Szaleństwo 1001 nocy! Ale mi się ta bransoletka podoba!!!Rewelacja! Ponadto doceniam zmianę zdjęcia na czołówce.Obecne jest bardzo romantyczne - nigdy nie byłam osobiście w takim czarownym miejscu. Jutro znów mnie niesie do Szczecina do lekarzy.Nie mam czasu pisać, ale wśród tego "nie mam czasu" machnęłam dwie strony na dobry początek dużego przeskoku czasowego w mojej opowieści. Tak mi szkoda, że chorujesz! Mam nadzieję, że ... będzie dobrze.Że lada dzień staniesz mocno na obie nogi. Może i nie umiem za bardzo pocieszać - ale stania mocno na zdrowych nogach i w ogóle zdrowia, to Ci życzę z całego serca!!!!!
Anno, dziękuję. I wiesz, wcale a wcale nie była trudna do zrobienia.Robiłam peyotowym ściegiem, tylko trochę musiałam poczaszkować jak te kwiatki przymocować,żeby były we względnie równych odstępach. Miłego, ;)
Mijko, dziekuję. Mam nadzieję,że gdy zakończę ok.15 lipca rehabilitacje to będę mogła więcej się poruszać, bo teraz to mnie wciąż kręgosłup lędzwiowy boli.A bransoletka naprawdę prosta do zrobienia, słowo daję. Miłego, ;)
Tkaitko, to romantyczne miejsce jest w Południowym Tyrolu.Tam jest naprawdę ładnie. Zajrzyj do poczty.Wiesz, ja właściwie to jestem przyzwyczajona do chorowania, taka "robaczywka" ze mnie. Od dziecka ciągle na coś chorowałam. Jakoś to będzie, wytną mi ten parszywy woreczek, poćwiczę trochę na rehabilitacji i będzie lepiej. Miłego, ;)
Wisior dla corki przepiekny. Mysle, ze zrobisz jej wspaniala niespodzianke. Kobietko Kochana, wspolczuje Ci bardzo tych wizyt u lekarzy, bo to nie jest przyjemnosc. Jedyna pociecha jest to, ze wychodzilas to co chcialas i jesli trafisz juz pod noz lekarza ( czy pod laser) to prznajmniej lekarza ktorego cenisz i masz do niego zaufanie. Pozdrawiam:))
Witaj Ataner. Ten wisior strasznie długo mi się robił, chyba byłam nieco roztargniona. W każdym razie musiałam 2 razy "pruć". Mam nadzieję,że uzna,że można to paskudztwo usunąć laparoskopem. Miłego, ;)
Nivejko, nie pomaga. Dziś kupiłam dla męża truskawki, takie piękne, super dojrzałe i pachnące i aż mi się smutno zrobiło. Tak prawdę mówiąc, gdy trzeba wyeliminować z diety: tłuszcz, białko, surowiznę to ja nie mam co jeść. Miłego, ;)
Żółci u Ciebie nie widziałem nigdy, więc może jednak ten woreczek nie do końca szwankuje? Nabieraj sił, leniuchuj ile wlezie! Odrobina lenistwa w dobrym gatunku jeszce nikomu nie zaszkodziła!
Witaj Nitagerze, być może,że to wieczne skrywanie zółci spowodowało,że woreczek zapełnił się kamieniami.Szkoda,że to nie perły! Mogłabym ich użyć do "koralikowania"):):) Miłego, ;)
wszystko wskazuje na to, że można zastosować technikę endoskopową, po której pozostaną jedynie malutkie blizny po trokarach:) Mnie z woreczkiem usunęli blisko 100 kamyczków:) Nareszcie bezkarnie mogłam jeść bigosik i inne ciężkostrawne przysmaki;) Zdrwia dla Ciebie:)
jako pierwsza powiem że na widok bransolety dech mi zaparło, jest przeslicznaaaaaaaaaaaaaaaa :)
OdpowiedzUsuńbransoleta!!!!cudeńko!!!!
OdpowiedzUsuńodpoczywaj, rehabilituj się, wakacje są:)))
Szaleństwo 1001 nocy! Ale mi się ta bransoletka podoba!!!Rewelacja!
OdpowiedzUsuńPonadto doceniam zmianę zdjęcia na czołówce.Obecne jest bardzo romantyczne - nigdy nie byłam osobiście w takim czarownym miejscu.
Jutro znów mnie niesie do Szczecina do lekarzy.Nie mam czasu pisać, ale wśród tego "nie mam czasu" machnęłam dwie strony na dobry początek dużego przeskoku czasowego w mojej opowieści.
Tak mi szkoda, że chorujesz! Mam nadzieję, że ... będzie dobrze.Że lada dzień staniesz mocno na obie nogi. Może i nie umiem za bardzo pocieszać - ale stania mocno na zdrowych nogach i w ogóle zdrowia, to Ci życzę z całego serca!!!!!
Anno, dziękuję. I wiesz, wcale a wcale nie była trudna do zrobienia.Robiłam peyotowym ściegiem, tylko trochę musiałam poczaszkować jak te kwiatki przymocować,żeby były we względnie równych odstępach.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Mijko, dziekuję. Mam nadzieję,że gdy zakończę ok.15 lipca rehabilitacje to będę mogła więcej się poruszać, bo teraz to mnie wciąż kręgosłup lędzwiowy boli.A bransoletka naprawdę prosta do zrobienia, słowo daję.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Wyglada na dobry poczatek dlugiego leczenia - ktore oby poszlo rownie gladko - tego zyczy Serpentyna
OdpowiedzUsuńTkaitko, to romantyczne miejsce jest w Południowym Tyrolu.Tam jest naprawdę ładnie. Zajrzyj do poczty.Wiesz, ja właściwie to jestem przyzwyczajona do chorowania, taka "robaczywka" ze mnie. Od dziecka ciągle na coś chorowałam. Jakoś to będzie, wytną mi ten parszywy woreczek, poćwiczę trochę na rehabilitacji i będzie lepiej.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Serpentynko, mam nadzieję,że ten chirurg mnie pokroi, bo nie bardzo widzę siebie na takiej dracznej diecie.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Wisior dla corki przepiekny. Mysle, ze zrobisz jej wspaniala niespodzianke.
OdpowiedzUsuńKobietko Kochana, wspolczuje Ci bardzo tych wizyt u lekarzy, bo to nie jest przyjemnosc. Jedyna pociecha jest to, ze wychodzilas to co chcialas i jesli trafisz juz pod noz lekarza ( czy pod laser) to prznajmniej lekarza ktorego cenisz i masz do niego zaufanie.
Pozdrawiam:))
Bransoletka naprawdę bardzo, bardzo! Powrotu do pełni sił życzę i do... surowizny! Bo jakże tak bez niej?
OdpowiedzUsuńPracochłonne hobby. Pomaga zapomnieć o jedzeniu pyszności pod tytułem truskawki?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Witaj Ataner. Ten wisior strasznie długo mi się robił, chyba byłam nieco roztargniona. W każdym razie musiałam 2 razy "pruć". Mam nadzieję,że uzna,że można to paskudztwo usunąć laparoskopem.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Zgago, dla mnie życie bez surowizny jest kara za wszystkie grzechy.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Nivejko, nie pomaga. Dziś kupiłam dla męża truskawki, takie piękne, super dojrzałe i pachnące i aż mi się smutno zrobiło. Tak prawdę mówiąc, gdy trzeba wyeliminować z diety: tłuszcz, białko, surowiznę to ja nie mam co jeść.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Żółci u Ciebie nie widziałem nigdy, więc może jednak ten woreczek nie do końca szwankuje?
OdpowiedzUsuńNabieraj sił, leniuchuj ile wlezie! Odrobina lenistwa w dobrym gatunku jeszce nikomu nie zaszkodziła!
Dasz rade wszystko ogarnąć wierzę w Ciebie a jak Ci się chce leżeć to leż w końcu należy Ci się :))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSerdecznie Ci współczuję Anabell a za udany zabieg trzymam kciuki. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie
OdpowiedzUsuńWitaj Nitagerze, być może,że to wieczne skrywanie zółci spowodowało,że woreczek zapełnił się kamieniami.Szkoda,że to nie perły!
OdpowiedzUsuńMogłabym ich użyć do "koralikowania"):):)
Miłego, ;)
Czarny, jak to miło,że wierzysz we mnie- bo ja w siebie jakoś coraz mniej. A leży mi się superancko.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Uleczko, dzieluję, mam nadzieję,że uda mi sie pojść na ten zabieg jeszcze w tym roku, bo dłużej tej diety nie wytrzymam:))
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
wszystko wskazuje na to, że można zastosować technikę endoskopową, po której pozostaną jedynie malutkie blizny po trokarach:)
OdpowiedzUsuńMnie z woreczkiem usunęli blisko 100 kamyczków:) Nareszcie bezkarnie mogłam jeść bigosik i inne ciężkostrawne przysmaki;)
Zdrwia dla Ciebie:)
Mam słabość do macicy perłowej, więc moje zachwyty mają wytyczony obszar!
OdpowiedzUsuńZachwycający prezent dla Córki!
OdpowiedzUsuń