Anabell wygląda na to,że tu wszystkie "koralikowe" babki powymiatasz;-D Jestem pełna uznania dla cierpliwości i uczciwie mówię że bardzo podobają mi się twoje wyplatanki. Pozdrawiam i porzuć te sercowe rozterki, albo niech one porzucą ciebie :-)))
wcale się nie dziwię, że "jeszcze ciepłe" listki poszły do nowego właściciela:) Widzę , ze inwencja twórcza Cię nie opuszcza - gdyby mi się takie cudo w głowie urodziło, też bym nie odpuściła i dłubała nawet przy złym świetle. Oj zakręcona kobieto:)) A takiego skrzata co to żłobka nie lubi już za chwilę będę miała u siebie:) Odpoczywaj może w weekend co? pozdrawiam:)
Jestes pomyslowa babka, Anabell. Wyglada ze co tylko zdazylas chore oko nacieszyc swym dzielem a juz go nie ma. Swiadczy o tym ze spodobalo sie. Moze dla odmiany wypoczniesz troche? I ja nie chce do przedszkola bo mam strasznie swedzaca wysypke na dekolcie, chyba sie wsciekne!!! - Serpentyna.
Bronko, kochana, przesadzasz. Ja dopiero raczkuję w tej dziedzinie a nim stanę na nogi to jeszcze duuużo wody upłynie. To wciąż są wprawki, bo nigdy w życiu nie podejrzewałam, że jest tyle różnych sposobów "motania" koralików.Ja jestem dość niecierpliwa i od razu chciałabym żeby robić coś konkretnego, a nie tylko uczyć się na kilku koralikach.W efekcie napruję się i naklnę zdrowo. Często jest tak,że zupełnie nie wiem jak zrealizować własny pomysł, żeby to jakoś wygladało. Miłego, ;)
Kendżi, trochę się dziwię, bo te listki takie lekko krzywe. Ale "sznurek" ładnie mi wyszedł.A ile się nagłowiłam, nim załapałam z rysunku jak to jest nawlekane! Ale potem poczułam się jak Kolumb, gdy zobaczył ląd. Miłego, ;)
Mado, to będziesz matkować i babciować.To ja poproszę o zdjęcia tego Małego Księcia. Wiesz, ja po prostu w pewnej chwili pojęłam jak robić ten sznur i nie mogłam przerwać( chyba się bałam,że naraz zapomnę jak robić)a jak już miałam sznur postanowiłam iść za ciosem i wydziubdziałam wszystko.Wiesz, światło miałam dobre, ale te koraliki za błyszczące w nim były jak na moje oczy. Miłego, ;)
Serpentynko, może to uczulenie na słońce? Zrób okład z chłodnej mięty, może trochę załagodzi. A może meszki Cie pogryzły? One są takie maluśkie,ze ledwo to widać, a ich ugryzienie są niesamowicie swędzące. Jak nie mija to wdepnij do jakiegoś lekarza, przepisze coś kojącego. Miłego, ;)
Mijko, obawiam się,że z Holterem to bardzo mała przyjemność.W skali od 0 do 5 to raczej gdzieś poniżej 0, tej przyjemności. Pewnie zrobię jeszcze jedne listki, ale na innym kolorystycznie sznurku. Miłego, ;)
Jerzy, właśnie tylko ręcznie. Wprawdzie można pewnie nawlekać różne korale maszynowo, ale mam podejrzenie,że większość to jednak ręczna produkcja.Wiesz, to praca bardzo podobna do haftu krzyżykowego. Miłego, ;)
Kasiu, ten psiulek w 1994 roku zabrał mi serce. W sierpniu ub. roku odszedł na Drugą Stronę Tęczy i ogromnie za nim tęsknię.Nie za psem jako takim, a tylko za nim.To pewnie głupota, ale cóż. No właśnie, te skoki to naprawdę nie wiadomo skąd, wieczorem też łykam "procha" na nadciśnienie. Noc z Holterem - mało zabawne. Miłego, ;)
Zgago, no właśnie, jakoś się nie palę do takiej upojnej holterowskiej nocki. Wczoraj wieczorem , oprócz zwykłego procha na nadciśnienie wzięłam Kalmsa, na uspokojenie. No i dziś rano miałam ciśnienie jak niemowlę i nawet tylko raz się w nocy obudziłam.Miałam bardzo dokładne badania serca i wykazało,że serce całkiem porządne, u mnie to nerwica. Zrobię jeszcze jedne listki, ale na mniej krzykliwym sznurku. Miłego, ;)
Ataner, na razie nie pada, ale wygląda ta pogoda podejrzanie. Ponoć ma być burza i grad. Pożyjemy, zobaczymy. Listki wyrwałam do fotografii z łap. Zrobię jeszcze jedne. Miłego, ;)
Star, korzystam z różnych mądrych książeczek-poradników, ale jeszcze nie zrobiłam czegoś identycznego (jak w książce), bo jak dla mnie to większość tych naszyjników jest zbyt ozdobna i przeładowana, a poza tym nie zawsze mogę się połapać w technice wykonania. Czasem na podstawie wzoru bransoletki robię naszyjnik. Zauważyłam,że jednak wiele zależy od kolorystyki. Dwa identycznie zrobione naszyjniki, które są w innych kolorach wydają się zupełnie różnie zrobione. Ciekawa jestem, kiedy uda mi się coś sprzedać, bo jak na razie to nikt nic w galerii nie kupił. Miłego, ;)
Hejka:-) Listki bardzo ladne.Widze tu troszke sciegu 'sledziowa osc',czyli herring bone',ale nie wiem,co tam w srodku naplatalas-nie widzialam tego we wszystkich,znanych mi podrecznikach,czyzby wlasna inwencja? :-) Piekne kolorki-nic dziwnego,ze go 'zabrali':-) -Pozdroweczka-Halinka-
Halutku,w środku jest pusto, cały dowcip polega na tym,że to są trzy "piony" razem połączone. Robi się nawet dość szybko i prosto, ale wychodzi na to jakaś niebywała ilość nici i musiałam ze trzy razy sztukować. I to sztukowanie nici jest makabryczne. Chyba zacznę je sklejać. W jednym z poradników radzili, żeby od razu nawlec...ze 3 metry nici. To nieco przerasta moje możliwości operowania nitką i igłą. A może po prostu jestem wyjątkowo tępe babsko. Do wykonania jednej z siateczek radzono nawet od razu nawleczenie 6 metrów nitki. Projektantka tłumaczyła,że tym sposobem uniknie się tak nielubianego przez nią sztukowania nici. Poza tym to są koraliki heksagonalne. Miłego, ;)
Anabell - noc z Holterem i własnym mężem - nie za dużo szczęścia?:) A w sprawie tak długiej nici (3 lub 6m) to podejrzewam, ze częściej byś plątała tę nitkę, zrywała i ...na jedno by wyszło. Moja babcia mówiła "długa nitka, leniwa krawcowa":) miłego wieczoru
Namawiam do miesięcznej przerwy w tym co robisz, Anabell.Oczy trzeba chronić, a ciśnienie też pewnie nie jest mniejsze z tego co tak dziubdziasz misternie. Teraz raczej wychodzić do parku i patrzeć nam majową zieleń. Zawsze udzielasz mądre rady wszystkim innym ,kochana. Sama tez chyba dobrze wiesz że mam rację. Uściski serdeczne z życzeniami zdrowia.-;))
A po jakiemu ten krasnoludek mówił? Bo na pewno nie po krsnoludzku! Po krasnoludzku nie mówi się przedskole, tylko pseckole, przy czym "e" wymawia się trochę jak "a".
Anabell wygląda na to,że tu wszystkie "koralikowe" babki powymiatasz;-D
OdpowiedzUsuńJestem pełna uznania dla cierpliwości
i uczciwie mówię że bardzo podobają mi się twoje wyplatanki.
Pozdrawiam i porzuć te sercowe rozterki, albo niech one porzucą ciebie :-)))
Dziwisz się, że Ci go zabrali? :)))
OdpowiedzUsuńwcale się nie dziwię, że "jeszcze ciepłe" listki poszły do nowego właściciela:) Widzę , ze inwencja twórcza Cię nie opuszcza - gdyby mi się takie cudo w głowie urodziło, też bym nie odpuściła i dłubała nawet przy złym świetle. Oj zakręcona kobieto:))
OdpowiedzUsuńA takiego skrzata co to żłobka nie lubi już za chwilę będę miała u siebie:)
Odpoczywaj może w weekend co?
pozdrawiam:)
Jestes pomyslowa babka, Anabell. Wyglada ze co tylko zdazylas chore oko nacieszyc swym dzielem a juz go nie ma. Swiadczy o tym ze spodobalo sie. Moze dla odmiany wypoczniesz troche? I ja nie chce do przedszkola bo mam strasznie swedzaca wysypke na dekolcie, chyba sie wsciekne!!! - Serpentyna.
OdpowiedzUsuńżeby to chociaż przyjemność z tym Holterem!!!!!
OdpowiedzUsuńale jak mus to mus.
się powtórzę:nie dziwne,że zabrali!!!!!
O rany! Jak można coś takiego ręcznie zrobić!
OdpowiedzUsuńNaszyjnik bardzo delikatny:)
OdpowiedzUsuńJak cisnionko wariuje to noc z Holterem konieczna!Twoje prace sa piekne i niezwykle oryginalne,a ja zawsze z przyjemnoscia patrze na psiulka.
OdpowiedzUsuńBronko, kochana, przesadzasz. Ja dopiero raczkuję w tej dziedzinie a nim stanę na nogi to jeszcze duuużo wody upłynie. To wciąż są wprawki, bo nigdy w życiu nie podejrzewałam, że jest tyle różnych sposobów "motania" koralików.Ja jestem dość niecierpliwa i od razu chciałabym żeby robić coś konkretnego, a nie tylko uczyć się na kilku koralikach.W efekcie napruję się i naklnę zdrowo. Często jest tak,że zupełnie nie wiem jak zrealizować własny pomysł, żeby to jakoś wygladało.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Kendżi, trochę się dziwię, bo te listki takie lekko krzywe. Ale "sznurek" ładnie mi wyszedł.A ile się nagłowiłam, nim załapałam z rysunku jak to jest nawlekane! Ale potem poczułam się jak Kolumb, gdy zobaczył ląd.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Mado, to będziesz matkować i babciować.To ja poproszę o zdjęcia tego Małego Księcia. Wiesz, ja po prostu w pewnej chwili pojęłam jak robić ten sznur i nie mogłam przerwać( chyba się bałam,że naraz zapomnę jak robić)a jak już miałam sznur postanowiłam iść za ciosem i wydziubdziałam wszystko.Wiesz, światło miałam dobre, ale te koraliki za błyszczące w nim były jak na moje oczy.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Serpentynko, może to uczulenie na słońce? Zrób okład z chłodnej mięty, może trochę załagodzi. A może meszki Cie pogryzły? One są takie maluśkie,ze ledwo to widać, a ich ugryzienie są niesamowicie swędzące.
OdpowiedzUsuńJak nie mija to wdepnij do jakiegoś lekarza, przepisze coś kojącego.
Miłego, ;)
Mijko, obawiam się,że z Holterem to bardzo mała przyjemność.W skali od 0 do 5 to raczej gdzieś poniżej 0, tej przyjemności.
OdpowiedzUsuńPewnie zrobię jeszcze jedne listki, ale na innym kolorystycznie sznurku.
Miłego, ;)
Jerzy, właśnie tylko ręcznie. Wprawdzie można pewnie nawlekać różne korale maszynowo, ale mam podejrzenie,że większość to jednak ręczna produkcja.Wiesz, to praca bardzo podobna do haftu krzyżykowego.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Ivo, dziekuję.
OdpowiedzUsuńChyba jeszcze powtórzę ten wzór, ale w innej kolorystyce.
Miłego, ;)
Kasiu, ten psiulek w 1994 roku zabrał mi serce. W sierpniu ub. roku odszedł na Drugą Stronę Tęczy i ogromnie za nim tęsknię.Nie za psem jako takim, a tylko za nim.To pewnie głupota, ale cóż. No właśnie, te skoki to naprawdę nie wiadomo skąd, wieczorem też łykam "procha" na nadciśnienie. Noc z Holterem - mało zabawne.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Holterowe nocki wspominam jako koszmar, ale jak mus, to mus! Listki cudne!
OdpowiedzUsuńNie dziwi mnie, ze zabrali!!! Dobrze, ze zdazylas zdjecia zrobic aby nam pokazac to cudenko.
OdpowiedzUsuńLadnej pogody zycze i udanych zakupow ksiazkowych:)
A skad Ty bierzesz pomysly na te cudnosci? Sama wymyslasz, czy gdzies szukasz inspiracji?
OdpowiedzUsuńZgago, no właśnie, jakoś się nie palę do takiej upojnej holterowskiej nocki. Wczoraj wieczorem , oprócz zwykłego procha na nadciśnienie wzięłam Kalmsa, na uspokojenie. No i dziś rano miałam ciśnienie jak niemowlę i nawet tylko raz się w nocy obudziłam.Miałam bardzo dokładne badania serca i wykazało,że serce całkiem porządne, u mnie to nerwica.
OdpowiedzUsuńZrobię jeszcze jedne listki, ale na mniej krzykliwym sznurku.
Miłego, ;)
Ataner, na razie nie pada, ale wygląda ta pogoda podejrzanie. Ponoć ma być burza i grad. Pożyjemy, zobaczymy. Listki wyrwałam do fotografii z łap. Zrobię jeszcze jedne.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Star, korzystam z różnych mądrych książeczek-poradników, ale jeszcze nie zrobiłam czegoś identycznego (jak w książce), bo jak dla mnie to większość tych naszyjników jest zbyt ozdobna i przeładowana, a poza tym nie zawsze mogę się połapać w technice wykonania. Czasem na podstawie wzoru bransoletki robię naszyjnik. Zauważyłam,że jednak wiele zależy od kolorystyki. Dwa identycznie zrobione naszyjniki, które są w innych kolorach wydają się zupełnie różnie zrobione. Ciekawa jestem, kiedy uda mi się coś sprzedać, bo jak na razie to nikt nic w galerii nie kupił.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Hejka:-)
OdpowiedzUsuńListki bardzo ladne.Widze tu troszke sciegu 'sledziowa osc',czyli herring bone',ale nie wiem,co tam w srodku naplatalas-nie widzialam tego we wszystkich,znanych mi podrecznikach,czyzby wlasna inwencja? :-)
Piekne kolorki-nic dziwnego,ze go 'zabrali':-)
-Pozdroweczka-Halinka-
Halutku,w środku jest pusto, cały dowcip polega na tym,że to są trzy "piony" razem połączone. Robi się nawet dość szybko i prosto, ale wychodzi na to jakaś niebywała ilość nici i musiałam ze trzy razy sztukować. I to sztukowanie nici jest makabryczne. Chyba zacznę je sklejać. W jednym z poradników radzili, żeby od razu nawlec...ze 3 metry nici. To nieco przerasta moje możliwości operowania nitką i igłą. A może po prostu jestem wyjątkowo tępe babsko. Do wykonania jednej z siateczek radzono nawet od razu nawleczenie 6 metrów nitki. Projektantka tłumaczyła,że tym sposobem uniknie się tak nielubianego przez nią sztukowania nici. Poza tym to są koraliki heksagonalne.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Anabell - noc z Holterem i własnym mężem - nie za dużo szczęścia?:)
OdpowiedzUsuńA w sprawie tak długiej nici (3 lub 6m) to podejrzewam, ze częściej byś plątała tę nitkę, zrywała i ...na jedno by wyszło.
Moja babcia mówiła "długa nitka, leniwa krawcowa":)
miłego wieczoru
Anabell, piękności wyczyniasz z tymi koralikami, ale do "jasnej ciasnej" nie przemęczaj tak wzroku.
OdpowiedzUsuńJak oglądam zdjęcia Twoich naszyjników, to ogromnie zaczynam żałować, że nie noszę tak pięknych ozdób.
Pozdrawiam serdecznie!
Zdrówka!
alElla
Ty Ann współwinowajców nie szukaj Ty weź się zacznij oszczędzać o i tyle. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNamawiam do miesięcznej przerwy w tym co robisz, Anabell.Oczy trzeba chronić, a ciśnienie też pewnie nie jest mniejsze z tego co tak dziubdziasz misternie. Teraz raczej wychodzić do parku i patrzeć nam majową zieleń. Zawsze udzielasz mądre rady wszystkim innym ,kochana. Sama tez chyba dobrze wiesz że mam rację. Uściski serdeczne z życzeniami zdrowia.-;))
OdpowiedzUsuńA po jakiemu ten krasnoludek mówił? Bo na pewno nie po krsnoludzku! Po krasnoludzku nie mówi się przedskole, tylko pseckole, przy czym "e" wymawia się trochę jak "a".
OdpowiedzUsuńAnabell, widze ze odkrylas swoje koralikowe powolanie :) Cudnosci wyczarowujesz!!!!
OdpowiedzUsuńMoc serdecznosci :*