drewniana rzezba

drewniana rzezba

poniedziałek, 13 czerwca 2011

166.


                                                  ***


                                                  ***

                                                  ***


--------------------------------

39 komentarzy:

  1. Zazwyczaj jest odwrotnie - po latach jemu odbija do łepetyny, lata za młódkami, wierząc, że to na jego urok lecą, a nie na duuży i grruby... portfel. Porzuca starą żonę (często rówieśnicę!) i gania jak kot z pęcherzem. Stereotypowo rzadko kobieta w takim wieku decyduje się zacząć od nowa. Woli chyba smutną stagnację i brak oczekiwań lepszego jutra.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uderzajace jest to iz na ogol mezczyzna nadaje ton malzenstwu - jakos wydarzenia, decyzje, rozrywki tocza sie wg jego koncepcji i zadowolenia. Wydaje mu sie ze dopoki on szczesliwy to i ona powinna byc - wiec przyjemnie uslyszec iz znalazla sie taka ktora powiedziala "dosyc" - z pozdrowieniami Serpentyna.

    OdpowiedzUsuń
  3. życie pisze własne scenariusze i nie należy nigdy o tym zapominać, nawet, gdy wydaje się nam, że pewne sprawy nas nie dotyczą. To jest największy błąd jaki popełnia większość z nas. Przezorność popłaca.

    OdpowiedzUsuń
  4. życie z opowieści , czy opowieść z życia ????
    nie zawsze tak bywa.... bywa i odwrotnie ....

    OdpowiedzUsuń
  5. Zycie zazwyczaj pisze albo 'bestsellery',albo....kicze :-)
    Kiedys juz tu chyba napomknelam: pewen artykul mial w swej tresci,ze ludzie coraz bardziej rozstaja sie w najmniej oczekiwanych momentach i najczesciej bez podania konkretnego powodu.Tym 'konkretnym powodem' jest wlasnie...zycie,ktore pisze,albo 'bestsellery',albo....itd...itp...
    Usciski-Halinka-

    OdpowiedzUsuń
  6. eh...ale ileż jest takich historii,smutne to, ale prawdziwe...


    to dobrze,że się zdecydowała,nie można tak żyć..

    OdpowiedzUsuń
  7. Niby wszystko, było dobrze, niby bez problemów rozpadało się powoli i w sposób niezauważalny. Aż w końcu nic nie zostało.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zstanawiam sie dlaczego tak sie dzieje, z czego to wynika. Zwiazek dwojga ludzi nie jest prosty, czasami trzeba isc na kompromis, ale na Boga, nie przez cale zycie.
    Pocieszajace w tej historii jest to, ze nigdy nie jest za pozno na zmiany.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Życie pisze najdziwniejsze scenariusze.

    A i obok mnie ostatnio pełno takich historii z serii "popatrz a taka dobrana z nich para była". Tylko potem, jak zaczęły trupy z szaf wychodzić....

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie jestem zdziwiona, mysle, ze tak sie dzieje glownie w zwiazkach, w ktorych jest bardzo slaba komunikacja. Jesli na biezaco nie mowi sie, nie egzekwuje szacunku dla indywidualnych zainteresowan, jesli partnerzy nie potrafia w tej kwestii pojsc na kompromis i nauczyc sie dzielic zainteresowaniami, to gorycz niespelnienia narasta i kiedys sie przepelnia kielich.

    OdpowiedzUsuń
  11. Potrzeba nam w małżeństwie w w większości zdrowego poczucia humoru, które potrafi uśmiechnąć się (nie drwiąco!) do własnej ograniczoności i słabości i wad partnera. . Poczucie humoru pomaga nie zagubić proporcji i hierarchii spraw, i widzieć rzeczywistość taką, jaka ona jest. Temu małżeństwu tego poczucia humoru zabrakło. Przecież w końcu pomimo że żyjemy razem to wszyscy żyjemy każdy sobie. Gdybym od partnera wymagała podobnie jak ta pani, moje małżeństwo nie przetrwałoby miesiąca, a znaliśmy się prawie pół wieku i byliśmy ze sobą prawie 40 lat. Teraz także patrzę na moją starość często z przymrużeniem oka, często z humorem śmiejąc się do mojej twarzy coraz brzydszej spoglądającej na mnie z lustra. Trzeba sobie zdawać z stego sprawę,że zycie to nie tylko przyjemności które jedynie mnie się należą. Tej pani nie wróżę dobrej przyszłości niestety. Pozdrawiam-;))

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapomniałam się z rozpędu podpisać hehe,Uleczka

    OdpowiedzUsuń
  13. Trzeba mieć jaja żeby tak zrobić i podziwiam ją za to. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Witaj Anabell! Od niemal 45 lat mówię Marii, że się zmieniła... na lepsze. I nadal jesteśmy, i będziemy razem.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Witaj Kendżi,znam oboje i wiem,że ta decyzja b.długo w niej dojrzewała. Nie sądziłam,że to zrealizuje, myślałam,że to tylko takie gadanie. A ona przygotowała wszystko w największej tajemnicy i gdy już naprawdę miała dość- odeszła.Jest sama, ale nie czuje się samotna, tak przynajmniej twierdzi.Bo właśnie z mężem u boku czuła się samotna.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Witaj Serpentyunko, ona z tego pokolenia, które nie wiadomo dlaczego wychowano w przeświadczeniu,że największym szczęściem dla kobiety to posiadanie męża, któremu powinna służyć całą sobą.Powinna była wcześniej "walczyć o swoje".
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Witaj Ivo, zawsze uważam,że należy się uczyć na cudzych błędach, by samemu ich nie popełniać.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Witaj Diesel, to prawdziwa opowieść. Tylko zakończenie zupełnie nietypowe. Bo typowe zakończenie to on odchodzi.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Witaj Halinko, scenariusz nietypowy, jak na polskie warunki i wiek bohaterów.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Mijko, smutne a jednak w pewnym sensie pocieszające,że w każdym momencie coś można zmienić. Szkoda tylko, że nie wpadła na pomysł, by o tym z nim porozmawiać wiele lat wcześniej.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Witaj Erinti, to syndrom "cichej wody"- płynie cicho i powoli, ale cały czas coś rzezbi, a wynik zaskakuje.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Witaj Ataner, kompromis musi być obustronny, żeby wszystko miało sens.Nie można żyć tak,że ciągle tylko jedna strona ustępuje.Ale kompromis można wypracować tylko w drodze dyskusji.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Anovi, a jacy potem wszyscy zdziwieni, że taki dobry związek a padł.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Zgago, smutne- no nie wiem. Jest w tym też i pozytyw- zawsze można wszystko zmienić, nawet po wielu latach.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Witaj Star, to są chyba skutki wychowania.Jej mama była wiecznym podnóżkiem dla męża, więc nie był to najlepszy wzorzec dla niej.Tam była całkowita akceptacja tego wszystkiego co wymyślił pan domu.Tak naprawdę nigdy nie mówiła mężowi o swoich oczekiwaniach.Ale ja to od środka nurtowało i wreszcie musiało wyjść na światło dzienne.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Uleczko, no nie wiem czy poczucie humoru coś w tej sytuacji może pomóc.
    Tu była potrzebna zwykła, ludzka rozmowa.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Aguś, masz rację, samo życie.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Witaj Czarny, ja też ją podziwiam. Nie wiem, czy starczyłoby mi odwagi, by wszystko zaczynać od nowa.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Jerzy, czy to znaczy,że złagodniała?
    Pozdrowienia dla Marii.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. własciwie to jestem pełna podziwu za odwagę, za ryzyko, za bycie sobą wreszcie:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Można i małżeństwo zagadać na śmierć Anabell . Po prostu sie ludzie nie dobierają, a potem męczą się ze sobą całe życie. Zresztą nie jestem do końca przekonana że problemem tej pani był tylko mąż. Być może sama ze soba ma jakies problemy.

    OdpowiedzUsuń
  32. znów się niepodpisałam

    OdpowiedzUsuń
  33. Witaj Beato, mnie tylko zawsze dziwiło,że nigdy wcześniej nie próbowała ustawić się w tym związku inaczej.Poczekała do chwili usamodzielnienia się latorośli.Ja też ja w gruncie rzeczy podziwiam. Mnie to już by się nie chciało.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  34. Uleczko, nie może w być w małżeństwie tematów nie do poruszenia i dogadania. Trudno dojść do konsensusu gdy się nie rozmawia.
    I wiesz, nie da się małżeństwa "przegadać", jeśli robi się to w formie dialogu a nie jednostronnego paplania.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. Anabell tu akurat był przypadek że tak powiem "złego mężczyzny". kobiet też to niestety dotyczy, czyli ludzi, ludzi zapatrzonych w siebie i swoje potrzeby. ja jednak uważam, że ta kobieta też popełniła błąd. Okłamywała i siebie i jego, że wszystko jest w porządku. Dlaczego nie zauważyła tego wcześniej, nie porozmawiała? Ech ludzie ze słabą inteligencją emocjonalną. Rozmowy nic nie kosztują a potrafią wiele zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  36. Najbardziej samotny jest człowiek w tłumie, czasami tłumem jest własna rodzina.

    OdpowiedzUsuń
  37. To takie prawdziwe, że aż bardzo prawdopodobne dla każdego związku.

    OdpowiedzUsuń