drewniana rzezba

drewniana rzezba

wtorek, 12 października 2010

66. Za pięćdziesiąt kilka lat......

Ikę obudziło niecierpliwe ujadanie psa.Usiłowała otworzyć  oczy, ale nie powiodło się.Wyciągnęła więc rękę, kierując ją w stronę podłogi. Szczekający futrzak przytulił się do jej ręki, a Ika wymacała na obroży przycisk i przesunęła go.Szczekanie umilkło.  Ika  nadal leżała z  zamkniętymi oczami, zastanawiając się, która godzina. Wreszcie podjęła kolejny wysiłek, otworzyła oczy i usiadła na łóżku. Żaluzje już były  podniesione, czujniki działały bez zarzutu. Z kuchni dolatywał ożywczy zapach kawy i przypieczonego tostu. Obok jej bosych stóp stał śmieszny, biały futrzak, z mordką skierowaną w górę, półotwartą, z ogonkiem przekrzywionym w jedną stronę. Ika odsunęła się od zabawki z niechęcią. Był to  gadżet wspólnie nabyty z Vianem. Od roku budził ich swym szczekaniem, potem razem towarzyszyli mu na domowym spacerze, karmili. No cóż, domowy spacer można  wszak odbyć i bez Viana.

Ika podeszła do bieżni, zaprogramowała ją na nowo i zaczęła bezmyślnie przebierać nogami. Nie bardzo pamiętała ostatnie dwa dni. Spojrzała na ścianę i pomału, ze zdumieniem odczytała: "Witaj, dziś piątek,24 lipca,2068 rok.Jest   godzina 8 rano, temperatura +32 stopnie, spodziewana silna burza.Przyłóż rękę do powierzchni, dziękuję." Ika przyłożyła dłoń do chłodnej ściany  i po 10 sekundach przeczytała:  "zatrucie alkoholowe, zakaz prowadzenia  pojazdów mechanicznych. Celem odtrucia  nalezy..."
Ika wyłączyła bieżnię i kalendarz, nie czekając na dobre rady. Sama wiedziała, że ma okrutnego  kaca, bo wczoraj świętowała powrót do stanu singielki.  Przed wejściem do dyskoteki wyłączyła swoją wszystko kontrolującą bransoletkę, chciała się spić, by zagłuszyc ból rozstania.
W środę  Vian spakował po kryjomu wszystkie swoje rzeczy, na domowy informator wrzucił tekst: "wyprowadzam się, znalazłem ciekawe zajęcie w Australii, było mi tu niezle, ale nie zamierzam być tu stale. pieska ci zostawiam. ja po prostu nie jestem ciebie wart. żegnaj".  Jak w starym romansidle sprzed  stu lat, pomyślała Ika. Czyżby faceci byli tak zaprogramowani, że  od wieków nie potrafili rozstać się z kobietą w sposób cywilizowany?

Z rozmyślań wyrwał ją dzwięk telefonu. Dzwoniła sekretarka szefa, z  zapytaniem  jak się Ika czuje po wczorajszej balandze. "kiepsko, nie przyjdę dziś, posiedzę w domu "pod telefonem", powiedz szefowi, że się czymś strułam", wyjęczała do słuchawki Ika. Było to całkiem  dobre usprawiedliwienie, bo w barach szybkiej obsługi ciągle serwowali jakieś wynalazki kulinarne i sporo osób po nich chorowało. Zawierały masę konserwantów, sztucznych aromatów, stabilizatorów kwasowości, syntetycznych tłuszczy i licho wie czego jeszcze. Były nawet smaczne, ale sporo osób po nich chorowało.

Znów zadzwonił telefon. "o której mogę przyjechać po nasze urządzenie?" pytał głos po drugiej stronie telefonu. Ika zupełnie nie miała pojęcia o co chodzi, ale zamiast dowiadywania się o co idzie, umówiła się z "głosem" za dwie godziny.

Z trudem powlokła się do kuchni, marząc, by napić się kawy. Gdy otworzyły się
drzwi,  stanęła w progu zdumiona- w kuchni stał, tyłem do niej,  jakiś facet.
Ika zamarła, a przez głowę przelatywały  jej różne myśli: "może złodziej, a może jakiś psychol, którego zaprosiła do domu? ale dlaczego tak stoi i nie reaguje? jestem idiotka, po co wyłączyłam moją bransoletkę? ona nie dopuściłaby do tego, żebym zaprosiła kogoś obcego. i dlaczego portier na dole go przepuścił? przecież sprawdzał czipy wszystkich wchodzących, jeśli nie było go w spisie, to nie powinien go wpuścić".

Ika pomaleńku podeszła do stojącego tyłem do niej mężczyzny. Na jego karku dostrzegła maleńki włącznik w cielistym kolorze.Odetchnęła z ulgą. To tylko android. Pewnym ruchem wcisnęła przełącznik.Android odwrócił się i uśmiechnął. Był nieco podobny do Viana, miał czarne włosy, bladą twarz, szare oczy. Sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej wizytówkę zadając jednocześnie pytanie: "jak się masz? czy dobrze spałaś.?"

Ika wzięła wizytówkę do ręki i przeczytała półgłosem: " Firma MIRAŻ poleca   profesjonalne usługi seksualne. Gwarantujemy higienę, wysoką jakość usługi oraz pełną dyskrecję". Android w tym czasie wziął Ikę za rekę i zapytał: " a może chcesz się pokochać?"  Ika sięgnęła do przełącznika na karku i android zamarł w bezruchu.
Teraz już wiedziała po jakie urządzenie ma się zgłosić nieznajomy rozmówca.

Pijąc kawę zastanawiała się ile może kosztować wynajęcie takiego androida na dłuższy czas.

15 komentarzy:

  1. ja to bym chciałam takiego androida na stałe :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie urządzenie to chyba niezły pomysł, czysty, wierny, lojalny, zawsze oddany, tylko może trochę zimny w dotyku?
    Nola

    OdpowiedzUsuń
  3. Anabell, nawet nie wiesz jak mi poprawiłaś humor tym opowiadankiem, trafiłaś w 10-tke , ja bardzo lubię futurystyczne opowiadania na równi z tymi "historyczno-sentymentalnymi". Odkąd mąż zaraził mnie fantastyką i fantasy bardzo lubie tego rodzaju tematyke. Naprawdę fajnie to wszystko ujęłaś. Mam wrażenie często, że historia sie powtarza, tylko w innej formie, w coraz bardziej zaawansowanej technologii ... ale wszystko nawet twoje wyobrażenie o przyszłości będzie kiedyś historią. Temat androidów przewija się bardzo czesto przez literaturę czy filmografię. Twoje opowiadanie czyta się naprawdę lekko, jednakże kilka momentów było takich, ze poczułam dreszcz niepokoju, przemknęła mi przez głowę myśl, że nie chcę takiej przyszłości, a raczej, że jej się boję ...

    OdpowiedzUsuń
  4. He... he... Masakra - takie urządzenia! Ale otaczamy się podobnymi, otaczamy...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe opowiadanie, interesujący temacik :)
    Co by było gdyby...
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Okropne perspektywy rozsiewasz, Anabell. Zmechanizowy, bezduszny swiat! Seks z androidem - brrr! Jedynym "pocieszeniem" jest to ze nasi wspaniali mezczyzni nie zmienia sie i to bedzie pozostaloscia po dawnych, dobrych czasach. Opowiadanie wspaniale i wcale nie takie niemozliwe do spelnienia.
    Z pozdrowieniami - Serpentyna

    OdpowiedzUsuń
  7. Jednak wolę androida z ludzką "twarzą". Nie mam zaufania do maszyn myślących;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę Wam coś powiedzieć- wcale dużo nie musiałam zmyślać, bo to wszystko albo już jest stosowane, albo będzie bardzo niedługo. Niektórzy młodzi Holendrzy mają wszczepione w przedramię czipy, które pozwalają im na wstęp do wybranej dyskoteki i jednocześnie pozwalają regulować tą metodą nalezność za rozrywkę. Japońskie dzieci bawią się elektronicznymi psiakami, które muszą elektronicznie karmić i wyprowadzać na spacer.To właśnie w Japonii buduje się człekopodobne roboty, snując marzenia,że będą to
    androidy do towarzystwa i do seksu.Już dziś są wśród nas tacy, którzy starają się nie obciążać swej pamięci, umieszczając całą masę danych na "przypominaczach".
    Już teraz istnieją elektroniczni tłumacze, wprawdzie niedoskonali w potocznej rozmowie, ale bezcenni w podróży, na lotnisku, na zakupach.
    Już dziś, w niektórych hiper marketach są prowadzone eksperymenty -wózek sklepowy i wszystkie towary paczkowane są opatrzone czipami i gdy klient wkłada towar do wózka następuje automatyczne podliczenie wartości zakupionego towaru.Z czasem bez karty z czipem nie będziemy mogli robić zakupów,bo wychodząc z zakupami będziemy musieli w kasie włożyć kartę do czytnika, by nam zdjęto z konta należność za zakupy.
    Jeśli znacie jeszcze jakieś już istniejące "udogodnienia z przyszłości", napiszcie proszę.

    OdpowiedzUsuń
  9. >Woman, to wcale nie jest głupi pomysł.
    >Nolu, konstruktorzy dbają, by jego "ludzkie" szczegóły były wykonane z dobrej imitacji ciała.
    >Marto, mnie najbardziej wciąż dziwi,że przy całym postępie techniki i technologii najmniej podlega zmianom psychika ludzi.
    >alEllu ,pomalutku i my wkraczamy w to elektroniczne bagno.
    >Morgano, cżęść już jest
    >Serpentynko, dobrze zaprogramowany android może być lepszy niż kiepski facet
    >Nivejko, androida łatwiej zaprogramować i ewentualnie przeprogramować niż faceta.Na takie urządzenie dostajesz wszak gwarancję, na faceta niestety nie.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziekuje Ci bardzo!
    :-)
    Bawilam sie wczoraj tak dobrze ze zastanawiam sie czy po tych tonach ciast wejde w moje jesienne sukienki. Boje sie nawet zmierzyc. I jeszcze na to wszystko dzisiaj resztki sernika wiedenskiego i piszyngra na sniadanie i do popoludniowej kawy! Czuje faldy tluszczu na brzuchu *LOL*
    :-)
    :-))
    :-)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Joeanno, same pyszności wymieniasz, a ja jestem łakomczuch. Po jednej takiej "wyżerce" raczej nie przytyjesz.Nie ma obawy.
    Miłego dla Ciebie, ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. No i teraz nie wiem, czy mam odetchnąć z ulgą, czy westchnąć nad samotnością w świecie automatów...
    ;))
    Bo spodziewałam się armagedonu przebiegunowania ziemi, epoki lodowcowej i zagłady ludzkości.
    W sumie to nie wiem, co gorsze...
    Fajnie się czytało. Miłego, Anabell. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Akwarelio, ja napisałam tylko o tym co już stoi u naszych drzwi, a co jest wymyślone, opracowane przez ludzi.To co nam zafunduje nasza planeta z własnej, nieprzymuszonej woli- tego nie wie nikt, co najwyżej możemy podejrzewać, bo przecież już niemal wszystko było, a wszystko kołem się toczy.No ale psa sztucznego z całą pewnością sobie nie zafunduję, nie ma głupich.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Takich czasów i takich czarów to ja żadnej kobiecie nie życzę...

    OdpowiedzUsuń
  15. Tkaitko, ja to się nawet cieszę,że takich czasów nie doczekam.No, może robot do sprzątania to by mi się przydał, ale gdy pomyślę,że wszyscy będą mieli powszczepiane czipy, psy będą sztuczne a moja pamięć zredukowana do minimum - dziękuję, nie chcę.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń