drewniana rzezba

drewniana rzezba

sobota, 9 października 2021

Chciałabym, naprawdę chciałabym......

                                                      ........napisać coś miłego, zabawnego, pozytywnego, ale nie da się.

Bo życie jakieś mało zabawne  jest. I nie tylko dlatego, że już  dawno mi minęła  młodość, że zmienił mi się w 2019 roku stan cywilny i nie dlatego, że wciąż coś mnie boli. 

Stosunkowo mało mnie dotknie nowy niemiecki cennik za wykroczenia drogowe, bo pozbyłam się swego samochodu i jest już przerejestrowany na moją córkę. Ale podam Wam tę nowość, bo może komuś zachce się przyjechać do Niemiec samochodem, taki skrócony cennik "przestępstw" drogowych. 

A więc:  jazda pasem awaryjnym będzie teraz  kosztować 200 do 300 €, parkowanie na ścieżkach rowerowych i chodnikach -  100€, jazda z tzw. "ryczącym silnikiem"  - 100€, zajęcie miejsca dla inwalidy i dla służb  uprzywilejowanych - 55€, przekroczenie szybkości w miejscach, gdzie jest ona ograniczona do 50 km/h i jazda w takim  terenie z prędkością 90 km/h pozbawi winnego 400€, przekroczenie prędkości o16-20 km/h w terenie  zabudowanym pozbawi nas 70€. Jednym słowem trzeba się poruszać  tylko z dozwoloną w  danym terenie prędkością i przestrzegać wszelakich  zakazów i nakazów.

Ale to nie koniec mało fajnych wiadomości- rosną tu ceny - niemal wszystkiego. Rosną ceny pszenicy, bo susza nie sprzyjała rolnictwu, ucierpieli  tacy światowi producenci pszenicy jak Kanada i Rosja. Wzrosły też ceny celulozy, co odbije się na....cenie papieru toaletowego - wzrosną o 10%. Wzrosną też ceny napojów bezalkoholowych w szklanych butelkach o 3 do 4 %, ale Coca Cola będzie droższa o 7%. I dobrze, nie piję. 

Firma Henkel już informuje, że jej produkty: Persil, Pril, Bref, Somat&Co zdrożeją o 12,5%. Są to wszystko co prawda ceny dla sklepów, no ale nie wiadomo jak różne  "sieciówki" i dyskonty poradzą sobie z tymi podwyżkami cen, bo wszak ceny  paliwa też skoczyły w górę.

Zostałam  zaskoczona wiadomością, że 30 lat  temu z inicjatywy Niemiec , na tyłach  warszawskiej fabryki Wedla, pomiędzy północnym brzegiem  Jeziorka Kamionkowskiego a aleją Emila Wedla powstały Ogrody Niemieckie i zawarte  zostało  Braterstwo Warszawy i Berlina. I teraz, w 30 rocznicę zawarcia owego braterstwa, burmistrz Berlina  zasadził w owym Ogrodzie  pamiątkowe drzewko.  Zapewne zdziwicie się, że jako warszawianka mieszkająca w tym mieście od urodzenia nic o tym "Braterstwie Warszawy i Berlina"  nie wiedziałam, ale  te Ogrody Niemieckie są usytuowane na praskim brzegu Warszawy, na którym bywałam tylko i wyłącznie wtedy, gdy  musiałam a i to najczęściej bywałam tylko w ZOO, które jest blisko  brzegu Wisły.

A pan Wedel był potomkiem niemieckiego imigranta, Karola Wedla, który w 1851 roku przyjechał do Warszawy i przy ulicy Miodowej założył swą pierwszą małą cukiernię wraz z niedużą  manufakturą.

W r. 1874 Emil, syn Karola,  dostał od ojca sklep i manufakturę w prezencie ślubnym.  Z kolei syn Emila Wedla - Jan przeniósł produkcję do nowego miejsca, na Pragę, na ul. Zamoyskiego, na której firma istnieje do dziś. A jeśli będziecie w Warszawie - koniecznie  wpadnijcie na ul. Szpitalną - tam jest sklep firmowy Wedla i......pijalnia czekolady, gdzie spędziłam bardzo, bardzo wiele  miłych chwil. I nie jeden raz, w czasach słusznie minionych, stałam w olbrzymiej kolejce by kupić Ptasie Mleczko  i Mieszankę Wedlowską.  A wiecie, że Ptasie Mleczko jest produkowane  już od 1936 roku?

Jeśli kogoś interesuje  dokładniejsza historia Fabryki Wedla- znajdziecie ją w internecie,  tutaj.

U mnie piękna pogoda, tyle tylko, że mało ciepła- raptem 9 stopni ciepła. Ojej, zachciało mi się ..... czekolady. Nie mam pitnej to schrupię ze dwie kostki gorzkiej, 85% kakao. I niestety nie wedlowskiej a importowanej z Madagaskaru. I posłucham nieco muzyki:


Miłego weekendu Wszystkim!!!


25 komentarzy:

  1. Ten wzrost cen i mnie przeraza. Juz od jakiegos czasu zauwazylam jakie rachunki przychodzi mi placic w sklepach. Jakies 30% wiecej za te same standardowe zakupy niz wczesniej.
    Paliwo idzie w gore, podrozeje transport a my odczujemy to na towarach.
    Te ceny mandatow to musi byc Berlin, byc moze dlatego ze miasto chce zarobic a ludzie u Was zamozniejsi niz na prowincjach. ja taki madat powyzej 70 euro zarobilam chyba ze trzy lata temu w Waszych poza miejskich rejonach.

    A Wedel. podczas II wojny swiatowej namawiano go na podpisanie listy folksdojczy, nie zrobil tego i bardzo pomagal mieszkancom Warszawy. Przerobie ta fabryke z Marie przy naszej kolejnej wizycie w Warszawie , oczywiscie park przyjazni czy pojednania (?) tez odwiedzimy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tygodniowe zakupy wzrosły o 10€- łatwo mi to było zauważyć, bo kupuję zawsze to samo- monotematyczna jestem w kwestii jedzenia.Koszty energii też wzrosły. Wedel bardzo pomagał ludności Warszawy.Część fabryki zamurował z okazji wojny, żeby uchronić najcenniejsze wyposażenie. Nie wiem jak jest teraz, ale kiedyś były w czasie zwiedzania bardzo fajne pokazy jak się robi wyroby czekoladowe. Te Ogrody Polsko- Niemieckie są na tyłach Fabryki.
      Tiaa, ludzie zamożniejsi, ale z tej okazji za wszystko płaci się więcej niż w innych rejonach kraju, podobnie jak jest z Warszawą.

      Usuń
    2. Te pokazy to tak samo jak w fabryce Lindt w Köln. Kiedys z mala Marie bylismy. Caly proces produkcyjny dla turystow pokazywali.
      Kiedys z eMem ogladalismy mieszkania w Berlinie, ceny zawrotne. Okazuje sie, ze gdybysmy sprzedali ten domek, w ktorym obecnie mieszkamy, to starczyloby nam, kiedy o Berlin chodzi, na jakies 20 metrowe mieszkanie. Szalenstwo- kogo tam stac na wlasna chate?

      Usuń
  2. Tak z ciekawości, jaki jest w Niemczech "próg tolerancji" policjantów w przypadku przekroczenia prędkości? Pytam, bo w różnych krajach to wygląda inaczej. W Irlandii na przykład przekroczenie o 10 km/h lub mniej jest całkiem ignorowane. W USA wystarczy przekroczyć o 3 km/h żeby dostać mandat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W połnocnej westfalii jest tak, ze jak jest ograniczenie do 50, a ktos jedzie 60 to odpuszczaja. Na autostradach zalecana predkoscia jest 130 km/h, w miejscach nie ograniczonych mozna jechac ile sie chce, nie wolniej jednak niz 60 km/h . To w ogole warunek jaki musi spelnic pojazd by wjechac na autostrade. Czyli nie zobaczy sie tam skuterow, bo one zwykle jada z szalencza predkoscia 50km/h, koni z wozami;) traktorow, pojazdow elektrycznych dla niepelnosprawnych. Ogolnie ograniczeniami predkosci na krajowych autostradach nie mecza zbytnio podroznych- tak, jak to ma miejsce np.: w Holandii, tam mozna nie wiecej niz 120, wszystko co powyzej jest karane. Chyba ze... mamy do czynienia z Berlinem- tam jest sporo radarow i ograniczen. Duze miasta typu autostrady przy Köln, Hamburgu maja poograniczana predkosc. Poza tym Europa lubi poszalec na niemieckich autostradach, bo mozna depnac gaz.

      Usuń
    2. Nie miałam jeszcze przyjemności wypróbowania progu tolerancji niemieckiej drogówki,nie miałam z nimi bezpośredniego kontaktu ale miałam nieprzyjemność zapłacić mandat w wysokości 15€, bo nas złapał radar - zamiast 40 km/h jechaliśmy z obłędną prędkością 45 km/h i kosztowało nas do całe 15€. Tu jest od groma i trochę radarów i trzeba im przyznać, że robią świetne zdjęcia- nie ma problemu z jakością foto. Pomijam już fakt, że znak ograniczający prędkość był ledwo widoczny gdy się przejeżdżało tą ulicą, co sprawdziłam dopiero wtedy, gdy byłam tam po raz drugi- a było to we Frankfurcie n.Odrą.
      A teraz, ponieważ wciąż jest zbyt mało "żywych" policjantów w drogówce" to autostrady bywają patrolowane przez....drony.

      Usuń
    3. @ Bloguslaw
      Ponieważ Niemcy to zlepek-klepek, każdy Land ma swoje lokalne nawyki.Berlin jest wydzielonym Landem, więc przepisy są tu też trochę inne niż w całej Brandenburgii. W mieście jest radarów jak napluł, koszą jak należy, do tego jest brak parkingów,a jeśli jest płatny parking uliczny, to każde 5 minut postoju ponad opłacony czas kosztuje niczym złoto.Generalnie jednak większość samochodów snuje się po mieście tą zawrotną szybkością 50km/h, bo radarów niczym mrówek w lesie, ale ponieważ z jednego końca Berlina na drugi często jeździ się autostradą, która przebiega przez miasto, to na niej jest ograniczenie do 80km/h. Ale łapiących pojazdy policjantów to nie widziałam, choć mieszkam tu już 4 lata. I, jak mówią Polacy- "nie mam wiedzy w temacie owego progu tolerancji". Ja we Frankfurcie n.Odrą zapłaciłam (złapana radarem stojącym przy ulicy)25€ za przekroczenie prędkości o 5 km/h .

      Usuń
    4. Ja to z owa predkoscia mam tak, ze kiedy wyjezdzam do Polski (sama), zawsze slysze abym uwazal pod Berlinem. W stronie Polski, swiezo po upomieniach meza, uwazam i jade tak, jak Pan Bog przykazal. Tempo spacerowe. Kiedy wracam zawsze udupie, wlasnie na tych ograniczeniach do 80 km/h. Niby blysnelo, niby nie blysnelo a mandat jest.
      Kiedy czegos szmeranego sie spodziewam, wtedy pilnuje przez jakis miesiac skrzynki, jak pies kosci, coby sie eM pierwszy do korespondencji nie dorwal. Jezeli nie upilnuje ( a bywa, ze sie nie spodziewam, iz cos przeskrobalam) eM kladzie mi ostentacyjnie korespondencje i... orzeka, ze Berlin sie za mna stesknil. Czasami sama nie wiem jak to sie dzieje. Nie lubie tam kolo was jezdzic. Niegoscinni jestescie;)) Tylko byscie karali;)

      Usuń
    5. Wynika z tego, że nie patrzysz Kobieto na znaki drogowe. Gdybys patrzyła to by Cie radar nie wyłapał. TU nie sa tacy rewelacyjni jak w Szwecji- tam masz wpierw znak, że za "X" metrów będzie obniżenie prędkości i radar, przed radarem jest następny znak, że zaraz jest radar i powtórka jaką masz mieć prawidłowe prędkość. Drogi w Szwecji są super, oznakowanie na 6+, nic tylko jeździć.

      Usuń
    6. Dla Boguslawa - informacje o mandatach w USA bardzo uogolniles. Zasada bezkarnego przekroczenia szybkosci co prawda jest 5 mil ale jednak w kazdym stanie sie rozni. Zyjac tu prawie 38 lat nie slyszalam o mandacie za przekroczenie jej o 3 mile. W moim i wielu innych nikt nie karze nawet za te 5 mil, w dodatku absolutnie nie widuje by policja drogowa tych przekraczajacych wylapywala, co moze sie zdarzyc za irratic prowadzenie samochodu, brak aktualnej rejestracji. Owszem, podaje to co widze w moim stanie, niemniej nigdzie nie jest tak ostro jak informujesz.
      Anabell - zycze by Cie nic nie bolalo.

      Usuń
  3. U nas tez lawinowo, niedługo pozostaną nam same promocje, dziś bułka kosztuje tyle, co niedawno ciastko.
    produkty Wedla popsuły się, od kiedy udziały w fabryce wykupili Anglicy, to nie ta sama czekolada, a mieszanka wedlowska to mamałyga...
    My byliśmy dziś w Toruniu i kupiliśmy pyszne pierniki:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu już wszystko zdrożało -ponieważ jestem w pewnym sensie "monotematyczna" i robię zakupy żywnościowe raz na tydzień, to szybko zauważyłam skok cen. Fakt, Anglicy popsuli smak wedlowskich słodyczy, no ale osobiście nie znam nikogo, kto by się zachwycał smakiem angielskich potraw -mój mąż ilekroć wracał z Anglii zawsze się dziwił,że tam podają "takie paskudztwa" do jedzenia. Żona mego wujka była Angielką i do dziś pamiętam jej pudding (a jadłam go gdy miałam ze 4 lata)- na samo wspomnienie ogarniają mnie mdłości.A do tego był we wściekłym różowym kolorku.

      Usuń
  4. Też nic nie wiedziałam o Ogrodach Niemieckich i Braterstwie - a też pochcodzę z Warszawy. Pijalnię na Szpitalnej oczywiście znam i baardzo lubię, a w sąsiednim sklepie bardzo często kupowałam słodkości na prezenty. Wiele lat temu świadczyli tam usługę ozdabiania torcika wedlowskiego według własnego wzoru. I pamiętam, że poprosiłam o napis po japońsku, bo torcik miał być wysłany do koleżanki Japonki. Byłam zaskoczona, bo wykonano go (czekoladą) bezbłędnie. Oczywiście zostawiłam wzór, ale mimo wszystko podziwiałam wykonawczynię za zdolności manualne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to mnie pocieszyłaś, bo mi było nieco wstyd, że ani o tych Niemiecko-Polskich Ogrodach nie wiedziałam ani o tym,że Berlin i Warszawa to Bratnie Miasta.Jak widać- uczymy się dopóki żyjemy;) Nie wiem jak jest teraz, ale kiedyś w Wedlu pracowało mnóstwo kobiet, więc i nic dziwnego, że wzór który podałaś był wykonany perfekcyjnie.

      Usuń
  5. dziś chciałem kupić prozaiczny majonez w Żabce, ale wydał mi się jakiś zbyt drogi i uznałem, że właściwie po kiego mi ten majonez?... ale nie ze wszystkim tak się da, w końcu coś czasem zjeść trzeba :)
    ...
    "braterstwo miast" to kwestia umowna, nigdy jakoś nie wnikałem w istotę tych pomysłów, ale te Ogrody Niemieckie na tyłach Wedla mnie zaintrygowały, akurat jutro planuję wypad na Pragę na rowerze, więc będzie mi po drodze zobaczyć o co chodzi /jak nie zapomnę/...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszce nigdy nic nie kupiłam w Żabce- Na Stegnach i w okolicy nie było nawet pół Żabki.Poza tym miałam 70 m od domu spożywczak a jeśli coś potrzebowałam niekoniecznie spożywczego to jeździłam na Ursynów do L'Eclerca lub Tesco albo...Lidla. Piotruś, a może wrzucisz fotkę tego Ogrodu Polsko-Niemieckiego na swój blog?
      Miłej wycieczki;)

      Usuń
  6. Narobiłaś mi smaku na czekoladę, a jest wieczór i ni chu chu do sklepu:(
    Staram się robić zapasy, by uciec przed podwyżkami. Wszystko to, co się nie psuje powoli kupuję i chomikuję.
    Interesująca historia z tym braterstwem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To kup makarony, to szybko zdrożeje, bo przecież nikt teraz w domu nie robi domowego makaronu. No i może mąkę pszenną. Ja to kupię owsianą i kokosową, bo używam tylko bezglutenowych.Zawsze mam w domu czekoladę albo wytrawne kakao. I widziałam też pitną czekoladę, taką o wysokim procencie kakao i chyba się zrujnuję.

      Usuń
  7. Klik dobry:)
    Nigdy nie słyszałam o Braterstwie Warszawy i Berlina.
    Z wyrobów wedlowskich uwielbiałam ptasie mleczko. Od jakiegoś czasu jednak jest gorsze i już tak nie smakuje.
    W piwnicy mam pudełko (ze śrubkami) po wedlowskich czekoladkach, na którym pisze "22 Lipca, dawniej E. Wedel".
    W Polsce także wszystko drożeje. Jeszcze nie mają ludzie nowych rachunków gazowych i elektrycznych. Nie wiem, co będzie, jak je zobaczą.
    Pozdrawiam serdecznie.

    PS. Anabell, zupełnie niespodziewanie zaszczepiłam się p.grypie. W przychodni publicznej służby zdrowia prowadzone są szczepienia odpłatnie. Dowiedziałam się o tym na spacerze i wprost z ulicy zostałam przyjęta. W ekspresowym tempie lekarz rodzinny wydał zaświadczenie do szczepienia, a piętro niżej - w przychodni dla dzieci - można od razu zaszczepić się. Też ekspresowo! Nie wiem tylko po co dorośli ludzie mają jakieś choróbska zanosić dzieciom? Ta sama poczekalnia i ta sama pielęgniarka w tym samym gabinecie, w którym ważyła niemowlę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, to dobra wiadomość, że się zaszczepiłaś p. grypie. Tu cały czas piszą, że ważne jest, by się w tym roku zaszczepić p. sezonowej grypie. Elu, do szczepienia przeciw grypie dopuszcza się tylko osoby zdrowe, więc one raczej nie uczynią szkody maluszkom stanem swego zdrowia. Poza tym zauważyłam dziwną rzecz- na ogół to zawsze ja "coś" łapałam od dzieci, a nie dzieci ode mnie. Wieki całe nie jadłam Ptasiego Mleczka, ale i tak wolałam gorzką czekoladę z orzechami.

      Usuń
  8. Zaszczepilam się p.grypie jakieś 2 tyg.temu,juz pewnie mam przeciwcialą:)) Nie jadam słodyczy,czekolady nie lubię:))
    Milego dnia,Anabell.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja lubię tylko "gorzką" czekoladę i najlepiej jeśli jest z orzechami laskowymi- nałogowo ją kupuję w Aldi.

      Usuń
  9. Zauważalny jest wzrost cen w Polsce i inflacja najwyższa od 20 lat, a rządzący zapewniają, że możemy się obejść bez unijnych dotacji. To ostatnie to zapowiedź wyjścia z Unii!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli co? Najczarniejszy scenariusz sie sprawdza?

      Usuń
    2. Ta ekipa od samego początku chciała wpierw jak najwięcej z UE pieniędzy wyciągnąć, a potem z miną obrażonej księżniczki opuścić ten Klub.

      Usuń