drewniana rzezba

drewniana rzezba

czwartek, 6 listopada 2014

Jest przedszkole i.... przedszkole.

Nie napiszę nic odkrywczego - i u nas i za miedzą przedszkola są różne, niczym
dziurki w  żółtym serze.
Tydzień temu Młodszy zmienił przedszkole. Nowe przedszkole jest znacznie bliżej
domu i szkoły Starszego. Córka, gdy zamieszkali w Berlinie, usiłowała zapisac
dzieciaki właśnie do tego przedszkola, ale nie było dwóch  wolnych miejsc.
Tam też brakuje przedszkoli, chociaż nie dokucza im jakiś wyż demograficzny.
Po prostu coraz więcej kobiet pracuje, poza tym w tak wielonoarodowym mieście
jak Berlin, pobyt dziecka w przedszkolu jest dla niego korzystny - zwłaszcza gdy
dziecko jest z rodziny, w której żadne z rodziców nie  używa w domu języka
niemieckiego.
W poprzednim przedszkolu "rozleciał" się personel - odeszła jego dyrektorka, bo
nie mogła się dogadac z jego właścicielką, pozostały personel podzielił się na
"frakcje" i w sumie ucierpiały na tym dzieciaki.
W tym przedszkolu jest inaczej i jak określa moja córka, widac, że personelowi
chce się pracowac.
Już na drugi dzień zrobili małemu zdjęcie gdy z przejęciem malował coś farbami i tym
zdjęciem  oznakowali jego szafkę w szatni. W poprzednim przedszkolu rodzice musieli
przynosic zdjęcia dzieci, a proces naklejania zdjęc trwał blisko 6 miesięcy. Pomijam już
fakt, że tam ani razu dzieci nie malowały farbami, co bardzo córkę dziwiło, bo obaj
chłopcy malowali farbami nawet w żłobku.
Przedszkole zabiera dzieciaki w różne miejsca,  ale zawsze jest to wyjście nie na
zasadzie "odgórnej", ale na zasadzie dobrowolności- wychowawca miał zaplanowane
wyjście  po zakupy, więc poszły z nim tylko te dzieci, które miały na to ochotę.
Oczywiście Młodszy się zgłosił, bo on bardzo lubi chodzenie po sklepach i robienie
zakupów, nawet spożywczych. Podobnie jest z innymi zajęciami - ciasteczka  pomagali
piec tylko ochotnicy i oczywiście  Młodszy też się zgłosił. 
On, w przeciwieństwie do Starszego, lubi pomagac w domu, sam zawsze wyciąga
naczynia ze zmywarki i chowa je na miejscu, tak samo wyciągnie wszystko z pralki i
przełoży do miski, a mniejsze rzeczy powiesi na suszarce.
Równie chętnie pomaga przy nakrywaniu do stołu, nosi talerze i nigdy niczego nie
tłucze. Gdy u nich byłam piekł ze mną kruche ciastka i sam zamiatał podłogę.
W tym przedszkolu dają dzieciom możliwośc wyboru zajęc , częśc idzie np. na
"tematyczny" plac zabaw a inni jadą do lasu, bo tak właśnie wybrali.
Młodszy jest wyraznie zadowolony, wreszcie przestał się nudzic. Dzieciaki nie są
dzielone na grupy wiekowe, tylko podług zainteresowań.Tym samym te trochę starsze
muszą się opiekowac młodszymi.
No i jak już wspominałam to przedszkole jest znacznie  bliżej domu - do poprzedniego
trzeba było wpierw doczłapac się do autobusu a potem jeszcze przejechac całkiem długi
przystanek.
Młodszy tak się teraz spieszy do przedszkola, że gdy rozstaje się z mamą, to nawet
"cześc" zapomina powiedziec. Słodziak skończył 3 lata i 8 miesięcy.

10 komentarzy:

  1. Bardzo lubię czytać dobre rzeczy o przedszkolach i szkołach. I bardzo lubię, kiedy maluchy z przejęcia zapominają powiedzieć mamie "cześć". To jest ten fajny wiek, kiedy wszystko trzeba, polizać, powąchać, przepuścić przez palce.. Szkoda że potem oświatowe psujki to psują:(
    W naszej wsi są dwa przedszkola:prywatne i państwowe. W prywatnych też nie ma podziału na grupy wiekowe. Wszyscy robią wspólnie wszystko. W publicznym jest ostry podział na grupy i często widać (czytam relacje na ich stronie internetowej), jak te grupy osobno "pracują" Nawet występy przygotowują jako oddzielne grupy.
    Chyba młodsze dzieci bardziej garna się do prac porządkowych. A może to pierwsze objawy talentu kulinarnego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obserwowanie moich wnuków jest dla mnie wielce pouczające.Między nimi jest 2 lata, 2 miesiące i 10 dni różnicy.A różnili się od pierwszego dnia życia ogromnie. Starszy w wieku 2 lat gadał jak nakręcony i to wyraznie. Nim ukończył 3 lata to liczył, interesował się cyferkami, umiał wszystkie do "10 rozpoznac, nazwac, litery też rozpoznawał. Bardzo wcześnie czytał,świetnie liczy, umie dodawac i odejmowac, mnożyc. W styczniu skończy 6 lat, a teraz w szkole rozwiązuje zadania dla II klasy, płynnie czyta na głos. Uwielbia muzykę, śpiewa, ma b.dobry słuch. Młodszy zaczął wyraznie mówic dopiero około 3 roku życia, bardzo długo łączył połówki wyrazów, z czego powstawał b. dziwny język.
      Starszy nie ma zacięcia do pokonywania trudności fizycznych na placu zabaw - jeśli nie starcza mu długości rąk lub nóg - odpuszcza. Mały natomiast nie odpuszcza, musi za wszelką cenę pokonac przeszkodę.Jest niesamowicie sprawny, jego wyczyny na hulajnodze i na rowerku bezpedałowym przyprawiały mnie niemal o zawał.Oczywiście Starszy przymuszony do pomocy pomoże w domu, ale zle się pomaga gdy się myśli zupełnie o czymś innym niż o tym, co się aktualnie robi. Mały zgłasza się na ochotnika do pomocy w kuchni, zawsze idzie z ojcem na zakupy, wie co należy z półki wsadzic do koszyka. Dla Starszego wizyta w sklepie to raczej udręka- no chyba, że idzie się po zabawki lub do księgarni po książki. Książki wybiera sam, głośno odczytując tytuł, czym zaskakuje sprzedawców.Starszy uwielbia pływac, świetnie wykonuje polecenia trenera, pływa w pełnowymiarowym basenie. Mały nie przepada za basenem. Starszy uwielbia wszelkie mapy, dokładnie studiuje wszystkie schematy metra, doskonale orientuje się w połączeniach.
      Obaj uwielbiają jedzic metrem i pociągami. Ale to młodszy szybciej się do człowieka przytuli niż starszy. Mały dałby sie pokroic za czekoladę, starszy- niekoniecznie. Jedzą marnie, mało co lubią, najbardziej chyba owoce i.....lody.
      Miłego, ;)

      Usuń
  2. Młodsze zwykle bywa bardziej empatyczne. Nie wiem, z czego to wynika, ale na przykładach licznych mogę stwierdzić, że tak właśnie jest. Może to procentuje większy spokój rodziców przy drugim dziecku?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ oni i przy pierwszym nie fiksowali - po prostu każdy "łapie" trochę inny zestaw genów rodzinnych.
      Miłego, ;)

      Usuń
  3. Przyznam Ci się, że Twoje spostrzeżenia o chłopcach uświadomiły mi to, co od jakiegoś czasu mnie nurtowało. Podział na grupy wiekowe. Właśnie to, co wydaje się zupełnie oczywiste burzę sama własnoręcznie na zajęciach w MDK, które zaczynam od przyszłego tygodnia. O dobrowolności pracy nad tematem wiedziałam od początku i na tym polu dzieci mają bezwzględne prawo od początku. Mądry człowiek, po prostu wyciąga wnioski. Szkoda, że tak niewielu to robi.
    Naj.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby grup przedszkolnych nie dzielic na grupy wiekowe to trzeba miec sporo personelu, a tam akurat mają. Mnie się podoba zwłaszcza to, że dzieciaki mają wybór co chcą robic, a nie że obowiązuje zasada "a teraz wszyscy na gwizdek...robią to samo".
      Miłego, ;)

      Usuń
  4. Klik dobry:)
    A czy przy niektórych zabawach i wycieczkach nie jest to niebezpieczne? Starsi są chyba silniejsi i szybsi. A zajęcia edukacyjne jak się odbywają?

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starsi od żłobka są przyzwyczajani do opieki nad młodszymi. Gdy moi byli jeszcze w żłobku, to funkcjonowała tam zasada,żę każde przychodzące rano dziecko było witane przez pozostałe, a starsze miały zwyczaj obejmowac lub głaskac młodsze. Gdy jestem u córki to sporo czasu spędzam na placach zabaw - nigdzie nie widziałam tam agresji, nawet chłopcy się nie biją. Wrzeszczą wszyscy, najczęściej z radości, ale agresji nie ma. Zajęcia edukacyjne też są tematyczne, bez podziału wiekowego. Dzieci, które są w przedszkolu ostatni sezon i są zakwalifikowane przez psychologa do szkoły, mają dodatkowe zajęcia przygotowawcze.
      Miłego,:

      Usuń
    2. Jak tak, to bardzo mi się takie przedszkole podoba.

      Usuń
    3. Wiesz, oni tam wychowuja dzieci całkiem dobrze -gdy sie na to patrzysz po raz pierwszy, to nasuwa sie jeden wniosek - dzieciaki maja tam wiecej swobody niz u nas, a mamusie nie sa nadopiekuńcze. Bo tylko u nas zobaczysz dobrze chodzące dziecko wprowadzane przez mamę na schody zjeżdżalni i cały czas asekurowane gdy zjeżdża.. Tam place zabaw są urządzane "z głową" i na jednym placu masz zjeżdżalnie dla maluszków, które mają inny profil i takie dla nieco starszych dzieci.
      Ich place zabaw to zupełnie odrębny temat, bo są również tzw. "place tematyczne". I nikt nie kąpie ( o zgrozo!) codziennie niemowlaków i dzieci mniej tam chorują. I żaden lekarz pediatra nie zapisuje z byle powodu antybiotyku. Wiele leków dla dzieci jest homeopatycznych, z których nasi lekarze się wyśmiewają.
      Miłego, ;)

      Usuń