drewniana rzezba

drewniana rzezba

poniedziałek, 3 stycznia 2011

98. Wróciłam

To całkiem zabawne wracać, gdy się nigdzie nie wyjeżdżało.
No i mamy tak zwany Nowy Rok. Jesli idzie o mój stosunek do tego czegoś,
zwanego Nowym Rokiem, to nigdy nie mogłam pojąć po co cały ten cyrk i
z czego tu się cieszyć. Przybywa nam kolejny rok zmagań z życiem, czasem
nowe zmarszczki i siwe włosy a roztropności nie zawsze.Sama sobie zawsze
życzę dostatecznego dystansu do otaczającej mnie rzeczywistości.
                                          
Pomimo różnych pogodowych kłopotów córka z  mężem i dzieckiem
przylecieli, samolot  przyleciał zaledwie z dwugodzinnym opóznieniem.
Malucha widziałam "na żywo" gdy miał 10 miesięcy, teraz ma prawie 2 lata.
Ilekroć córka mi  opowiada o nim na Skype, podchodzę do tego z pewną
rezerwą, bo wiadomo - każda mama widzi w  swoim dziecku  małego geniusza.
Ale muszę zwrócić honor - mały jest naprawdę świetny. Po pierwsze  dzieciak
jest dwujęzyczny- mówi i po polsku i po niemiecku, a do tego śpiewa piosenki
po angielsku. I on naprawdę śpiewa - bez trudu odtwarza melodię.
Skłamałabym mówiąc, że go dobrze rozumiałam - rozumiałam tylko to, co
mówił po polsku, bo ja niemieckiego nie znam wcale. A dziecko rozumie oba
języki i na pytanie zadane po polsku odpowiada po niemiecku. Wyraznie sobie
upraszcza sprawę, bo część wyrazów jest naprawdę łatwiejsza do wymówienia
w języku niemieckim.  Zresztą buzia mu się nie zamyka - gdy sam czymś się
bawi to też cały czas  "nawija". A najmilsze zajęcie to oglądanie książeczki,
w której jest wydrukowany cały alfabet i namalowane zwierzęta  lub przedmioty
zaczynające się daną literą. Cwaniaczek potrafi nazwać każdą literę alfabetu, a
do tego wyszukać ją w innej książeczce. Liczy po niemiecku do dziesięciu, po
polsku tylko do pięciu, ale cyfry odnajdzie, nawet gdy  powie się je po polsku.
Gdy liczy pamięciowo -mówi "dziesięć", ale gdy odczytuje to jest - " jeden i
zero". No i fajnie, bo on dopiero za kilka dni skończy dwa lata.
Może jestem niedzisiejsza, ale nieco mnie przerażają jego umiejętności.
Kierowniczka  żłobka  chce go po wakacjach skierować już do przedszkola.
                                          
Jestem ciekawa   jaki będzie drugi chłopaczek. Na razie córka wyglada
jakby połknęła b. dużą plażową piłkę i mam  wrażenie, że nawet w czasie
tego ich pobytu "piłka" się nieco powiększyła.
A tak w ogóle to jestem wykończona , bo nie tylko tańczyłam wśród garów,
musiałam również bawić się z dziecięciem. Co za szczęście, że nie jest
drobiazgowy i moje helikoptery i samoloty spełniały jego wymagania.
Podobnie jak  uproszczone "konstrukcyjnie" tunele.  Furorę zrobił tutorial
Akwarelii - malowanie jesiennego pejzażu . Tyle tylko, że musiałam te
filmiki kilka razy puszczać, raz za razem.
                                           
Dziś towarzystwo odleciało a ja zabieram się za zasłużony odpoczynek.

25 komentarzy:

  1. Witaj Anabell! No to się dziewczę nagotowałaś z pewnością sporo egzotycznych (tzn. "gościowych" a nie domowych) potraw przez ten świąteczno - noworoczny czas. :-)))

    Takie maluchy w wieku 2-3 lat są naprawdę inspirujące i potrafią czasem zaskakiwać umiejętnością dziwnych, choć trafnych skojarzeń. Mnie kiedyś młodsza odnoga od piekła zaskoczyła podczas jakiejś wizyty na lotnisku hasłem: "patrz tata! Samolot lotniskuje!" :-) Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciesze się, że już wracasz! Odsapnij chwilę, zorientuj się co i jak i bądź!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam anabell,zmagania z garami to pryszcz. Będziesz miała masę wspomnień, inspiracji, pewnie zdjęć!! Odpoczywaj byle nie za długo, brakowało Cię!!
    Całusy noworoczne.
    anafiga

    OdpowiedzUsuń
  4. Mironq, wieki całe Cię nie widziałam tutaj, miło,że jednak wpadłeś.Dziś rano, gdy mały usłyszał,że znów leci samolotem to aż z wrażenia zaczął jeść, bo on raczej nie jest "żarty."
    A samolot "lotniskuje" jest po prostu niezwykle logicznym określeniem.Dzieci myślą niezwykle logicznie- maluszki zawsze mówią "śpam" a nie śpię, bo przecież mówi się spać.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Kankanko, dostałam "pod choinkę" lakier szklący i już mnie łapy swędzą, by go wypróbować. Ale wpierw muszę rozebrać choinkę i posprzątać mieszkanie po gościach. I przypomnieć sobie jak to jest, gdy można usiąść i robić "NIC"
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Anafigo, to wcale nie był pryszcz, bo ciągle było wszystkiego za mało- odwykłam od gotowania kilku porcji, bo najczęściej to robię najwyżej dwie, a najczęściej jedną, bo jem co innego niż mąż. W ramach pamiątki po gościach mam ból gardła, bo cała trójka przyjechała z lekka zasyfiona i oczywiście musiałam załapać.Ale przynajmniej się wyśpię.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zawsze mi szkoda mojej mamy jak się jej zwalę na głowę z rodziną. I mam wrażenie że cieszy się dwa razy. Ja przyjeżdżamy i jak się pakujemy. Sam moment rozstania nie jest już taki radosny:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Łojeju, naprawdę?! No to jestem zaszczycona, że się Smykowi spodobało moje paćkanie. :)))
    Gratuluję Wnuczątka i nie przerażaj się Jego umiejętnościami - przecież niedaleko pada jabłko od jabłoni, prawda? :)

    Dałaś radę, choć łatwo nie było. Dzielna jesteś!
    Pozdrawiam i miłego. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nivejko, masz rację, każda taka wizyta to słodyczy i goryczy kropelka. Bo gdy jej cały rok nie widzę, to już jakoś się ustawię psychicznie i nie cierpię, a po każdym wyjezdzie jest mi jednak smutno.Tym razem bałam się Jej przyjazdu, bo to 7 miesiąc, a do tego zima i te kłopoty z samolotami.Już nawet sprawdziłam, gdzie najbliżej jest porządna klinika położnicza.:)))
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Akwarelio, nie tylko maluchowi się podobało,pejzaż wzbudził zazdrość i podziw, bo tak wiele na nim szczegółów jakby to był olej.Bo akwarela naprawdę do łatwych technik nie należy. Córa od razu obejrzała Twoją stronę internetową.
    No jakoś dałam radę, ale wczoraj zaczęło mnie boleć gardło i po obiedzie padłam pod koc.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Anabell, witaj po przerwie!
    Maluchy sa absorbujace to fakt a szczegolnie male geniusze nie dadza sie zbyc byle zabawka :)
    Tez mam kilku w swojej rodzinie i wiem co to znaczy.
    Gratuluje inwencji tworczej:))

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj Ataner, to okropnie śmieszny chłopaczek- gdy coś go zafascynuje to już zdechł pies- będzie to powtarzał wiele razy.Ostatnio jest zafascynowany zamykaniem się drzwi w metrze i tym,że przedtem jest to ogłaszane.Przez godzinę demonstrował mi to słownie i czynnie na dwuczęściowych drzwiach lodówki w sklepie. Czekałam tylko, kiedy te drzwi nie wyrobią i odpadną. Ale nie, wytrzymały, on to robił delikatnie.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. dzieci w pewnym wieku, lapia bardzo duzo i chyba faktycznie dobrze jest to wykorzystac,ale przesadzac chyba tez nie mozna, dzieci dwujezyczne zawsze maja fajnie, bo nie ma to jak uczyc sie jezyka obcego rownolegle z ojczystym,choc przyznaje ze nie jest to latwe zupelnie tego nie wiedzialam, ale mam kolezanke ktora ma 4 letniego syna, chociaz rodzice mowia po polsku a w przedszkolu dziecko rozmawia po niemiecku ,wybral jednak niemiecki bo mu po prostu latwiej choc po polsku wszystko rozumie,no ale jak na razie trudno powiedziec ze juz tak zostanie, a ten balon to moze z przejedzenia ;) ;) ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale takie poświąteczne zmęczenie jest satysfakcjonujące! Znaczy, że zadośćuczyniłaś i tradycji, i gościnności, i obowiązkom Babci.
    Najlepszego w 2011!

    OdpowiedzUsuń
  15. Hejeczka,Anabelku-dobrze,ze JUZ WRACASZ-znow bedzie co poczytac i pokomentowac:-)
    Ja takie dziecko znam:-)Juz dzis troche starsze-ma 6 lat.To moj wnusio Maxwell,ktory rowniez z koniecznosci wlada dwoma jezykami i dwa rozumie a uczy sie jeszcze oczywiscie angielskiego,gdyz ten jest uniwersalny i bez niego w dzisiejszych czasach praktycznie trudno sie swobodnie poruszac po swiecie.

    No to juz -Nowy nam Roczek nastal i jak obserwuje nastroje-wiekszosc czuje jakas dziwna ulge i nadzieje.
    Ja ulge czulam dwa lata temu a nadzieje-hmmm...chyba tylko na to,zeby troche rozprostowac,jak juz ie mowie 'rozwinac' artystowskie skrzydla.
    -Pozdrawiam Cie Serdecznie-Halinka-

    OdpowiedzUsuń
  16. Anabell witam Cie serdecznie po powrocie i rozumiem co czujesz po wyjeździe dzieci. Kochana na pewno się napracowałaś w te święta ale ile radości miałaś z wnuczka. Powiem Ci, że to już nie te dzieci co my i nasze w tym wieku...Teraz maluchy tak szybko się rozwijają, że to nie do pojęcia...ale wszystko się bierze z doskonałej opieki rodziców i ich mądrości oraz z dostępu bez ograniczeń do wszelkich technicznych i elektronicznych urządzeń. Widzę Anabell, że będziemy chyba w tym samym czasie babciami po raz drugi!!! Moja druga wnuczka urodzi się w połowie kwietnia....plus, minus kilka dni różnicy może się zdarzyć. Moc serdeczności Ci przesyłam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Anabell, to na pewno cudowne zobaczyc wnuka po tak dlugm czasie :) W dodatku taki roztropny chlopczyk..tylko sie cieszyc :)

    Ja tam ciesze sie jak stary rok dobiega konca,wierze ze nowy rok przyniesie ze soba cos dobrego :)

    Moc Noworocznych Pozdrowien :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Witaj Niedzielna, znam całą masę dzieci dwu- lub więcej języcznych.Gdy córka była z małym na pierwszej wizycie kontrolnej z maleństwem u pediatry, ta kazała, by każde z rodziców zwracało się do dziecka (już od pierwszych dni) w swoim języku.Ponoć to bardzo rozwija mózg i zapewnia dziecku lepsze przyswajanie wiadomości w szkole.On od roku chodzi do żłobka i tam dodatkowo ma angielski. Zresztą córka z mężem w domu też rozmawia po angielsku częściej niż po niemiecku.Ciekawa jestem w jakim języku będą rozmawiali chłopcy- córka się śmieje,że z pewnością w jakimś własnym.A ten balon pęknie wg planu już 28 lutego lub 2 tygodnie wcześniej, jeśli będzie cesarka.

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziękuję Zgago, Tobie też najlepszego. Nie rozumiem tylko, dlaczego musiałam się czymś zasyfić od nich.Już drugą noc mam popsutą, bo wpierw mam dzikie dreszcze a potem mi wściekle gorąco,że pominę inne niedogodności.No ale przynajmniej nic nie muszę robić i właśnie przed chwila zwlokłam się z łóżka.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Halinko, sama się cieszę z powrotu, bo nawet czytać blogów nie miałam kiedy- masakra.Wiesz, ja od pewnego czasu doszłam do wniosku,że w gruncie rzeczy nie na wszystkie wydarzenia mamy wpływ i dlatego trzeba przyjąć to co nadchodzi z pewna dozą fatalizmu.Bo tylko od nas zależy,czy każde obiektywnie nieciekawe wydarzenie przyjmiemy jako niewymowną tragedię czy też jako coś pożytecznego, z czego można czegoś się nauczyć.Nadzieja - ona podobno umiera ostatnia i jest też matką naiwnych. Zamiast słowa nadzieja może lepiej używać wyrażenia : "będę się starać by było jak najlepiej".
    Całuski kochana,;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Graszko, to głupie, ale Ci zazdroszczę- bo będziesz miała wnusię, a małe dziewczątka są przesłodkie.Od pieluch są już malutkimi kobietkami.Tu będzie drugi synek i to już 28 lutego.To dobrze,że będziesz miała drugie wnuczątko, przynajmniej będzie na miejscu, a nie w świecie.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Uleńko, najlepszego dla Ciebie, dzieci i Twej drugiej połówki.W Twoim mieście otworzył się niedawno polski sklep o nazwie "Kuba". Podobno mają wspaniałe polskie wędliny, pyszne pierogi i przystępne ceny.Adres wrzucę Ci mailem.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Anabell, czytając Twój post widziałam siebie, moje święta były identyczne, ale trwały dłużej, do 2 stycznia. Ale dom jeszcze ogarniam.
    Babcia pozdrawia więc serdecznie babcię po wizytacji wnuków.
    Nola

    OdpowiedzUsuń
  24. Nolu, moi właśnie wczoraj wylecieli, jeszcze rano musiałam szykować śniadanie, na szczęście już na lotnisko nie musiałam wozić, zrobiła to za mnie taksówka. Ty miałaś gorzej, masz pareczkę.No to musimy się wziąć za odpoczynek.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. No masz i chwilę później nam kobieta anginą odchorowała! Ale przyznaj fajnie było i chciałabyś częściej?

    OdpowiedzUsuń