Mistrzostwa byle jakie, syn Wałęsy traktowany nadzwyczajnie, co pokazuje, że tylko pozory i kasa się liczą; poza tym jesień ... nie chcę narzekać ... ale samo może mi wyjść :]
Niech mu siły wracają skoro tak trafił. A motocykliści są mym postrachem. Zawsze się boję jak koło mnie się pojawiają. Kluczą po mieście, znienacka, raz z lewej, raz z prawej.
Nie bardzo sie moge wypowiedziec na te tematy:) Ale w kwestii wypadku, pomijajac zupelnie fakt, ze to syn Walesy, bo ani mnie to grzeje, ani ziebi. Dziwi mnie, a raczej zdziwilo mnie, jak niedawno podniesiono dozwolona predkosc w Polsce. W kraju gdzie drogi sa jakie sa, gdzie i tak nikt nie przestrzega prawa na skutek czego od wypadkow drogowych az sie roi, podnosi sie dozwolona predkosc. Nie rozumiem tego, po prostu nie ogarniam.
Silko, szarpnęło mnie, bo w ten sposób zginął dwudziestoparoletni syn naszego kolegi. Oczywiście też "grzał" jak wściekły, ale nikt go helikopterem z miejsca wypadku nie zgarnął do szpitala, a gdy już tam się znalazł to nikt nie ściągnął do niego 8 neurochirurgów.Przeraża mnie brak wyobrazni tych młodych ludzi - dwa kółka i prędkość ponad 100 na godz. nie rokuje dobrze. Miłego, ;)
Oslun, kierowca terenowej toyoty po prostu go nie widział i włączając się do ruchu zderzył się z nim. Motocyklista walnął w tę toyotę z taką siłą, że przeleciał jak z katapulty na odległość 30 m od miejsca zderzenia. Wniosek- po prostu jechał zbyt szybko. Sama wiem, że bardzo szybko nadjeżdżający motocykl jest mało widoczny- wsiadasz do wozu, rzucasz okiem w boczne lusterko i nie widzisz nic podejrzanego, ruszasz i jak masz pecha to Cię upoluje b.szybko mknący motocykl. Wydawało mi się,że to właśnie ten syn już miał kłopoty komunikacyjne. No ale przy takiej ilości dzieci można się pomylić.:)))
Kankanko, dobijają mnie ci motocykliści w mieście, gdy jeżdżą pomiędzy pasami z całkiem sporą szybkością, licząc na swój refleks.A z tym to bywa różnie i wciąż giną motocykliści. Miłego, ;)
Stardust, ogólnie stan dróg krajowych wcale nie jest jakiś porażająco zły, wbrew propagandzie. Najgorzej wypadają ulice w miastach, bo często nie wiadomo kto za dany odcinek odpowiada- miasto, kraj, czy osiedle.A tak naprawdę to nie jest istotne jaka będzie dozwolona prędkość- debilizm kierowców jest porażający i zawsze naruszają przepisy.Przecież gdy są złe warunki atmosferyczne i zła nawierzchnia to nie ma znaczenia fakt,że dozwolona prędkość wynosi np. 90km/godz, po prostu zawsze szybkość należy dostosować do warunków na drodze.Ostatnio sporo jezdziłam drogą,z ograniczeniem szybkości do 60km/godz. I co - byłam jedyną "idiotką" jadącą z tą prędkością- obok z gwizdem przelatywały inne samochody. Miłego, ;)
Trudno komentowac fakty z ktorymi nie jestem obeznana, np. sportowe. Natomiast podzielam Twe zdanie w sprawie motocyklistow - i ja ich nie lubie, wrecz boje sie bo jezdza zbyt szybko, wciskaja sie w kazda szpare i nawet dezorientuja. A przy tym robia tyle warczenia, tyle halasu, ze chocby przez to powinni byc wykluczeni ze spolecznosci. Z usciskami - Serpentyna
Widzisz Anabell, ja mysle (pewnie zle mysle:)), ze najpierw nalezy spoleczenstwo wychowac do tego stopnia, zeby przetrzegalo zasad ruchu, a dopiero potem podwyzszac dozwolona predkosc. Jak mozna spodziewac sie, ze ktos kto nigdy nie stosowal sie do obecnej predkosci nagle zastosuje sie do nowej? Sama piszesz, ze bylas na drodze jedyna osoba, ktora jechala z dozwolona predkoscia, czyli co? Jedna osoba na 100? 300? czy moze 1000? To troche za malo. Nie tak dawno czytalam gdzies w necie o "niespodziankach jakie moga czekac zagranicznych turystow w Polsce" i jedna z nich jest wyprzedzanie na trzeciego, czego nie robi sie w zadnym innym kraju na dwupasmowkach. I w takich warunkach podnosimy predkosc. Z mojego doswiadczenia wynika, ze jak predkosc dozwolona na danym odcinku jest 90km/godz. to i tak kierowcy beda jechali te 95km/godz. i to jest OK, tak jest tutaj, ze nikt sie nie czepia jesli przekroczysz te 3-4 mile ale nie 10 mil. A o ile pan Walesa przekroczyl dozwolona predkosc? O ile przekraczaja dozwolona predkosc kierowycy samochodow, ktore ulegaja co i rusz wypadkom? W ubieglym roku corka naszej blogowej tuv zostala potracona na przejsciu dla pieszych przez rozpedzonego wariata. O to mi chodzi. Ja moge w miescie przejsc przez ulice na czerwonym swietle, gdzies miedzy swiatlami (po upewnieniu sie ze kierowca mnie widzi) i nic mi nie grozi, dlaczego? Bo malo kto jezdzi tutaj jak wariat. To sie po prostu nie oplaca, tak finansowo jak i z mozliwoscia odebrania prawa jazdy. Prawo, przestrzegnie i konsekwencja kar. To sa podstawowe warunki wychowujace spoleczenstwo, dla ogolnego bezpieczenstwa. No ale juz ktos napisal, ze Ameryka jest krajem policyjnym. Tak, pod tym wzgledem JEST i wole mieszkac w kraju policyjnym bezpiecznie niz w kraju bezprawia z dusza na ramieniu przy kazdej okazji jak wychodze na ulice. Dokladnie 3 lata temu bedac w PL mielsimy samochod tylko przez 2 dni na cale 3 tygodnie i to byly najbardziej stresujace dni wakacji. Chociaz bylo kilka sytuacji w roznych miastach (Gdansk, Krakow, Torun) kiedy przejscie przez ulice tez wymagalo niezlej sprawnosci fizycznej.
Słyszałam, że wzięli go do szpitala specjalnie ściągniętym śmigłowcem, więc to by się zgadzało z tym, że dla ważnej osoby w mig znajdzie się dobra opieka, sprzęt i czas. Heh.
Anabelll, odnosnie wypadku syna Walesy, to podpisuje sie w 1000% pod slowami Star. Wiem, wiem przepisy przepisami, zycie zyciem i niestey takie sa skutki. Wkurza to, ze raptem wypadek syna Walesy jest wiadomoscia dnia, samo zycie.
Serpentynko, lubię jezdzić szybko, ale jednocześnie nie naruszam żadnych przepisów. A wszelkiej maści "demonów szybkości" odsyłam na tor wyścigowy- szosa nie jest areną wyścigową, nie jest miejscem do testowania ile to jeszcze km/godz można wycisnąć z motocykla lub samochodu.Jeżeli motocyklista uważa się za uczestnika ruchu drogowego takiego jak ja, to niech jeżdzi jak przepisy każą pasami i niech nie powoduje takiego hałasu swoim silnikiem. Miłego, ;)
Stardust, nasze społeczeństwo ma wadę, która nazywa się "totalne olewanie" wszelkich przepisów, zarządzeń itp. Codziennie wyłapuje policja pijanych kierowców, w dni zorganizowanych akcji (długie weekendy lub masowe wyjazdy i powroty urlopowe) najczęściej łapią powyżej 1000 kierowców, a to z pewnością jest kroplą w morzu.Może ja jestem głupia, ale ja to bym takim kierowcom zabierała dożywotnio prawo jazdy i dodatkowo skazywała na obowiązkową pracę na rzecz osób poszkodowanych w wypadkach. Z moich obliczeń wypada, że musiał jechać minimum 170 km/godz, bo po zderzeniu leciał w powietrzu ok. 30 metrów. Może i szybciej jechał, w końcu obliczałam to "na oko". W Polsce większość kierowców jezdzi tak, jakby byli sami jedni na drodze.Kiedyś na drodze Warszawa-Radom widziałam wyprzedzanie nie tylko na trzeciego, ale na czwartego. Przezornie zwolniłam, zjechałam na pobocze i poczekałam co będzie dalej.Wiesz, kto się tym przejął- oczywiście ja, nie ci, co to robili. I dopóki nie będzie prawdziwego egzekwowania przepisów, to wszystko jedno jaka będzie dozwolona prędkość jazdy. Miłego, ;)
Kendżi, dobrze słyszałaś.I dla niego znalazło się wieczorną porą, weekendową aż 8 neurochirurgów. Słuchałam tego i myślałam,że śnię. A wyobrażasz sobie ile krwi w niego wpompowali bo miał wstrząs krwotoczny?Nie ciskałabym się tak, gdyby każdy poszkodowany w wypadku miał taką opiekę. Miłego, ;)
Ataner, no zupełnie pogłupieli, wczoraj co godzinę w radiu mówili o tym wypadku, do tego w taki sposób, jakby to była wina kierowcy samochodu a nie tego niezrównoważonego młodzieńca, który gnał jak szalony. Gdy się włączasz do ruchu i ktoś na ciebie z tyłu wpada to czyja wina? Miłego,:) P.S. Daj znać co u Ciebie
Lubię kiedy kobiety mówią o przepisach ruchu drogowego, bo zawsze jest to rozsądne i mądre. A faceci, po prostu szaleją uważając, że świat do nich należy. Skutki właśnie widzimy. Ale człowieka bardzo mi żal.
Mistrzostwa byle jakie, syn Wałęsy traktowany nadzwyczajnie, co pokazuje, że tylko pozory i kasa się liczą; poza tym jesień ... nie chcę narzekać ... ale samo może mi wyjść :]
OdpowiedzUsuńTo nie ten syn miał pomroczność - to podobno kierowca samochodu wymusił pierwszeństwo.
OdpowiedzUsuńNiech mu siły wracają skoro tak trafił. A motocykliści są mym postrachem. Zawsze się boję jak koło mnie się pojawiają. Kluczą po mieście, znienacka, raz z lewej, raz z prawej.
OdpowiedzUsuńNie bardzo sie moge wypowiedziec na te tematy:) Ale w kwestii wypadku, pomijajac zupelnie fakt, ze to syn Walesy, bo ani mnie to grzeje, ani ziebi. Dziwi mnie, a raczej zdziwilo mnie, jak niedawno podniesiono dozwolona predkosc w Polsce. W kraju gdzie drogi sa jakie sa, gdzie i tak nikt nie przestrzega prawa na skutek czego od wypadkow drogowych az sie roi, podnosi sie dozwolona predkosc. Nie rozumiem tego, po prostu nie ogarniam.
OdpowiedzUsuńSilko, szarpnęło mnie, bo w ten sposób zginął dwudziestoparoletni syn naszego kolegi. Oczywiście też "grzał" jak wściekły, ale nikt go helikopterem z miejsca wypadku nie zgarnął do szpitala, a gdy już tam się znalazł to nikt nie ściągnął do niego 8 neurochirurgów.Przeraża mnie brak wyobrazni tych młodych ludzi - dwa kółka i prędkość ponad 100 na godz. nie rokuje dobrze.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Oslun, kierowca terenowej toyoty po prostu go nie widział i włączając się do ruchu zderzył się z nim. Motocyklista walnął w tę toyotę z taką siłą, że przeleciał jak z katapulty na odległość 30 m od miejsca zderzenia. Wniosek- po prostu jechał zbyt szybko. Sama wiem, że bardzo szybko nadjeżdżający motocykl jest mało widoczny- wsiadasz do wozu, rzucasz okiem w boczne lusterko i nie widzisz nic podejrzanego, ruszasz i jak masz pecha to Cię upoluje b.szybko mknący motocykl.
OdpowiedzUsuńWydawało mi się,że to właśnie ten syn już miał kłopoty komunikacyjne.
No ale przy takiej ilości dzieci można się pomylić.:)))
Kankanko, dobijają mnie ci motocykliści w mieście, gdy jeżdżą pomiędzy pasami z całkiem sporą szybkością, licząc na swój refleks.A z tym to bywa różnie i wciąż giną motocykliści.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Stardust, ogólnie stan dróg krajowych wcale nie jest jakiś porażająco zły, wbrew propagandzie. Najgorzej wypadają ulice w miastach, bo często nie wiadomo kto za dany odcinek odpowiada- miasto, kraj, czy osiedle.A tak naprawdę to nie jest istotne jaka będzie dozwolona prędkość- debilizm kierowców jest porażający i zawsze naruszają przepisy.Przecież gdy są złe warunki atmosferyczne i zła nawierzchnia to nie ma znaczenia fakt,że dozwolona prędkość wynosi np. 90km/godz, po prostu zawsze szybkość należy dostosować do warunków na drodze.Ostatnio sporo jezdziłam drogą,z ograniczeniem szybkości do 60km/godz. I co - byłam jedyną "idiotką" jadącą z tą prędkością- obok z gwizdem przelatywały inne samochody.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Trudno komentowac fakty z ktorymi nie jestem obeznana, np. sportowe. Natomiast podzielam Twe zdanie w sprawie motocyklistow - i ja ich nie lubie, wrecz boje sie bo jezdza zbyt szybko, wciskaja sie w kazda szpare i nawet dezorientuja. A przy tym robia tyle warczenia, tyle halasu, ze chocby przez to powinni byc wykluczeni ze spolecznosci. Z usciskami - Serpentyna
OdpowiedzUsuńWidzisz Anabell, ja mysle (pewnie zle mysle:)), ze najpierw nalezy spoleczenstwo wychowac do tego stopnia, zeby przetrzegalo zasad ruchu, a dopiero potem podwyzszac dozwolona predkosc. Jak mozna spodziewac sie, ze ktos kto nigdy nie stosowal sie do obecnej predkosci nagle zastosuje sie do nowej? Sama piszesz, ze bylas na drodze jedyna osoba, ktora jechala z dozwolona predkoscia, czyli co? Jedna osoba na 100? 300? czy moze 1000? To troche za malo. Nie tak dawno czytalam gdzies w necie o "niespodziankach jakie moga czekac zagranicznych turystow w Polsce" i jedna z nich jest wyprzedzanie na trzeciego, czego nie robi sie w zadnym innym kraju na dwupasmowkach. I w takich warunkach podnosimy predkosc.
OdpowiedzUsuńZ mojego doswiadczenia wynika, ze jak predkosc dozwolona na danym odcinku jest 90km/godz. to i tak kierowcy beda jechali te 95km/godz. i to jest OK, tak jest tutaj, ze nikt sie nie czepia jesli przekroczysz te 3-4 mile ale nie 10 mil. A o ile pan Walesa przekroczyl dozwolona predkosc? O ile przekraczaja dozwolona predkosc kierowycy samochodow, ktore ulegaja co i rusz wypadkom?
W ubieglym roku corka naszej blogowej tuv zostala potracona na przejsciu dla pieszych przez rozpedzonego wariata. O to mi chodzi. Ja moge w miescie przejsc przez ulice na czerwonym swietle, gdzies miedzy swiatlami (po upewnieniu sie ze kierowca mnie widzi) i nic mi nie grozi, dlaczego? Bo malo kto jezdzi tutaj jak wariat. To sie po prostu nie oplaca, tak finansowo jak i z mozliwoscia odebrania prawa jazdy.
Prawo, przestrzegnie i konsekwencja kar. To sa podstawowe warunki wychowujace spoleczenstwo, dla ogolnego bezpieczenstwa. No ale juz ktos napisal, ze Ameryka jest krajem policyjnym. Tak, pod tym wzgledem JEST i wole mieszkac w kraju policyjnym bezpiecznie niz w kraju bezprawia z dusza na ramieniu przy kazdej okazji jak wychodze na ulice.
Dokladnie 3 lata temu bedac w PL mielsimy samochod tylko przez 2 dni na cale 3 tygodnie i to byly najbardziej stresujace dni wakacji. Chociaz bylo kilka sytuacji w roznych miastach (Gdansk, Krakow, Torun) kiedy przejscie przez ulice tez wymagalo niezlej sprawnosci fizycznej.
Słyszałam, że wzięli go do szpitala specjalnie ściągniętym śmigłowcem, więc to by się zgadzało z tym, że dla ważnej osoby w mig znajdzie się dobra opieka, sprzęt i czas. Heh.
OdpowiedzUsuńAnabelll, odnosnie wypadku syna Walesy, to podpisuje sie w 1000% pod slowami Star.
OdpowiedzUsuńWiem, wiem przepisy przepisami, zycie zyciem i niestey takie sa skutki.
Wkurza to, ze raptem wypadek syna Walesy jest wiadomoscia dnia, samo zycie.
Serpentynko, lubię jezdzić szybko, ale jednocześnie nie naruszam żadnych przepisów. A wszelkiej maści "demonów szybkości" odsyłam na tor wyścigowy- szosa nie jest areną wyścigową, nie jest miejscem do testowania ile to jeszcze km/godz można wycisnąć z motocykla lub samochodu.Jeżeli motocyklista uważa się za uczestnika ruchu drogowego takiego jak ja, to niech jeżdzi jak przepisy każą pasami i niech nie powoduje takiego hałasu swoim silnikiem.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Stardust, nasze społeczeństwo ma wadę, która nazywa się "totalne olewanie" wszelkich przepisów, zarządzeń itp. Codziennie wyłapuje policja pijanych kierowców, w dni zorganizowanych akcji (długie weekendy lub masowe wyjazdy i powroty urlopowe) najczęściej łapią powyżej 1000 kierowców, a to z pewnością jest kroplą w morzu.Może ja jestem głupia, ale ja to bym takim kierowcom zabierała dożywotnio prawo jazdy i dodatkowo skazywała na obowiązkową pracę na rzecz osób poszkodowanych w wypadkach. Z moich obliczeń wypada, że musiał jechać minimum 170 km/godz, bo po zderzeniu leciał w powietrzu ok. 30 metrów. Może i szybciej jechał, w końcu obliczałam to "na oko". W Polsce większość kierowców jezdzi tak, jakby byli sami jedni na drodze.Kiedyś na drodze Warszawa-Radom widziałam wyprzedzanie nie tylko na trzeciego, ale na czwartego. Przezornie zwolniłam, zjechałam na pobocze i poczekałam co będzie dalej.Wiesz, kto się tym przejął- oczywiście ja, nie ci, co to robili. I dopóki nie będzie prawdziwego egzekwowania przepisów, to wszystko jedno jaka będzie dozwolona prędkość jazdy.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Kendżi, dobrze słyszałaś.I dla niego znalazło się wieczorną porą, weekendową aż 8 neurochirurgów.
OdpowiedzUsuńSłuchałam tego i myślałam,że śnię. A
wyobrażasz sobie ile krwi w niego wpompowali bo miał wstrząs krwotoczny?Nie ciskałabym się tak, gdyby każdy poszkodowany w wypadku miał taką opiekę.
Miłego, ;)
Ataner, no zupełnie pogłupieli, wczoraj co godzinę w radiu mówili o tym wypadku, do tego w taki sposób, jakby to była wina kierowcy samochodu a nie tego niezrównoważonego młodzieńca, który gnał jak szalony. Gdy się włączasz do ruchu i ktoś na ciebie z tyłu wpada to czyja wina?
OdpowiedzUsuńMiłego,:)
P.S.
Daj znać co u Ciebie
no bo zeby byc chorym i dobzre potraktowanym trzeba miec nazwisko
OdpowiedzUsuńNiedzielna, masz rację.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Lubię kiedy kobiety mówią o przepisach ruchu drogowego, bo zawsze jest to rozsądne i mądre.
OdpowiedzUsuńA faceci, po prostu szaleją uważając, że świat do nich należy.
Skutki właśnie widzimy. Ale człowieka bardzo mi żal.