drewniana rzezba

drewniana rzezba

wtorek, 10 czerwca 2025

Jestem z powrotem

 To był szalenie krótki pobyt nad  polskim morzem. A  wszystko przez  to, że polski  bank, w którym moja  córka  ma  konto złotówkowe nie ma  swej filii w Słubicach,  do których z Berlina jest przysłowiowy  rzut  beretem  czyli szosą 105 km, a do tego można się przewlec samochodem ewentualnie dowlec  się pociągiem regionalnym  do Frankfurtu nad Odrą a stamtąd  regularnie co godzinę  kursuje  autobus  miejski do Słubic. Niestety najbliższa Berlina  filia owego Banku w którym córka ma  konto jest w Szczecinie, więc córka wymyśliła, że w tym układzie "wyskoczymy" wszyscy razem nad morze.

A że nasz  MATURZYSTA już zdał wszystkie egzaminy maturalne, a 8 i 9 b.m. to były  tu dwa  dni świąteczne więc "wyskoczyliśmy" nad  morze  samochodem, tym razem   padło na  Dziwnówek. W owym Dziwnówku wybudowano "cichcem" kompleks budynków, w których można kupić mieszkanie, które  można np. wynajmować "letnikom" ewentualnie można w nim mieszkać cały  rok. Właścicielem większości jest  firma  Porta  Mare i u niej  wynajęliśmy apartament , czyli dwupoziomowe  mieszkanie, w którym na wyższym poziomie były  trzy sypialnie, łazienka, toaleta oraz......sauna, a pół piętra  niżej był przestronny salonik, do  którego  schodziło  się  "wewnętrznymi, drewnianymi   schodami z części sypialnej do części  dziennej owego mieszkania. 


 Tak się prezentują te budynki - to jeden  z nich, zdjęcie  robiłam z balkonu naszego  saloniku.


 A to ten pokój  dzienny - jak widać na stoliku panoszył się laptop, bo i córka i zięć  pracowali tego dnia zdalnie. W ramach wyposażenia jest tu szafa ubraniowa (której nie  sfotografowałam), bardzo wygodna  rozkładana kanapa, szalenie  wygodny i rozleniwiający  fotel obrotowy (moje  ciche  marzenie) szklanki,  filiżanki, woda  mineralna gazowana i nie gazowana, komplet szklanek i kubeczków, czajnik typu  dzbanek  elektryczny i zlewozmywak i dostateczna ilość  szafek z półkami  by te dobra  pochować., firmowym mydłem w płynie i również  firmowym balsamem do rąk. Jest  tu również całkiem spora  mikrofalowa  kuchenka a na  wprost kanapy płaściutki telewizor o porażającej jak dla  mnie  wielkości. Pokój jest  z balkonem i a druga ściana  ma okno od  sufitu  do podłogi, więc właściwie  cały  czas widzisz  morze i plażę. No i było też pełno wymiarowe lustro, które było drzwiami do tej szafy ubraniowej.

Tu widzicie jak  szalenie  blisko plaży stoją te bloki, a najfajniejsze bo  właściwie to wprost z jednego z  wyjść tego  budynku  trafia  się na ścieżkę prowadzącą  na plażę. Po drodze stoi z boku  jedna ławka, tam  gdzie  już kończy  się głębszy piasek, dzięki czemu można przysiąść i nogi z piachu oczyścić.
 


W dniu przyjazdu widok z okna  był taki, morze  wyglądało niczym duuuże jezioro.

 


 Potem,  zgodnie  z tym co pokazywał smartfon, nadeszły  chmury i nawet przeleciał deszcz.


Następnego  dnia pogoda  była naprawdę  dobra,  ale woda  była  cholernie  zimna i kąpali  się głównie  ci co posiadali piankowe kombinezony dla płetwonurków , co odważniejsi dreptali  boso brzegiem plaży i nawet pozwalali by ta lodowata  woda zamoczyła im  stopy. Ja w każdym razie  do nich  nie należałam.

Co do wyżywienia - jak  dla  mnie było to optymalne  rozwiązanie - czyli były śniadania i  obiado-kolacje. Obydwa  posiłki były wydawane  systemem barowym - czyli brało się talerzyk i krążyło wzdłuż szalenie  długiego  bufetu, na którym był naprawdę ogromny wybór tego co się przeważnie je na  wymienione posiłki. Śniadania były od 8,00 do 9,30. Wybór  był naprawdę imponujący, a najeść  można  było "po uszy" bo nikt nic nikomu nie wyliczał - był przeogromny wybór wszystkiego i to zarówno  rano jak i wieczorem z okazji kolacji. Oprócz tego, jeśli ktoś  miał ochotę, to mógł jeść w restauracji z obsługą kelnera. My wybraliśmy  system bufetowy, czasem obie  z córką krążyłyśmy kilka  razy jeśli coś nam szalenie  zasmakowało.  Obaj moi wnukowie  też  byli zadowoleni.

Bardzo  mi się pobyt w tym Porta  Mare podobał, mieszkaliśmy  na 11 piętrze. Z fajnych rzeczy  muszę dodać, że w każdej łazience jest suszarka ręczna do włosów, w łazience w kabinie prysznicowej są firmowe dwa rodzaje  szamponu do włosów, oczywiście każdy dostaje  do swojej  dyspozycji 1 ręcznik  duży, taki kąpielowy i drugi, taki "normalny". No i nie wiem po  co ja  taszczyłam stąd  swoje  2  ręczniki.

W dniu przyjazdu trafiliśmy na  koncert jazzowy,  następnego wieczoru  to był jakiś mecz wyświetlany na takim "telewizorze", że myślałam, że to ekran  kinowy. 

Po raz pierwszy jechałam na "dalekiej trasie"  samochodem z napędem elektrycznym - tym razem udało się nam wypożyczyć  jakiś amerykański model, więc było nam bardzo wygodnie. Bagażnik szalenie pojemny, a z tyłu  jak  zwykle  siedziałam z wnukami i było nam  naprawdę bardzo  wygodnie. A "szpulował" ten samochód  naprawdę szybko no i fajnie, bo się nie  słyszy pracy silnika. No i po raz pierwszy  w życiu byłam na  stacji tzw. szybkiego ładowania, czyli trwało to  chyba pół godziny.

Byłam naprawdę mile zaskoczona tym Dziwnówkiem, bo kiedyś była  to szalenie zapyziała mieścina, a teraz kurort- tak samo Dziwnów. Z tym, że jak zauważyłam sporo mieszkań, które są w budynkach położonych stosunkowo blisko plaży ma na  oknach tablice  tablic  z napisem "do sprzedania". 

Dziś gdy już byliśmy blisko Szczecina zaczął padać  deszcz i gonił za nami  z przerwami aż do  samego Berlina.  

Aż mi  szkoda, że jutro  rano nie  zobaczę z samego rana,  nim wstanę z łóżka,  plaży i  morza.

Miłego tygodnia Wszystkim! 

 

26 komentarzy:

  1. Dziwnówek byłam tam jakieś 27 lat temu. Faktycznie miejscowość taka sobie, ale plaża świetna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - kiedyś Dziwnówek był naprawdę mocno zapyziałą dziurą, bardziej liczył się Dziwnów, bo był bardziej ucywilizowany no a poza tym był dostęp i do morza i do zalewu. A plaże nadbałtyckie są naprawdę fajne. Przez wiele lat jeździłam co roku do Jastarni przynajmniej na miesiąc a czasem na całe wakacje.
      anabell

      Usuń
  2. No coz, rzeczywiscie taki widok z okna robi czlowiekowi dzien, ale po pierwsze ja mam lek wysokosci i na 11-tym pietrze nie wyszlabym za nic na balkon, a po drugie to nad morzem nieludzko wieje, wiec nie wiem, czy naprawde chcialabym tam zyc. Ale dom nad jeziorem to moje odwieczne marzenie. Fajnie bylo pewnie nawet te kilka dni spedzic sobie nad morzem, godne pozazdroszczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie miałam lęku wysokości, może dlatego, że od chwili urodzenia się mieszkałam zawsze na wysokich piętrach i dopiero gdy byłam po trzydziestce i po operacji kolana wybrałam do zamieszkania parter. No wieje nad morzem, ale mnie to nie przeszkadzało bo jedną z moich rozrywek było pływanie pod żaglem, ale nie po morzu tylko po jeziorach lub po Wiśle, w Warszawie. Poza tym "naszą metą wakacyjną" w czasach mojego dzieciństwa i wczesnej młodości była Jastarnia, w której przed południem siedziało się na plaży nad "pełnym morzem" a po obiedzie wygładzało się opaleniznę na plaży od strony zatoki, najczęściej pływając kajakiem. A gdy już się wtedy człowiek "naopalał" przez cały dzień to po kolacji maszerowało się przez las do Juraty, tam na moment wychodziło się popatrzeć z wydm na pełne morze i wracało z powrotem do Jastarni.

      Usuń
    2. Nie bylo dziur ozonowych i czlowiek smarowal sie jedynie czyms, co mialo przyspieszyc proces opalania, a nie jak dzisiaj filtry 50+, o ile w ogole czlowiek wytrzymalby siedziec na plazy, mnie by to chyba zabilo. W takie upaly, o ile moge, to nie wychodze w ogole z domu, tylko dogorywam pod wentylatorem.

      Usuń
    3. Te kremy z filtrem wcale nie są zdrowe dla skóry, lepiej kupić olej kokosowy, taki naturalny, nie uszlachetniony niczym i nim się smarować. W młodości upały to był mój żywioł, niestety teraz już nie. W upały od świtu mam zasłonięte okno od południowej strony (a zasłony mam solidne) żeby mi przypadkiem słońce nie wpadło do pokoju, okno uchylone ale tylko od strony północnej, nie mam klimy ani wentylatora i mimo tego daje się żyć.

      Usuń
  3. Jaka zachęcająca relacja! Zaraz sprawdzę warunki wynajmu i może się wybiorę, niekoniecznie latem:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest to niestety tania atrakcja, ale tak naprawdę nigdy pobyty nad polskim morzem nie należały do tanich, a tu były wspaniałe warunki bytowe - wszystko nowiutkie, czyściutkie, dobrze przemyślane. Nie sądzę by w każdym domu wczasowym był taki wybór jedzenia- w ramach śniadania wszystkie rodzaje wędlin łącznie ze salami, szynką, polędwicą, pełen zestaw sałatek różnego rodzaju, a wszystko pięknie na półmiskach wyeksponowane i, co zapewne było dla wielu osób ważne - zero limitu -można było zjeść wszystkiego tyle ile się chciało. I była też prawdziwa kawa, nawet w dwóch rodzajach, herbaty też do wyboru, multum owocowych ale była też "normalna" i zielona. Na obiado-kolację były serwowane zupy, również dania mięsne, do wyboru drób i co najmniej dwa rodzaje mięsa, to wszystko co było "na gorąco" było utrzymywane w pożądanej temperaturze, jako "wypełniacze" były minimum 2 postacie kartofli, ryż, kasza, różne makarony i bardzo ciekawe sosy. Z ciekawostek to były też posiłki przystosowane dla małych dzieci. No i nad wszystkim czuwał pan kucharz i można było się dopytać gdyby opis przy każdym produkcie nie był zbyt jasny dla wczasowicza. Obsługa jest dwujęzykowa, oprócz polskiego funkcjonuje dobry angielski. Poza tym w całej części tej ogólnodostępnej było szalenie czysto, pokoje gości też były sprzątane. Wyposażenie - coś co mnie ubawiło- w każdej sypialni ekran telewizyjny taki, że nawet pół ślepy mógł zapomnieć o swych niedomogach wzrokowych. Ja miałam sypialnię jednoosobową a ściana przy której stało moje łóżko była obita "na miękko", więc można było siedzieć na łóżku będąc opartym o miękką, wręcz przytulną ścianę. Tyle tylko, że gdy kładłam się spać to nawet ani razu nie włączyłam telewizora.

      Usuń
  4. Ależ piękny krótki urlop!
    Wspaniale, że wybieracie się na takie wyjazdy wszyscy razem.
    I wcale się nie dziwię, że chętnie byś tam jeszcze została :)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz- sporo czasu spędzę teraz w Berlinie sama, bo M. znów szykują się ciekawe delegacje zagraniczne, w które bierze na swój koszt swego męża i dzieciaki. Ona spędza dzień na jakichś służbowych "posiadach" a wieczory spędza z nimi. W dzień chłopcy z ojcem zwiedzają to co ciekawe. W tym sezonie będą w Brazylii i we Francji. Wiele osób tak organizuje swoje delegacje zagraniczne. Efekt końcowy taki, że mąż i dzieci więcej zwiedzą niż ona. Bo ona to zwiedzi tylko tyle co im organizator konferencji zorganizuje w ramach "gościnności".

      Usuń
    2. Ale i tak wszyscy wygrywają, bo ona może pracować i nie być z daleka od rodziny, a rodzina szczególnie dzieciaki, zapamiętają potem, gdzie wszędzie jeździli dzięki mamie i co zwiedzali też dzięki tacie.
      A to jest wartość nie do przecenienia! :)
      A M. pewnie też szczęśliwa dzięki temu, że ma ich obok.

      Usuń
  5. Co za zbieg okolicznosci jako ze dopiro co poslalam Ci zapytanie "co slychac" nie wiedzac jeszcze o opisie wycieczki.
    Bylas w ladnym miejscu, Anabell.
    U nas oba wybrzeza, atlantyckie i pacyfikowe , sa obudowane takimi kompleksami, kazde majac wyposazenie z najwyzszej polki by mialo wziecie. Wielu ludzi wykupuje mieszkania na wlasnosc by na czas gdy z nich nie korzystaja wynajmowac co zarazem zapewnia sposob splacania go. Zreszta wszystkie panstwa majace morze czy ocean tak robia wiedzac ze przyniosa zarobek.
    Bardzo dobrze ze pojechalas ze swoimi, ze mialas rozrywke, chwile pobytu w Polsce i duzo dobrych wrazen.
    Ja mam ocean pol godziny jazdy od domu a bywam nad nim niezmiernie rzadko, w dodatku ledwie rzucajac na niego okiem i z daleka by bron boze nie lazic po piasku. Jak sie domyslasz u mnie plaze sa pelne ludzi caly okragly rok, ile razy jestem przy plazy widze to samo.......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wprawdzie Bałtyk to nie ocean, ale mamy bardzo miłe dla oka to wybrzeże Bałtyku. Tak mniej więcej od 6 roku życia to w każde lato bywałam nad Bałtykiem. Wiele wakacji spędzałam w Gdyni, potem w Jastarni na Półwyspie Helskim albo w Juracie. Nie jestem przekonana do zainwestowania w Polsce w takie mieszkanie, bo nad Bałtyk to jeździ się w Polsce głównie latem, bo niestety Bałtyk do ciepłych mórz nie należy. Taka inwestycja byłaby dobra, gdyby każdego w Polsce było stać na pobyt typu "odnowa biologiczna", czyli seria odpowiednich zabiegów + dodatek w postaci dobrej rozrywki. A rzeczywistość niestety jest taka, że tak naprawdę mało kogo stać na taki pobyt nawet bez żadnych zabiegów. I w efekcie taka inwestycja wcale nie przyniosłaby zysków.

      Usuń
  6. Przechodziłam tamtędy.Bardzo mi się te budynki podobały.Mam nadzieję,że kiedyś tam zamieszkam .Chociaż kilka dni.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wnętrze ładne i urządzone " z głową"- bardzo wygodne i funkcjonalne jednocześnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Widoki z okna warte każdej ceny. Ale prawda, Bałtyk ma urok tylko latem, podczas słonecznej pogody.
    Ja zawsze się boję, że te wielkie apartamentowce są za ciężkie na te lotne piaski - i zaraz zaczną się zapadać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że postawienie takich wieżowców wymagało utwardzenia podłoża na sporą głębokość i mam wrażenie, że ta technologia nie jest taką nowością. Budynek stoi poza wydmami, na terenach na których rósł las, więc korzenie drzew miały dostęp do ziemi.

      Usuń
  9. Klik dobry:)
    Chciałabym mieć taki widok z okna. Z drugiej strony jestem przeciwna budowaniu tak wysokich budynków w pierwszej linii brzegowej.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsza linia brzegowa to wydmy porośnięte lasem i jak widać na zdjęciu - na wydmach to ten budynek nie stoi. Ja po prostu nie lubię takich wysokich domów i świata przeszklonych wieżowców.

      Usuń
  10. No proszę- to ja dopiero teraz się dowiedziałam że Ty w Polsce niedawno byłaś...
    Fajnie że odpoczęłaś i że w dobrych warunkach...
    No i że byliście razem :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do ostatniej minuty nie byłam pewna czy pojadę, no ale udało się . Tyle tylko, że to dopiero sam początek nadmorskiego lata więc upału nie było i wszyscy na plaży byli "mocno tekstylni", na plaży w swetrach i kurtkach.

      Usuń
  11. Wspaniały wypad nad morze. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś rok w rok spędzałam lato nad morzem ale z biegiem czasu zamieniałam Bałtyk na Morze Czarne i "ziąb nadbałtycki" na "upały czarnomorskie". Serdeczności Ewo!

      Usuń
  12. myślę,że taka wysoka zabudowa tuż przy plaży wcale nie jest fajna, wolę taką zapyziałość w pewnym sensie, niską tradycyjną zabudowę, pasującą do malego miasteczka niż jakieś nowoczesne apartamentowce, może i wygodne, ale takie bloki to mamy na co dzień w miastach

    OdpowiedzUsuń