..........nie boli, a ile wrażeń każdego dnia!
Czasem mam napad kulinarny - za oknem upał a mnie się zachciało
sernika.
Podumałam chwilę i doszłam do wniosku, że tym razem zrobię
sernik nie pieczony a gotowany.
W czasach, które już mało kto z Was pamięta, nie każdy miał w domu
piecyk z piekarnikiem lub prodiż i wtedy siłą rzeczy robiło się różne
desery nie pieczone.
Należały do nich kulki czekoladowe - owsiane, wafle przekładane
masą czekoladową, "ptasie mleczko" z mleka skondensowanego, chałwa
czekoladowa, sernik na zimno (pascha) oraz sernik gotowany.
Ponieważ dawno już nie gotowałam sernika, postanowiłam sprawdzić
na necie jego ingrediencje.
Znalazłam, sprawdziłam, nic nowego w tej materii nie odkryto, więc
wyłączyłam kompa i powędrowałam do kuchni.
W chwili gdy wyciągnęłam z lodówki ser i jajka, zaklęłam szpetnie i
zbyt głośno, bo aż się mój mąż zapytał co mnie tak zdenerwowało.
Więc tłumaczę, że mam zrobić sernik gotowany, a nie zapamiętałam
ile czasu i w jakiej temperaturze mam to piec.
Ślubny spojrzał na mnie i mówi: to ten ugotowany sernik masz zamiar
potem jeszcze piec???
Wtedy dopiero oprzytomniałam.
****
Sernik zrobiłam z 450 g sera "sernikowego" President, 3 dużych jajek,
4 łyżek stołowych cukru pudru, łyżki stołowej masła klarowanego,paczki biszkoptów, 2 i 1/2 łyżki skrobi ziemniaczanej, 1 cukier z wanilią.
Zaczynam sprawę od wyłożenia biszkoptami boków i dna niedużej
tortownicy.
Do garnka z grubym dnem wrzucam wpierw ser, potem cukier i dokładnie
mieszam. Potem dodaję całe jajka, mieszam, dodaję masło i cukier
z prawdziwą wanilią. W osobnym garnuszku rozpuszczam w niewielkiej
ilości mleka skrobię ziemniaczaną.
Stawiam garnek na gazie i spokojnie rzecz mieszając doprowadzam masę
do wrzenia.
Zestawiam garnek z ognia, dodaję roztwór skrobi ziemniaczanej do
masy serowej i ponownie garnek wstawiam na gaz.Cały czas mieszam i czekam do chwili gdy masa zacznie dobrze gęstnieć.
Zawartość garnka przelewam do tortownicy wyłożonej biszkoptami.Gdy
przestygnie nakrywam wierzch tortownicy i wstawiam do lodówki, na
całą noc.
Jeśli ktoś jest rozbestwiony to na wierzch sernika może wylać galaretkę
i dodać ulubione owoce. Ja dodałam galaretkę o smaku wiśniowym.
Do gorącej galaretki wrzuciłam mrożone wiśnie co sprawiło, że galaretka
szybko i skutecznie stężała.
Następnym deserem będzie "domowe ptasie mleczko".
Gdy zrobię -opiszę.
Nigdy nie słyszałam o serniku w wersji gotowanej. Ciekawostka!
OdpowiedzUsuńJa to pamiętam z dzieciństwa. "Wypieki" były tylko na podstawowe święta czyli BN i Wielkanoc. A w ciągu roku takie mniej skomplikowane
Usuńsłodkości. A potem, już na własnym gospodarstwie były dla mnie prostsze do zrobienie niż te pieczone.
A ja słyszałam, ale tylko słyszałam, nigdy zaś nie robiłam. I nawet nie jestem pewna czy kiedykolwiek jadłam... To dopiero! Jak można nie wiedzieć co się przełyka!? Ale widać można ;)
OdpowiedzUsuńDobranoc :)
Te serniki gotowane mają masę serową nieco lżejszą od tej pieczonej.
UsuńAle smakowo to się nie różnią. Oj, przez wiele lat każdy z nas nie zastanawia się jak jest przyrządzone to co jemy.
Miłego;)
P.S.
Ej, czy Ty nie za pózno zasypiasz???
:-))))
OdpowiedzUsuńDobre, jak dowcip, piec gotowany sernik :-)))
No widzisz, skleroza to straszna rzecz! Ale czasami dość zabawna. Może nieco mniej gdy wpadasz do kuchni i nagle uświadamiasz sobie, że nie wiesz po co tu przyszłaś;)))
UsuńMnie się to też przydarza taka skleroza ,że wpadam i nie wiem, straszne :-)))
UsuńZapytam Ciebie nie na temat, ale jakiej soli używasz ?
Są albo z jodem albo z dodatkiem zbrylacza.
Wolę aby nic mi nie zbrylano...
Wolałbym bez niczego hm....
...brzmi apetycznie, trzeba będzie Połówce przepis podsunąć, he he he...
OdpowiedzUsuńA ja myślę, że mógłbyś Połówkę zaskoczyć i sam ten sernik zrobić. To tak prosta sprawa jak ugotowanie owsianki na śniadanie.
UsuńMiłego, ;)
Przypomina mi się pewien nieznany bliżej wujek (znany tylko z opowiadań). On nigdy nie tknął nie tylko sernika, ale nawet pierogów z serem na słodko. Twierdził, że "ser to się ze szczypiorkiem, a nie z cukrem!".
OdpowiedzUsuńOt, przyzwyczajenia.
Kiedyś też nie jadałam sernika, a pierogów z serem na słodko nadal nie jadam. Jeżeli już, to tzw. pierogi ruskie, czyli z serem i ziemniakami w środku.
UsuńBo u mnie w domu w czasach dzieciństwa to zawsze był robiony sernik "krakowski", którego szczerze nie lubiłam- nie dość, że był na cieście, to do tego miał kratkę z ciasta na wierzchu i był pokryty lukrem, w którym królowała skórka pomarańczowa. Dopiero sernik wiedeński (sama masa serowa bez ciasta, za to oblana czekoladą) to było to!
Jeśli rozpatrujemy biały ser, to jestem za domowym twarożkiem z kefiru, podprawionym drobno posiekaną cebulką i ułożonym na świeżutko upieczonym razowym chlebku.
Miłego, ;)
Fajny przepis:) Gotowany, nie pieczony, mocno schłodzony:)
OdpowiedzUsuńTym razem potrzebowałam nieco więcej tego deseru, to zrobiłam na biszkoptach, ale następne to będą fasowane w pucharkach i dodam na wierzch frużelinę z kropelka koniaku. I oczywiście będą prosto z lodówki.
UsuńMiłego, ;)
Ty to potrafisz smaku narobić:) Wszystko OK tylko nie koniak, raczej ajerkoniak:)
UsuńFrużelina będzie wiśniowo-brzoskwiniowa, to może dodam ciut likieru wiśniowego (jeśli akurat będzie w sklepie). Ostatnio panie w sklepie miały ubaw, bo stanęłam przy ladzie i poprosiłam o jakąś małą butelkę jakiegoś alkoholu, żeby mi mięso skruszało, bo się dusiło i dusiło i wciąż było twarde. Były zadziwione, bo z reguły każdy kupuje coś do "wypitki" a nie do gotowania. W końcu kupiłam coś w mini piersiówce, a nazwę miało taką bardziej filmową: "absolwent".
Usuń"Absolwent" dobry. ale lepsza jest czysta wyborowa- mięso naprawdę szybciej dochodzi:). Alkohol- czerwone wino dodaję też do bigosu.
UsuńOstatnio piłam wino wiśniowe. Dobre było:)
Wiśniowe wino robiliśmy kiedyś razem ze ślubnym w domu - było naprawdę świetne! Ale to drylowanie wiśni było znacznie mniej świetne;(
UsuńNie mam pojęcia że istniał sernik gotowany??? Czas najwyższy wypróbowac, tym bardziej, że dostałam w prezencie dwa wiadra kwasnego meka (nie mielismy we wsi prądu przez dwa dni i udojone mleko nie był schlodzone, więc się skwasiło). Robię własnie ser i myślę że znalazłam juz zastosowanie calkiem smaczne. Wysyłam usciski i podziekowania za przepis. Obiecuje zdac sprawozdanie z przebiegu prac...;-)
OdpowiedzUsuńJoasiu, to jest naprawdę dobre rozwiązanie, tyle tylko, że trzeba mieszać w garnku cały czas, żeby się nie przypaliło. Ale ma tę zaletę, że w upał i duchotę nie nagrzewasz przez godzinę kuchni i nie podwyższasz sobie rachunku za prąd. Napisz koniecznie jak Ci się udał.
Usuńhe he oj nie boli :) ciesz sie,ze Ci podpowiedzial zanim wlaczylas kompa :D
OdpowiedzUsuńNie boli Beatko, nie boli, ale nieco denerwujące to jest. Ostatnio szukałam w domu sekatora, który gdzieś "ciepnęłam" jesienią. W końcu kupiłam nowy, wszak to tylko 11 zł. I w dwa dni pózniej znalazłam poprzedni. Bo go wsadziłam nie do pudełka z narzędziami a na półkę w drugiej połówce szafki, gdzie nie zaglądałam, bo wg mnie powinien był być w pudełku.
UsuńMiłego, ;)
To dawaj to domowe ptasie mleczko, bo te kupne jakoś przestały mi smakować.
OdpowiedzUsuńPozdróweńki:-)
Bo te kupne to mają za słodką polewę czekoladową. I w ogóle wszystkie są za słodkie, jak dla mnie.
UsuńOj, Aniu muszę zrobić. Nigdy nie jadłam i ie ugotowałam sernika!
OdpowiedzUsuń