drewniana rzezba

drewniana rzezba

sobota, 13 czerwca 2020

Nudne będzie.........

..........czyli o tym co ostatnimi czasy gotuję.
Słowo "gotuję" jest może niezbyt adekwatne do tego co robię -  tekst będzie
raczej o tym co sobie przyrządzam do jedzenia .
Wiele lat byłam najzwyczajniej w świecie "mięsożerna", ale  wszelakie
warzywa i owoce były mi również niezbędne na talerzu.
Jednak od pewnego czasu mięso w postaci obiadowej przestało mi po prostu
odpowiadać.
Stało się  to w chwili, gdy uzmysłowiłam sobie, że teraz wszystkie gatunki
surowego mięsa są pozbawione swego charakterystycznego zapachu- wszak
kiedyś poszczególne gatunki mięsa miały odrębny zapach- zupełnie inaczej
pachniała wołowina  a inaczej świnina czy też cielęcina.
Teraz surowe mięso jest w ogóle pozbawione zapachu, a do tego dziwnym
trafem nie traci swego koloru w zetknięciu z powietrzem i dziwnie długo
się nie psuje.
Nie będę Wam tłumaczyć dlaczego tak się dzieje- o współczesnym sposobie
produkcji mięsa  możecie sobie sami poczytać.
Tylko  nie łudźcie się, że to z uboju gospodarczego trafiające na bazary jest
"takie jak kiedyś". Nie jest- oni też szprycują tusze konserwantami.
No więc ostatnio u mnie w domu raczej nikt mięsa nie uświadczy, ryb i owoców
morza też nie, bo ich nie lubię. Za to jako źródło protein wykorzystuję jajka.
Przed laty moją  "zmorą  obiadową" były wszelakie warzywa gotowane i
polane  masłem. Na sam widok porcji marchewki podziabanej w kostkę i podanej
z gotowanym groszkiem  - odchodziłam od stołu.
Ale pewnego pięknego dnia odkryłam, że wszystkie warzywa smażone na maśle
klarowanym lub pieczone w piekarniku, potraktowane przeróżnymi przyprawami
są nie tylko jadalne- są pyszne i  mają tę zaletę, że szybko się je przygotowuje.
Najlepiej to mam w lodówce zaopatrzony pojemnik z warzywami.
Wczoraj przygotowałam prawdziwą  "wariację" z:  pokrojonych brązowych
pieczarek, pokrojonych w pół-plasterki  2 marchewek (bio) oraz pokrojonej
w półplasterki białej rzodkwi. Oprócz tego co wyżej zużyłam jeszcze 150 ml
śmietanki 30% , jedną łyżeczkę bulionu w proszku, jedno jajko i garść wiórków
z żółtego sera.
Pokrojenie 2 średnich marchewek, 15 dag pieczarek i kawałka (ze 12 cm) rzodkwi
poszło mi szybciutko.
Zaczęłam od krojenia marchewki, którą wrzuciłam na patelnię ze śmietanką i
łyżeczką proszku bulionowego- nakryłam pokrywką i ustawiłam na "4" (mam płytę
 indukcyjną).
Marchewka nabierała miękkości (ale nie "rozpaciania"), potem rzodkiew, na końcu
dodałam pieczarki.
Potem "rozbełtałam" 1 jajko "L"z wolnego chowu, dodałam je do duszących się
w śmietance warzywek i starannie  wymieszałam.
Sprawdziłam widelcem czy marchewka już pozbyła się swej twardości, dodałam
nieco gałki muszkatołowej i wiórków serowych, wszystko starannie wymieszałam
i po 3 minutach danie wylądowało na moim talerzu. Nie soliłam- w ogóle bardzo
mało używam soli - 1 kilogram to mam niemal na pół roku, o ile nie robię żadnych
kiszonek.
A dziś zrobię curry z batata i fasolki szparagowej. Co prawda  fasolka szparagowa
będzie z mrożonki, ale jest wyjątkowo młodziutka, więc jej przygotowanie do tego
curry będzie proste- potrzymam ją nieco pod  strumieniem gorącej wody, potem
osuszę i pokroję na  mniejsze kawałki.
Zacznę od pokrojenia batata na zgrabne paski i pokrojenia fasolki na 2 cm  kawałki.
Wrzucę te warzywka na rozgrzane masło klarowane, dodam pół łyżeczki imbiru,
trochę chili i będę dusić wszystko pod pokrywką około 10 - 15 minut, co jakiś
czas mieszając. W tzw. międzyczasie posiekam listki kolendry, umyję pomidorki
"cherry" i je pokroję na połówki.
Gdy "próba widelcowa" wykaże, że  fasolka już jest miękka - wyłożę zawartość
patelni na talerz, dodam kolendrę i pomidorki.
A jajko będzie dziś w postaci deseru - żółtko utarte z erytrytolem (cukier o 0
zawartości kalorii) + bita śmietana, + połówki truskawek - wszystko razem
schłodzone w zamrażalniku i podane z  truskawkami. Niemal lody, bo u mnie
dziś za oknem 31 stopni, a w mieszkaniu mam tylko 24,5

Nie ma lekko- na zakończenie moi ulubieńcy:
Dla mnie podwójna frajda ulubiona para tańczy tango mego ulubionego
kompozytora tang, Carlosa di Sarli.

30 komentarzy:

  1. Opisujesz dania tak sugestywnie, że ja mięsożerna miałabym ochotę ich popróbować. Smacznego życząc, idę zjeść kanapkę. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idziesz zjeść kanapkę, więc opisze Ci moją kanapkę: plasterek żółtego sera (np. masdamer), na to plaster jabłka. listek sałaty zielonej, plasterek kalarepki, plasterek sera na koniec plasterek pomidora.

      Usuń
  2. Wcale to nie nudne i powiem szczerze, że często tak robimy, bo mięso jest ciężko strawne, a latem w dni upalne nawet za ulubionymi klopsikami się nie tęskni.
    Ja ostatnio odkryłam połączenie szpinaku i suszonych pomidorów, a do tego tylko makaron. Mogę jeść codziennie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu czasem robiłam kotlety mielone z indyczego mięsa, ale leniwa ze mnie baba,więc jak nie muszę, to nie robię. Zresztą drobiowe mięso jest o tyle dobre,że nabiera smaku dodatków. U mnie makaron jest albo ryzowy albo z cukinii albo z samego jajka. Ten ostatni to 3 minuty i masz porcję jednoosobową makaronu. Po prostu "bełtasz " jedno jajko z odrobina soli, wrzucasz na patelnię rozprowadzając je równo po niej i za moment masz gotowy coś jakby naleśnik, który zwijasz w rulonik i kroisz w paski.

      Usuń
    2. Jestem fanką wszelkich makaronów, mogę jeść nawet suchy...

      Usuń
  3. moja Lady jest vege, ale zawarliśmy kompromis: nie nawraca mnie /co najwyżej w żartach/, a co więcej, jako że wszystko jest kwestią umowy, to umówiliśmy się, że ryby i krewetki to też roślinność, tylko taka inna :)
    groszek lubię, marchewkę lubię, ale razem tak mi jakoś to nie harmonizuje ze sobą...
    ale z tym przetworzonym mięsem to faktycznie tak jest, może to też kwestia starzenia się moich receptorów węchowo-smakowych, ale wołu od prosięcia, nie wspomnę już o indyku słabo odróżniam...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marchewka wymaga stanowczo dodatku w postaci albo łagodnego curry albo- curry i....cynamonu. A groszek do niej powinien być obowiązkowo surowy, w żadnym wypadku gotowany. Poza tym marchewka nie powinna być gotowana ale smażona na maśle klarowanym i nie może być
      "rozpaćkana" do miękkości.Ja w ogóle używam wielu przypraw indyjskich, śmieją się ze mnie,że mam kuchnię indyjską w polskim wydaniu.
      Każde mięso jest teraz z konserwantami (wpuszczają je w tętnice tusz), poza tym kolor jest "poprawiany" barwnikami spożywczymi. W związku z tym jadam z mięs tylko szynkę szwarcwaldzką..

      Usuń
    2. ja lubie marchewke na parze posypana imbirem w proszku .Prawie wszystkie warzywa paruje maja zupelnie inny smak niz gotowane czy smazone

      Usuń
    3. przykładem barwienia mięsa jest np. łosoś, który dziki jada jakieś robaczki, od którego ma charakterystyczną barwę, ale hodowlany jada już preparowaną karmę, więc mięso ma białe, więc mu je kolorują...

      Usuń
    4. @Eva
      Nie gotuje na parze, bo musiałabym oddzielnie robić jajka a za leniwa na to jestem;)
      @P.Kanalia
      Kiedys zupełnie niepotrzebnie obejrzałam film o rybach w Mekongu i na czym one się tam hodują.No właśnie- dzikiego łososia to raczej w Europie nie kupimy, a hodowlany to już nie taki jak ten "dziki". Pstrągi to też już tylko hodowlane są dostępne.

      Usuń
  4. Czesto robie takie obiady, czasem jemy calkiem na surowo, jak sie da oczywiscie. Uwielbiam tez kasze gryczana. Podobnie jak Ty, jemy coraz mniej miesa, choc nie calkiem z niego jeszcze zrezygnowalismy, za to ryby jemy chetnie i bardzo lubimy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wcale nie gotuje teraz warzyw tylko je albo piekę w piekarniku albo smażę na maśle klarowanym, ale tak, by były "al dente".. Ale też często jem na surowo.

      Usuń
  5. Marchewka z groszkiem do dziś budzi moje obrzydzenie i jakoś nie mogę się przemóc.Niektóre warzywa bardzo lubię ale wiele "gryzie mnie w zęby", tak jak wspomniana marchewka z groszkiem,kalafior czy brokuł.Ale już nauczyłam się jeść brukselkę i fasolkę szparagową czyli jestem na dobrej drodze:)))Mięso jest teraz okropne ale jeszcze nie potrafię z niego zrezygnować,może i do tego kiedyś dorosnę.Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że zaczęłaś pisać. Marchewka z groszkiem (taka miękka, słodkawa) była przekleństwem mego dzieciństwa. Marchewkę robię al dente i traktuję różnymi
      przyprawami a groszek do niej jest po prostu ...surowy.

      Usuń
  6. Mięsa nie powinno się zbyt wiele spożywać, samo w sobie jest zbędne. Roślinne posiłki też mogą być przepyszne, jeśli dobrze się zna na produktach i przyprawach. Pozdrawiam i życzę dobrej nocy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewna ilość białka zwierzęcego jest nam potrzebna, no ale mogą to być wszak jajka. W końcu należymy do osobników wszystkożernych i owo urozmaicenie pokarmowe jest ważne.
      Miłego ;)

      Usuń
  7. Wymyslasz sobie bardzo dobrze brzmiace posilki i fajno iz stworzylas sobie diete ktora Ci odpowiada.
    Niby teraz nie trudno bo wszyscy mamy niesamowity wybor w sklepach a takze wiele kuchennych gadzetow ulatwiajacych gotowanie.
    Wiec ci co chca byc wegetarianami, maja zalecenia lekarskie, nie musza chodzic glodni i o monotonnym menu.
    Ja bym szybko zdechla bez miesa, musze miec niemal codziennie. Warzywa bardzo lubie ale jako dodatek. Lubie rowniez parowane a z tych najlepiej brokuly.
    Kocham potrawke z marchwi i groszku, podprawiona smietana.
    Natomiast bataty czyli slodkie ziemniaki nie sa w mym domu jadane, nikt ich nie lubi a z miesem jakos nie ida w parze. Slodkie ziemniaki bedac dosc popularne w USA sa najczesciej uzywane przez poludniowoamerykanska spolecznosc. Robia z nich cuda , lacznie stosujac w wypiekach.
    Jak Ty niby omijam ryby a tak naprawde to przeciez jem - szproty z wody, sledzie, salatke z tunczyka, karpia wigilijnego. Jednak wole swinie lub byczka czy kurczaka, indyka, bez nich odchodzilabym od stolu glodna i pewnie zla.
    Faktycznie obecne miesa nie sa tym czym dawniej ale jesli sie podprawi, doprawi przyprawami to nie czuje sie roznicy, ta innosac bardziej odczuwam w wedlinach.
    Zycze dobrych nowych pomyslow i smacznego kazdego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś byłam przekonana, że zemrę z głodu i braku sił bez mięsa. Ale przekonałam się doświadczalnie, że można mięso z powodzeniem zastąpić jajkami a smażone lub pieczone warzywa są 100 razy smaczniejsze od gotowanych. Poza tym kiedyś trafiłam na świetną książkę z różnymi międzynarodowymi przepisami, niemal wszystkie przepisy wypróbowałam i zakochałam się w indyjskich przyprawach. Jest ich tak wielka różnorodność, że każdy znajdzie wśród nich coś dla siebie. Kuchnia warzywna jest nisko węglowodanowa i bezglutenowa, co akurat dla mnie po tej fatalnej kuracji antybiotykowej i przy Hashimoto jest ważne. Ryby to ja lubię świeżo wędzone i zawsze gdy byłam nad Bałtykiem to codziennie kupowałam w wędzarni świeżo uwędzone ryby. Lubię bataty właśnie za ich wszechstronność w kuchni- szybko się smażą. Zabawne z ilu warzyw można robić bardzo smaczne ciasta- i gdy człowiek nie wie z czego są to zajada się nimi nieprzytomnie.Robiłam ju ciasto marchewkowe, z dyni, z bananów, z buraków. I bardzo lubiłam oglądać miny tych co je migiem zjadali a gdy powiedziałam z czego było ciasto to im jakoś oczy wychodziły z orbit. Wiadomo, najtrudniej pokonać własne uprzedzenia;)

      Usuń
  8. Pracuję na cały etat to nie mam ani czasu ani sił na stanie przy garach, często kupuję gotową mieszankę warzyw na patelnię (tak to się własnie nazywa) do tego smażę jajka, rybę lub kawałek polędwiczki i jest obiad w 20 min.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te "warzywa na patelnię" to jest b.dobry wynalazek- naprawdę ułatwiają życie kobietom. Czasem w przypływie hiper lenistwa lub...braku sił nawet latem używam tych mrożonek- wszak łatwiej wrzucić na patelnię już pokrojone warzywa niż je dopiero myć i kroić.

      Usuń
  9. Wlasciwie to twoj sposob jedzenia stoi w calkowitej przeciwnosci do mojego :)
    Musi byc mieso, kartofle lub kasza, sos i surowka.
    Na szczescie obiad nie musi byc dwu lub trzydaniowy, jak to u
    w moim domu rodzinnym bylo.
    Mam szczescie, ze mam ogrodek, a w nim moc zielonej paszy, wiec brak witamin, mineralow itd nam nie grozi! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że mając własny ogródek niemal wszystko jadałabym na surowo.Najlepsze jest to, że nakupowałam kaszy jaglanej i gryczanej a jeszcze ani razu nie ugotowałam. Basia- ostatni raz obiad trzydaniowy jadłam wieki temu. A zupę to chyba jeden raz w ciągu ostatnich 11 miesięcy.

      Usuń
  10. Powiem krótko - wcale mi się nie chce gotować :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj w klubie tych którym się gotować nie chce. Kombinuję żeby w ogóle odżywiać się gorzką czekoladą z orzechami laskowymi, jabłkami, bananami.

      Usuń
  11. Na dłuższą metę chyba ciężko byłoby mi wytrzymać bez mięsa. Może gdybym bezkarnie mogła jeść potrawy z ziemniaków, które uwielbiam, nie miałabym z dietą wegetariańską problemu. Ale pyry powinnam zupełnie wykluczyć ze swojego jadłospisu.
    Mam świadomość, że mięso naszpikowane jest antybiotykami i innym chemicznym świństwem. Z warzywami i owocami wcale nie jest lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pogoń za zyskiem przy minimalizacji nakładów nie wychodzi nam w branży spożywczej na zdrowie.Już wiele razy kupowałam truskawki, które wyglądały wielce zachęcająco, niestety były tylko ładne.Po kilku "przymiarkach" do ugotowania rosołu przestałam rosół gotować- widok zabarwiającej się na leciutki różowy kolorek wody był dla mnie nie do przeskoczenia.Ziemniaki to "psiankowate", a ja powinnam psiankowatych w diecie unikać, więc jem bataty. Frytki z batatów są naprawdę całkiem dobre. Marzy mi się co prawda taki jak kiedyś befsztyk z polędwicy wołowej, ale gdy ostatni raz w Polsce zobaczyłam ową polędwicę w stanie surowym- miała kolor buraczkowy- zrezygnowałam z płacenia a 90zł/kg, zwłaszcza,że ekspedientka stwierdziła, że można kupić tylko całość, a nie tylko np. 4 plastry.
      Świat chyli się ku upadkowi -róże nie pachną różami, truskawki są pozbawione smaku, mięso barwione i konserwowane.

      Usuń
  12. No nieeee, ja nie mogę do Ciebie zaglądać, bo mi zawsze smaku narobisz!

    OdpowiedzUsuń
  13. Muszę powiedzieć, że pyszności robisz,
    zainspirowałaś mnie na jajka...
    Używam niewielkie ilości mięsa, bo panowie,
    ale masz rację, te mięso nie ma ani smaku ani zapachu...
    Mam ogródek, więc jeszcze mi warzywa własne pachną,
    chociaż te kupowane nie zawsze i kupuję w wybranych miejscach.
    Co za czasy, najgorsze jest to,
    że my jeszcze pamiętamy te prawidłowe smaki i zapachy,
    ale młodzież jak widzę to już nie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie to obecne mięso napawa tylko obrzydzeniem, a naprawdę byłam bardzo mięsożerna. Ja tu kupuję tylko produkty BIO.

      Usuń