....... już kilka razy o tym wspominałam - mam świra. Póki co nie jest to stan zabroniony, dopóki nie latam z kosą, siekierą , nożem lub innym szkodliwym narzędziem po ulicach i nikogo nie przenoszę w inny wymiar.
Nie mogę napisać, że w szkole byłam entuzjastką fizyki, bo byłoby to kłamstwo. Ale tak mniej więcej w tak zwanym "wieku średnim" zainteresowała mnie fizyka kwantowa, co zostało przez życzliwe mi osoby skwitowane spojrzeniem pełnym litości i radą, bym się przespacerowała do lekarza i uzupełniła sobie hormony, bo w wieku, w którym wtedy akurat byłam, brak niektórych hormonów powoduje różne dziwne zawirowania w łepetynie. I pewnie miały rację, ale zlekceważyłam tę dobrą radę, poprzestałam tylko na tradycyjnej HTZ , uzupełniając jedynie "babskie hormony". Na babskie sprawy HTZ pomogło, ale fizyka kwantowa nadal pozostała w kręgu moich zainteresowań. I stąd poniższy filmik:
A za oknem "przelatują mi opady" i jest aż 11 stopni ciepła. I z ciekawostek - dwa dni byłam w towarzystwie kotki o imieniu Mozart:
Przeżyła, chociaż tęskniła bardzo za swoją panią. Więc jeśli ktoś Wam napisze, że kot po spędzeniu ze mną 24 godzin przenosi się w zaświaty bo jestem "psiara " a nie "kociara"- to nie wierzcie mu.
Poza tym u mnie - jak na działkach - nic się nie dzieje. Tylko liście przestają być zielone.
Jak dla mnie to nic nowego, bowiem dnie bez samochodu to mam stale - nie jest mi tu potrzebny za to generuje spore wydatki i systematyczny ból głowy w kwestii parkowania.
Wczoraj obejrzałam "z grubsza" wyniki Spisu Powszechnego w Polsce, w którym musiałam również uczestniczyć. Powiedziałabym, że wyniki są mało radosne. Odsetek osób w wieku produkcyjnym spadł do 59,3%, a udział ludności w wieku poprodukcyjnym wzrósł do ponad 22%.
Co piąty mieszkaniec Polski ma ponad 65 lat. Przybyło gmin, w których odsetek populacji po 65 roku życia przekracza 20%.
W tym stuleciu populacja Polski spadnie z 38 do 24 mln. A za 80 lat Polaków będzie mniej o 10%, a za kilkadziesiąt lat w Polsce odsetek seniorów w stosunku do osób w wieku produkcyjnym będzie najwyższy w Unii Europejskiej.
W Niemczech natomiast odnotowano w tym roku ogromny spadek liczby urodzeń - zdaniem "speców" spowodowany pandemią covid 19. Ich zdaniem wiele kobiet odłożyło "na potem" kwestię macierzyństwa obawiając się w czasie ciąży zakażenia covid 19. Doskonale to rozumiem- też bym się bała.
Niemcy poszukują ..........marynarzy do pracy w żegludze środlądowej. I na dodatek ci co będą się szkolić na 3 -letnim kursie marynarskim dostaną 65 tysięcy euro, ci, którzy zdecydują się na udział w szkoleniu na kapitana żeglugi śródlądowej dostaną 76 tysięcy euro. Bo nagle przypomniano sobie, że żegluga śródlądowa to znacznie tańszy sposób na transport a ponadto wielce ekologiczny i oszczędzający energię. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nasi pradziadowie już o tym wiedzieli. Kursy będą się odbywały systemem hybrydowym - część zajęć będzie prowadzona on line. Jeszcze trochę a wrócą wielce ekologiczne tratwy - napędzane prądem rzeki i siłą ludzkich mięśni.
U mnie mało ciepło, raptem 9 stopni, ale przynajmniej jest słońce. Miłego weekendu Wszystkim!!!
Mam wrażenie, że moje życie składa się głównie z piątków a na dodatek nic się w te piątki nie dzieje.
Jesiennie u mnie. I na dodatek straszą mnie tym czymś na zdjęciu poniżej.
To pająk, jadowity. Pocieszające, że jego ukąszenie, chociaż na pewno do miłych nie należy, to nie zagraża życiu człowieka. Rozpanoszył się w Niemczech - od Frankfurtu po północną Hesję. Dotychczas żył sobie grzecznie w basenie Morza Śródziemnego i Afryce Północnej, ale klimat się niestety ocieplił i i wędruje sobie pajęczysko po Europie. Już zameldował się w Bremie, Berlinie, Nadrenii Północnej- Westfalii. Ochrzczony został jako Nosferatu, lubi piwnice w budynkach mieszkalnych, tudzież garaże. Jest dość duży - jego odwłok może mieć nawet 8 cm średnicy. Bardzo, bardzo nie lubię pająków, nawet całkiem niedużych. A, jak na złość, muszę pójść do piwnicy - już trzeci dzień się przymierzam.
Nieco mi ponuro, odszedł w Niebyt kolejny blogowicz- Delu. Fajny facet, ateista i to - smutne - młodszy ode mnie.
A w ogóle tutejsza prasa pilnie dba o to, bym przypadkiem nie pomyślała, że życie to fajna przygoda. Ale już dawno przejrzałam na oczy i doszłam do odkrywczego wniosku, że jesteśmy tu za karę. U mnie coraz chłodniej, nawet jest wiatr i w porywach aż 17 stopni ciepła. Temperatura otoczenia, w moim przypadku, wzrasta w chwili wejścia do sklepu i robienia zakupów. No bo ja żyję tu z polskiej emerytury, a właściwie z tzw. renty rodzinnej i zamieniam złotówki na euro, a kurs złotego taki, że za którymś razem padnę na glebę z wrażenia.
Z rzeczy dziwnych, mało mi przydatnych - USA wpierw odtajniło artykuły na temat UFO, a teraz znowu wszystko utajniło, bo jawność w tym temacie mogłaby zagrozić Stanom.
Czytam z ogromną frajdą "Słówka" Tadeusza Boya Żeleńskiego. Że też ci co tworzyli fajne rzeczy nie żyją wiecznie i już nie tworzą.
Skończyły się pomidorki na mojej loggii, przekwitła celozja i w związku z tym zrobiłam sobie z niej tak zwany "suchy bukiet" i tak się on prezentuje:
Codziennie rano mnóstwo na chodniku opadłych liści, a na drzewach coraz więcej tych żółtych. Temperatury też już nie przyprawiają o omdlenia z gorąca. Wczoraj , na koncercie jazzowym, który był na tak zwanym "świeżym powietrzu" zmarzłam niemiłosiernie. Wiał dość silny i zimny wiatr. Najśmieszniejsze w tym wszystkim było to, że w drodze na ten koncert to się nawet spociłam, bo w metrze było okrutnie gorąco. Koncert trwał dwie godziny i część muzyczna była "wzbogacona" wiadomościami z historii Broadway'u , czytanymi przez jednego z muzyków.
Wchodzi tu do użytku tzw. "E- rezept". Oprogramowanie już jest, można sobie nawet wgrać aplikację w smartfona, ale po kod trzeba pojechać do swojej przychodni, a okazuje się, że przychodnie jeszcze nie są gotowe na stosowanie owej E-recepty.
Mam coraz częściej wrażenie, że wielkimi krokami nadchodzi schyłek Europy. Poza tym mam pewnie jakąś skomplikowaną wadę wzroku, bo nie umiem dostrzec w tym korzyści dla pacjenta, skoro i tak pacjent musi ruszyć kuper do apteki i tam wcisnąć im w oczy swój smartfon z numerem kodu. Ale zapewne jest to udogodnienie dla tych co liczą ile leków wykupiono , jak często itp.
A wczoraj na jednym z odcinków "mojej" ulicy zapadł się "kawałek jezdni" . Co prawda nie było widać "dziury w ziemi" , nie mniej widać było, że kawałek jezdni znajduje się nieco niżej niż reszta. To miejsce jest tak ze 250 m od mego budynku, ale niepokojąco blisko metra, a może nawet nad samym tunelem metra?
Mam tylko nadzieję, że z tej okazji nie będzie wstrzymane metro. Bo to byłaby klęska - może akurat nie dla mnie, bom emerytka, ale dla setek osób dojeżdżających do pracy. W godzinach rannych to chyba niedługo będą potrzebni, jak w Japonii - "upychacze" ludzi do wagonów metra.
Poza tym to u mnie jak na działkach w pewnej piosence - nic się nie dzieje. Dziś idę na spotkanie z moją byłą sąsiadką z Warszawy - mieszkała ponad 20 lat nade mną. A teraz ona od wielu lat mieszka w Dusseldorfie a ja w Berlinie i wreszcie się dziś spotkamy- w Berlinie. Będą dwie wdowy na plotkach- ona wdowa od 7 lat, ja od 3. Jedzie do Warszawy bo chce sprzedać swoje mieszkanie, bo wprawdzie stoi puste, ale jednak generuje koszty. Pogoda w sam raz na spokojny spacer, słońce i tylko 18 stopni ciepełka. I do godziny 15,00 powinno nie padać.
Zauważyłam wczoraj, że już dawno niedoświetlony wieczorami Berlin stał się jeszcze bardziej niedoświetlony. A wkrótce stanie się też miastem mocno niedogrzanym. Jest nakaz by w nadchodzącym sezonie grzewczym temperatura w urzędach publicznych nie przekraczała 19 stopni. Jest zakaz podgrzewania wody w basenach krytych i odkrytych. I zakaz ogrzewania części wspólnych jak wejścia, poczekalnie. Wyłączone z tego są szpitale, placówki medyczne i opiekuńcze, szkoły, przedszkola. Nie będzie również podgrzewania wody do mycia rąk. Kończą się też wszelakie oświetlania zewnętrzne budynków.
I będzie: "ciemność widzę, ciemność". Ale pomimo tego miłego weekendu dla Was!!!