drewniana rzezba

drewniana rzezba

środa, 8 kwietnia 2015

Poszła baba do lekarza....

.....a ta baba to jestem ja. Dawno się tak nie ubawiłam. Chichaliśmy się z panem
doktorem tak nieprzyzwoicie głośno, że  było nas słychać na korytarzu, o czym mi
drogi mój mąz doniósł.
Ale jak się nie śmiać, gdy przychodzi  baba do lekarza, oświadcza na dzień dobry,
że jest naprawdę zdrowa i w ramach owego zdrowia dostaje skierowanie na tyle
badań, że chyba zasłabnę, gdy mi tę krew do badań utoczą.
Ale prawdziwym powodem do niekontrolowanego wybuchu śmiechu był moment,
gdy lekarz  musiał odnalezć kod badań, które mi zadysponował. Wyciągnął biedak
 smartfona i zaczęło się dziesięciominutowe poszukiwanie kodów.
Bo lekarz musi teraz wpisać w kartę pacjenta kod zleconego badania, nie jego nazwę.
Tyle tylko, że tak naprawdę nie bardzo wiadomo w czym to ma  usprawnić pracę
lekarza, bo nikt nie jest w stanie zapamiętać tylu setek kodów.
Bo inny kod ma badanie poziomu glukozy  na czczo, a inny kod badanie tejże
glukozy  pod obciążeniem. Wysnułam teorię, że może takie szyfrowanie ma na celu
ochronę danych pacjenta no i ta teoria ogromnie rozbawiła mego doktorka.
No i potem już wszystko nas  śmieszyło - nawet to, że pani endokrynolog obiecała
mi za rok USG tarczycy  wraz z biopsją, bo badanie sprzed 2 lat opiewało jakieś
"konglomeraty guzków", a ta biedula pewnie nie mogła odnalezć właściwego kodu,
więc z pewnością za rok już się  tego kodu na pamięć wyuczy, no a jeśli te guzki są
"niedobre" to za rok zmienią się z konglomeratu w jeden super guz i bez biopsji
będzie wiadomo co robić dalej (tylko kod się zmieni),rozśmieszyło nas i to, że teraz
lekarz pierwszego kontaktu musi dać skierowanie do okulisty i dermatologa, co tak
naprawdę utrudniło dostęp do lekarza I kontaktu, a nie zmniejszyło kolejek do tych
specjalistów.
Potem ja się pośmiałam,  bo doktorek mi zalecił, bym wzięła rozwód z robótkami
ręcznymi i przy okazji modliła się, by badania wykazały, że moje dolegliwości to tylko
sprawy zwyrodnieniowe.
Wyszłam z gabinetu tak rozbawiona, że aż się mąż zapytał, czy doktorek może mnie
łaskotał w jakimś wrażliwym miejscu.
Z zaleceń zdrowotnych  "na teraz" mam sobie kupić wit.D3 i łykać, odstawić szydełko,
druty i "co tam jeszcze pani wyczynia", szybko zrobić  badania i pomodlić się by
było wszystko w normie. A więc lecę do apteki- oczywiście internetowej.
No i to byłoby na tyle, jak mawiał klasyk.

13 komentarzy:

  1. Mnie cholernie drażni fakt u lekarza , gdy bardziej zainteresowany jest klikaniem jaką procedurę wpisać, a nie stan zdrowia i skargi chorego który naprzeciwko akurat siedzi po miesięcznym oczekiwaniu.Nie wspomnę już o tych kodach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do pierwszego kontaktu to ja mam dobry dostęp - z reguły nie czekam dłużej niż tydzień, a jak mi się spieszy to mogę wpaść pomiędzy pacjentami, zawsze mnie przyjmie, tylko muszę poczekać.
      Mój to b. dobry lekarz i nie mogę na niego złego słowa powiedzieć.To kodowanie to miałoby sens, gdyby wszystko było w całym kraju skomputeryzowane.
      Tam gdzie przychodnie są skomputeryzowane to lekarze są wściekli, bo muszą prowadzić podwójną kartotekę- w kompie i na papierze.
      Właściwie tylko pogratulować panu Ministrowi Zdrowia nowych rozwiązań.
      Miłego, ;)

      Usuń
  2. Kody?No tego jeszcze nie widziałam:))Biedni lekarze,już dostatecznym utrudnieniem jest to,że muszą wiedzieć ile tabletek jest w opakowaniu np.relanium bo potem w aptece (sytuacja zaobserwowana wczoraj) pani aptekarka mówi,ze niestety,nie jest napisane ile tabletek i ona nie może sprzedać.No i przechodzi delikwent(ka) po raz drugi drogę przez mękę żeby dostać jeszcze raz receptę na to samo.Teraz już musi z pewnością dostać dwa opakowania na to relanium ,bo jedno to za mało w kontaktach z naszą służbą zdrowia(?)..A my pewnie będziemy [po dwa razy po skierowanie latać jeśli sie doktorowi kody pomylą.Słów brak:((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odnoszę wrażenie, że ktoś dostał fixum dyrdum, bo w sytuacji, gdy 3/4 placówek nie jest skomputeryzowanych to takie kodowanie jest do doopy. Ten kod jest wpisywany tylko w kartę pacjenta- tę papierową i tę na kompie, jeśli przychodnia jest skomputeryzowana.
      Mój to chociaż ma wszystko wciągnięte na smartfona, no ale niektórzy to mają tylko wydruki i przebierają w kartkach. To podawanie ilości tabletek to już jest od dość dawna. A zlecenie do analityków jest teraz na specjalnych druczkach- pełna kultura. Niemal dalekowschodnia.:)))
      Miłego, ;)

      Usuń
  3. to może Ty kochana odstaw to- co tam jeszcze wyczyniasz a szydełko i druty zostaw ;) :)
    o kodach pierwsze słysze no, ale u specjalisty dawno nie byłam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz każdy lekarz zlecając jakieś badania ma wpisywać do karty pacjenta kody tych badań, a nim mi mój wystawi skierowanie do reumatologa to musi mnie skierować na odpowiednie badania. To "co jeszcze wyczyniam' to szło o biżuterię. Mam opuchnięte i bolesne wszystkie stawy w 3 palcach prawej ręki i bolą mnie nadgarstki. A że mam Hashimoto to zaraz podejrzewają RZS.
      Miłego,)

      Usuń
  4. Nie wiem jak bardzo jesteś otwarta na inne sposoby leczenia ale jeśli jesteś to wgooglaj "Jerzy Zięba" i poczytaj albo na jutubie poszukaj i posłuchaj. Pozdrawiam i zdrowia życzę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Znam tę książkę. Niestety nie wszystkie te porady sprawdzają się w życiu. I niestety na Hashimoto lekarstwa nie ma. Od wczesnej młodości walczę z tarczycą, w wieku 24 lat już miałam jeden płat usunięty z brzydką diagnozą. Raz
    "walnięty" układ autoimmunologiczny ma to do siebie, że atakuje również i inne narządy- choroby z autoagresji są bardzo towarzyskie, lubią się łączyć.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Leć jeszcze do kościoła się pomodlić :), nie wyobrażam sobie Ciebie rezygnującej z robótek ręcznych!!! Doktor stanowczo przesadził i mnie tym rozbawił najbardziej.
    pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też rozbawił tym niemożebnie.Nałóg to nałóg, wyplenić trudno:)))
      Pozdrówki;)

      Usuń
  7. To ja pomodlę się razem z Tobą, co dwie, to nie jedna ;)
    Ale nawiasem mówiąc nic mi nie wiadomo o owych kodach! :(
    Na Opolszczyznę nie "dotarły"?...
    Zdrówka życzę popartego dobrymi wynikami badań diagnostycznych.

    OdpowiedzUsuń
  8. Prawdopodobnie masz lekarza, który nie jęczy z byle powodu. Na razie mam "odwyk" robótkowy (który ukradkiem przekraczam), a termin badań mam odległy, bo tym razem stwierdziłam, że jest ich zbyt dużo, żebym je sobie sama fundowała.
    Buziaki;)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja się zastanawiałam czy lepiej iść prywatnie czy korzystać z pakietów medycznych. Czytałam tu https://tech-world.pl/dlaczego-warto-zapewnic-swoim-pracownikom-dostep-do-prywatnej-opieki-medycznej/ , że sporo firm to oferuje.

    OdpowiedzUsuń