drewniana rzezba

drewniana rzezba

wtorek, 8 czerwca 2010

22. Coś o spaniu

Przechorowałam się nieco i jedyne na co mam ochotę to spanie. Tęsknie
zerkam na podusię i pled, ale nic z tego - muszę być "na chodzie".
Nic dziwnego, że jestem niewyspana, skoro śpię w pokoju ze swoim
jamniorem, który całymi dniami drzemie, a w nocy rozrabia. A to piszczy,
żeby go pogłaskać, a to szczeka przez sen, a to idzie do miski z wodą i pije
tak głośno, że zawsze mnie obudzi a do tego kaszle, bo ma chore serduszko.
Dobrze, że już udało mi się odzwyczaić go od spania w moim łóżku.

Pomyślałam, że i tak mam niezle, że nie żyję w czasach, gdy spanie nie było
czynnością indywidualną, a zbiorową.
Przez wieki spano nie tylko razem w jednej izbie, często spano w wiele osób
w jednym dużym łożu.
Było to niewątpliwie dobre rozwiązanie zimą, bo łatwiej było ogrzać jedną
izbę a i pod wspólną kołdrą też było cieplej. Poza tym nie wszędzie była
dostateczna ilość pościeli.
W XIX wiecznej Irlandii każdy z członków rodziny miał z góry określone
miejsce do spania. Pod ścianą spała najstarsza córka (miejsce najbardziej
oddalone od drzwi), potem jej siostry wg wieku, następnie matka, ojciec
i synowie, a dalej, jeżeli była taka potrzeba- osoby obce, np. domokrążca
lub biedak przygarnięty na noc.
Meżczyzni zawsze zajmowali miejsca bliżej drzwi, by w razie napaści na
dom lub innego niebezpieczeństwa mogli szybko reagować.
Na wsiach często zabierano na noc do domu zwierzęta domowe.
Na walijskich wsiach, w XVIII wieku każde domostwo było istną arką
Noego- razem z gospodarzami nocowało i bydło rogate i nierogacizna.
Uważano wtedy, że krowy patrzące na płonący w palenisku ogień dają
więcej mleka, a już niewątpliwie wygodniej było rano wydoić krowę
bez wychodzenia z domu. Czy wyobrażacie sobie ten poranny fetor?
Takie wspólne łoże miało też i inną dobrą stronę- przed zaśnięciem prowa-
dzono rozmowy, na które nie było czasu za dnia, wytwarzały się więzy
bliskości, a dzieciaki zawsze czuły się bezpiecznie.
Noclegi w jednym łożu zdarzały się również w podróży, gdyż często
zajazdy dla podróżnych nie dysponowały odpowiednią ilością łóżek.

W XVIII wieku wśród przedstawicieli klas bogatych rozpowszechniło
się przekonanie, że wspólne spanie jest godne pogardy, a religijni przy-
wódcy zaczęli potępiać spanie całymi rodzinami w jednym łożu, jako
urągające wszelkiej przyzwoitości.
Z czasem zwyczaje te przejęła również klasa średnia, a wspólne łoże stało
się przywilejem tylko małżonków.

I od razu zaroiło się od poradników jak w tym wspólnym łożu czas spędzać.
Pewien XVIII-wieczny specjalista tak doradzał mężczyznom: "Z całej
mocy unikajcie nieporozumień w sypialni, a to dlatego, by wydarzenie
dostarczające przyjemności nie stało się kolejną nieprzyjemnością".
Ciekawe co on miał na myśli?

16 komentarzy:

  1. Nie wyobrażam sobie takiego wspólnego spania.Wystarczy że Matylda(kotka) spi ze mna ,a każdego ranka skutecznie mnie budzi.Zdrówka życzę pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja kotka próbowała się zadomowić w moim łóżku. Pogoniła po pierwszej wspólnej, bynajmniej nieupojnej nocy;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Kundziu, przez wiele lat mój pies sypiał ze mną i strasznie mnie terroryzował, bo gdy jemu się chciało wieczorem spać, to mnie zaganiał do łóżka.Po pewnym wpadłam na pomysł, by do łóżka dostawić fotel i pies spał na fotelu, który był "przedłużeniem" łóżka. Ale odkąd już sam nie może zeskoczyć , przeniosłam go do jego własnego posłanka, czyli do "budy". Ale spania "wielosobowego" jakoś sobie nie wyobrażam.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Nivejko, ten mój artysta to układał się na mojej poduszce i przytulał się do moich pleców (zimą) a latem odpychał się ode mnie łapami i tym sposobem zsuwał mnie na sam brzeg.I mając łóżko 160 szerokie, spałam na samym brzegu.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, pamietam i ja te perypetie zwiazane ze spaniem z pieskiem w jednym lozku! Umarl juz dawno temu, nadal za nim tesknie i pragnelabym go miec przy sobie - nawet jesliby byl niespokojnym partnerem co mu sie zdarzalo.
    Serpentyna

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Serpentynko, gdy moje psisko wyobraziło sobie,że fotel jest przedłużeniem łóżka, to obojgu nam spało się lepiej.A teraz, chociaż jego budka stoi tuż przy moim łóżku to psu czasem w nocy smutno i piszczy, żeby go pogłaskać, a ja jakoś nie potrafię mu tego odmówić.
    Pies też człowiek:)))
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ha! jak czytam o tym wspólnym spaniu....to myślę jakie to mamy teraz szczęście!(luka)

    OdpowiedzUsuń
  8. omatko..ale chociaż przykrycia mieli osobne?:))

    nie mogłabym tak spać..

    OdpowiedzUsuń
  9. Ledwie człowiek Męża Osobistego w sypialni toleruje, a oni tak wszyscy na kupę spali...Zgroza po prostu;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj Luka,mimo wszystko mamy teraz lepiej. Może zima to i było im fajnie, ale latem, w upały? To jakoś przerasta moją wyobraznię.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mijko, ja myślę, ze przykrycia tez były wspolne.Czytałam o tzw. "nakrywaniu się dziadami"- tam gdzie była duża bieda brakowało oczywiście pościeli i nakrywano się starymi płaszczami i chustami. Zdecydowanie nie było oddzielnych nakryć dla każdego.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj Beatto, a co było, jeśli mieszkali z rodzicami jednego z małżonków? Czy babcia z dziadkiem też lądowali w tym wspólnym łożu? Ja w swym pokoju toleruję psa i wystarczy mi lokatorów.Zastanawiam się również co było, gdy któryś z domowników był chory.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. To ja w takim razie od dziś przestaję narzekać na chrapanie, wiercenie się, trącanie, oddychanie (...) męża osobistego- sztuk 1 oraz wszelkie niedogodności związane z dzieleniem się przestrzenią do spania.

    OdpowiedzUsuń
  14. JJon, przez długi czas tolerowałam to chrapanie, ale w pewnej chwili już miałam dość.Przecież nic złego nikomu nie zrobiłam, wiec nie widziałam powodu, dlaczego mam się tak męczyć.Zresztą jego też męczyłam, bo gdy mnie obudziło chrapanie i nie mogłam ponownie zasnąć, bo "piłował" to go budziłam, więc się wściekał. A teraz pełen luz, oddzielne sypialnie, cisza , spokój. Dojrzejesz jeszcze, poczekaj.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. ja tez jakos nie wyobrazam sobie takiego spania...szczegolnie jak dzieci byly juz dorosle....uf

    Zdrowka zycze Aniu!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Ullu, na samą myśl o taki wspólnym łożu niedobrze mi się robi.
    Dziękuję za życzenia.

    OdpowiedzUsuń