drewniana rzezba

drewniana rzezba

niedziela, 21 lipca 2013

Czas....

....ucieka. Coraz szybciej. Od lat staram się nie żyć przeszłością, nie
zastanawiać się ile lat minęło od jakiegoś wydarzenia. Minione
wydarzenia mam starannie poukładane, przepracowane, opatrzone
etykietkami, wnioski wyciągnięte by na nowo nie popełniać tych
samych błędów. Nie rozstrząsam w nieskończoność popełnionych
niegdyś błędów, nie wracam do raz zakończonych znajomości, nie
entuzjazmuję się  dawnymi sukcesami. Było, minęło, nadal żyję i
staram się ten czas, a właściwie te chwile, które mi jeszcze pozostały,
przeżyć w moim odczuciu jak najlepiej. I wiem, że już wielu rzeczy
nie doznam, nie poznam, nie nauczę się - trochę mnie to smuci, ale
staram się nad tym pracować i zapanować nad tym smutkiem.
I nagle, moje poukładane w odpowiednie przegródki minione życie
"zaskrzeczało". Spotkałam kogoś z bardzo dalekiej przeszłości.
Kogoś, kto 46 lat temu sprawił,  że odzyskałam dość szybko głos po
uszkodzeniu nerwów strun głosowych w trakcie operacji, kto poświęcał
mi swój czas prywatny na rehabilitację mego głosu i kogo ostatni raz
widziałam tuż przed porodem, a więc już 37 lat temu.
Życie pisze dziwne scenariusze -  gdy w czwartek siedziałam u fryzjera,
czekając na swą kolejkę, na zapleczu widziałam jakiegoś mocno starszego
pana, który co chwilę zerkał w moją stronę, a potem zaczął się
wprost we mnie wgapiać.
Trochę mnie to zezłościło, bo nie jestem w wieku "poborowym", więc
się przesiadłam w inne miejsce. Gdy już byłam ostrzyżona, ufarbowana,
 uczesana i uregulowałam rachunek, z zaplecza wyszedł ów facet.
Rzuciłam okiem i coś znajomego mignęło mi w jego twarzy, ale ruszyłam
dziarsko do  wyjścia. Tuż za drzwiami zakładu starszy pan dogonił mnie,
przeprosił za natarczywość i zapytał czy mam na  imię A. i niemal na
jednym oddechu powiedział swoje imię i nazwisko.
W tym momencie już skojarzyłam to coś znajomego w jego twarzy.
To był właśnie mój terapeuta sprzed lat. I wiecie co- poznał mnie po
głosie- wszak sam nad nim długo pracował. Nie miał szans poznać mnie
po wyglądzie - przez tyle lat wszystko się zmieniło - czas robi swoje.
Ale pozostał mi z tamtego okresu głos, ten się nie zmienił.
A  moja fryzjerka, która tak cudownie strzyże -  to jego córka.
Taaa, życie pisze naprawdę dziwne scenariusze.

25 komentarzy:

  1. Co za spotkanie! Wiek "poborowy" mnie rozbroił :)
    Pewnie teraz będzie to Twoja ukochana fryzjerka z historią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam u niej dopiero drugi raz, ale już miesiąc temu doszłam do wniosku, że ma dziewczyna super talent w rękach - super strzyże -po jej strzyżeniu nie trzeba włosów układać, wystarczy potrząsnąć głową i się odpowiednio same ułożą. I z tego powodu będzie moją ulubioną fryzjerką. Mam nadzieję,że tatuś jej o mnie nic nie opowiadał, w każdym razie kiedyś paplą nie był.
      Miłego, ;)

      Usuń
  2. U fryzjera mój mąż spotkał kolegę ze szkoły, ale zanim go poznał zanotował sobie w głowie, że właśnie "wszedł stary dziad" :-)
    Wszystko się zmienia, czas nie stoi w miejscu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - tak to bywa, czas jest bezlitosny i gdyby nie mój głos, to pewnie by mnie za nic w świecie nie poznał- wtedy byłam popielatą blondynką w znacznie
      mniejszym rozmiarze garderoby.
      Miłego, ;)

      Usuń
  3. Takie "perełki "zawsze mnie wzruszają;)))
    Dziękuję za podpowiedź z wodą przed badaniami - skorzystam:)))Pozdrawiam ciepło;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Misiu, daleka byłam od wzruszenia- raczej było mi smutno, że tak mało mnie zostało z tamtego okresu.
      Miłego, ;)

      Usuń
  4. Niesamowite. Poznał po głosie. Prawdziwy fachowiec:)A to, co pozostało za mną staram się powoli wyciszyć,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaskółko, ten głos to jam ponoć dość zabawny, w każdym razie telefonistka pewnej firmy, gdy zadzwoniłam tam po kilku latach, bezbłędnie poznała mnie po głosie. Teraz też każdy znajomy wie, że to ja dzwonię, wystarczy, że powiem "dzień dobry". I dobrze robisz, że starasz się to wszystko wyciszyć, bo to zawsze gdy jest niewyciszone powoduje zamęt i niepokój- zupełnie niepotrzebnie. Trochę to pracy kosztuje, ale warto.
      Miłego, ;)

      Usuń
  5. No i dlatego jest ciekawe. Jakie by było bez tego typu miłych niespodzianek???
    Co do przeszłości, staram się za wszelką cenę pielęgnować same miłe wspomnienia:)
    Spokojnie, nareszcie poczytałam sobie o Twoich wojażach do Krasnoludkowa:)))Oj chyba nie za długo Kochana przyjdzie Ci określać Ich mianem Krasnoludków.Kawalerowie rosną i tylko patrzeć jak się zbuntują:))
    Fantastyczna sprawa z tymi królikami w parku:)
    Mieszkania fajne ,ale jak przeczytałam o tej ich wysokości to od razu przyszło mi na myśl, ile to potrzeba więcej firanki:))
    Fantastyczne zdjęcia zwłaszcza te z tarasu widokowego.Super.
    A najlepiej jakbyśmy mogły sobie w końcu usiąść i pogadać.Chętnie bym posłuchała więcej niż napisałaś.
    Już nad tym myślimy z Taką jedną wspólną znajomą:)
    Naszyjnik bardzo mi się spodobał.Wpisu tego "nie dla wrażliwych" nie komentuje. Bo i cóż tu napisać. Rozumiem niby,że co kraj, to obyczaj,ale...........
    Buziaki i pozdrowień moc posyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, przydałoby się, przydało i to nim mi farba zejdzie z włosów:))),żebym jeszcze jakoś się prezentowała:))))
      Starszy Krasnolud jest już super, tylko młodszy mnie jeszcze trochę przyprawia o stres- ja dosłownie durnieję, gdy dziecko zaczyna wyć.
      Tych firanek tam rzeczywiście sporo trzeba bo i wysokie te pokoje i duże. W każdym razie to już nie na moje możliwości sprzątanie tam.
      Buziaki i serdeczności, ;)

      Usuń
  6. To prawda, że życie samo pisze przedziwne scenariusze. I jakie miłe są takie spotkania, prawda?
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko, miłe, ale bardzo zaskakujące.Poza tym nieco smutne, bo unaocznia jak szybko mija czas i jak bardzo nas zmienia.
      Miłego, ;)

      Usuń
  7. Czasu nie pokonamy, nie oszukamy, więc nie ma sensu się nim troskać. Za to takie spotkanie - bezcenne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasu nie pokonamy, to fakt, ale możemy go nie zauważać, niech nie myśli że jest tak istotny. Wczoraj wpadli do nas znajomi- okazało się, że ostatni raz byli u nas w domu 9 lat temu - to zawsze my, jako bardziej mobilni wpadaliśmy do nich.
      Bo wpierw to i oni i my byliśmy "zapsieni", a potem to ona ledwo się truchtała i wreszcie znalazła dzień, że dali radę przyjechać- samochodem,ze psem.
      Miłego, ;)

      Usuń
  8. ...piękne takie spotkanie po latach. Muszę chyba zastosować twoją metodę i nie oglądać się za bardzo wstecz. Powoli zaczynam analizować swoje życie, tęsknić za dawnymi czasami i stwierdzam, że to nie zdrowe. Trzeba się cieszyć tym co się ma i dążyć do spełnienia marzeń...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 3xL, najwyższy czas zrobić sobie porządek w życiorysie - przypomnieć sobie wszystko, przeanalizować, wyciągnąć wnioski na przyszłość i iść do przodu nie oglądając się do tyłu. Bo chodzenie do przodu z głową odkręconą do tyłu jest bardzo niezdrowe dla zdrowia psychicznego. Rozlicz się sam ze sobą z przeszłości maszeruj do przodu. Życie strasznie szybko mija, wierz mi.
      Miłego, ;)

      Usuń
  9. Niesamowite spotkanie ...
    Ale chyba też i zaraz nasuwają mi się refleksje,
    że czas tak szybko mija ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, dzieci się strasznie starzeją, jak zauważyłam. Właśnie po naszych dzieciach widać ten upływ czasu - dopiero co trzymałaś na rękach maleństwo a tu już masz nagle wnuki- masakra. Jesteśmy tu tylko chwilę i przemijamy.
      Miłego,;)

      Usuń
  10. Wiesz Anabel naszla mnie taka konkluzja : jak jestesmy mlodzi to patrzymy w przyszlosc, a jak sie zaczynamy starzec to coraz czesciej wspominamy ...przeszlosc. Sama sie na tym lapie coraz czesciej, a przeciez jeszcze zaliczam sie do 40-tek:)
    Faktycznie niezdrowe, trzeba sie wziac w karby i patrzec w przyszlosc i realizowac nowe marzenia. Wtedy sie nie zestarzejmy :)I chyba w tym tkwi cala tajemnica. Jak czlowiek przestaje patrzec w przyslosc, a pograza sie jedynie w przeszlosci, a nie daj Boze w zlych wspomnieniach, to faktycznie zycie dla niego staje w miejscu.
    Zawsze jest gdzies jakis horyzont i jak mawial poeta :
    "Tam siegaj gdzie wzrok nie siega".
    Teraz go rozumiem :) Gina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gina, w pewnej chwili zrozumiałam ,że ciągłe oglądanie się za siebie działa na mnie destrukcyjnie. Trochę czasu mi zabrało przemyślenie wszystkich złych i dobrych chwil, które kiedyś miały miejsce i przestałam się zajmować tym co było. Wszystko mija i złe i dobre, bilans i tak musi wyjść na zero. Staram się żyć na bieżąco,dbając o swój "dobrostan", głównie psychiczny.Staram się jeszcze czegoś nauczyć, nie tylko nowych technik rękodzieła.Na pytanie "dlaczego?"- mam jedną odpowiedz- uczę się bo mi to sprawia frajdę, uczę się bo już nie muszę a chcę. Doskonale wiem, że do niczego już mi się te nowe różne umiejętności i wiedza nie przyda, ale miło wiedzieć wiele o wszystkim co nas otacza. I trzymaj się dwóch powiedzeń' "nic dwa razy się nie zdarza" i "sięgaj po to wszystko, co wydaje się nieosiągalne".
      Miłego, ;)

      Usuń
  11. To prawda - trzeba patrzeć w przód. Mieć wspomnienia, ale nimi nie żyć.
    Ale jednak czasem takie chwile, jak ta, którą opisałaś, są potrzebne... Dobrze jest wrócić, chociaż na chwilę, do TAMTYCH lat i znowu poczuć ich smak i zapach :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Moni- życie wspomnieniami to nie życie, to wegetacja. Trzeba tylko wszystko "przepracować", wyciągnąć wnioski i o nich pamiętać, by nie robić znów tych samych błędów.No właśnie - tamte lata wcale nie były najlepszym dla mnie okresem.
      Miłego, ;)

      Usuń
    2. No i właśnie o to chodzi z tymi wspomnieniami: nie robić znów tych samych błędów :-)

      Usuń
  12. Mamon, niedługo zapomnę jak wyglądasz, dobrze że choć dałaś zdjęcia z pleneru:))) W przyszłym tygodniu mam wszystkie dni wolne, nawet nie wiem jak to się stało.
    Miłego i buziaczki;)

    OdpowiedzUsuń
  13. O czasie I predkosci jego przemijania to nawet nie chce mi sie myslec, pfuj.
    Ludzie dziwnie na mnie patrzyli gdy w lutym martwilam sie nadchodzacymi nastepnymi swietami B. Narodzenia. No I wyszlo ze zanim sie ogladnelismy faktycznie sa za pasem. A to tylko maly I niewazny przyklad.
    Serdecznie pozdrawiam, Anabell.

    OdpowiedzUsuń