drewniana rzezba

drewniana rzezba

piątek, 20 stycznia 2017

Przebój dnia

Od wielu już dni denerwuję się na zapas, bo mój  mąż ma iść na reoperację
przepukliny. Teoretycznie rzecz łatwa i prosta, ale on jest niestety pacjentem
z grupy podwyższonego ryzyka.
Wczoraj zadzwoniła miła osoba z recepcji szpitala przypominając, że w dniu
22 b.m. ma się mój mąż stawić w szpitalu, przypomina o dokumentacji, przy
okazji informuje, że operacja zacznie się 23-go  o godz. 14,15.
My oboje zaskoczeni, zachwyceni, że taka fajna obsługa, niemal omdlewamy
z zachwytu.
Dziś  akurat gdy szykowałam dokumentację medyczną, którą mąż powinien
mieć ze sobą dotarł na jego komórkę sms:
"Panie A., bardzo przepraszam, ale nie mogę pana  operować zgodnie z planem
i operacja jest przełożona na 6 lutego,  z poważaniem  L."
Mój ślubny zaniemówił, co mu się  baaardzo rzadko zdarza. Przeczytał sms
ponownie, więc mówię, żeby sobie do pana doktora L. zatelefonował to się
może czegoś więcej dowie. Po dogłębnym namyśle  ślubny zatelefonował do
lekarza, by się czegoś więcej dowiedzieć i poinformować, że w takim razie
będzie   nam  brakowało zastrzyków, które musi brać przed operacją, bo już
połowę wykorzystaliśmy. Nawet nie macie pojęcia jak mi dobrze wychodzą
te zastrzyki, może jakiś pół etat powinnam sobie załatwić???
Pan doktor przepraszał za kłopot, ale "jakiś straszny bardak się zrobił na bloku
operacyjnym i trzeba  różne operacje przełożyć", a po receptę na te następne
zastrzyki to on zaprasza do szpitala 24 stycznia, bo wtedy jest na dyżurze.
No dobrze - pomyślałam. To teraz pewnie zadzwonią z recepcji, że operacji
nie będzie zgodnie z dotychczasowym grafikiem.
Jak na razie to nie zatelefonowali.
Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Może będzie  wtedy mniej
uciążliwa pogoda,  bo dziś było masakrycznie ślisko, chociaż nasze
osiedlowe chodniczki były oczyszczone i potraktowane piachem.
Ze względów ekologicznych nie są posypywane solą a poza tym co jakiś czas
coś mokrego, bardzo drobniutkiego mżyło i zamarzało.
I tym sposobem w dalszym ciągu będę trwała w lekkim dygocie. Przejdzie mi
zapewne w 48 godzin  po jego operacji.




22 komentarze:

  1. wizyty u specjalistów przekładane przez telefon to już norma, dziś miła pani zadzwoniła i wizytę z 3 lutego przełożyła na 7 kwietnia bo pani doktór do tego czasu będzie nieobecna :( ale żeby operacje smsem? to chyba z postępem idziemy nie???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno mamy coraz mniej specjalistów, bo lekarze najzwyczajniej w świecie stąd wyjeżdżają i, jak sami twierdzą, rzecz nie tyle w finansach a w warunkach, bo są jeszcze na świecie kraje, gdzie wszystko funkcjonuje normalnie a nie na wariackich lub partyjnych papierach.

      Usuń
  2. Bardzo dziwne to wszystko, jakby recepcja szpitala żyła swoim życiem, a lekarz sam ustalał grafik. Podobno już lecza na odległość, to może niebawem operować pacjent będzie się sam pod dyktando lekarzy?
    Kiedyś słyszałam, że opracowano podręczny zestaw do samodzielnego leczenia zębów...medycyna idzie z postępem.
    Nie zazdroszczę , też wolałabym mieć takie sprawy za sobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grafik jest ustalany kilka miesięcy wcześniej, więc zapewne ktoś się w czymś "machnął" i stąd całe zamieszanie. Ten termin wyznaczyli mojemu mężowi jeszcze we wrześniu, na pierwszej wizycie konsultacyjnej u chirurga, który miał go operować..Ten chirurg to bardzo sympatyczny i kontaktowy facet, może uznał, że będzie "ładniej" gdy sam powiadomi pacjenta, który za kilka dni ma już być operowany.

      Usuń
  3. Wyjatkowo irytujaca sytuacja. Co za lekcewazenie pacjenta i granie na jego emocjach i stresie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym szpitalu nie przyjmują nagłych przypadków, wszystkie operacje są tu tzw. "planowe" i grafik jest tworzony znacznie wcześniej.To jest prywatny szpital, z reguły jest tam bardzo dobra organizacja, ale jest początek nowego roku i bardzo wiele prywatnych placówek użera się jeszcze wciąż z NFZ na temat finansowania części zabiegów.
      Normalnie jest tak, że część wykonywanych operacji jest finansowana z puli NFZ, a część indywidualnie przez pacjentów. Mąż jest "z puli NFZ" więc może dlatego ten "niefart" nas dosięgnął.

      Usuń
  4. Najważniejsze, że pacjent poinformowany!:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak.Trochę to zabawne gdy jednego dnia cię informują z dokładnością co do minuty o której pacjent będzie operowany a następnego dnia wszystko odwołane.Ostatnio w tym resorcie cuda się dzieją, szkoda tylko że zawsze w negatywnym sensie.
      No ale jak mówi stare przysłowie " ryba się psuje od głowy" a głowy stojące na czele państwa wyraznie są już mocno popsute.

      Usuń
  5. No to rzeczywiście "przebój dnia".
    Nie masz wyjścia - musisz przetrzymać.:-)
    Się trzymaj /pędzla, jak drabina leci/
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę przetrzymać i zapewne przetrzymam.
      Miłego;)

      Usuń
  6. lekarz być może osobiście powiadamiając chciał pokazać pokazać, ze się liczy z pacjentem,
    ale recepcja powinna potwierdzić, co to za porządki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że właśnie tak myślał lekarz. A recepcja zapewne mając urwanie głowy w związku z tymi zmianami uznała, że skoro lekarz sam zadzwonił, to one już mają spokój.

      Usuń
  7. Najgorsze jest właśnie to oczekiwanie pod napięciem - nie zazdroszczę. Ale... będzie dobrze, tego życzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką nadzieję, dziękuję.Dobrych życzeń i myśli nigdy za wiele...

      Usuń
  8. No to Wam obojgu współczuję. Kurcze...Może lekarz powiedział na recepcji, że on zadzwoni, by się nie fatygowały? Hmmmm... Pewnie zadzwonią w dniu pierwszego terminu. U nas w nocy tylko -1 a teraz rośnie ponad zero. Uwielbiam ten nasz klimacik. Jednak jest łagodniejszy:) Co nie oznacza, że w kwietniu nie spadnie 05 metra śniegu:):):)Już tak tu bywało.
    Nie wychodź z domu, jak nie musisz, bo wiesz...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas już wczoraj wieczorem kapało z dachów, a dziś śnieg się pomału wycofuje z trawników.
      A moi skrzydlaci stołownicy tłuką się nadal o jedzenie, aż piórka lecą.
      Byłam dziś tylko w księgarni (bryczką) i kupiłam fajną książkę, o przekłamaniach w chrześcijaństwie.
      Miłego;)

      Usuń
  9. OMG, takiego "przeboju dnia" nie zyczylabym nawet najgorszemu wrogowi :(((. Trzymam kciuki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja wiem, że tu nie ma zagrożenia życia, bo z taką przepukliną pozostającą w dalszym ciągu w siatce to można żyć, z tym, że trzeba się z nią obchodzić jak z jajkiem, w związku z tym na mnie spoczywają teraz różne cięższe "noszenia, przesuwania, itp." i pilnowanie, że mój, który nadal uważa się za młodzieńca nie dorwał się np. do przeniesienia ciężkich siat z samochodu do domu. Wolno mu nieść maksimum 5 kg, po 2,5 kg na każdą rękę.
      I to pilnowanie starego chłopa by zachował rozsądek jest najgorsze.

      Usuń
  10. Ale kurczaki normalnie. U nas jeśli chodzi o Staruszka i jego zabieg to chyba już dwa razy był przekładany. Znając życie to jeszcze jutro mogą zadzwonić i przełożyć, albo co gorsza dopiero w poniedziałek na miejscu Staruszek dowie się, że z zabiegu nici są po raz kolejny. Mam nadzieję, że przynajmniej u Was nie będzie kolejnego przekładania.

    Aż strach pomyśleć, co będzie gdy NFZ zostanie zlikwidowany. Wtedy to chyba do lekarza rodzinnego nawet będzie się miesiącami albo latami czekało.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, jakby tu powiedzieć- zlikwiduja NFZ, wywalą wszystkich tych, co im nie pasują, powołają do życia taką samą instytucję, ale o innej nazwie, zatrudnią swoich, bez względu na ich umiejętności.
      A pacjenci będą ich jeszcze mniej obchodzili niż za czasów poprzednich władz, co już widać po wielu światłych wypowiedziach obecnego ministra zdrowia.
      No to potrzymam kciuki za Twego tatę.Jeżeli zrobią ten zabieg w poniedziałek to najdalej w czwartek wróci do domu.
      Trzymaj się, będzie dobrze;)

      Usuń
  11. Ja zadzwoniłam w piątek żeby się do kardiologa zapisać. Miła pani powiedziała mi, że... do końca roku już nie mają numerków. Ciekawe, co by było gdybym była bardzo poważnie chora. I lecz się tu człowieku. Do lutego na szczęście niedaleko, trzymam kciuki za Was i za termin :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do kardiologa to mój chodzi prywatnie, dwa razy w roku. A leki kardiologiczne wypisuje mu lekarz pierwszego kontaktu na podstawie zlecenia od kardiologa.A do nefrologa, który życzy sobie mega męża oglądać co 8 lub 9 miesięcy mam złapane dwa terminy- jeden jeszcze na ten rok, a następny już na przyszły rok.Paranoja, no nie?
      Wg NFZ wizyta u endokrynologa przysługuje pacjentowi raz do roku i jest to tzw. wizyta planowa.Jeżeli pacjent potrzebuje leków to wypisuje je lekarz pierwszego kontaktu na podstawie zlecenia od endo, które pacjent dostarcza po wizycie "planowej". No a gdy pacjent czuje, że za chwilę umrze to przychodzi do pani endo między pacjentami i dostaje kartkę do recepcji, by go zapisać na dodatkową wizytę, między pacjentami "regularnymi".
      Miłego;)

      Usuń