O tak, Anabell - klamstwo ma krotkie nogi. I dobrze, niech klamstwa takich lotrow wychodza na jaw. I wciaz sie zastanawiam jaki genetyczny blad w nich siedzi? Z buziakami - Serpentyna
Zawsze się zastanawiam dlaczego faceci mają taki feler,że kłamią a do tego jeszcze zdradzają na lewo i prawo. Teoretycznie mają przecież mózg, więc niby mogliby go wykorzystywać do myślenia- wystarczyłoby chwilę pomyśleć,że prawda i tak w każdej chwili może wyjść na jaw. Buziaki, ;)
Antonino, a gdybyś go zobaczyła to w życiu nie pomyślałabyś,że to taki "pies na baby".Mały, grubawy,łysawy, zupełnie nie ma na czym oka zawiesić. Ale wytrwały, ot co. Miłego, ;)
Ivo, sytuacja jak w jakiejś komedii- tyle km od Polski, samolot i nagle prawda zostaje ujawniona przez zupełnie obcą obojgu kobietę. Pechowiec. Miłego, ;)
Nie jedno przysłowie o prawdzie lub kłamstwie i jak się okazuje - np. tym razem - są one " mądrością ludów ( narodów ? )". Ale TRAF, swoją drogą, aż nie do wiary...to znaczy Tobie wierzę, oczywiście :))
Kendżi, ja tylko nie mogłam pojąć tych bab, łącznie z moją koleżanką. Bo facet absolutnie nieciekawy, tyle,że bardzo chętny. Ja się ciągle jej pytam gdzie ona miała oczy i rozum gdy za niego wychodziła. A po co jemu to? A trafisz za tokiem myślenia faceta? Taki gatunek i tyle. Miłego, ;)
Kwoko, obie z koleżanką myślimy,że to jakiś znak opatrzności. To się nie mieści w głowie,żeby spotkać w samolocie lecącym z Sydney do Singapuru kogoś, kto go widział a potem skojarzył, sadząc,że to tylko podobieństwo.Ale się dziwię,że facet tylko spąsowiał, ja to bym pewnie zawału dostała. Miłego, ;)
Anabell, Wu oczywiście "przeżył" :), nie zauważyłam radości po moim powrocie, ale tego dnia poszedł szybko spać i spał długo, poza tym podobno zaczął więcej jeść, kiedy wróciłam:) Dzieci musiały się przyzwycaic do tego, że Wu stawał im w nocy, jak duch, nad łózkiem, że im ciągle zaścielał łózko, żeby sobie już pojechały do domu:)
A mnie było wyjątkowo spokojnie, nie tęskniłam za nim :( Pilnowały do 3 osoby, byłam spokojna:)
hahahah przepraszam za smiech ale mnie prawde mowiac rozsmieszyla sytuacja, juz widze scenke w samolocie, ot moja droga swiat jest maly;) ja pamietam jak jeszcze w czasach glebokiego komunizmu bylam z mezem na wyjedzie na wegrzech i moja sistra w bulgarii chyba, i spotkalysmy sie w sklepie wazywnym w czechach przy granicy, zupelnie nie wiedzac o swoich wakacjach,noale nie o tym chcialam facet mial po prostu pecha :) ja to zawsze twierdze ze kobieta powinna sluchac swojej intuicji :)
Beatko, ja to mam zawsze kłopoty z dalekimi wyjazdami, w Singapurze to w ogóle nie mogłam się przestawić. Gdy już jako-tako opanowałam godziny spania to wyjeżdżaliśmy.Ja Cię przepraszam,że pytałam o Wu, ale wiem,że autystycy często b. zle znoszą zmianę dotychczasowego trybu życia i tak się zastanawiałam jak On sobie z tym poradził.Nie miej przypadkiem wyrzutów sumienia,że nie tęskniłaś. Ty przecież musisz choć trochę wypocząć.Może nie był to taki pełny wypoczynek ale przynajmniej trochę inny klimat i otoczenie. Miłego, ;)
Niedzielna, witaj, to był przebój sezonu, a Wanda, gdy tylko jej (jeszcze mąż) coś zamarga, to natychmiast mu mówi,żeby leciał do tej wdowy z R-a, to będzie miał lepiej. No to miałyście z siostrą niespodziankę, do tego miłą. Miłego, ;)
Babeczka miała w Warszawie mieszkanie.On musiał się gwałtownie wyprowadzić od byłej żony.Wynajęła mu pokój. Zostali parą. Po stryju dziadku czy kimś takim dostał ruderę na Pomorzu. W spadku. Przenieśli się oboje. Ona sprzedała mieszkanie w Warszawie. Ślubu nie brali. Jego oszczędności i kasa za jej mieszkanie - powstał przyzwoity dom na wsi. Więcej niż przyzwoity.Ale on nagle zakochał się w dwudziestoletnich nogach i sprowadził je do tego domu na wsi. Babeczka - ta starsza - została bez mieszkania i bez pieniędzy. Z minimalną emeryturką... Samo życie? Samo życie...
Tkaitko, pechowo się kobiecie ułożyło.I właśnie dlatego idzie walka o uznanie konkubinatu jako związku pełnoprawnego w sytuacji, gdy związek się rozpada, lub jedno umiera. A póki co, to każda ze stron powinna się zaopatrywać w rachunki imienne na każdą inwestycję domową i wszystko przeprowadzać przez akty notarialne. Masakra, no nie? Miłego, ;)
Eluś, jest jeszcze ciągle z nim bo mają wspólnie kupiony b.duży dom i coś tam jeszcze, a on nie chce ani jej spłacić ani sprzedać tego domu. Żyją gorzej niż pies z kotem. Miłego, ;)
Jak na zamówienie dla tematyki Twego posta w TVP KULTURA ( często oglądam )odbyła się emisja filmu pt." Czarny lód "( w poniedziałek, czyli 9.08). Motyw zdrady małżeńskiej i jej konsekwencje jest w sumie bardzo częsty w literaturze i filmie. Ale akurat wyjątkowo zwróciłam uwagę, bo tak niedawno czytałam u Ciebie, a ponadto film mnie wręcz przygwoździł i też dlatego jeszcze raz się tu wypowiadam ( jestem widz emocjonalny, więc przeżywam - jeśli film jest na należytym poziomie, a TEN BYŁ ). Oczywiście zdradliwy mąż, jak to często aktor, jest b.interesujący i raczej przystojny - i tu już jedna z różnic z Twoim postem. Obie kobiety - rywalki, naprawdę świetne( każda w swym rodzaju )i pełne uczucia dla męża - kochanka. Jak przystało na klasyczną tragedię jest tu WINA i KARA. Przy okazji polecam film, bo np. mało ( lub wcale )znana produkcja fińska i miejsce akcji w Helsinkach. Pozdrawiam :-)
Witaj Luka, oni mają garaż, więc trudno byłoby jej to wmówić, skoro podłoga w garażu czysta i nic nie cuchnęło. Po prostu faceci są w tym samym stopniu bezczelni co i naiwni. Bo kłamstwo zawsze się wyda.Znam również taki przypadek, gdy facet wybrał się z jakąś flamą samochodem na krzakoterapię i w drodze mieli wypadek, on zginął. I może nie byłoby się wydało, gdyby nie to,że facet żonie powiedział,że jedzie służbowo do Krakowa, a zginął w okolicach Mazur. Miłego, ;)
Jaki ten swiat jest maly, kolejny przyklad kochajacego inaczej. Facet nie mial wyjscia i nie mogl uciec bidoczek, pewnie cierpial meki w tym samolocie :))))
Ataner, myślę,że facet i tak miał szczęście,że babka nie zapytała się go wpierw podstępnie o imię, a potem nie wypaliła tekstu "O to pan jest...itd". Pewnie widziała go ze 2 razy z daleka i nie była pewna. Wanda mówi,że on był "żywo buraczkowy na twarzy".W każdym razie oboje mają "niezapomnianą podróż" za sobą. Miłego, ;)
Witaj Srebrzysta, mój Ślubny mówi, że jeśli ktoś tak mało myśli jak Romek, to nic dziwnego,że mu się takie rzeczy przydarzają. Panowie znają się jeszcze ze szkoły średniej, potem razem byli na Politechnice. Miłego;) A jak Twoje stópki, już lepiej?
tylko po co od razu ślub?? tego nie moge nigdy pojąć..podobna sytuacje miała córka znajomego-długi romans zakończony ślubem, do ślubu parł on, ona niechętnie, bo już raz się sparzyła. I co? pare miesięcy po ślubie wyszło, ze pan od dawna(!) miał kochankę..tego właśnie nie rozumiem.po co ten ślub? i kolejny rozwód? pozdrowienia:)
Ha! Zabrzmiało to jak opowiadanie!!! Niesamowita historia! W sumie niesamowity facet, bo mu się chciało tak daleko jeździć! Są takie typy z feromonami, co to urodą nie grzeszą a kobitek moc!
O tak, Anabell - klamstwo ma krotkie nogi. I dobrze, niech klamstwa takich lotrow wychodza na jaw. I wciaz sie zastanawiam jaki genetyczny blad w nich siedzi? Z buziakami - Serpentyna
OdpowiedzUsuńNo cóż namiętności a pana Romana są panie... I tak w życiu bywa.
OdpowiedzUsuńnie miał facet farta, oj nie miał. I całe szczęście!
OdpowiedzUsuńZawsze się zastanawiam dlaczego faceci mają taki feler,że kłamią a do tego jeszcze zdradzają na lewo i prawo. Teoretycznie mają przecież mózg, więc niby mogliby go wykorzystywać do myślenia- wystarczyłoby chwilę pomyśleć,że prawda i tak w każdej chwili może wyjść na jaw.
OdpowiedzUsuńBuziaki, ;)
Antonino, a gdybyś go zobaczyła to w życiu nie pomyślałabyś,że to taki "pies na baby".Mały, grubawy,łysawy, zupełnie nie ma na czym oka zawiesić.
OdpowiedzUsuńAle wytrwały, ot co.
Miłego, ;)
Ivo, sytuacja jak w jakiejś komedii- tyle km od Polski, samolot i nagle prawda zostaje ujawniona przez zupełnie obcą obojgu kobietę. Pechowiec.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Niefart, rzekłabym. Ale po co mu to? ;)))
OdpowiedzUsuńNie jedno przysłowie o prawdzie lub kłamstwie i jak się okazuje - np. tym razem - są one " mądrością ludów ( narodów ? )". Ale TRAF, swoją drogą, aż nie do wiary...to znaczy Tobie wierzę, oczywiście :))
OdpowiedzUsuńKendżi, ja tylko nie mogłam pojąć tych bab, łącznie z moją koleżanką. Bo facet absolutnie nieciekawy, tyle,że bardzo chętny. Ja się ciągle jej pytam gdzie ona miała oczy i rozum gdy za niego wychodziła. A po co jemu to? A trafisz za tokiem myślenia faceta? Taki gatunek i tyle.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Kwoko, obie z koleżanką myślimy,że to jakiś znak opatrzności. To się nie mieści w głowie,żeby spotkać w samolocie lecącym z Sydney do Singapuru kogoś, kto go widział a potem skojarzył, sadząc,że to tylko podobieństwo.Ale się dziwię,że facet tylko spąsowiał, ja to bym pewnie zawału dostała.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Ja podziwiam zawsze umiejętność przestawiania sie na inną kuchnię i posiadanie doby 48 godzinnej:)
OdpowiedzUsuńAnabell, Wu oczywiście "przeżył" :), nie zauważyłam radości po moim powrocie, ale tego dnia poszedł szybko spać i spał długo, poza tym podobno zaczął więcej jeść, kiedy wróciłam:)
OdpowiedzUsuńDzieci musiały się przyzwycaic do tego, że Wu stawał im w nocy, jak duch, nad łózkiem, że im ciągle zaścielał łózko, żeby sobie już pojechały do domu:)
A mnie było wyjątkowo spokojnie, nie tęskniłam za nim :(
Pilnowały do 3 osoby, byłam spokojna:)
hahahah przepraszam za smiech ale mnie prawde mowiac rozsmieszyla sytuacja, juz widze scenke w samolocie, ot moja droga swiat jest maly;) ja pamietam jak jeszcze w czasach glebokiego komunizmu bylam z mezem na wyjedzie na wegrzech i moja sistra w bulgarii chyba, i spotkalysmy sie w sklepie wazywnym w czechach przy granicy, zupelnie nie wiedzac o swoich wakacjach,noale nie o tym chcialam facet mial po prostu pecha :) ja to zawsze twierdze ze kobieta powinna sluchac swojej intuicji :)
OdpowiedzUsuńBeatko, ja to mam zawsze kłopoty z dalekimi wyjazdami, w Singapurze to w ogóle nie mogłam się przestawić. Gdy już jako-tako opanowałam godziny spania to wyjeżdżaliśmy.Ja Cię przepraszam,że pytałam o Wu, ale wiem,że autystycy często b. zle znoszą zmianę dotychczasowego trybu życia i tak się zastanawiałam jak On sobie z tym poradził.Nie miej przypadkiem wyrzutów sumienia,że nie tęskniłaś. Ty przecież musisz choć trochę wypocząć.Może nie był to taki pełny wypoczynek ale przynajmniej trochę inny klimat i otoczenie.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Niedzielna, witaj, to był przebój sezonu, a Wanda, gdy tylko jej (jeszcze mąż) coś zamarga, to natychmiast mu mówi,żeby leciał do tej wdowy z R-a, to będzie miał lepiej. No to miałyście z siostrą niespodziankę, do tego miłą.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Czyli stare hasła ,,lataj Lotem'' i ,,podróże kształcą'' wiecznie żywe!
OdpowiedzUsuńnieźle, nieźle:)
OdpowiedzUsuń... że facet kłamie i zdradza to jedna para kaloszy.
OdpowiedzUsuńAle dlaczego kobieta z takim jest? Po kij on jej? Noooooooooo... chyba...że....
Żeby raz w roku na "zagramanicę" polecieć?
Za szybko mi się wysłało.
OdpowiedzUsuńc.d.
Brawo więc dla Wandy, że do rozwodu się szykuje. Gonić takich chłopów na cztery wiatry, o!
Babeczka miała w Warszawie mieszkanie.On musiał się gwałtownie wyprowadzić od byłej żony.Wynajęła mu pokój. Zostali parą. Po stryju dziadku czy kimś takim dostał ruderę na Pomorzu. W spadku. Przenieśli się oboje. Ona sprzedała mieszkanie w Warszawie. Ślubu nie brali. Jego oszczędności i kasa za jej mieszkanie - powstał przyzwoity dom na wsi. Więcej niż przyzwoity.Ale on nagle zakochał się w dwudziestoletnich nogach i sprowadził je do tego domu na wsi. Babeczka - ta starsza - została bez mieszkania i bez pieniędzy. Z minimalną emeryturką... Samo życie? Samo życie...
OdpowiedzUsuńno gdyby nie ten lot to mógłby jej wmówić, że jemu normalnie benzyna WYCIEKA z baku...(pozdrawiam i dużo zdrowia i wytrwałości w leczeniu życzę) luka
OdpowiedzUsuńZgago, kształcą te podróże, kształcą
OdpowiedzUsuńOni lecieli aeroflotem.
Miłego, ;)
Aldono, nie wiem czy niezle, ale z pewnością dla niego pechowo.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Tkaitko, pechowo się kobiecie ułożyło.I właśnie dlatego idzie walka o uznanie konkubinatu jako związku pełnoprawnego w sytuacji, gdy związek się rozpada, lub jedno umiera. A póki co, to każda ze stron powinna się zaopatrywać w rachunki imienne na każdą inwestycję domową i wszystko przeprowadzać przez akty notarialne. Masakra, no nie?
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Eluś, jest jeszcze ciągle z nim bo mają wspólnie kupiony b.duży dom i coś tam jeszcze, a on nie chce ani jej spłacić ani sprzedać tego domu. Żyją gorzej niż pies z kotem.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Jak na zamówienie dla tematyki Twego posta w TVP KULTURA ( często oglądam )odbyła się emisja filmu pt." Czarny lód "( w poniedziałek, czyli 9.08). Motyw zdrady małżeńskiej i jej konsekwencje jest w sumie bardzo częsty w literaturze i filmie. Ale akurat wyjątkowo zwróciłam uwagę, bo tak niedawno czytałam u Ciebie, a ponadto film mnie wręcz przygwoździł i też dlatego jeszcze raz się tu wypowiadam ( jestem widz emocjonalny, więc przeżywam - jeśli film jest na należytym poziomie, a TEN BYŁ ). Oczywiście zdradliwy mąż, jak to często aktor, jest b.interesujący i raczej przystojny - i tu już jedna z różnic z Twoim postem.
OdpowiedzUsuńObie kobiety - rywalki, naprawdę świetne( każda w swym rodzaju )i pełne uczucia dla męża - kochanka.
Jak przystało na klasyczną tragedię jest tu WINA i KARA. Przy okazji polecam film, bo np. mało ( lub wcale )znana produkcja fińska i miejsce akcji w Helsinkach.
Pozdrawiam :-)
Witaj Luka, oni mają garaż, więc trudno byłoby jej to wmówić, skoro podłoga w garażu czysta i nic nie cuchnęło. Po prostu faceci są w tym samym stopniu bezczelni co i naiwni. Bo kłamstwo zawsze się wyda.Znam również taki przypadek, gdy facet wybrał się z jakąś flamą samochodem na krzakoterapię i w drodze mieli wypadek, on zginął. I może nie byłoby się wydało, gdyby nie to,że facet żonie powiedział,że jedzie służbowo do Krakowa, a zginął w okolicach Mazur.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Jaki ten swiat jest maly, kolejny przyklad kochajacego inaczej.
OdpowiedzUsuńFacet nie mial wyjscia i nie mogl uciec bidoczek, pewnie cierpial meki w tym samolocie :))))
Życie pisze fascynujące scenariusze (mam na myśli scenę w samolocie)a poza tym, cóż... za facetem czasem trudno nadążyć w kwestii rozumowania.
OdpowiedzUsuńAtaner, myślę,że facet i tak miał szczęście,że babka nie zapytała się go wpierw podstępnie o imię, a potem nie wypaliła tekstu "O to pan jest...itd". Pewnie widziała go ze 2 razy z daleka i nie była pewna. Wanda mówi,że on był "żywo buraczkowy na twarzy".W każdym razie oboje mają "niezapomnianą podróż" za sobą.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Witaj Srebrzysta, mój Ślubny mówi, że jeśli ktoś tak mało myśli jak Romek, to nic dziwnego,że mu się takie rzeczy przydarzają. Panowie znają się jeszcze ze szkoły średniej, potem razem byli na Politechnice.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
A jak Twoje stópki, już lepiej?
Dziękuję :-), stópki OK.
OdpowiedzUsuńtylko po co od razu ślub?? tego nie moge nigdy pojąć..podobna sytuacje miała córka znajomego-długi romans zakończony ślubem, do ślubu parł on, ona niechętnie, bo już raz się sparzyła. I co? pare miesięcy po ślubie wyszło, ze pan od dawna(!) miał kochankę..tego właśnie nie rozumiem.po co ten ślub? i kolejny rozwód?
OdpowiedzUsuńpozdrowienia:)
Ha! Zabrzmiało to jak opowiadanie!!! Niesamowita historia!
OdpowiedzUsuńW sumie niesamowity facet, bo mu się chciało tak daleko jeździć!
Są takie typy z feromonami, co to urodą nie grzeszą a kobitek moc!