jest źle albo przynajmniej uznać, że jest źle. Zwyczajna babska upierdliwość :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. jakby jedna "upierdliwa" tesciowa z druga znalazly jakies hobby zajmujace caly wolny czas to by nie milaly czasu na poprawianie zycia swoich dzieci po slubie ;)

    A jesli chodzi o moje miniaturki to sa roznej "masci" :D

    OdpowiedzUsuń
  24. No właśnie, dlaczego tak jest? Znowu wychodzi, ze nie wyciągamy wniosków z własnych doświadczeń.
    Nola

    OdpowiedzUsuń
  25. Witaj Czarny, a ja zauważyłam,że teściowatość wcale nie jest związana z wiekiem, ani z płcią.Znam kilkunastu panów, którzy serdecznie nie lubią swoich zięciów, między innymi tylko dlatego,że nie są oni zwolennikami spędzania wolnego czasu przed telepudłem z browarem w garści.Jacys dziwni, zamiast siąść z teściem i powrzeszczeć przed pudłem to jeden chodzi grać w siatę, inny robi drugi fakultet,a jeszcze inny klei z dzieckiem samolociki. No a ten, który pomaga w domu jego córce to już w ogóle jest "dziwny".
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ulu , ja codziennie zaglądam na Twoją stronę i studiuje te miniaturki.Gdyby to był tradycyjny "dokument papierowy" to już miałby wytarte kartki.
    Z tymi teściowymi to masz rację, one się piekielnie nudzą w domu i największym problemem jest by pieczeń była miękka i wynalezienie co by tu można było jeszcze w domu wymyć, wybłyszczyć.A mnie nie mogą wybaczyć,że zamiast lizać chatynę, to jeszcze robię w niej bałagan.I wcale się tego nie wstydzę, oooo!

    OdpowiedzUsuń
  27. Nolu, albo zapominamy, jak ten wół, który kiedyś był cielęciem. Chyba w II klasie podstawówki, jedna z koleżanek mojej córki na pytanie kim będzie gdy dorośnie, odpowiedziała,że nauczycielką.Gdy zapytałam dlaczego, dziecię szczerze odpowiedziało- "bo będę wtedy mogła dzieciom dwójki stawiać".Podrążyłam temat i wynikło, że to ma być zemsta za to,że załapała trochę kiepskich ocen. Więc może te teściowe też tak w ramach zemsty.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń