drewniana rzezba

drewniana rzezba

poniedziałek, 17 maja 2010

12. Depresyjki

Nie wiem jak Wy, ale ja mam dość deszczu, zimna, ciemności. Gdy wyglądam
przez okno czuje się jak w dżungli amazońskiej, którą ktoś nieopatrznie
umieścił gdzieś na Północy.
Trawniki zielenią się mchem, chwasty na ich trenują wyścig "który będzie
okazalszy", żywopłot z dzikiej róży ma jeden jedyny czerwony kwiat, na
trawnikach zaczynają się zbierać małe jeziorka, drzewa złowrogo trzepią
liście. A wszystko pogrążone jest w strugach deszczu. No i zimno, nawet
10 stopni nie ma.
Pomału wpadam w depresyjny nastrój. By poprawić sobie humor dałam
nad posty zdjęcie Tyrolu w słońcu.
W ramach poprawy humoru wyciągnęłam szydełko i bawełnę i zrobiłam
dla dzieci podstawki pod kubki. I..... zero poprawy nastroju.
Pozaglądałam na blogi i też mało radośnie. Czarny Ptak zastanawia się
czy warto zmienić coś w swym życiu, gdyby istniała opcja cofnięcia czasu.
Zastanawia się, czy jest szczęśliwy, ja też czasami się zastanawiam nad tym,
czy jestem szczęśliwa.

Co do cofnięcia czasu i zmiany swego życia- tak naprawdę nie wiemy, czy
czy te zmiany wyszłyby nam "na zdrowie". Z pewnością byłoby inaczej,
ale nie wiadomo, czy na pewno lepiej. Z całą pewnością my bylibyśmy inni,
ale czy na pewno chcemy być inni niż jesteśmy? Bo to, jacy jesteśmy to
nie tylko nasze geny, to suma naszych doświadczeń. No a jeśli bardzo a
bardzo, nie podobamy się sami sobie, zawsze mamy możliwość popraco-
wania nad sobą i "przemeblowania" naszego wnętrza.

Szczęście - ulotne uczucie, trwające najczęściej króciutko. Ot, taki błysk
w naszej świadomości. Czasem doświadczamy tego często, czasem rzadko.
Takiego "błysku" doznałam w chwili, gdy dowiedziałam się, że urodziłam
córkę, bo bardzo chciałam mieć właśnie dziewczynkę. Tu tylko przypomnę
młodszym czytelnikom, że kiedyś nie było USG i płeć dziecka do końca
była zagadką.

Do odpowiedzi na pytanie czy jesteśmy szczęśliwi dochodzimy drogą
dedukcji, analizy naszych dokonań i odczuć. Najczęściej okazuje się, że
choć nie skaczemy na okrągło z radości, to nie jesteśmy nieszczęśliwi,
a więc chyba jednak jesteśmy szczęśliwi.

Chodzi mi po głowie myśl, żeby zlikwidować swój pierwszy blog i pozostać
tylko przy tym blogu. Muszę się z tym pomysłem przespać. A może Wy
macie jakieś sugestie w tej materii?

A deszcz z uporem maniaka pada, pada, pada....

15 komentarzy:

  1. Droga Anabell - mysle ze ponury nastroj ma zwiazek ze zla pogoda - ta potrafi odbic sie na naszych humorach. Moze z nadejsciem ciepla i slonca rozchmurzysz sie? Nie likwiduj wiec swego pierwszego bloga, bylaby to nieodwracalna szkoda. Jak sama sobie radzisz - wyspij sie na tej mysli, przemysl ....i zmien zdanie. Z pozdrowieniami -
    Serpentyna

    OdpowiedzUsuń
  2. Anabell, litości please. Ja Cię dopiero zaczęłam obserwować i poznawać. Proconta-anabell dopiero zaczęłam czytać. Szkoda by było zlikwidować tyle mądrych przemyśleń. Naprawdę. A jak dodam do tego jeszcze fakt, że wiele z Twoich spostrzeżeń najnormalniej w świecie mi pomaga? A może nie tylko mnie? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. smoothoperator17 maja 2010 14:06

    Oj zimno chłodno i ponuro, jak nie maj. W szkole i w domku ponownie włączone ogrzewanie. Koniec świata.
    A w sprawie bloga to Ci radzę, rób jak chcesz :-))
    Ej, trochę szkoda by było,
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Anabell, tamtego blogu szkoda. Jeśli nie chcesz mieć 2, to raczej ten, jako mający mniej notek przenieść tam i kontynuować dalej na jednym. Ja przynajmniej bym tak zrobiła.

    Pozdrawiam serdecznie.
    alElla

    OdpowiedzUsuń
  5. ejno halo!!!
    zpstaw tamten,bo ciekawostki tam nam zapodajesz:)

    chociaż rozumiem,że masz takie chęci,mnie też brało..

    ale wracam..

    a deszcz mnie wkurza powoli,chociaż zielono jak nigdy i o dziwo wszystko kwitnie!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli woda tylko z nieba to nie tak źle jeszcze, ja dziś spędziłam czas od 8:30 do 14:30 z łopatką w ręce i wiadrem, razem z dziesięcioma innymi osobami walczyliśmy żeby fala powodziowa pozostała poza drzwiami kuchni naszej sąsiadki (wysokość 1.3 m około)i jeżeli w nocy nie nadejdzie następna to chyba się udało i humor się poprawił bo było warto, choć w kościach trochę łupie.

    OdpowiedzUsuń
  7. ta woda to jakaś masakra....

    OdpowiedzUsuń
  8. Pisz Dziewczyno. To pogoda, to przejściowe.

    OdpowiedzUsuń
  9. Deszcz w końcu przestanie padać. Zostaw oba blogi!

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziewczyny kochane, rozpieszczacie mnie, ja po prostu chciałam zrobić "dwa w jednym", no ale skoro chcecie mieć 2 do czytania...
    Anonimowa osobo, walczącą własną piersią z powodzią- uchyl rąbka tajemnicy, kim jesteś? I napisz , czy udało się z ta powodzią.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Popieram przedmówczynie-zostaw oba blogi!
    Ja też się zawiesiłam ostatnio,mam wrażenie,że życie mi przecieka przez palce albo przestałam dostrzegać jego absurdy.A to tylko pogoda tak na mnie wpływa.Chce słońca!

    OdpowiedzUsuń
  12. Moje zdanie o blogach już znasz :) a szczęście jest wyjątkowo ulotna sprawą, jednak każdy je odczuwa raz na jakiś czas i to jest ważne. Deszcz nas dobije ale nie zabije więc walczmy o przetrwanie :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Kilka razy już trzymałam palec nad "likwidatorem" mojego pierwszego bloga, więc do porad się chyba nie nadaję :-))
    Szczęście...eh, to szczęście; lepiej nic nie mówić, żeby nie zapeszyć.

    OdpowiedzUsuń
  14. Witaj Srebrzysta, ja już też kilka razy byłam o krok od likwidacji, a potem było mi szkoda i to nie tyle własnych wypocin, co wypadnięcia poza orbitę osób, które dzięki blogowi poznałam wirtualnie.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czarny, nie jestem pewna czy znam całość Twego poglądu na blogowanie. Ale generalnie z blogowaniem jak z żeglowaniem- niezbędne jest.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń