Z tym oficjalnym machaniem i wielką sztuczną radością na widok drogich gości to mi przypomniałaś, że mam w weekend jak szalona pisać pracę. O propagandzie właśnie.
Tak - chwile na mysli, porownania to chyba przywilej naszego pokolenia, ktore niejedno widzialy a sa uprzywilejowane tym ze mamy teraz na to duzo czasu. Wydarzeniami rangi swiatowej malo sie przejmuje - dawno zauwazylam ze i tak na nic nie mamy wplywu, ze moje zaangazowanie albo jego brak nie robi roznicy. Samolubnie postanowilam dbac tylko o ma wlasna skore i tyle. Ale o przyjaciolach mysle - wiec martwi mnie Twe zle samopoczucie, Anabell - zycze poprawy - Serpentyna.
Oho-ho!Dawno wyrosłam z przejmowania się przyjazdem różnych gości. Wordem się martwię. Napisałam, a nie umiem przenieść na bloga! Zwykłe zaznaczanie i kopiuj - wklej to za mało...Tym się martwię!
Ja od dobrych kilku dni czuję zbliżający się cyklon pogodowy. Jestem senna, rozdrażniona i wybitnie spowolniona. I nic mi się nie chce :/ Musze się jakoś zrestartować, tylko jeszcze nie wiem jak.
Koralikami koniecznie się pochwal. Ja z wielką przyjemnością się pogapię i będę podziwiała. U mnie w tych tematach zero talentu :)
Ja sobie tak tylko za posrednictwem tv powitam. A pogode mamy angielska, chlodno i pochmurno, tyle, ze nie pada. Ale nie marudze, wacham sobie roze w ogrodzie :)
Moj maz kiedy mruczy cos pod nosem, na moje pytanie co mowi, zawsze odpowiada, ze musi od czasu do czasu porozmawaiac z kims na swoim poziomie:)) No coz wizyta, jak wizyta w koncu robocza, a polscy politycy beda ja rozkladac na czynniki pierwsze jescze przez kilka tygodni. Taka nasza polska tradycja, szkoda gadac. Pozdrawiam serdecznie:)
To i tak dobra kobieta jesteś, Anabell! Ja tej porze mam zakaz, nie tylko głośnego mówienia, ale nawet cichego czytania - szelest kartek rozprasza poranne sny. Pozdrawiam!
Cyklonu nie było,wizyta minęła, za to są ogórki z bakterią! I teraz w lodówce leży pół ogórka kupionego na rynku i "z kolcami"- nikt go nie chce zjeść. Takie strachliwe chłopy u mnie w domu. O o tę ciszę to mnie w domu zdarza się nogą tupnąć albo i nawet wrzasnąć. Uf! Trochę mi lżej...
Tkaitko, jestem wprost niezwykle zielona w sprawach komputerowych.Wszystko co na blog pisze tylko i wyłącznie na pulpicie nawigacyjnym.W wordzie pisze to co ewentualnie gdzieś wysyłam. Miłego, ;)
Star, mój nie był jedynakiem, ja byłam jedynaczką, rozpieszczoną. On po prostu uwielbia gadać, a ze mną rano to nikt nie pogada, nie mam ochoty. Miłego,;)
Ataner, często zazdroszczę tym, co mieszkają daleko stąd, właśnie tej odległości od epicentrum ględzenia o polityce.TV już nie oglądam od dawna ( programów TVP i innych informacyjnych) radio mam nastawione na muzykę, a ta polityka wciąż mi się wciska do uszu.Masakra. Miłego, ;)
Oj, Jerzy, jaki Ty biedny jesteś.:)Ja rano (godz.8,00) to nawet nie wiem jak mam na imię, z pokoju wytaczam się z zamkniętymi oczami i pełznę po ścianie do łazienki.Więc pytania kierowane do mnie przelatują gdzieś obok i szczytem naiwności jest oczekiwanie jakiejkolwiek odpowiedzi.Kiedyś pewnie się utopię pod prysznicem z tej "nieprzytomności". Miłego, ;)
Tkaitko, na wszelki wypadek ogórkiem poczęstuj swego wroga.A propos ciszy- cały dzień mam włączona muzykę, ale ona działa jak kurtyna dzwiękowa, wykasowuje inne dzwięki.Jeszcze w czasach szkolnych uczyłam się tylko przy muzyce, co rodzinę doprowadzało do rozpaczy.A mój nie może pojąc dlaczego muzyka mi nie przeszkadza a gadanie przeszkadza.No co ja zrobię,że jestem taka dziwna??? Miłego, ;)
Muzyka mi nie przeszkadza o tyle, jeśli jest z radia. A jeśli z tv - no to siadam i patrzę, nawet do środka do pudełka gotowam wleźć.A w szczególności, gdy jest to muzyka klasyczna, a nie żadna tam sieczka z programów zgadywankowych. O koncerty mi chodzi.Normalnie nie ma mnie wtedy i już. Mogę film oglądać z drutami w rękach i machać coraz szybciej w zależności od akcji filmu. A jak jest koncert - to i jest po robocie. Dlatego nie włączam na komputerze programów muzycznych, bo wtedy to juz całkowity KLOPS...
Z tym oficjalnym machaniem i wielką sztuczną radością na widok drogich gości to mi przypomniałaś, że mam w weekend jak szalona pisać pracę. O propagandzie właśnie.
OdpowiedzUsuńTak - chwile na mysli, porownania to chyba przywilej naszego pokolenia, ktore niejedno widzialy a sa uprzywilejowane tym ze mamy teraz na to duzo czasu. Wydarzeniami rangi swiatowej malo sie przejmuje - dawno zauwazylam ze i tak na nic nie mamy wplywu, ze moje zaangazowanie albo jego brak nie robi roznicy. Samolubnie postanowilam dbac tylko o ma wlasna skore i tyle. Ale o przyjaciolach mysle - wiec martwi mnie Twe zle samopoczucie, Anabell - zycze poprawy - Serpentyna.
OdpowiedzUsuńOho-ho!Dawno wyrosłam z przejmowania się przyjazdem różnych gości. Wordem się martwię. Napisałam, a nie umiem przenieść na bloga! Zwykłe zaznaczanie i kopiuj - wklej to za mało...Tym się martwię!
OdpowiedzUsuńI ja bym chciała jakby cyklon zawitał na Wiejską. Ale nie mamy tyle szczęścia.
OdpowiedzUsuńJa od dobrych kilku dni czuję zbliżający się cyklon pogodowy. Jestem senna, rozdrażniona i wybitnie spowolniona. I nic mi się nie chce :/ Musze się jakoś zrestartować, tylko jeszcze nie wiem jak.
OdpowiedzUsuńKoralikami koniecznie się pochwal. Ja z wielką przyjemnością się pogapię i będę podziwiała. U mnie w tych tematach zero talentu :)
Buziole :)
Moj tez gada do siebie:) Syndrom Jedynaka:)))
OdpowiedzUsuńJa sobie tak tylko za posrednictwem tv powitam. A pogode mamy angielska, chlodno i pochmurno, tyle, ze nie pada. Ale nie marudze, wacham sobie roze w ogrodzie :)
OdpowiedzUsuńMoj maz kiedy mruczy cos pod nosem, na moje pytanie co mowi, zawsze odpowiada, ze musi od czasu do czasu porozmawaiac z kims na swoim poziomie:))
OdpowiedzUsuńNo coz wizyta, jak wizyta w koncu robocza, a polscy politycy beda ja rozkladac na czynniki pierwsze jescze przez kilka tygodni. Taka nasza polska tradycja, szkoda gadac.
Pozdrawiam serdecznie:)
To i tak dobra kobieta jesteś, Anabell! Ja tej porze mam zakaz, nie tylko głośnego mówienia, ale nawet cichego czytania - szelest kartek rozprasza poranne sny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Cyklonu nie było,wizyta minęła, za to są ogórki z bakterią! I teraz w lodówce leży pół ogórka kupionego na rynku i "z kolcami"- nikt go nie chce zjeść. Takie strachliwe chłopy u mnie w domu.
OdpowiedzUsuńO o tę ciszę to mnie w domu zdarza się nogą tupnąć albo i nawet wrzasnąć. Uf! Trochę mi lżej...
Kendżi, "na russkom jazykie?"Ken, pisz , pisz, już czas skończyć tę magisterkę, wszak.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Serpentynko, nie martw się, złego diabli nie biorą.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Tkaitko, jestem wprost niezwykle zielona w sprawach komputerowych.Wszystko co na blog pisze tylko i wyłącznie na pulpicie nawigacyjnym.W wordzie pisze to co ewentualnie gdzieś wysyłam.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Erinti, no niestety cyklonu nie było, w mnie nad jedna z dzielni c tylko "oberwanie chmury", a u mnie wiatr silny i ulewa.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Anovi, gdy tylko jakoś dojdę do pionu, to się wezmę za robotę.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Star, mój nie był jedynakiem, ja byłam jedynaczką, rozpieszczoną. On po prostu uwielbia gadać, a ze mną rano to nikt nie pogada, nie mam ochoty.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Beatto, moje róże mi tej zimy podmarzły, została jedna dziesiąta wielkiego krzaka. A słońca i ciepła u mnie brak.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Ataner, często zazdroszczę tym, co mieszkają daleko stąd, właśnie tej odległości od epicentrum ględzenia o polityce.TV już nie oglądam od dawna ( programów TVP i innych informacyjnych) radio mam nastawione na muzykę, a ta polityka wciąż mi się wciska do uszu.Masakra.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Oj, Jerzy, jaki Ty biedny jesteś.:)Ja rano (godz.8,00) to nawet nie wiem jak mam na imię, z pokoju wytaczam się z zamkniętymi oczami i pełznę po ścianie do łazienki.Więc pytania kierowane do mnie przelatują gdzieś obok i szczytem naiwności jest oczekiwanie jakiejkolwiek odpowiedzi.Kiedyś pewnie się utopię pod prysznicem z tej "nieprzytomności".
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Tkaitko, na wszelki wypadek ogórkiem poczęstuj swego wroga.A propos ciszy- cały dzień mam włączona muzykę, ale ona działa jak kurtyna dzwiękowa, wykasowuje inne dzwięki.Jeszcze w czasach szkolnych uczyłam się tylko przy muzyce, co rodzinę doprowadzało do rozpaczy.A mój nie może pojąc dlaczego muzyka mi nie przeszkadza a gadanie przeszkadza.No co ja zrobię,że jestem taka dziwna???
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
To się wreszcie wydało ,,dlaczego ogórek nie śpiewa''. Bo zarażony jakąś cholerą! Ja się nie bojam, tylko pałaszuję!
OdpowiedzUsuńMuzyka mi nie przeszkadza o tyle, jeśli jest z radia. A jeśli z tv - no to siadam i patrzę, nawet do środka do pudełka gotowam wleźć.A w szczególności, gdy jest to muzyka klasyczna, a nie żadna tam sieczka z programów zgadywankowych. O koncerty mi chodzi.Normalnie nie ma mnie wtedy i już. Mogę film oglądać z drutami w rękach i machać coraz szybciej w zależności od akcji filmu. A jak jest koncert - to i jest po robocie. Dlatego nie włączam na komputerze programów muzycznych, bo wtedy to juz całkowity KLOPS...
OdpowiedzUsuńCzytam dalej!
OdpowiedzUsuń