drewniana rzezba

drewniana rzezba

czwartek, 11 stycznia 2024

Dziś będzie o..........

                       ............kotach, chociaż nigdy w  domu nie miałam kota na  stałym pobycie. A tak przy okazji jedno zdanie o pogodzie-  za oknem mam raptem -3, ale odczuwalna temperatura to -7. Tak właśnie wygląda  zima  w Berlinie. A rano, czyli tak bliżej 10,00 taki widoczek:


Ale  chodnik suchutki, natomiast  komórka twierdzi, że jest ślisko. Ciekawe  skąd wie, skoro leży cały  czas na stoliku?;))))))

No ale  do rzeczy, czyli do kotów:  panowie  naukowcy twierdzą, że kocie mruczenie o 20% wzmacnia proces zrastania  się połamanych kości, ma korzystny  wpływ na ludzki układ nerwowy i psychikę, poprawia ludziom krążenie krwi w mózgu, normalizuje  ciśnienie krwi, stabilizuje rytm serca, zwiększa odporność na przeziębienie. Koty nie  tylko łagodzą stres i pomagają leczyć depresję ale i zmniejszają prawdopodobieństwo powrotu do nałogów byłych narkomanów i alkoholików.

Obecność kota  w domu pomaga w leczeniu zapalenia okrężnicy, zapaleniu błony śluzowej żołądka, wrzodów żołądka, grypie, bezsenności, zapaleniu kości stawów a nawet przy leczeniu oziębłości płciowej i impotencji.

Badania wykazały, że właściciele kotów  żyją o 4 - 5 lat dłużej niż ci, co ich  nie mają.   Podczas głaskania zwierzęcia pomiędzy nim a właścicielem pojawia się  "bioenergetyczny kontakt" powodując, że centralny układ nerwowy człowieka odbiera pozytywne impulsy wywołujące dobry nastrój.

Obecność kotów w domu ma korzystny wpływ na zdrowie dzieci bo powoduje wytwarzanie   się w organizmie przeciw  ciał, które  pomagają zapobiec astmie.  Ale - gdy masz  dziecko i chcesz wziąć kota do mieszkania należy wykonać wpierw testy, czy dziecko nie ma  aby uczulenia na kocią sierść.

Za uniwersalnych domowników uważane  są białe koty, które  wybiera  się najczęściej do celów terapeutycznych dla osób cichych, spokojnych, ponieważ one im  dodadzą energii życiowej. Koty czarne uwalniają swoich domowników od negatywnej  energii i są wskazane  dla osób o dużym temperamencie. Koty rude poprawiają  swym  właścicielom  nastrój a koty  szare  posiadają cechy cechy terapeutyczne kotów białych i czarnych.

Koty perskie -ładne , ale  są mało aktywne i apatyczne,  kochają  spokój, ale uwalniają  człowieka od drażliwości i załamań  nerwowych, pomagają  w leczeniu depresji, bezsenności, rozdrażnienia. Koty rasy Angora są czułe, miłe, nieagresywne - układają się  zawsze bezbłędnie w  bolącym  miejscu i potrafią tak leżeć  godzinami.   Koty rasy Sfinks , czyli kanadyjski kot  bezwłosy kocha spokój. Doskonale radzi  sobie z leczeniem chorób nerek, jelit  i żołądka.  Kot Syjamski - znakomity przy przeziębieniach oraz różnych chorobach  zakaźnych. Nie wiadomo jak to  się dzieje,  ale w  jego  obecności giną ustroje  chorobotwórcze.

Generalnie uważa  się, że do leczenia bardziej nadaje się kocia płeć piękna - wywierają lepsze efekty lecznicze  niż samce. A na  koto terapię  najszybciej reagują osoby z  chorobami układu nerwowego i narządów wewnętrznych.

Nigdy nie miałam kota, bo dla mnie nie jest to zwierzątko stricte domowe, to raczej "przy-domowe" stworzenie, które lepiej funkcjonuje gdy może wędrować gdzie mu  się podoba, zwłaszcza nocą  a dom traktuje jako dobrej klasy jadłodajnię i schronienie gdy na dworze zimno i mokro.


A ja sobie pewnie zrobię bransoletkę koralikową z  tego "środkowego kota".





23 komentarze:

  1. No wiec tak: do nalogu nie wrocilam, nie pale juz szosty rok. Z tym leczeniem wrzodow zoladka to nie za bardzo. A stresu to te moje koty tylko mi dokladaja zamiast go minimalizowac. :))) A na bezsennosc cierpie przez Miecke, bo mnie franca budzi o 4.00 w nocy oraz nie wierze, ze ten czarny bazyliszek uwalnia mnie od zlej energii, raczej przeciwnie. Nie wiem, kto prowadzil te badania, ale chyba niespecjalnie sie przykladal. :)))
    No i w zyciu nie wypuscilabym kota z domu, umarlabym z niepokoju nie majac na niego oka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to zależy gdzie się mieszka, a najważniejsze, to jaki ruch uliczny jest w okolicy... u nas nie ma go prawie wcale, więc ryzyko wypadku jest prawie żadne...
      no tak, kot uwalnia od złej energii, ale czasem faktycznie potrafi nieźle wkurzyć... u nas kocury wracają grzecznie na wieczór i śpią, a rano się ożywiają dopiero, gdy ludzie się pionują, ale kocica jako, że baba, to uważa, że jej regulamin nie obowiązuje i potrafi o dowolnej porze nocy rościć, żeby ją wypuścić lub wpuścić, a jak otworzyć drzwi, to potrafi się zadumać na progu o co jej tak naprawdę chodzi, a zimno leci do chałupy...
      p.jzns :)

      Usuń
    2. Ja jestem matka nadopiekuncza, dzieci wyfrunely na swoje, wiec do nadopiekunczosci zostaly mi koty i pies :)))

      Usuń
    3. Pamiętam jak rzucałaś palenie- mój ślubny rzucił palenie po 15 minutowym zabiegu BRT, a jedyną dla niego niedogodnością był to, że przez 2 doby po zabiegu nie wolno mu było pić kawy, herbaty, kakao, nie wolno było również zjeść czekolady ani czekoladowego cukierka. A po tych 2 dobach już do samej śmierci nie palił- żył potem jeszcze 13 lat, nie utył, nie ciągnęło go już do palenia.

      Usuń
    4. Jak zwykle zapomniałam o podpisie- anabell

      Usuń
  2. u nas są trzy do czterech, bo czwarty jest taki kilkudomowy, raz poje i pomieszka tu, raz u sąsiadów... to się nieraz zdarza na wsi, czy w zabudowie jednorodzinnej i co ciekawe, takie "bezdomne" /a raczej wielodomne/ bywają nadzwyczaj dobrze utrzymane, wręcz tłuste... trzy europejskie (zwane dachowcami) i jeden maine coon... ten ostatni musi być czesany i tak się już nauczył, że sam przychodzi wieczorem upomnieć się o zabieg...
    akurat kot sfinks musi być ściśle domowy, bo jest zbyt wrażliwy chłodną i mokrą pogodę... co ciekawe, jest to rasa naturalna, człowiek jej nie skonstruował, powstała jako przypadkowa mutacja... nigdy nie miałem kontaktu z takim kotem, ale chętnie nawiążę, bo ponoć jest przesympatyczny...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie jakoś nigdy nie ciągnęło by mieć w domu kota, a psa kupiłam dopiero wtedy, gdy było wiadomo, że nie będzie musiał siedzieć sam wiele godzin w domu. Był oczywiście najcudowniejszym pod słońcem jamnikiem i był z nami 16,5 roku i nawet trochę Europy zwiedził.
      anabell

      Usuń
  3. Nie znam się totalnie na kotach, ale wierzę cytowanym przez Ciebie badaniom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z tym mruczeniem to jest jeszcze tak, że kot mruczy nie tylko z zadowolenia, ale także czasem, gdy jest chory i cierpi, można to uznać za rodzaj autoterapii, przynajmniej psychicznej, takie wprowadzanie się w trans łagodzący ból...
      p.jzns :)

      Usuń
    2. Ja też się nie znam na kotach, ale lubię je oglądać gdy rozrabiają. Najfajniejsze w ruchu są te, które jednak wychodzą z domu i są "wybiegane i sprawne".
      anabell

      Usuń
  4. U nas szadź pokryła wszystko, widok piękny, ale na chodnikach ślisko!
    Ciekawe jak obliczono długość życia właścicieli kotów w porównaniu z tymi, co kotów nie mają?
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia jak ci uczeni liczyli tę długość życia osób posiadających i nie posiadających koty. Prawdę mówiąc to niektóre "prace naukowe" przyprawiają mnie o śmiech.

      Usuń
  5. U mnie pogoda się utrzymuje, pokrywa śnieżna, -2 stopnie, czasami słonko. Koty - nie mam nic przeciwko, ale zawsze bardziej wolałam psy. Jakoś tak wyszło. Wynika, że też nigdy nie miałam kota. Przytoczyłaś kilka informacji, których wcześniej nie znałam. Jest tego sporo.
    Pozdrawiam serdecznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam psa, jamnika super rasowego, karłowego, którego kupiłam do sędziego kynologicznego. Co jakiś czas pokazywałam mu Flika i facet żałował, że nie chcę go wystawiać, ale uprzedzałam, że nie będę psa torturować wystawami. To ten psiak na zdjęciu na lewym marginesie bloga. Serdeczności;)
      anabell

      Usuń
  6. Bardzo milo ze zrobilas wpis o kotach jako ze wielu blogerow je posiada i uwaza za skarb i najwazniejsza osobe w rodzinie. My cieszymy sie wmuszona nam Bella potwierdzajac ze duzo nowego i przyjemnego wniosla w nasze zycie - i kogos kim mozemy sie opiekowac, glaskac, przemawiac nie majac juz w domu dzieci. Duzo poczytalam na temat posiadania kota ale jest taki ogrom ksiazek na ten temat ze ciezko ogarnac kazdy szczegol i zastosowac. Na ogol poddajemy sie wymaganiom Ksiezniczki. A Ksiezniczka owszem, swoim sypianiem w moim lozku daje mi wielka przyjemnosc lecz zarazem zmusza do spania "na bacznosc" jako ze swa pozycje musze dostosowywac do jej pozycji, przy tym bedac raczej nocnym kotem wiele razy wstaje by popatrzec przez okno albo jesc bo robi to w nocy tez i tym sposobem tylko w momentach jej nieobecnosci moge sie we wlasnym lozku na kilka minut swobodnie ulozyc. Czyli nie, nie pomaga mi w bezsennosci raczej dokladajac do niej.
    U mnie tez pogoda skacze jak chce - w dzisiejsza noc dajac nam + 16 C czyli super ciepla jak na styczen a na poniedzialek zapowiadajac mroz i nastepny snieg. To nic, minie styczen i bedzie wiosennie.
    Milego weekendu zycze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O posiadaniu kota to marzyłam gdy byłam dzieckiem, ale jakoś wyrosłam z marzeń o kocie i gdy moje dziecko miało już 16 lat to kupiłam dla siebie psa, bardzo charakternego jamnika, który miał tylko jedną wadę- nie mówił, ale potrafił się obrażać. A kupiłam celowo karłowego, by wszędzie ze mną chodził i jeździł. I nawet z nami ciutkę zwiedzał Europę, miał nawet swój paszport.
      U mnie dziś od wieczora jakieś "ocieplenie", jest 0. A jutro ma padać śniego/deszcz i w porywach temp.+3, czyli posiedzę w domu.

      Usuń
  7. To dlaczego prawie każdy właściciel kota, po powrocie do domu tak klnie? Zwykle słyszę "Co ten j...any sierściuch znowu zmalował!".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słabo toleruję koty w domu, nigdy nie miałam kota w domu na stałe. Z kotem była u mnie w Berlinie Iw i jakimś cudem kot ze mną wytrzymał, głównie pewnie dlatego, że w dzień on spał, a ja spałam z kolei w nocy zamknięta w swoim pokoju.
      anabell

      Usuń
  8. Koty są fajne do oglądania na wystawach i u sąsiadów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pełni podzielam Twoją opinię!. Poza tym koty są fotogeniczne, a psy nie zawsze. Mój gdy widział, że wyciągam aparat to zaraz do mnie przybiegał obwąchać go.
      anabell

      Usuń
  9. Wiele czytałam o tym leczniczym wpływie kotów na człowieka i coś w tym jest.
    W sumie dobrze, że Mozart jest głównie czarna, bo ja mam często nadmiar energii :).
    Na zbyt wiele nie choruję, ale przeziębienie czy inne pomniejsze dolegliwości czy gorszy dzień zdarzają się u każdego :).
    Chociaż to nie ja wybrałam kota, a kot wybrał mnie.
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwierzaki jakoś zawsze potrafią wybrać żywiciela;))))) Serdeczności dla Ciebie a głaski dla Mozartówny.

      Usuń