drewniana rzezba

drewniana rzezba

poniedziałek, 16 lutego 2015

Post dla tych, którzy......

zaglądają na mój drugi blog i czytali opowiadanie Dom Dusz.
Nieco starsze pokolenie zapewne  pamięta przebój czytelniczy sprzed lat  "Raz
w roku w Skiroławkach", pióra Zbigniewa Tomasza Nienackiego.
Wg niektórych była to bardzo "nieprzyzwoita" lektura, bo opisy były soczyste, nie
stroniły od barwnych opisów erotycznych. I właściwie książka miała wśród wielu
czytelników taką właśnie etykietkę. Połknęłam ją błyskawicznie, by  prędko
dowiedzieć się "co było dalej". Opisywany w  niej rejon Polski był dla mnie niemal
obcą planetą - nigdy tam nie byłam , nie znałam "autochtonów".
W dwa lata póżniej przeczytałam  "Skiroławki" po raz drugi i dopiero wtedy, nie
goniąc za fabułą, dostrzegłam te wszystkie mądrości, które Nienacki w niej przemycił.
I zachwycił mnie ten  manewr przemycenia swoich przemyśleń właśnie w takiej
formie.
W wiele lat pózniej, pewien licealista, kolega mej córki, powiedział mi, że on i jego
koledzy najbardziej lubią czytać książki z cyklu sf   i fantasy.Skrzywiłam się na
fantasy, ale wtedy dzieciak wyciągnął z plecaka książkę "Władca much"  W.Goldinga
i poprosił bym przeczytała. No i przeczytałam - to było niezłe studium psychologiczne.

I teraz, po wielu, wielu latach zamarzyło mi się napisanie  czegoś co mówiłoby o tym
 co mnie zastanawia, fascynuje, co również często zastanawia innych  a nie mają
odwagi powiedzieć o tym głośno i wszystko to ulokować w fikcyjnym miejscu.
I tak powstał Dom Dusz.
Nie ukrywam, że pisałam tu o wielu miejscach, które  istnieją w świecie realnym, jak
choćby opis leśnej drogi prowadzącej do morza (6 km od Jastrzębiej Góry w stronę
Karwi)  lub opis górskiej platformy widokowej ( z tym, że ona jest na Łomnicy,w
Tatrach Wysokich, a nie w Alpach).
Reinkarnacja interesuje wiele osób i wielu całkiem poważnych naukowców się tym
zajmuje.  Bo to wszystko co jest zawarte w mitach, legendach i wierzeniach od
wieków, nie koniecznie  trzeba uważać za bajki i majaczenia.
Niemal wszyscy zastanawiamy się co jest  po śmierci - czy coś z nas przetrwa, czy
wszystko gdzieś przepada. I czy istnieje niebo, raj i czy smażymy się w jakimś
piekle. Co jest grzechem a co tylko niezbyt ładnym rysem charakteru.
Coraz bardziej rozwinięta nauka, nowe odkrycia kosmologów, astrofizyków, 
umożliwiają  nam coraz lepsze rozumienie otaczającego nas świata. A gdy dodać do
tego całą fizykę  i mechanikę  kwantową czasami czujemy się jak w bajce.
I tak właśnie powstał Dom Dusz - w pewnym sensie  kolejna etiuda.
Jeśli ktoś doczytał aż do tego miejsca to mam prośbę - jeśli ktoś przeczyta moje
wypociny na tamtym blogu to jeśli nie ma zamiaru pisać komentarza,  proszę
o zostawienie po prostu znaczka  " ;) "   lub   " ;(. "
Obydwa mówią mi, że jednak ktoś to czyta a tamten blog nie jest tylko zastępcą
szuflady biurka.

12 komentarzy:

  1. Nie jestem miłośniczką lektur z cyklu sf.Opowiadanie przeniosło mnie na chwilę do innego świata i stało się interesujące. Natomiast czytam chętnie literaturę piękną, obyczajową z wątkiem psychologii . Nadal czekam na kolejne opowiadania z taką precyzją pisane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to już dawno książek z cyklu sf nie czytałam. Tyle się teraz dzieje ciekawych spraw dzieje w dziedzinie fizyki, badań Kosmosu, nowych odkryć w dziedzinie fizyki kwantowej, że to dla mnie niemal jak fikcja. Ale nadal uwielbiam czytać Carrolla, zazdroszczę mu tej fantazji, tego pisania w którym fikcja przeplata się w tak cudowny sposób z rzeczywistością.
      Pisząc to ostatnie opowiadanie straszliwie się męczyłam by rzeczy autentyczne dość logicznie spleść z fikcją w całość. To wcale nie było łatwe. Tym bardziej, że musiałam sobie to wpierw zwizualizować w łepetynie a dopiero potem w pewnym sensie opisywałam to co widzę. Wiesz, cieszę się, że na chwilę przeniosłam Cię w inną rzeczywistość.
      Miłego, ;)

      Usuń
  2. Z wielka przyjemnoscia przeczytalam twoje opowiadanie:) Temat jest fascynujacy trzeba przyznac i naprawde fajnie sobie z nim poradzilas. Z jednym drobnym zastrzezeniem ( ale to moje osobiste preferencje a nie twoje piore winne:)
    Jak dla mnie nieco za duzo bylo na koncu na temat relacji damsko meskich, szukania drugiej polowki itd.. No ale ja malo romantyczna jestem :))) No i za szybko koniec hehe ..:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zapewne wynika stąd, że gdy się tak rozglądnąć dookoła, to z jakiegoś dziwnego powodu owe relacje damsko-męskie są siłą napędzającą niemal wszystko.Tak naprawdę każdy, bez względu na płeć szuka tej drugiej połówki- jedni się do tego przyznają, inni z tym kryją.
      Bo każdy potrzebuje akceptacji, przyjazni, miłości, życzliwości, wierności i najlepiej by to wszystko znalezć w jednej osobie.
      Znam zaledwie 3 pary typu "odnalezione połówki" - reszta to raczej wypracowany przez lata kompromis.
      Za szybko koniec? Odniosłam wrażenie, że to nawet za długie było.
      Miłego, ;)


      Usuń
  3. Czytałem oczywiście "Skiroławki...", jak każdy wielbiciel Nienackiego. I widzę, że na drugi blog mus zajrzeć, bo coś się tam wydarzyło. Często zapominam o tym, że ktos ma dwa blogi i zwykle odwiedzam tylko jeden. Daj mi czas na nadrobienie zaległości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie mi bardzo miło gdy tam zajrzysz, Mistrzu.
      Miłego;)

      Usuń
  4. Podobnie jak NItager o Twoim drugim blogu zapominam. I też ,,Skiroławki'' zaliczyłam, kilkoma kultowymi cytatami stamtąd posługujemy się z Małżem do dziś. Z przyjemnością przeczytam Dom Dusz. Chyba widziałam film pod takim tytułem?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, był taki film, o ile pamiętam straszliwie smutny. Tyle tylko, że był chyba dobrze grany.Ale gdybyś mnie nawet zabiła, to nie pamiętam dokładnie o co tam szło. Bo to chyba ze 20 lat temu widziałam.
      Nienacki tak super przedstawił wszystkie postacie, że niemal je widziałam czytając.

      Usuń
  5. Wiesz, że czytałam "Dom Dusz" i bardzo mi sie podobał.
    A zajrzałaś do mnie?
    Może się spotkamy w sobotę w Tarabuku na Browarnej.? Joasia ma też być.

    OdpowiedzUsuń
  6. Stokrotko, ten weekend będę w...Sopocie u mego brata. Wyjeżdżamy już w piątek rano i wracamy w poniedziałek. Nie mogę tego przełożyć, bo już 2 razy przekładałam, a teraz ma być w weekend dobra pogoda. Ale zima się kończy,
    więc ja się pewnie ocknę z zimowego marazmu i na pewno się spotkamy.
    Słyszałam przed chwilą radosną nowinę,że bracia-rolnicy wybierają się w ten weekend na Warszawę. Jak to dobrze, że wyjedziemy w piątek, mam nadzieję, że spokojnie dojedziemy.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie zaglądałam na Twojego drugiego bloga, ale zaraz zacznę tam bywać:)))
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń