Cieniutko ostatnio u mnie z robótkami, bo niewiele można zrobić stojąc lub
spacerując. A części jeszcze po prostu nie "obfociłam".
Spacerując po domu owinęłam czule słoik i nawet go polakierowałam.Ponieważ
słoik wpierw wysmarowałam klejącym podkładem, zdrowo się upaćkałam.
Czyściłam łapska i czyściłam i nawet zwątpiłam w informację na etykiecie, że
preparat jest na bazie wody. Potem spacerując wymodziłam aniołka, muszę mu
jeszcze gwiazdkę dorobić, no ale do tak precyzyjnej pracy wolałabym usiąść.
No i zrobiłam sobie ciepluteńki , zimowy kapelusik, dziwnym trafem kolor na
zdjęciu identyczny z tym w naturze. I popełniłam czapkę dla koleżanki.
Trochę się wczoraj wściekłam - mam na osiedlu dwa punkty tzw. przeróbek,
czyli można tu coś skrócić, podłużyć, ewentualnie naprawić.
Zaniosłam wczoraj coś do naprawy i dowiedziałam się w jednym miejscu,
że nie zrobią, bo to męski ciuch, a pani sie na męskiej garderobie nie zna, w
drugim miejscu pani powiedziała, że to za dużo roboty dla niej i jej się to nie
opłaca. I muszę zacząć robić sama. Przyznam się bez bicia- nienawidzę takich
robót.
A z rzeczy zaczętych mam:
haftowanie bieżnika, już nawet jeden listek zrobiłam, dokończenie własnego
swetra, czyli dokończenie rękawów, zrobienie plis wszelakich i dokończenie
szydełkowej biżuterii. Ta ostatnia pozycja to już z pół roku czeka na mnie.
Zawsze mam kilka rzeczy rozpoczętych, choć sobie przyrzekam, że nie będę
robić kilku rzeczy na raz. Lecz pod tym względem jestem niereformowalna.
A jak to wygląda u Was?
Miłego dnia wszystkim życzę.
Tak samo ;-) Tysiąc rzeczy na raz... I obietnice, że już po raz ostatni! Ale jakoś za każdym razem udaje się z tego wyjść...
OdpowiedzUsuńAnabell - robisz istne cuda i to spacerujac. Co moglabys zrobic na siedzaco? Wszystko bardzo piekne z ta brazowa czapka na czele. A zupelnie mnie zatkalo gdy zobaczylam kilimek pod kwiatkiem - niemal identyczny jak moja podkladka pod mysze, zdjecie na moim blogu! Przez moment bylam zdezorientowana i zaczelam sie zastanawiac jak to sie stalo ze wyladowal u Ciebie! Pewnie jakas skleroza + starosc.
OdpowiedzUsuńNie potrafie dziergac lub szyc, wiec nie mam takich projektow ale za to czytam dwie - trzy ksiazki na raz nie mylac tresci. Tez jakies osiagniecie, haha.
Pozdrawiam serdecznie - Serpentyna.
Zgłaszam się jako też ta niereformowalna a potem denerwuję sie na siebie, ze nic nie dokończone ...
OdpowiedzUsuńAnabell jak się czujesz, juz lepiej?
Piekny ten aniołek a butelka w prosty sposób nabrała nowego charakteru. Kapelusik i czapka też urocze, w fajnych kolorakch.
Czapka! Czapka! Odkąd P. zgubił mi moją, nie dorobiłam się nowej. Trzeba ją w końcu kupić, bo inaczej głowa mi kiedyś przez ten wiatr odpadnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
No mi się podoba, bardzo.
OdpowiedzUsuńJa niestety daru ręcznie robionych robótek nie posiadam.
I też tak mam, że pięć rzeczy na raz: opowiadanie w trakcie, bajki dla dzieci w fazie wstępnego projektu, wywiady odłożone "na później" albo inne "kiedyś", notatki 2 zdania...
Fotografowanie, kolejna szkoła, nauka języka, kilka książek, mnóstwo filmów... Jak Scarlett: Jutro też jest dzień ;)
Witam, Anovi jestem :D
Hejka:-)
OdpowiedzUsuńU mnie'ciezko rodza sie male,tildowate blizniaki' i nie wiem,kiedy je pokaze,robi sie stronka sklepikowa dla moich Tildek i nie tylko,wiec jest sporo pracy graficzno-kompowej,mam sporo wlasnych ciuchow do przerobki i musze sie tym zajac.Mam skrojona nastepna Tilde-marzy mi sie calkiem rozowa,podobna do Rose,ktora opuscila dom-niestety.
W blogu bede musiala 'przynudzac' i pokaze moje poprzednie Tildy w calosci i z nowymi opisami a bede to chyba robic dzien po dniu dla 'szerszego'czytelnictwa,poniewaz ich nie znaja a ja sie rozmilowalam ostatnio w szydelkowaniu a szyld mojego bloga raczej traktuje o Tildach,wiec sie jakos mi 'rozjechalo' a zatem musze wykonac 'come back'.Mam jeszcze kilka innych,swiatecznych pomyslow a ja mam tylko dwie rece i doba powinna miec osiem d...tu nie bede sie wyrazac:-)))
A TY spedzasz czas,jak widze niezwykle pracowicie i wyczyniasz cuda szydelaczkiem.Czapeczki sa 'cza-cza-cza' i Aniolas tez sliczniutki a sloiczek...im prostsza rzecz,tym cieszy oczka bardziej:-)
Caluski przesylam z mojego galimatiasu w Danii-Halinka:-)
Cieszyłam się na tę jesień, że wreszcie coś porobię w spokoju, ale.... też mam pozaczynane i jakoś chwilowo jestem bez entuzjazmu :-)
OdpowiedzUsuńSłoik zrobił się intrygujący a kapelusik ma pięęęękny kolor.
Pozdrawiam i życzę zdróweczka :-)
pozaczynanych mam,co nieco,teraz zaczęłam kończyć sweterek Zuzki,bo ileż można,a został jeno rękaw,zszyć i plisa:)
OdpowiedzUsuńplus parę filcowanek...
ale pierwszeństwo ma wydawnictwo,jutro siadam,bo z racji rotawirusa Młodej siedzimy w domu i nie muszę rano do szkoły wyprawiać:))))
a skąd masz wzór aniołka? superancki jest!!!!!
Ago, ja po prostu jestem rozbestwiona, bo mnie terminy nie gonią, ale najgorsze jest to,ze trzymam wszystko na stoliku i jest tzw. bałagan.Mój mąż udaje,że ma wadę wzroku i łaskawie tego nie widzi, no chyba,że mu podprowadzę jakieś cążki i ich nie odłożę na miejsce, a on ich potem szuka.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Nie miałam pojęcia, że spacer może przynieść tyle "owoców" :))
OdpowiedzUsuńNiesamowita jesteś :)
Cudnie "dziergasz", kapelusik jest uroczy.
Z moimi pracami jest tak, że albo nic nie robię, albo robię ponad siły. Ale raczej nie rozpoczynam kilku prac na raz, tylko lecę hurtem jedna po drugiej, aż do utraty tchu ;)
Pozdrowień moc zostawiam, ciepłych i jesiennych :)
Serpentynko, na siedząco to bym pewnie zaczęła kończyć (ale to zabawnie brzmi) sweterek. A na stoliku leży oryginalny, turecki dywanik. Kupiłam go za 2 dolary gdy byłam w Alanyi. Nie wiem tylko, dlaczego nie kupiłam większego, chociaż właśnie taki nieduży bardzo mi się podobał. Wpierw wisiał na ścianie za szkłem, w charakterze obrazka, a teraz leży na stoliku w charakterze serwetki.Z tym czytaniem to mi się zdarzają 2 czasopisma naraz, co nieco wnerwia mojego ślubnego.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Martusiu, jest trochę lepiej, ale gdy wstanę z fotela to chodzę przygięta, więc siedzę tylko tyle, żeby coś napisać. I przezornie robię to na raty. Słoik miałam zdecoupage'ować, ale to żadna robota, gdy nie można dostatecznie długo przysiąść.Aniołkowi machnęłam skrzydełka a la śmigła wiatraka, bo tak było łatwiej.Z kapelusika jestem b. zadowolona, wyszedł jak należy.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Ken, czapka jest rzeczą pożyteczną, zwłaszcza na zimę. Ale mnie kiepsko w czapkach, stąd kapelusik. A zimą to chodzę przeważnie w opasce a na to kaptur od kurtki lub płaszcza. To praktyczniejsze w sklepie czy też w autobusie.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Witaj Anovi- jeżeli wszystko zawsze pokończę, to nie jest zle, ale przyznam się szczerze,że część robótek "spada z planu" bo albo mi nie tak wychodzi, albo - już mi przeszła ochota.A tak w ogóle to chyba doba jest za krótka, ot co:)))
OdpowiedzUsuńMiło,że zajrzałaś, ja też do Ciebie się wybieram, z rewizytą.
Miłego, ;)
Halinko, no właśnie, dlaczego mamy tylko po 2 ręce a pomysłów co najmniej na cztery? Słoik miał iść do decoupage'u a się omotał sznurkiem. Pod wpływem Twojej biżuterii szydełkowej wyciągnęłam swoje niedokończone projekty szydełkowej biżuterii dla dziewczynki.Obym to tylko skończyła nim dziewczynka zda maturę (ma teraz 4 lata).I muszę jakoś wymodzić Krecika, tego z dobranocek czeskich, bo to zwierzątko ukochane mojego wnusia. I powinnam się sprężyć, żeby zrobić pod choinkę.Chyba zrobię szydełkiem, bo mam czarną włóczkę i białą. Tylko muszę odszukać jak wyglądał, by zrobić możliwie podobnego. Ot problemy, no nie?
OdpowiedzUsuńCałuski dla Ciebie, ;)
Witaj Srebrzysta, no nie zawsze jest natchnienie, to fakt. Kolor kapelusika to 2 nitki śliwkowej + 1 czarna. I wyszedł niesamowicie cieplutki. A ja nawet mam natchnienie, tylko gorzej z tym siedzeniem nad tym.No ale pomału mija.W tej chwili tak u mnie leje deszcz,że aż szyby dzwonią.I tak pada od nocy, już studzienki przestają odbierać wodę. Jest obrzydliwie.
OdpowiedzUsuńAle dla Ciebie miłego, wszystkiego, ;)
Mijko, aniołka wygapiłam w ubiegłorocznym pisemku Szydełkowanie, w numerze z dekoracjami na Boże Narodzenie. Jeśli chcesz , to napisz, wrzucę Ci rozpiskę na maila. Ale skrzydełka zrobiłam na oko, bo tak było prościej.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Alexo, ja jestem wielce niesystematyczną osobą i dobrze Cię rozumiem. Kochana, a coś mi się wydaje,że Ty powinnaś teraz być w tym szpitaliku sanatoryjnym. Zadbaj choć troszkę o to serduszko, daj mu troszkę odsapnąć.Śledziłam z przerażeniem Twoje zmagania z tymi wymianami w domu i myślę, że koniecznie powinnaś jechać już teraz do tego sanatorium.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
to dobry czas na zakończenie rozpoczętych prac, ale ja nie wiele sobie obiecuję, bo to już kolejna jesień, w której przyrzekam skończyć sweterek córce...
OdpowiedzUsuńjasne,że chcę,a raczej bardzo poproszę:))))))
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie anabell,zadziwiasz mnie robieniem takich pięknych rzeczy na "chodząco". Czy to zbytnia natarczywość, gdy spytam dlaczego?? Jeśli tak to nie było pytania.
OdpowiedzUsuńAnabell, zalinkowałm Ciebie u siebie i coś popsułam, bo wyświetlają mi się jakieś okienka a nie TY. Poradź, co zepsułam.?? Serdecznie pozdrawiam.
anafiga
Zaglądam już od jakiegoś czasu, ale dziś mi tematycznie notatka bardzo podeszła :) Chwilowo nie wiem, za co mam się wziąć :)
OdpowiedzUsuńTakich niedokończonych prac też mam całe mnóstwo. A ile zarzuconych na czas bliżej nieokreślony :)
Jeśli masz ochotę, zapraszam serdecznie, będzie mi bardzo miło :)
Pozdrawiam :)
Ivo, podobno najważniejsze, by skończyć przed Nowym Rokiem.Może mi się uda?
OdpowiedzUsuńMijko, wysłałam. Mam nadzieję,że się pokapujesz, jak nie, to pytaj. Wysłałam na adres z tajemnic.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Anovi, zaraz się "przywlokę".
OdpowiedzUsuńAnafigo, wykasuj to, co zalinkowałaś i zrób od nowa. Nie mam bladego pojęcia co to się porobiło. A robię spacerując, bo mam kłopoty z siedzeniem- ostatnio robię w rodzinie za tragarza i ponaciągałam mięśnie wzdłuż kręgosłupa i gdy siedzę dłużej to mnie piekielnie boli.A do tego mam martwicę aseptyczną kawałka kości krzyżowej i to mi razem daje do wiwatu. Ale już jest trochę lepiej. Mogę pisać na raty.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
A ja nic nie mam rozpoczęte bo nie robię na drutach, szydełku i tego typu wynalazkach :))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAniołek mi sie podoba. Lubię takie dziudzioły.
OdpowiedzUsuńCzarny, to wielce się rozczarowałam, naprawdę.Ale aż mi się wierzyć nie chce,że zrobiłeś wszystkie prace domowe, które zaplanowałeś Ty, lub Twoja druga połówka.
OdpowiedzUsuńMiłego,,;)
Kasiu, dziękuję
OdpowiedzUsuńmilego, ;)
Wow podziwiam Twoje robótk. Ja nigdy nie miałam do tego drygu. Próbowałam haftować, ale to była zbrodnia na materiale.
OdpowiedzUsuńMeriam
Witaj Meriam,ale Ty znasz się na biotechnologii i to budzi mój podziw.
OdpowiedzUsuńAle może masz jakiś inny talent manualny, może np. masz jakiś pomysł na zrobienie biżuterii.Znam panią, która nawet guzika nie potrafi przyszyć, ale robi b. ciekawą biżuterię, a ów talent odkryła przypadkowo, gdy zepsuła się jej bransoletka.Robienie biżuterii to swego rodzaju majsterkowanie.
Miłego, ;)
A ja z takiej włóczki jak ten kapelusik dla koleżanki kiedyś zrobiłam sobie sweterk. Identyczny kolor i ten sam producent.:))Caffe
OdpowiedzUsuńMnie się też nie da zreformować pod tym względem anabell.Dobrze ze to nie tylko słomiany zapał i jakoś tak z uporem "ślepego w wąskiej uliczce" kończę com zaczęła.A kapelutek fajny.
OdpowiedzUsuńWitaj Caffe, z Jasmine (turecka włóczka) dobrze się robi. A mój kapelusik też z tureckiej włóczki. Bardzo lubię dziergać z ich włóczek.Mam sweter zrobiony z tureckiego moheru-piorę go w pralce, już mi się trochę opatrzył, a nadal wygląda jak nowy. Zero mechacenia się, nie rozciąga się, nie traci fasonu.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Witaj Gosiu, mnie się czasem zdarza, że odłożę coś a/a i cześć, grób, mogiła. Tak miałam z bluzk dla córki, którą jej zaczęłam szyć i "zacięło" mi się na stójce.Żeby sprawa była gorsza to był szyfon, a mój Łucznik go nie tolerował, jako,że najlepiej szył worki.Po 3 latach wywalilam.
OdpowiedzUsuńAnabell, z takimi robótkami, to trudno zauważyć gorszą stronę jesieni, nawet gdy wieje i leje.
OdpowiedzUsuńTeż wydziergałam aniołka. Wyszedł mi nieci inny.
Zdrówka życzę przede wszystkim, bo co to za robota na chodząco. Podziwiam zapał, pomimo dolegliwości. Trzymaj się!
Ja mam odwieczny problem z czapką i okularami przeciwsłonecznymi - nic mi nie pasuje i kręcę nosem na wszystko. Ale w końcu trzeba coś kupić :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Eluniu, a co można robić, gdy ciężko siedzieć? Stać w jednym miejscu też długo nie mogę, wiec chodzę.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Ken,bo czapki są tylko dla osób z małymi buziami a sporą głową. Ja mam akurat odwrotnie i stąd kapelusz. Okularów p.słonecznych nie noszę, bo mam optyczne fotochromy.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Anabell ja Ci naprawdę zazdroszczę. Nie mogę wyjść z podziwu. Wszystko co tu pokazujesz to śliczności. Pozdrawiam niedzielnie
OdpowiedzUsuńUleczko, nie ma czego zazdrościć, to kwestia wprawy.Za to nie mam "dobrej ręki" do kwiatów, nie lubię grzebać w ziemi, baaaardzo nie lubię sprzątać
OdpowiedzUsuńi jestem wielce niesystematyczna.
Miłego, ;)
Dobry wieczór anabell, ten kwiatek ze zdjęcia rośnie Ci w górę z podpórkmi (patykiem)?? Mam taki i rośnie w dół i do tego jest dużo rzadszy. Czym mu dogodzić?? Poradź.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
anafiga
Witaj, zakupiłam kiedyś taką śmieszną metalową podpórkę typu 3 "patyki" a na nich 3 koła o różnej średnicy. Te mniejsze zdjęłam a wszystkie "odnóża" kwiatka pooplatałam dookoła nich. Z całą pewnością nie może to stać na słońcu, a w lecie stoi na balkonie, ale w cieniu.Zimą podlewam 1 raz w tygodniu.Nie przesadzam, bo łatwo go uszkodzić, na wiosnę zbieram łyżką starą ziemię i dosypuję nowej.Można też wsadzić w doniczkę taką podpórkę kokosową i wokół niej owinąć. U mnie tak go dużo, bo to stary "okaz", niektóre gałązki mają po 2 metry, ale są dość ściśle owinięte. Zajrzyj do swojej poczty.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
P.S.
To strasznie odporna roślinka, skoro wytrzymuje moją pielęgnację. Nie lubi być zbyt obficie podlewana, a zawsze o podlewaniu zapominam. I lubi zimą mieć chłodniej, ale bez przeciągów. I raz na miesiąc trzeba ją wytrzeć na mokro z kurzu. A wiosną( w kwietniu) można przyciąć jej nowe odrosty,żeby się lepiej rozkrzewiała. I wsadzić je do wody, a wypuszczą korzenie.Więcej grzechów nie pamiętam:)))
Miłego, ;)
Same śliczności :) Taki kapelusik też muszę wymodzić dla siebie, ale kiedy?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Witaj Zula, gdzie mi się równać do Twoich umiejętności.Często do Ciebie zaglądam, tyle tylko,że rzadko komentuję. A kapelusik można wydziergać szydełkiem w 5 godzin.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Ło mater deju - jakie piękne te czapunie robione szydełkiem - gratuluję Anabell!!! A ten wazonik oplatany sznurkiem jest śliczny - masz pomysły niesamowite a wykonanie perfekcyjne. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńWitaj Graszko, najbardziej udał mi się kapelusik, no ale jak na złość jest na niego teraz z ciepło.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Boże, jak ja Ci zazdroszczę chęci, no i zdolności. Cudeńka potrafisz zrobić.
OdpowiedzUsuńNola
Nolu Kochana, szkoda,że na tym się moje zdolności i chęci kończą:))))
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)