drewniana rzezba

drewniana rzezba

sobota, 27 sierpnia 2011

198.

43 komentarze:

  1. no to generalnie pozytywnie:)))))

    cieszę się,że wszystko ok:)

    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. no i to jest bardzo dobra wiadomość i oby tak dalej:)
    Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  3. No to jest powód, by co przepić na tąż intencyję:)) O sobie mówię, bo dla Waćpani póki co wstrzemięźliwość zalecam...:) I nie ma co przechowywać tych kamulców "na pamiątkę". Moje się po piętnastu latach na pył rozsypały...
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ma jak dobre sprawozdanie z operacji, z pierwszej reki, doswiadczone na wlasnej skorze! I jeszcze kamyczki na pamiatke. Ale na serio - niezmiernie sie ciesze ze poszlo nadzwyczaj dobrze i ze dobrze sie czujesz. Wypoczywaj, wygajaj sie, nabieraj sil - Serpentyna

    OdpowiedzUsuń
  5. No to buziak na powitanie:-*
    Trzymaj się zdrowo i dietetycznie:-))

    OdpowiedzUsuń
  6. Super!! Bardzo sie ciesze, ze juz po wszystkim. ze masz pozytywne wraznia i jestes zadowolona z operacji. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Usuwałam woreczek w marcu ubiegłego roku, w szpitalu w trybie jednodniowym. Byłam tam dosłownie 24 godziny. Nie trzymałam i nie trzymam diety, zgodnie z zaleceniem lekarza, który powiedział, że przy diecie rozleniwi mi się wątroba. Unikam jednak tłustego jedzenia i zbyt późnej pory ostatniego posiłku. Blizny zrobiły się małe i ledwie widoczne (trochę duża jest ta w pępku, ale przez nią właśnie wyciągają woreczek). Bardzo się cieszę, że podjęłam słuszną decyzję, a poza tym-mało kto ma w sobie taką klamerkę :-) Pozdrawiam, na pewno szybko wrócisz do zdrowia! ulach

    OdpowiedzUsuń
  8. Pozwoliłam sobie sięgnąć głębiej w Twojego bloga. Mieszkamy w tym samym mieście. Ja chwalę szpital Attis na Górczewskiej,miałam zabieg na "chorą kasę", choć szpital wygląda na prywatny. Może się ta wiedza komuś przyda. ulach

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj Aniu, no to po sprawie!! Cudownie.Bardzo dobra, radosna wiadomość tym bardziej, że przybliża nasze plany.
    Serdeczności ślę.
    anafiga

    OdpowiedzUsuń
  10. Strasznie się cieszę, że wszystko dobrze poszło i jesteś już w domu;))) Myślałam o Tobie często i trzymałam kciuki. Najważniejsze, że już nie boli:) Teraz wydobrzej do końca i pokaż te bombki dla wnuków:)) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uff, zajrzałam do Ciebie na deser po chwilach zalatania. Z coraz większym lękiem śledziłam wątek choroby. Mam nadzieję, że Ci już wszystko ponaprawiali, że wracasz szczęśliwa, uśmiechnięta, spokojna i zawsze zdrowa!

    A czemu na deser? Bo ja lubię smakować Twoje posty w większym kawałku, jak książkę w odcinkach. Mam wtedy skupione myśli i czas zarezerwowany wyłącznie na to. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
  12. Mijko, musiało się udać, skoro tyle pozytywnej energii mi przesłaliście i trzymaliście za mnie kciuki.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Maduś, a ja teraz odsypiam burzliwe nocne życie szpitalne.Nawet jeszcze nie zdążyłam poodwiedzać blogi.choć umieram z ciekawości co nowego sie wymodziło przez te dni.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wachmistrzu, więc proszę za nasze zdrowie wypić dobrego czerwonego wina. No właśnie, te kamyki z pewnością zamienią się z czasem w pył.Leżała ze mną na sali pacjentka, której nie można było operować laparoskopowo, bo jej kamień był tak duży,że nie dałoby się wyciągnąć go przez tubus laparoskopu.Ale ładny nie był, tylko imponująco duży,miał nieregularny kształt o wym.5,5 cm na 3,5 cm.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Serpentynko, obiecałam sprawozdanie, więc na świeżo, żeby mi ta dobra, a krótka pamięć czegoś nie pokręciła.
    Na razie odsypiam te upojne noce.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bronko, już dziś zrobiłam zmiksowaną jarzynówkę z kurakiem w niej ugotowanym.Dało się zjeść choć może wolałabym coś innego.
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Star, najbardziej się obawiałam,że w ostatniej chwili, gdy już wprowadzą kamerę to się okaże,ze trzeba będzie operować tradycyjnie, bo są za duże przeszkody. Przeszkody to u mnie były, ale mój p.chirurg jakoś te stare zrosty ominął i wszystko poszło planowo.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ulach, zauważyłam,że bardzo mało osób wie,że niemal każda prywatna placówka ma podpisana umowę na leczenie pacjentów na koszt NFZ. Po prostu w ten sposób maja stały dochód pozwalający nie tylko utrzymać płace na odpowiednim poziomie ale również zapewnić odpowiedni poziom obsługi pacjentom.Już przed operacją mój pęcherzyk nie spełniał swej funkcji, nawet po sucharku miałam bóle.A dietę to i tak muszę trzymać, bo jestem po przebytej w młodości żółtaczce wszczepiennej. Mnie powiedzieli,że w ciągu 6 mies. przewód żółciowy wspólny przejmie funkcje pęcherzyka i do tego czasu powinnam jeść mało, często, lekkostrawnie. Ulu, w naszym mieście jest naprawdę sporo placówek prywatnych przyjmujących pacjentów na fundusz. Są nawet gabinety dentystyczne leczące na NFZ tyle tylko,że nie za bardzo chcą się do tego przyznawać.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ulach, niewykluczane,że na Górczewskiej wyląduję z kolanem :)))

    OdpowiedzUsuń
  20. Anafigo, jeszcze kilka dni i będzie wszystko jak należy. Miksując dziś zupę pomyślałam o miksowanej jajecznicy. Błąd tkwił w tym,że to była jajecznica a nie jajko po wiedeńsku z surowym masłem.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Kiciuszara, powtórzę się, ale wszystko poszło dobrze, bo trzymaliście za mnie kciuki. Dziś zamówię bombki, papiery i wszystko co będzie potrzebne.Efekt końcowy, po zrobieniu też, oczywiście będę pokazywać "na bieżąco".
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Kankanko, no chyba na jakiś czas będe miała spokój z własnymi trzewiami. Jeszcze tylko kolanko, ale to już jesienią.A Ty jak zwykle zalatana, zaganiana. A już się kiedyś martwiłaś,że będziesz miała za dużo wolnego czasu :))) Cieszę się,ze lubisz mnie podczytywać.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Teraz już nabieram czasu, bo praca mi go uszczupliła. Za kolanko trzymać będę kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  24. Internetu od wczoraj nie miałam.
    Dzisiaj po interwencjach - niedawno naprawili połączenie. Witam po zabiegu - miło, że tak szybko wracasz do formy.Jednak nowoczesne formy zabiegu, jak widać, są mniej inwazyjne. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  25. Szybko się uwinęłaś:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Jeszcze parę dni i zapomnisz, że coś takiego miało miejsce. A i blizny za jakiś czas ,,zniewidocznieją''. U Małża już tylko mikroślady... Bez lupy nie uwidisz!
    Surowizny i kapusty pounikaj jakieś parę tygodni.

    Całusy!

    OdpowiedzUsuń
  27. Przetarłam oczy z niedowierzaniem jak zobaczyłam przed chwilką Twój komentarz u Zgagi Anabell. Fajnie że tak dobrze wszystko poszło.Cieszę się razem z Tobą i zdrówka bez komplikacji teraz życzę .Uściski serdeczne

    OdpowiedzUsuń
  28. Kankanko, pewnie się wtedy uda wszystko.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Antonino, bo wcale nie jest tak zle jak się ludziom zdaje. Wiele narzekania wynika z faktu, że ludzie nie za dobrze wiedzą co im przysługuje, mało tego, często nie wiedzą gdzie szukać informacji, bo się przyzwyczaili do oglądania reklam.Przekonałam się,że warto czasem poświęcić trochę czasu by dotrzeć do właściwej informacji. Mamy naprawdę sporo dobrej aparatury i nie wszyscy dobrzy lekarze wyjechali.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Nivejko , czasem jestem niczym ten speedy Gonzales;))
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Zgago, niestety czekolady i orzechów, świeżych owoców i surówek też mam przez miesiąc unikać. To pestka, najgorzej z kawą.To znaczy,że można będzie wprowadzić nową zabawę pt. "szukamy blizn"?
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Uleczko, dziękuję, myślałam,że będzie gorzej, bo poprzednie operacje były bardziej obciążające.Nie sądziłam, że laparoskopia to taki świetny wynalazek.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. Anabell! Najwazniejsze, ze operacja jest juz za Toba, myslami bylam przy Tobie, Wiesz o tym. Wypoczywaj, relaksuj sie i nie koralikuj jakis czas, prosze.
    Moc usciskow przesylam.

    OdpowiedzUsuń
  34. Jeszcze wczoraj wieczorem zadawałam sobie pytanie:"ciekawe jak tam Annabell"? A tu proszę!
    Bardzo się cieszę,że jesteś i że wszystko dobrze.
    Odpoczywaj,nabieraj sił.Ja jeszcze potzrymam te kciuki,za gojenie blizn i tak ogólnie za Twoje zdrowie.
    Miłego.

    OdpowiedzUsuń
  35. Ataner, a ja zastanawiałam się, co u Ciebie.Dziś spotkam się z Joanną, około 14-tej.Napisz, proszę ,kilka słów jak u Ciebie.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Neskavko, to "migiem poszło", sama jestem zaskoczona faktem, że takie mam niewielkie dolegliwości.I tak sobie myślę,że to w dużej mierze wpływ tych Waszych dobrych myśli i trzymania kciuków.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  37. Witaj, witaj droga Anabell! Nie zazdroszczę Ci przeżyć szpitalnych (mam trochę doświadczeń w tym względzie)ale cieszę się że już jest po...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  38. Jak dobrze, że kamienie już na zewnątrz. Trzy dni w szpitalu - to faktycznie komfortowa sytuacja. Pamiętam, jak moja mama leżała w szpitalu chyba ponad dwa tygodnie po operacji, a potem z raną chodziła jeszcze długo na opatrunki.

    Życzę zdrówka i łagodnego przystosowania do życia bez worka z kamieniami.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  39. alEllu,miałam szczęście, bo kamyczki były tylko w pęcherzyku, przewody żółciowe były czyste.Gdyby były z kamykami, to wtedy miałabym drugą operację, za jakiś czas.Gdy wieki temu trafiłam pod nóż z powodu zapalenia wyrostka, to chociaż był nie rozlany, byłam w szpitalu 7 dni, wypisali mnie w dobę po zdjęciu szwów.Dwa lata temu operowali mojemu ślubnemu przepuklinę.W 24 godz. po operacji został wypisany do domu, do pracy wrócił nim mu szwy ściągnęli.To chyba wszystko w ramach hasła: "szkoda czasu na chorowanie":)))Dzięki za życzenia;)
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  40. Witaj Jerzy, jestem przeszczęśliwa,że teraz tak szybko wyprawia się pacjentów do domu.Jakby na to nie spojrzeć, to jednak mamy duży postęp w medycynie -i w zakresie diagnostyki i samego leczenia.Tyle tylko,że ten postęp kosztuje.Wyobrażam sobie ile godzin musi spędzić początkujący chirurg na ćwiczeniach by opanować technikę laparoskopową- to wcale nie jest proste.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  41. no to dobrze ze wszystko jest ok. a z drugiej strony widac ze mozna zorganizowac prace tak zeby bylo milo i przyjemnie i bez stekan i nieuprzejmosci, no pobyt w szypitalu nigdy nie bedzie nalezal do przyjemnych

    OdpowiedzUsuń
  42. Witaj Niedzielna, u nas nie docenia się naprawdę dobrej organizacji, bo większość rodaków ma talent do destrukcji a nie do zrobienia czegoś pożytecznego.A dobra organizacja obniża koszty, powoduje,że wszystko jest prostsze i łatwiejsze. Co do pobytu w szpitalu - w końcu jest to miejsce mało rozrywkowe, a ludzie chorzy nie tryskają humorem i dobrym nastrojem. Dobrze,że starają się skrócić pobyt do minimum, nie narażając przy tym zdrowia pacjenta.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  43. Anabell, cudownie, że jesteś.
    Nola

    OdpowiedzUsuń