Na pewno jest to ostatni weekend tegorocznego "lata" :) W środę zaczyna się jesień...
Kuchnia moich marzeń to taka w stylu południowych Włoch: przestronna, z mnóstwem szaf i szafeczek, miedzianymi garnkami, dużym, wygodnym stołem i całym bogactwem ziół i warzyw. Nie obraziłabym się tez na kuchnię w stylu tzw. rustykalnym :) No, ale przede wszystkim musi być wygodna i funkcjonalna.
Moje psiaki leża na górce za domem. Zapalam im świeczkę na zaduszki, ale nie wiedziałam, że psie są wcześniej. Mężom to zwykle mało do szczęścia potrzeba, szczególnie w kwestii wymiany mebli, czy firan:) Ja ostatnio rozczytuję się w książkach Tiziano Terzani - tak mi jakoś tematycznie bliskie - szczególnie "Nic nie zdarza się przypadkiem"... Miłego weekendu
Anovi, mnie też się marzy kuchnia duża, z dużym stołem, całą ścianą szafek. Niestety mieszkam w bloku, dobrze,że chociaż mam kuchnie z oknem. Miłego, ;)
To bardzo miłe miejsce- zawsze jest sporo ludzi, przychodzą tu ze swoimi aktualnymi psami,często calutką rodziną. Typową dekoracją są kolorowe wiatraczki - kojarzy mi się to z buddyjskimi młynkami modlitewnymi. Jest kolorowo, bo wiatraczki we wszystkich kolorach tęczy.My też postawiliśmy nowy wiatraczek i zapaliliśmy światełko. Miłego, ;)
Mado, w dzień "psich zaduszek" jest tam taki tłok, że nie bardzo jest jak się tam dostać.Ogromnie mi brak tego psiego pyszczolka.Ale właśnie jego, nie jakiegoś. Mada, ależ życie składa się z samych przypadków i my po nich krążymy trochę na ślepo. Miłego, ;)
Nivejko, przykro mi,że padało. Upału u nas nie było, ale miłe, nie powalające ciepło. Ponoć jutro ma u mnie też być ładnie, dopiero po południu ma się coś pogorszyć. Miłego,;)
Tak i moja intuicja to samo powiedziała bez meteorologa. Ostatki lata niestety :)
Psi cmentarz to dobry pomysł. Moja ostatnia przed Bajtkiem sunia wtopiła się w drzewko ozdobne u teściowej, jeszcze poprzedni zadziorny Alf na dawnej dzialce mojego ojca. Koty moje ukochane też pod drzewami na ogródkach rodzinnych w zacisznych miejscach. Kiedy tam bywam - jestem z nimi. Wszystkie pamiętam i za każdym tęsknię.
Kankanko, przecież każde domowe zwierzątko to najdroższy domownik.Nie mam działki, więc jestem szczęśliwa,że jest cmentarz.Coś mi się obiło o uszy, ze prawo nie zezwala na chowanie zwierząt domowych nawet na własnych działkach i w przydomowych ogródkach. Niby racja, ale jak to wyegzekwować??Wiesz, kiedyś, gdy nie było ocieplenia globalnego to 1 listopada byłam 3 razy na łajbie, a często był wręcz upał, bo chodziłam w T-shircie i w klapkach. Ale w futrze na 1.XI też bywałam. Miłego, ;)
Nasza nieodżałowana Irenka spoczywa w ogródku. Zapalamy jej świeczkę co roku 1 listopada... A co do kuchni: jak idiotka zawiesiłam półki za wysoko, bo jestem kurduplem żeńskim! I teraz co i rusz hyc! na taboret... Bez sensu!
Kankanko, w lesie tym bardziej nie wolno. Mam podejrzenie, że my mamy specjalizację w ustalaniu przepisów, których nie ma potem jak egzekwować.Jeśli jest zakaż pochówku zwierząt w dowolnym miejscu, to należy zabezpieczyć odpowiednie miejsca do tego, lub zorganizować spopielarnie, prawda?Ten nasz cmentarz to bierze zwierzątka i z innych miejsc niż Warszawa, nawet sami jadą po zwierzątko.I wiesz, oni naprawdę organizują wszystko tak, by właściciel,będący w takiej chwili w stresie i żałobie,mógł przez to wszystko przejść spokojnie i godnie.Bardzo ich za to cenię. Miłego, ;)
Zgago, ja mam nawet specjalny stołeczek, który nazywam "przedłużaczem". I dlatego coraz więcej marzą mi się inne szafki. Tych typowych gotowców nie można nisko zawiesić, te nietypowe- można. Miłego,;)
Wg mnie definicja wolności jakkolwiek istnieje, to tak naprawdę nie do końca ma z 'prawdziwą' wolnością wiele wspólnego. Określenie 'prawdziwa' oznacza dla mnie prawo do wszystkiego, a przecież to utopia. Wolność tak naprawdę jest niczym innym jak dokonaniem wyboru, ale spośród elementów do wyboru, co paradoksalnie ją ogranicza, wiec de facto pełną wolnością nie jest. Żyjemy przecież w określonych warunkach, stosujemy przyjęte normy etyczne etc, a to wszystko naszą wolność ogranicza, ale to nie znaczy, że nie jesteśmy wolni lub nie znaczy, że jesteśmy wolni... Temat morze! Pozdrawiam :)
Ten cmentarz jest stosunkowo niedaleko ode mnie. Nie korzystam - wszyscy nasi bracia mniejsi są z nami - pod leszczynami - tam gdzie najbardziej lubili siadywać, rozmyślać, polować i chować się przed upałami.
Faceci ogolnie są odporni na jakiekolwiek zmiany typu meble, firanki itp. Ale spróbuj rzucić hasło, że może by tak nowy telewizor... Hohoho! Nie wygrzebiesz się spod sterty ofert i ulotek! W mojej kuchni ja rządzę, ja ją wymyśliłam i szafki wiszą tak, że nawet na ostatnia półkę sięgam bez stołka. Pan monter usiłował mi wmówić, że TAK SIĘ NIE WIESZA, tylko pod sufitem. Więc mu powiedziałam, że musiałabym mieć nierówno pod własnym sufitem, żeby we własnej kuchni na szczudłach chodzić! Bo ja niskopienna jestem ;-) I wiszą! Tak jak chciałam! O!
Anabell ja wiem, że Davis to świetny historyk, ale mam pytanie z innej beczki. Myślisz, że młodemu pasjonatowi historii nie będzie za ciężka taka piguła?
Moja siostra kiedyś chciała wszystkim udowodnić, że ma prawo do wolności, więc zdjęła w lecie buty i na bosaka szła Śródmieściem Warszawy. I tyle miała wolności.
Na pewno jest to ostatni weekend tegorocznego "lata" :) W środę zaczyna się jesień...
OdpowiedzUsuńKuchnia moich marzeń to taka w stylu południowych Włoch: przestronna, z mnóstwem szaf i szafeczek, miedzianymi garnkami, dużym, wygodnym stołem i całym bogactwem ziół i warzyw. Nie obraziłabym się tez na kuchnię w stylu tzw. rustykalnym :) No, ale przede wszystkim musi być wygodna i funkcjonalna.
Pozdrawiam :)
Psi cmentarz - dobrze, że taki jest. Mój Gucio leży pod lipą w Zagórzu.
OdpowiedzUsuńMoje psiaki leża na górce za domem.
OdpowiedzUsuńZapalam im świeczkę na zaduszki, ale nie wiedziałam, że psie są wcześniej.
Mężom to zwykle mało do szczęścia potrzeba, szczególnie w kwestii wymiany mebli, czy firan:)
Ja ostatnio rozczytuję się w książkach Tiziano Terzani - tak mi jakoś tematycznie bliskie - szczególnie "Nic nie zdarza się przypadkiem"...
Miłego weekendu
Anovi, mnie też się marzy kuchnia duża, z dużym stołem, całą ścianą szafek. Niestety mieszkam w bloku, dobrze,że chociaż mam kuchnie z oknem.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
To bardzo miłe miejsce- zawsze jest sporo ludzi, przychodzą tu ze swoimi aktualnymi psami,często calutką rodziną. Typową dekoracją są kolorowe wiatraczki - kojarzy mi się to z buddyjskimi młynkami modlitewnymi. Jest kolorowo, bo wiatraczki we wszystkich kolorach tęczy.My też postawiliśmy nowy wiatraczek i zapaliliśmy światełko.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Mado, w dzień "psich zaduszek" jest tam taki tłok, że nie bardzo jest jak się tam dostać.Ogromnie mi brak tego psiego pyszczolka.Ale właśnie jego, nie jakiegoś.
OdpowiedzUsuńMada, ależ życie składa się z samych przypadków i my po nich krążymy trochę na ślepo.
Miłego, ;)
Ładny wcale nie znaczy że mam być upalnie. Poza tym u mnie padało więc nie przyjmuje tego do wiadomości i czekam na ten "ostatni":)
OdpowiedzUsuńNivejko, przykro mi,że padało. Upału u nas nie było, ale miłe, nie powalające ciepło. Ponoć jutro ma u mnie też być ładnie, dopiero po południu ma się coś pogorszyć.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Tak i moja intuicja to samo powiedziała bez meteorologa. Ostatki lata niestety :)
OdpowiedzUsuńPsi cmentarz to dobry pomysł. Moja ostatnia przed Bajtkiem sunia wtopiła się w drzewko ozdobne u teściowej, jeszcze poprzedni zadziorny Alf na dawnej dzialce mojego ojca. Koty moje ukochane też pod drzewami na ogródkach rodzinnych w zacisznych miejscach.
Kiedy tam bywam - jestem z nimi. Wszystkie pamiętam i za każdym tęsknię.
Kankanko, przecież każde domowe zwierzątko to najdroższy domownik.Nie mam działki, więc jestem szczęśliwa,że jest cmentarz.Coś mi się obiło o uszy, ze prawo nie zezwala na chowanie zwierząt domowych nawet na własnych działkach i w przydomowych ogródkach. Niby racja, ale jak to wyegzekwować??Wiesz, kiedyś, gdy nie było ocieplenia globalnego to 1 listopada byłam 3 razy na łajbie, a często był wręcz upał, bo chodziłam w T-shircie i w klapkach. Ale w futrze na 1.XI też bywałam.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Wiem Anabell. Mamy jeden cmentarz dość daleko, z dojazdem nie dla każdego:
OdpowiedzUsuńhttp://www.gazetawroclawska.pl/fakty24/295882,na-dolnym-slasku-jest-tylko-jeden-cmentarz-dla-zwierzat,id,t.html
działa od niedawna, moje dawne zwierzaki zdążyły przed....
Nie zakopałabym w lesie jednak.
Nasza nieodżałowana Irenka spoczywa w ogródku. Zapalamy jej świeczkę co roku 1 listopada... A co do kuchni: jak idiotka zawiesiłam półki za wysoko, bo jestem kurduplem żeńskim! I teraz co i rusz hyc! na taboret... Bez sensu!
OdpowiedzUsuńKankanko, w lesie tym bardziej nie wolno. Mam podejrzenie, że my mamy specjalizację w ustalaniu przepisów, których nie ma potem jak egzekwować.Jeśli jest zakaż pochówku zwierząt w dowolnym miejscu, to należy zabezpieczyć odpowiednie miejsca do tego, lub zorganizować spopielarnie, prawda?Ten nasz cmentarz to bierze zwierzątka i z innych miejsc niż Warszawa, nawet sami jadą po zwierzątko.I wiesz, oni naprawdę organizują wszystko tak, by właściciel,będący w takiej chwili w stresie i żałobie,mógł przez to wszystko przejść spokojnie i godnie.Bardzo ich za to cenię.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Zgago, ja mam nawet specjalny stołeczek, który nazywam "przedłużaczem". I dlatego coraz więcej marzą mi się inne szafki. Tych typowych gotowców nie można nisko zawiesić, te nietypowe- można.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Wg mnie definicja wolności jakkolwiek istnieje, to tak naprawdę nie do końca ma z 'prawdziwą' wolnością wiele wspólnego. Określenie 'prawdziwa' oznacza dla mnie prawo do wszystkiego, a przecież to utopia. Wolność tak naprawdę jest niczym innym jak dokonaniem wyboru, ale spośród elementów do wyboru, co paradoksalnie ją ogranicza, wiec de facto pełną wolnością nie jest.
OdpowiedzUsuńŻyjemy przecież w określonych warunkach, stosujemy przyjęte normy etyczne etc, a to wszystko naszą wolność ogranicza, ale to nie znaczy, że nie jesteśmy wolni lub nie znaczy, że jesteśmy wolni... Temat morze!
Pozdrawiam :)
Ten cmentarz jest stosunkowo niedaleko ode mnie. Nie korzystam - wszyscy nasi bracia mniejsi są z nami - pod leszczynami - tam gdzie najbardziej lubili siadywać, rozmyślać, polować i chować się przed upałami.
OdpowiedzUsuńFaceci ogolnie są odporni na jakiekolwiek zmiany typu meble, firanki itp. Ale spróbuj rzucić hasło, że może by tak nowy telewizor... Hohoho! Nie wygrzebiesz się spod sterty ofert i ulotek!
W mojej kuchni ja rządzę, ja ją wymyśliłam i szafki wiszą tak, że nawet na ostatnia półkę sięgam bez stołka. Pan monter usiłował mi wmówić, że TAK SIĘ NIE WIESZA, tylko pod sufitem. Więc mu powiedziałam, że musiałabym mieć nierówno pod własnym sufitem, żeby we własnej kuchni na szczudłach chodzić! Bo ja niskopienna jestem ;-)
I wiszą! Tak jak chciałam! O!
Anabell ja wiem, że Davis to świetny historyk, ale mam pytanie z innej beczki. Myślisz, że młodemu pasjonatowi historii nie będzie za ciężka taka piguła?
OdpowiedzUsuńMoja siostra kiedyś chciała wszystkim udowodnić, że ma prawo do wolności, więc zdjęła w lecie buty i na bosaka szła Śródmieściem Warszawy. I tyle miała wolności.
OdpowiedzUsuń