drewniana rzezba

drewniana rzezba

środa, 21 grudnia 2022

Wszyscy, wszystkim......



 Nic od lat się już nie  zmienia, wszyscy, wszystkim ślą życzenia - ślę więc i ja.

Niezależnie od tego, czy obchodzicie tradycyjne Boże Narodzenie , czy Zimowe Przesilenie, czy jest to po prostu czas wolny przeznaczony na spotkanie  z  tymi, których kochacie  i lubicie - wszystkim Wam życzę byście go spędzili tak jak chcecie - w spokoju i radości.

Kończy  się rok - życzę Wszystkim, by Nowy był bardziej stabilny i spokojny a przynajmniej nie gorszy od tego, który wkrótce pożegnamy.

Do poczytania w Nowym Roku!!!!


poniedziałek, 19 grudnia 2022

Smutno mi

 W miniony piątek, 16.XII o godzinie 6,00 rano rozpadło się największe na świecie wolno stojące akwarium, które  miało 16 metrów wysokości, 11,5 metra  średnicy, było domem dla 1500 ryb ponad 100 gatunków. Z akwarium wylało się milion lirów  wody, zginęły  wszystkie ryby. Dwie osoby zostały ranne odłamkami szkła. To olbrzymie  akwarium znajdowało się w holu berlińskiego hotelu Radisson Blu.

Siła eksplozji roztrzaskała  drzwi i okna  w hotelu a na ulice wyleciał gruz. Zniszczony doszczętnie jest parter tego obiektu.

Latem tego roku, po 2,5 latach renowacji owo akwarium  zostało udostępnione dla zwiedzających. Koszt renowacji tegoż akwarium  wyniósł 2,6 miliona  euro. W trakcie renowacji między innymi wymieniono uszczelki silikonowe akwarium.

W chwili tego wypadku w Berlinie było 7 stopni mrozu. Szczęście  w nieszczęściu, że nikt o tak wczesnej porze  nie  zwiedzał owego akwarium.

Lubię akwaria i oceanaria. Wśród moich przyjaciół w  Warszawie było kilku miłośników  akwariów. U jednych  było nawet akwarium, które  mieściło 300 l wody i w tym pokoju niemal na każdym blacie  stało jakieś  akwarium - po prostu pan domu  miał fioła na punkcie  hodowli ryb. I dzięki temu pozbyłam  się bez problemu  swojego akwarium, gdy moja  latorośl przestała  się interesować  rybkami.

Ale ilekroć jest okazja odwiedzenia jakiegoś ładnego akwarium lub oceanarium to  z niej korzystam.

Na zdjęciach  poniżej jest to berlińskie super akwarium przed i po katastrofie:


Poza tym nic ciekawego u mnie - pogoda z  gatunku "i psa  żal byłoby na  spacer  wygonić", raptem 1 stopień ciepła i mży coś bliżej  nieokreślonego - chwilami wygląda na  zwykły deszcz, a chwilami są to mini kuleczki śniegu. A mnie głowa  pęka  z bólu i  chyba sprawdzę czy moje łóżeczko nadal jest  wygodne.

Zostawiam Was  w towarzystwie  Vivaldiego :



wtorek, 13 grudnia 2022

Bez zmian......

                        ........ nawet miałam zamiar napisać w tytule "na zachodzie  bez  zmian", ale się w porę opamiętałam. 

Pogoda taka jakaś "średnio na jeża", przeważają temperaturki w okolicach zera, czasem  nieco powyżej owego  zera, czasem poniżej,  jak na  razie śniegu nie ma, co mnie  akurat wcale a wcale nie martwi. Wczoraj spędziłam   sześć godzin na  dekupażowaniu prezentu dla teściowej  mojej córki. Jutro, gdy już wszystko mi wyschnie idealnie,  położę dwie  cieniutkie  warstewki lakieru bezbarwnego. Osobiście  bardzo  lubię i  cenię Ingrid, fantastycznie  wychowała  swego syna,  a lekko nie miała, bo owdowiała gdy dziecko miało zaledwie 1 rok. Poza tym jest to nieprawdopodobnie dobra osoba i kocha swą  synową  tak, jakby to była jej  własna córka. Cieszę  się, że się spotkamy w święta i na pewno pobędzie  tu przynajmniej  do Nowego Roku. 

Wytaszczyłam  się dziś do swego rodzinnego lekarza w nadziei, że wreszcie  dostanę kod na e-recepty. Okazało się, że jak na  razie jeszcze ów kod do tej placówki nie dotarł, no ale przynajmniej dostałam recepty na swoje  stałe leki i zaszczepiłam  się p. grypie, która  w tym roku wetuje sobie  straty za dwie ubiegłe  zimy, gdy ludzi kosił Covid-19 wraz ze swymi mutantami i zaczynają po Berlinie  krążyć jakieś grypopodobne infekcje męcząc  ludzi. Jako osoba  w wieku mocno 60+ mam obowiązek się szczepić no i  się z tego obowiązku dziś wywiązałam. 

Trochę to kłopotliwe, bo do swego rodzinnego muszę się przewlec dwiema liniami metra, choć to zaledwie  pięć przystanków. Na szczęście ja mam z  domu do metra 250 metrów a na miejscu do rodzinnego pewnie 100 metrów. Obskoczyłam  elegancko wszystko w 70 minut, łącznie  z drobnym czekaniem na zastrzyk. Jedyne co mi nie za bardzo pasuje to fakt, że w metrze (w każdym środku komunikacji publicznej  Berlina) i u lekarza trzeba być w maseczce. Mam wyraźnie krótszy oddech niż kiedyś. No cóż- starość nie radość. Chyba sobie  kupię nową maseczkę, tym razem czarną i koniecznie  dziecięcą rozmiarowo, bo taka dla dorosłych to mi dosłownie  wchodzi do oczu, więc  muszę jej dół podwijać, by była węższa.

Ponieważ ciągle jestem na "utrzymaniu" ZUSu, a jest koniec  roku, to muszę udowodnić tejże instytucji, że nadal niestety żyję i tu nowość - gdy zimą w 2019 roku załatwiałam w szczecińskim oddziale swego Banku sprawy  spadkowe (bo miałam wspólne konto bankowe  z mężem) to wdepnęłam do ZUS-u i załatwiłam  sobie "profil  zaufany" i w tym roku, po raz pierwszy z niego skorzystam- zamiast gnać do naszej  ambasady na potwierdzenie własnoręczności podpisu na druczku do ZUS-u, będę miała wideo-wizytę w polskim ZUSie i wystarczy widok mojej fizjonomii oraz mój paszporcik obejrzane przez urzędniczkę przy pomocy kamerki, żeby uznano, że jeszcze żyję i renta  rodzinna mi się nadal należy. Oczywiście  wpierw muszę się umówić na ową wizytę z osobą, która się tym w ZUS-ie zajmuje. Ciekawa jestem czy uda mi się przy pomocy owego  "profilu  zaufanego" wyrobić sobie nowy Dowód Osobisty, no bo podobno  wszystkie dowody podlegają wymianie- ma ponoć  być podpis cyfrowy. W  najgorszym  razie będę musiała zrobić wycieczkę do Szczecina po odbiór. No a może do Słubic? Jak na razie to "w razie co" (uwielbiam to powiedzenie) mam jeszcze kilka lat ważny paszport.

Jest jedna rzecz, za którą tęsknię stale i niewymownie- bardzo mi brakuje filii Centrum Kompleksowej Rehabilitacji, w którym regularnie co 6 miesięcy spędzałam trzy tygodnie na zabiegach fizyko i fizjoterapii- codziennie. Tego mi tylko brak, za niczym innym, w kwestii miasta rodzinnego, czyli Warszawy - nie tęsknię. Nadal kocham Berlin.

Miłego Wszystkim!!!





sobota, 3 grudnia 2022

Milej się dzień skończył niż zaczął

To był pierwszy poranny rzut oka przez okno- niezachęcająco-  prawda?

Na wszelki wypadek spojrzałam nieco  w bok i zobaczyłam to:


 

Po kilku godzinach już nie było śladu po tym śniegu. Ciepło nadal  nie jest , aktualnie mam -1 i ostrzeżenie o gołoledzi.

No a że nie było dokąd  iść, bo zimno i wiatr wybrałyśmy  się z córką na polowanko, czyli popatrzeć i ewentualnie  kupić różne  rzeczy "pod  choinkę". I w  związku  z tym wytuptałam  dziś w dwóch  sklepach, przemierzając  tylko partery -  2,5 km.  Zmordowałam  się,  bo wszak byłam w zimowej kurtce. To był całkiem  dobry pomysł z tymi  zakupami dziś, bo na  szczęście nie  było tłumów i tym samym kolejek do kas. 

Zachciało mi się niedużej foremki do pieczenia i  znów przeżyłam lekki szok, bo dobił mnie wybór - kilkanaście  metrów z akcesoriami do pieczenia ciast, tortów i Bóg  wie  czego jeszcze. Byłam  również  w sklepie,  w którym można  zakupić przeróżne produkty do zaspokajania  swego hobby- oczywiście musiałam  wszystko pomacać i.... jeden z  prezentów podchoinkowych  to będzie pudełko na chusteczki, zdekupażowane przeze mnie. Od jutra  muszę  się niestety  wziąć do roboty, dekupażowanie pochłania  bardzo dużo czasu. I miła  niespodzianka - nie rzępolili kolęd ani żadnych około świątecznych  melodyjek.

Miłej niedzieli Wszystkim życzę! A do posłuchania nieco zapomniany Demis Roussos



wtorek, 29 listopada 2022

Minęła....

                   ......pierwsza niedziela  adwentu.


W tym  roku  zamiast  typowego  wieńca adwentowego  mam  "gwiazdę betlejemską". Jej ojczyzną jest Meksyk. Według legendy Azteków kwiat  jest  zabarwiony krwią  bogini, której serce pękło z miłości, niestety nie wiemy do kogo.

Z liści Aztekowie robili czerwony pigment, który był używany do barwienia tkanin i kosmetyków, a mleczny sok, który  wydziela był lekiem, którym  zbijano  gorączkę.  W półtropikalnym klimacie ta  roślina  jest krzewem i może dorosnąć nawet do 4 metrów  wysokości.

Na początku XIX wieku Joel Poinsett, ambasador USA w  Meksyku, doktor i pasjonat  botaniki sprowadził te  roślinę  do USA. Na jego  cześć  nazwano ją  "poinsetia".  Do Europy trafiła dzięki Aleksandrowi von Humboldtowi, ( mój idol)  który przywiózł ją ze swej podróży do Ameryki. W Berlinie  została skatalogowana i otrzymała nazwę botaniczną Euphorbia pulcherrima , czyli najpiękniejsza z euforbii.

Nieco kapryśna  w swych wymaganiach, ale  mam nadzieję,  że do Świąt BN jakoś przetrzyma  mój  wybitny antytalent  do hodowli  roślin.

Poza tym - jak na  działkach zimą- nic się  nie  dzieje. Za oknem chmurno i chłodno, "aż" +3 stopnie.

Miłego nowego tygodnia dla Was!!!




niedziela, 20 listopada 2022

Widok z okna

 ........mojej kuchni.

Widok na  tyle niecodzienny, że aż pyknęłam  "zdjątko", bo trudno  to nazwać  zdjęciem. Wczoraj  cały  dzień coś mżyło i właściwie jest  to pamiątka po wczorajszej "mżawce". Dziś na termometrze "0", na ulicy ani śladu po jakimś "śniegu" tylko na podwórku pamiątka  po  wczorajszej śniegowej  mżawce. Po raz pierwszy  widziałam tak mikroskopijne płatki/kropelki śniegu. Naprawdę  musiałam się dobrze  zjawisku przypatrzeć, by dostrzec, że to  nie  zwykła, a śniegowa  mżawka.

W pokojach  mam, pomimo włączonych  kaloryferów, aż 18  stopni ciepła, bo piec centralnego  ogrzewania  jest opalany  gazem,  a gazu, jak  wiadomo - brakuje - i należy go oszczędzać. W ramach  oszczędzania  wszyscy właściciele domów    mieszkalnych i  nie  tylko, dostali odgórne  wytyczne jak ma być ustawione ogrzewanie.  A na dworze oszałamiająca  temperatura wynosząca 0 stopni. Jak dobrze pójdzie, to podobno  będzie  aż +1. Ale na koniec  nadchodzącego  tygodnia jest  szansa na +7 stopni. Jedno jest pewne - Niemcy, ów przez  wiele osób kraj  wymarzony, mlekiem i miodem płynący, ma  spore problemy finansowe i coraz  bardziej należy "zaciskać pasa".

Na gruncie prywatnym  też nie mam się czym zachwycić, jakoś nie mogę dojść do siebie - pewnie za daleko odeszłam od dobrego stanu  zdrowia. Niestety muszę  się w tym tygodniu przemieścić do swojego rodzinnego lekarza - mam nadzieję, że może już będą  w stanie  podać  mi kod na e-recepty i uda mi  się zaliczyć  szczepienie p. grypie oraz zbadać poziom mego TSH.

Muszę Was  pocieszyć - nie tylko kraj nad  Wisłą nie jest zadowolony  z rządu, który został wybrany - tu też narodowi  pomału otwierają  się oczęta na otaczającą rzeczywistość. Po prostu sprawdza  się stare, ale wciąż  aktualne powiedzenie, że "lepiej jest  wrogiem  dobrego"  i nie  warto wierzyć w przedwyborcze obietnice.

Miłego nowego tygodnia Wszystkim życzę!







piątek, 11 listopada 2022

Nie cieszcie się ........

                                   ........znowu jestem.

Jest jesień - niezależnie od tego jak się ona prezentuje od  strony meteorologicznej to dla  wielu osób jest porą  dość  ciężką. 

Tyle  tylko, że jedni  się do tego przyznają i piszą, że krótkie dni ich  "dołują" lub  wręcz przyprawiają o depresję.  Dla  mnie jesień, a zwłaszcza październik i listopad to nie  tyle stan depresji i zniechęcenia  ale okres permanentnej ochoty na sen. To nic nowego u  mnie - mam to od wielu lat. Zasypiam przy byle okazji, gdyby  nie resztka  rozumu to przespałabym całą  dobę. Wiele lat wcześniej to nawet zwierzyłam się z tego "problemu" lekarzowi, który mnie bardzo uważnie  wysłuchał, zlecił listę  badań  długą na dwie strony kartki A-4. Badania trwały dość  długo, utoczono mi przy okazji mnóstwo krwi, przebadano  co  się  dało przebadać i.....wyszło com prawie  zdrowa, tylko mam Hashimoto. Leki dostałam i.....jak było tak i jest. Ostatnie  słowa owego lekarza- "no cóż, taka  uroda pani organizmu, nie  zmienimy tego -skoro pani organizm tego wymaga, to proszę mu umożliwiać spanie". No więc umożliwiam swemu organizmowi spanie i dlatego  mnie mało. Wczoraj  zasypiałam przeglądając  FB - klęska. Zupełnie jakbym miała 100 lat,  a jednak  mam mniej.

Pomimo mojej jesiennej śpiączki udaje  mi  się poczytać nieco  mądrych rzeczy, np. o badaniach neurobiologów nad naszym  najbardziej  skomplikowanym organem,  czyli mózgiem. W latach 50 XX wieku potwierdzono, że kora  mózgowa i hipokamp to dwa  miejsca, które pozwalają zapamiętać  różne  zdarzenia.  Hipokamp odpowiada  za pamięć krótkotrwałą, a kora mózgowa za pamięć  długotrwałą. Oczywiście badania nad funkcjonowaniem   mózgu trwały nadal ( bo nie bardzo  wiadomo czy to my nim rządzimy,  czy on nami) i ostatnio połączone  zespoły amerykańskich i japońskich neurobiologów odkryły, że nasz mózg zapamiętuje każde wydarzenie jednocześnie i w hipokampie i w korze mózgowej, ale pamięć  długotrwała uaktywnia  się dopiero w kilka  dni później  niż w hipokampie. Gdy naukowcy zerwali naturalne połączenie pomiędzy tymi dwiema częściami mózgu pamięć długotrwała nie  funkcjonowała. 

Lubię czytać o naszym  mózgu, zawsze czegoś ciekawego się  dowiem, ot chociażby tego, że czytanie  książek powoduje zmiany fizjologiczne w naszym  mózgu- następuje wówczas podwyższona łączność w lewej korze skroniowej. Jest  to obszar mózgu odpowiedzialny za przetworzenie i rozumienie komunikatów językowych.

Podwyższony  poziom łączności zaobserwowano  również w bruździe  centralnej, odpowiedzialnej za doznania dotykowe. Wniosek - ulubiona książka ma długotrwały wpływ biologiczny na  nasz mózg. U mnie to Grahama Greene  "Podróże z moją ciotką".  A Wy macie jakąś swoją ulubioną książkę czytaną już 100 razy i nadal ją  czytacie gdy Wam smutno, źle lub dopada Was chandra?

Miłego weekendu, koniecznie ze słoneczkiem w roli głównej!!!


I do posłuchania  coś, czego tu w radiu nie usłyszę.


wtorek, 25 października 2022

Zaćmienie

 Mam  dziś w Berlinie  dwa zaćmienia. Jedno to  właśnie  trwające częściowe  zaćmienie Słońca, Rozpoczęło się o godzinie 11,09:49, o godzinie 12,13:54 będzie jego  apogeum a zakończy  się o19,19. Zaćmienie  obejmuje 32,3% Słońca.

Drugie, zupełnie  nie astronomiczne  zaćmienie obejmuje  stan  mego  zdrowia - trwa  już dwa tygodnie i osobiście  mam już dość. Co prawda  nie leżę plackiem, nawet wychodzę  z domu, ale nadal  dają mi do wiwatu zatoki. Na szczęście ropa  z gardła już  się  wyniosła. Nie byłam uprzejma  pójść do lekarza,  bo wiem, że zaraz by mnie uszczęśliwiono  antybiotykami, a po ostatniej  w Polsce  kuracji  moich  zatok, załapałam  się  na po antybiotykowe zapalenie jelit i stwierdziłam , że wolę umrzeć  z racji  stanu  zapalnego zatok , niż po raz  drugi mieć  zapalenie jelit.

Więc zamiast  antybiotyków pasę  się czosnkiem. Pomaga.

Pogoda  właśnie  doszła  do  wniosku, że należy pomóc Słońcu  w  zaćmieniu i ciemne  chmury  właśnie   zasłoniły słońce  całkowicie.

A poza tym nic  się u mnie  nie dzieje - no może  tylko to, że moi jutro będą na  Niagarze. Ale tak się marnie  czuję, że nawet im tego  nie zazdroszczę.

Miłego tygodnia Wszystkim!!!!

 


poniedziałek, 17 października 2022

Taka jesień.....

                           .......to coś dla mnie!

Dochodzi godzina  siedemnasta a temperatura powietrza to drobne 25 stopni. Jutro już ma  być  chłodniej i może nawet trochę popadać.




Lubię ten nieco "rozwodniony" kolorystycznie błękit nieba.  Dobrze  się je wgapiając się w coraz bardziej złociste  brzozy na tle jaśniutkiego  błękitu.

A dęby burgundzkie już pomalutku brązowieją i  w tych brązowych liściach przetrwają zimę. Gdy zaczną opadać  z drzew będzie  to oznaka, że nadchodzi wiosna. Ale takie "klasyczne" zachowanie staje  się ostatnio coraz rzadsze - permanentna susza sprawia, że ratując swe życie dęby burgundzkie  starają  się zrzucić jak najwięcej liści.

A do posłuchania:


Miłego tygodnia Wszystkim!


niedziela, 16 października 2022

Jutro około godziny 15,00.......

                                                 ........... "stuknie mi" piąta rocznica przyjazdu do Berlina. Wtedy Berlin powitał nas  deszczem a kraj ojczysty dość niespodziewanym odłączeniem nas od sieci. Byliśmy zmęczeni jazdą bo dzień  zaczęliśmy bardzo, bardzo  wcześnie wyruszając w drogę o 6 rano. Widziałam, że mąż jest  nieco zdenerwowany, bowiem ruch kołowy stawał się  coraz intensywniejszy im bliżej byliśmy Berlina a w jego granicach był już naprawdę duży a do tego padał deszcz. 

"Robiłam" za  pilota byśmy wykonali zjazd z autostrady we  właściwym miejscu. I udało się! Odnaleźliśmy "naszą" ulicę bez trudu, trochę gorzej poszło ze znalezieniem właściwego numeru budynku bo rozkład  adresowy inny niż,  w Polsce, poza tym podświadomie  szukaliśmy wzrokiem ciężarówki "naszej" firmy  przewozowej. W końcu mąż zaparkował pod właściwym numerem, wyszliśmy z samochodu i miłe  zaskoczenie - na tablicy domofonu  już była zainstalowana nasza wizytówka i w kilka minut później na dole w bramie  pokazali się "nasi"- córka i jej mąż. Z naszego samochodu wzięli resztę naszych rzeczy i to był koniec podróży i początek nowego życia na  starość. 

W mieszkaniu było już ustawione wszystko to co przywiozła firma przeprowadzkowa, czyli pokój męża był gotowy do zamieszkania. Okazało się, że panowie od przeprowadzek wyjechali  z Warszawy długo przed świtem bo o 3,30 nad ranem, więc mieli bardzo dobry przejazd, wręcz pustki na  szosach i całej autostradzie. Po przyjeździe tak ze trzy  miesiące mieszkałam na pudłach, bo meble  zamówione do naszego drugiego pokoju bardzo długo nie mogły do nas trafić, bowiem firma kurierska (niemiecka) miała  "awarię systemu" i nie  tylko nie dostarczała przesyłek ale nie mogła  również zlokalizować gdzież to one aktualnie  są. Tyle z "historii". 

Nadal kocham Berlin, nie tęsknię ani za Warszawą ani za Polską. Przykro mi tylko, że mój mąż tak krótko mógł się  cieszyć tą przeprowadzką, ale tak  naprawdę oboje  zdawaliśmy sobie  sprawę z faktu, że każdy Jego przeżyty dzień może być tym ostatnim dniem.

A  z aktualności - cały ten  tydzień choruję - dorwało mnie nieco  dziwne zapalenie  zatok przynosowych-czyli trzy nieprzespane  noce, katar do pięt plus gardło zaropiałe. Postanowiłam ominąć lekarza  szerokim  łukiem, bo gdy ostatnim razem  jeszcze  w Polsce leczono mi taki stan  zapalny antybiotykami (trzema  różnymi ) omal nie  zeszłam z tego świata z powodu zapalenia jelit po tych  antybiotykach.

W ramach rozrywki czytam różne  wiadomostki astronomiczne - powiedziałabym, że głównie  dla  sportu. Bo co  mi  z tego, że panowie  naukowcy odkryli, że wnętrze Jowisza jest pełne pozostałości planet  zarodkowych, które wchłonęła ta  gigantyczna planeta. Ciekawe, czy je  kiedyś "strawi" czy  może je kiedyś "odda naturze" gdy ją napadną torsje.

A w pobliżu gwiazdy Alpha Centauri, oddalonej od Ziemi tylko o 4,37 lat świetlnych od  Ziemi, międzynarodowy zespół astronomów odkrył oznaki, że planeta nadająca  się do  zamieszkania może znajdować  się wokół Alpha  Centauri będącym układem podwójnym gwiazd. No cóż, to niemal "tuż za rogiem"  - o ile nikt nie pomylił się w obliczeniach.😏 No i podobno  wcale nie  wygląda tak jak Ziemia. Niestety nie  sprecyzowano jej  wyglądu.🙊




Jesień- nie da się tego ukryć. Aktualnie 19 stopni i mówiąc językiem  tutejszych meteorologów "częściowo słonecznie".

Miłego Wszystkim!

sobota, 8 października 2022

Przechwaliłam pogodę ......

 ........zaczęło padać, przelotnie, kilka  razy. A teraz jest tak:



Stoję na balkonie i podziwiam.

Jesień.......

               ...........wreszcie taka jaką lubię, czyli kolorowa, ciepła, słoneczna.

Ale ta jesień jest zatruta wojną za progiem, ogromną inflacją, lękiem co będzie gdy zabraknie prądu. Nie  da  się ukryć, że niemal całe  nasze życie  jest uzależnione od energii, zwłaszcza w miastach. Nic nam nie  da zebranie  chrustu  w lesie skoro nie mamy  pieców. Ostatnio gdy  tylko "najdzie" mnie na  czytanie co też prasa niemiecka  podaje, dostaję gęsiej  skórki, bo: powinnam sobie przygotować tak  zwany plecak kryzysowy a  w nim rzeczy niezbędne  czyli:  radio na baterie, kuchenkę kempingową, latarkę na baterie, teczkę  z dokumentami, leki, materiały opatrunkowe, gotówkę,  a w domu powinnam  mieć: 20l wody pitnej, 3,5 kg produktów  zbożowych (chleb, makarony, ryż) 4 kg warzyw strączkowych w puszkach, 2,5 kg zapuszkowanych owoców i orzechów, 2,6 kg przetworów mlecznych -też w puszkach, 1,5 ryb i mięsa konserwowanego , proszek jajeczny, 0,4 kg tłuszczy i oleju,  cukier, słodzik, dżemy, bulion  błyskawiczny, twarde herbatniki. I to wszystko tylko z powodu tego, że wszystko w świecie,  w którym żyjemy funkcjonuje na  elektryczności. I tak, czytam, czytam i ręce mi opadają i zazdroszczę własnemu  mężowi że przeniósł  się już w inny  wymiar. Nawet w najbardziej koszmarnych  snach nie miewałam  takich wizji. Jedno jest pewne - człowiek to najmniej "wyuczalne" stworzenie i nie potrafi uczyć  się na błędach przeszłych pokoleń. Nie wiem co doradza polska prasa reżimowa. Tutejsza nie ukrywa, że nie jest wesoło, a poza  tym znów mamy na progu kolejne zachorowania na covid. Znów obowiązują maseczki w komunikacji miejskiej, jak i również  w  przychodniach, odwiedzanie osób w domach opieki oczywiście  w maseczkach i z ujemnym,  ważnym testem. Sklepy wielkopowierzchniowe mają prawo żądać od  swych klientów by ci używali masek FFP2. I novum - każdy  Land ma prawo wprowadzić obowiązek noszenia maseczek nie  czekając na zgodę Rządu Federalnego.

Ze spraw być może radośniejszych - spisałam  sobie zawody, w których (nie będąc na kierowniczym  stanowisku) zarabia się powyżej 80000 euro rocznie.

doradca medyczny -85800,        pilot - 82500,       portfolio menager -81300,  architekt oprogramowania- 80800,  projekt menager  - 80500.

A  ilekroć  spojrzę w okno widzę to:


Nieco dalej od domu, ale w obrębie  miasta bywa tak:

A do posłuchania Vivaldi



Miłego weekendu Wszystkim!!!


środa, 28 września 2022

Jak już wiecie, bo .......

                             ....... już kilka  razy o tym wspominałam  - mam świra. Póki co nie jest to stan zabroniony, dopóki nie latam  z kosą, siekierą , nożem lub innym szkodliwym narzędziem po ulicach i nikogo nie  przenoszę w inny wymiar.

Nie  mogę napisać, że w szkole byłam entuzjastką fizyki, bo byłoby to kłamstwo. Ale tak mniej  więcej w tak zwanym  "wieku średnim" zainteresowała  mnie  fizyka kwantowa, co zostało przez życzliwe mi osoby  skwitowane spojrzeniem pełnym litości i radą, bym się przespacerowała do lekarza i uzupełniła sobie hormony, bo  w wieku, w którym wtedy  akurat  byłam, brak niektórych hormonów powoduje różne dziwne zawirowania w łepetynie. I pewnie miały rację, ale zlekceważyłam tę dobrą  radę, poprzestałam  tylko na tradycyjnej HTZ , uzupełniając jedynie "babskie  hormony". Na babskie  sprawy HTZ pomogło, ale fizyka kwantowa nadal pozostała  w kręgu  moich zainteresowań.  I stąd poniższy filmik: 


 Na wszelki wypadek, gdyby był problem z odtworzeniem:     https://youtu.be/KF-sT-WeGIX4

A za oknem "przelatują mi opady"  i jest  aż 11 stopni  ciepła. I  z  ciekawostek - dwa dni byłam w towarzystwie kotki o imieniu Mozart: 


Przeżyła, chociaż  tęskniła bardzo za swoją panią. Więc jeśli ktoś Wam napisze, że   kot po spędzeniu  ze mną 24 godzin przenosi  się w zaświaty bo jestem  "psiara " a nie   "kociara"- to nie  wierzcie mu.

Poza tym u mnie - jak na działkach - nic się nie  dzieje. Tylko liście przestają być  zielone.



Miłego Wszystkim!!!


piątek, 23 września 2022

Wczoraj......

                       ............był w Berlinie dzień bez  samochodu.

Jak dla mnie  to nic  nowego, bowiem dnie bez  samochodu to mam stale - nie jest  mi tu potrzebny za to generuje spore  wydatki i systematyczny ból  głowy w kwestii parkowania.

Wczoraj obejrzałam "z grubsza" wyniki Spisu Powszechnego w Polsce,  w którym musiałam również uczestniczyć. Powiedziałabym, że wyniki są mało radosne. Odsetek osób w wieku produkcyjnym  spadł do 59,3%, a udział ludności w wieku poprodukcyjnym wzrósł do ponad 22%.

Co piąty mieszkaniec Polski ma ponad 65 lat.   Przybyło gmin, w których odsetek populacji po 65 roku  życia przekracza  20%.

W tym  stuleciu populacja Polski  spadnie z 38  do 24 mln.  A za 80 lat Polaków będzie  mniej o 10%, a za kilkadziesiąt lat   w Polsce   odsetek  seniorów w stosunku do osób  w  wieku produkcyjnym będzie najwyższy w Unii Europejskiej.

W Niemczech natomiast odnotowano w tym roku ogromny spadek liczby urodzeń - zdaniem "speców" spowodowany pandemią covid 19. Ich  zdaniem  wiele kobiet odłożyło "na potem" kwestię macierzyństwa obawiając  się  w czasie ciąży zakażenia covid 19. Doskonale to rozumiem- też bym  się bała.

Niemcy poszukują ..........marynarzy do pracy  w  żegludze środlądowej.  I na dodatek ci co będą  się szkolić na 3 -letnim kursie marynarskim dostaną 65 tysięcy euro, ci, którzy  zdecydują  się na udział w szkoleniu na kapitana  żeglugi śródlądowej dostaną 76 tysięcy  euro. Bo nagle przypomniano  sobie, że żegluga  śródlądowa to znacznie tańszy sposób na transport a ponadto wielce ekologiczny i oszczędzający energię. Nie mogę  się oprzeć  wrażeniu, że nasi pradziadowie  już o  tym wiedzieli.  Kursy będą się odbywały systemem hybrydowym - część zajęć będzie prowadzona on line. Jeszcze trochę a wrócą wielce ekologiczne tratwy - napędzane prądem rzeki i siłą ludzkich mięśni.

U mnie mało ciepło, raptem 9 stopni, ale przynajmniej jest słońce. Miłego weekendu Wszystkim!!! 

A do posłuchania Vangelis



piątek, 16 września 2022

Znowu........

                    ............piątek. 

Mam  wrażenie, że moje  życie  składa  się głównie  z piątków a na dodatek nic  się  w te piątki nie  dzieje.

Jesiennie u  mnie.  I na dodatek straszą  mnie tym czymś na  zdjęciu poniżej.

To pająk, jadowity. Pocieszające, że jego ukąszenie, chociaż na pewno do miłych  nie należy, to nie  zagraża życiu człowieka.   Rozpanoszył się w Niemczech - od Frankfurtu po północną Hesję. Dotychczas żył  sobie grzecznie w basenie Morza Śródziemnego i Afryce  Północnej, ale klimat  się niestety ocieplił i i wędruje  sobie pajęczysko po Europie. Już zameldował  się w Bremie, Berlinie, Nadrenii Północnej- Westfalii. Ochrzczony został jako Nosferatu, lubi piwnice w budynkach  mieszkalnych, tudzież garaże. Jest dość  duży - jego odwłok może mieć nawet 8 cm średnicy. Bardzo, bardzo nie lubię pająków, nawet całkiem niedużych. A, jak na złość,  muszę pójść do piwnicy - już trzeci dzień  się przymierzam.

Nieco mi ponuro, odszedł w Niebyt kolejny blogowicz- Delu. Fajny facet, ateista i to - smutne - młodszy ode mnie.

A w ogóle tutejsza  prasa  pilnie dba o to, bym przypadkiem nie pomyślała, że życie  to fajna przygoda. Ale już  dawno przejrzałam na oczy i doszłam  do odkrywczego  wniosku, że jesteśmy tu za karę. U mnie coraz  chłodniej, nawet jest  wiatr i w porywach aż 17 stopni ciepła.  Temperatura otoczenia,  w moim przypadku, wzrasta w chwili wejścia do sklepu i robienia zakupów.  No bo ja żyję tu z polskiej emerytury, a właściwie z tzw. renty rodzinnej i zamieniam złotówki na euro, a kurs  złotego taki, że za  którymś razem padnę na glebę z wrażenia.

Z rzeczy dziwnych, mało mi przydatnych - USA wpierw odtajniło artykuły na temat UFO, a teraz znowu wszystko utajniło, bo jawność w tym temacie  mogłaby zagrozić Stanom.

Czytam z ogromną frajdą "Słówka" Tadeusza Boya  Żeleńskiego. Że też ci co tworzyli fajne rzeczy nie żyją wiecznie i już nie tworzą.


Miłego weekendu Wszystkim!!!!

sobota, 10 września 2022

Chyba...........

                   .......jesień się jednak zaczyna.

 Skończyły  się pomidorki na  mojej loggii, przekwitła  celozja i w  związku  z tym zrobiłam  sobie   z niej tak zwany "suchy bukiet" i tak się on prezentuje:


Codziennie rano mnóstwo na  chodniku opadłych liści, a na drzewach  coraz więcej tych  żółtych. Temperatury też  już  nie przyprawiają o omdlenia  z gorąca. Wczoraj , na koncercie  jazzowym, który był na tak  zwanym "świeżym  powietrzu" zmarzłam  niemiłosiernie. Wiał dość silny i  zimny  wiatr. Najśmieszniejsze  w tym wszystkim było to, że  w drodze na ten koncert to się nawet spociłam,  bo w metrze było okrutnie  gorąco. Koncert trwał dwie  godziny i część muzyczna była "wzbogacona" wiadomościami z historii Broadway'u , czytanymi przez jednego  z muzyków.

Wchodzi tu do użytku tzw. "E- rezept". Oprogramowanie już  jest, można  sobie  nawet wgrać aplikację w smartfona, ale po kod trzeba pojechać  do swojej  przychodni, a okazuje  się, że przychodnie  jeszcze nie  są gotowe na stosowanie owej E-recepty. 

Mam coraz  częściej wrażenie, że wielkimi  krokami  nadchodzi schyłek Europy. Poza tym mam pewnie jakąś  skomplikowaną  wadę  wzroku, bo  nie umiem  dostrzec w tym  korzyści  dla pacjenta, skoro i tak  pacjent musi ruszyć  kuper do apteki i tam wcisnąć im w oczy swój smartfon z numerem kodu.  Ale  zapewne  jest  to udogodnienie  dla tych co liczą ile  leków wykupiono , jak często itp.

A wczoraj na jednym  z odcinków "mojej" ulicy zapadł się "kawałek jezdni" . Co prawda nie  było widać "dziury  w ziemi" , nie  mniej  widać  było, że kawałek jezdni znajduje  się nieco niżej  niż  reszta. To miejsce  jest tak ze 250 m od mego budynku, ale  niepokojąco blisko metra, a może nawet nad  samym tunelem  metra?


Mam tylko nadzieję, że z tej okazji nie będzie  wstrzymane metro.  Bo to byłaby klęska - może akurat  nie  dla mnie, bom emerytka, ale dla setek osób dojeżdżających do pracy. W godzinach rannych to chyba  niedługo będą potrzebni, jak w Japonii - "upychacze" ludzi do wagonów metra.

Poza tym to u mnie jak na  działkach w pewnej  piosence - nic się nie  dzieje.  Dziś idę na  spotkanie z moją byłą sąsiadką z Warszawy - mieszkała ponad 20 lat nade mną. A teraz ona od wielu lat  mieszka w Dusseldorfie  a ja w Berlinie i wreszcie  się dziś spotkamy- w Berlinie. Będą  dwie  wdowy na plotkach- ona  wdowa od 7 lat, ja od 3. Jedzie do Warszawy bo chce sprzedać swoje mieszkanie, bo wprawdzie  stoi puste,  ale jednak generuje  koszty. Pogoda w sam  raz na spokojny  spacer, słońce i tylko 18 stopni ciepełka. I do godziny 15,00 powinno nie padać.

Zauważyłam wczoraj, że już dawno niedoświetlony wieczorami Berlin stał się jeszcze  bardziej niedoświetlony. A wkrótce stanie się też miastem mocno niedogrzanym. Jest nakaz by w nadchodzącym sezonie  grzewczym temperatura w urzędach publicznych  nie  przekraczała  19 stopni. Jest  zakaz  podgrzewania wody  w basenach krytych i odkrytych. I zakaz ogrzewania  części  wspólnych jak wejścia,  poczekalnie. Wyłączone  z tego są  szpitale, placówki medyczne i opiekuńcze, szkoły, przedszkola. Nie  będzie  również podgrzewania  wody do mycia  rąk. Kończą się też wszelakie oświetlania zewnętrzne  budynków.  

I będzie: "ciemność widzę, ciemność". Ale pomimo tego miłego weekendu dla Was!!!

a do posłuchania- "starocie"




sobota, 27 sierpnia 2022

Mieszanka firmowa......

                                    ................ręcznie miksowana.

Wczoraj.........wreszcie padał deszcz,  a tak dokładnie to lał deszcz i była prawdziwa  burza, z piorunami. Z godzinę było za oknem  czarno-fioletowo i grzmiało, ale nie  za często. Nie  wiem, czy w Berlinie nastąpiły  jakieś  niefajne  sytuacje z tego powodu, ale pogoda  najwięcej  szkód to wyrządziła w Bawarii. W Norymberdze   zostało  zalane   metro są powalone  drzewa i  słupy elektryczne, w niektórych  miejscach  samochody znalazły  się częściowo pod  wodą, zawieszono ruch  lotniczy.

Kiedyś  Stanisław Witkiewicz powiedział, że:  "w świecie, który staje   się globalną  wioską szaleństwo jest  zaraźliwe" . Miał rację- ale nie tylko szaleństwo staje  się zaraźliwe- właśnie  w Niemczech odnotowano zakażenie wirusem Zachodniego Nilu. Ów wirus roznoszony jest przez komary- u 1 na 5 osób rozwija   się choroba  grypopodobna z gorączką,  ale 1 na 100 osób ma  ciężki przebieg choroby. W tym  sezonie na świecie odnotowano 300 przypadków zakażeń z czego 230 we Włoszech, a w  sumie z powodu tego zakażenia  zmarło15 osób.

No a skoro jesteśmy przy "zarazach"- MODERNA pozwała Pfizera i BioNTech za  skopiowanie innowacyjnej technologii do produkcji szczepionek przeciw CIVID-19. MODERNA twierdzi, że opracowała tę technologię na wiele lat  przed  pandemią. Pozew  złożono w  sądach w Massachusetts  oraz w Dusseldorf .  W odpowiedzi na  zarzuty koncern Pfizer przekazał, że jest pewien swojej własności intelektualnej i będzie  się  bronić przez  zarzutami MODERNY. Czyli mamy sytuację  dość  typową na  wczesnych etapach rozwoju nowych technologii. Niemal wszystko co  zostało wynalezione i  opatentowane  ma kilku wynalazców - wygrywa  z reguły ten, kto prędzej opatentuje. Takie niestety  jest  życie.

A ja już się cieszę, bo 9 września będę na koncercie "Jazzfestival: Broadway-Jazz Open- Air auf dem Partdeck Deutsche Oper  Berlin",  czyli będę słuchała klasyki jazzowej siedząc na  dachu gmachu  Deutsche Oper Berlin.  Teraz tylko należy zaklinać wrześniową  aurę żeby nie padał deszcz lub  nie było dzikiej wichury. Bilety po 20 € per łeb. Ostatni raz byłam tam wewnątrz, w  czasie pandemii na współczesnej wersji "cosi fan tutte" Mozarta. Wszyscy byli zaszczepieni i  zamaskowani, ale było super!

Miłego weekendu dla  Was!

Gdy  sie pokaże napis, że fim niedostepny proszę "kliknąć" na  słowa "You Toube' i tam  Was  przerzuci.

P.S. dla zaniepokojonych:

Jak widać  żyję,  zwiększyłam sobie dawkę hormonu.


środa, 24 sierpnia 2022

Propozycja, ale tylko dla panów

 Niemieckie Centrum Lotnictwa i Kosmonautyki w Kolonii poszukuje mężczyzn w wieku 24 - 55lat, niepalących, wzrost od 153 - 190 cm, wskaźnik BMI 19-30kg/m2 i znających  język niemiecki.

W styczniu 2023r owe Centrum będzie  prowadziło badania zmian fizycznych u ludzi, spowodowanych stanem nieważkości w Kosmosie. Badania potrwają 59 dni,  w tym badani będę 30 dni leżeć w łóżku w warunkach niskiej grawitacji, 6 stopni głową  w dół. I za te 30 dni leżenia w tej  pozycji każdy badany dostanie 11 tysięcy euro.  Zmiany, które następują w czasie przebywania w  warunkach obniżonej grawitacji są odwracalne. Ciekawa jestem ilu chętnych się  zgłosi i czy znajdzie  się wśród chętnych jakiś  Polak. No cóż - 11 tysięcy euro za 30 dni nie  chodzi piechotą. Ale może być nieco nudno.

No i coś  co mnie rozbawiło niemal do  łez - jeśli macie w  domu książki o Winnetou lub kasetę z filmem to niedługo okaże  się, że posiadacie  skarb. Otóż zakazano w Niemczech drukowania kolejnych  wydań owej książki oraz wyświetlania filmu o Winnetou, bo kilku porąbanych obrońców praw  człowieka  dopatrzyło się rasistowskich treści. Ręce i piersi opadają gdy coś takiego czytam. A tak na marginesie- obecny  niemiecki rząd traci coraz  bardziej poparcie, suweren widzi nawet bez lupy, że wybrał..... źle, żeby  nie napisać do rymu. A poza tym cieszę  się, że kiedyś  miałam możliwość przeczytania wszystkich powieści Karola Maya, który nigdy nie  był na Dzikim Zachodzie a większość życia  spędził w więzieniu......za długi. I były to książki  wydane  jeszcze przed II wojną światową, wszystkie w oprawie płóciennej, imitującej  skórę. A jego powieść "Ojciec  pięciuset" to ze dwa razy przeczytałam.

A poza tym - coś mi jest, czyli znów mi nawala organ zwany pospolicie sercem i jakoś na  nic nie mam sił i najchętniej przebywam w pozycji horyzontalnej i aktywność mi oscyluje około zera. Ale czytać mogę i strasznie dużo śpię. Może to jakaś śpiączkowa odmiana covidu? Bo on nadal jest, w kolejnych wersjach. Ale nie mam gorączki, nie mam kataru, gardło mnie nie boli.

Nie  mniej Wszystkim samych miłych dni  życzę!


I trochę "staroci" do posłuchania.

środa, 17 sierpnia 2022

Za oknem.........

                       ..........tylko 33 stopnie w cieniu, w domu tylko 27,5. Okna zamknięte i zasłonięte grubymi zasłonami. Można  wytrzymać, siedzę w  stroju mocno niekompletnym. Mogę, wiem, że  nikt do mnie dziś nie  wpadnie. Jutro ma być temperaturowo tak jak  dziś, plus  burze. A w niektórych rejonach może nawet  być powódź, bo pogoda  się "zbiesi" i może spaść nawet do 130 l wody na metr kwadratowy. Ziemia jest potwornie sucha,  zbita, o konsystencji betonu, więc może być naprawdę nieciekawie.

Z wielkim  zdumieniem wyczytałam, że w Niemczech codziennie jest pożeranych 550 ton kebabów. Dotychczas Berlin był "stolicą kebabów", teraz pierwsze  miejsce zajmuje....Drezno. Porcja kebaba w Dreźnie kosztuje  zaledwie 4,96 €, w Berlinie ponad 5€.

Berlin pod  względem spożycia kebabów spadł aż na trzecie miejsce, za Norymbergę. No nie wiem,  ale ja nawet w Turcji nie jadałam kebabów, chociaż jadłam plastry mięsa pieczone na blasze, no ale pilnowałam by były dobrze, z obu  stron przypieczone równo na  całej powierzchni. Podobały mi się te małe lokaliki, w których część stolika zajmowała blacha do pieczenia i każdy mógł sobie upiec mięso tak, jak miał ochotę.

27 sierpnia mamy w Berlinie  "NOC MUZEÓW" i  chyba jednak nie pójdę, bo będą przecież tłumy a ja jestem  straszne  dziwadło i unikam miejsc nawiedzanych przez tłumy.

Ktoś/coś uwzięło się  w tym  roku na....ryby. W fabryce  sody, w pobliżu Bernburga, w Saksonii -Anhalt, pękł rurociąg i do rzeki Saale wyciekła  solanka amoniakalna. Oczywiście  ryby nie wyrobiły, znów mnóstwo ryb padło martwym  trupem. I naprawdę nie miałam  z tym nic wspólnego chociaż ryb nie lubię.

A na koniec - eksperci ostrzegają przed tsunami na Morzu Śródziemnym, które z całą pewnością uderzy na Morze Śródziemne w ciągu najbliższych 30 lat. Skąd ta pewność - no cóż bardzo się podniósł poziom  wód Morz Śródziemnego, topią się wszak lodowce, a do tego mamy  wszak w Europie czynne  wulkany. W związku z tymi ponurymi przewidywaniami w Grecji, Turcji, Włoszech, Francji, Portugalii utworzono już kilka  centrów ostrzegania  przed tsunami obejmujące  swym  zasięgiem Morze Śródziemne i północno-wschodni Atlantyk. A tak na przypomnienie- nadal czynna jest Etna, Katla (na Islandii), Wezuwiusz, Marsili (pod wodą w okolicy Neapolu, niezwykle ożywiony od 2011r) no i jeszcze Stromboli.

I to byłoby tyle na ten upalny dzień. Miłego wszystkim!


I trochę bluesa na poprawę humoru.

niedziela, 7 sierpnia 2022

Trochę smutno, bo.....

 ......tak wyglądają młode  dęby czerwone, na które codziennie  spoglądam:





I nadal sucho, dziesięciominutowy deszcz, po którym chodniki były mokre przez  kilka  minut nikomu i niczemu  nie przyniósł ulgi. Oczywiście  potężna  ulewa też  nie przyniosłaby  nic  dobrego  poza podtopieniami, bo tak  wyschnięta   ziemia gwałtownych deszczy nie przyswaja. Przydałoby  się kilka  dni z mżawką lub  deszczem padającym  co kilka  godzin.

Zaszczepiłam  się w piątek- tym razem wygodnie, bo blisko domu- do przejścia  miałam 350 metrów. Chyba  ktoś poszedł po  rozum do głowy i szczepić można  się nie  tylko tak jak  poprzednio w centrach szczepionkowych, ale i u lekarzy rodzinnych oraz  w niektórych aptekach, takich, które mają odpowiednio duże  zaplecze lokalowe. Na razie w Berlinie (we wschodniej części  miasta) jest jedno  centrum. Przy poprzednich  szczepieniach "zwiedziłam" dwa takie centra. Organizacja była  świetna. Raz  z uwagi na mą starość, skorzystałam z bezpłatnego transportu taksówką, ponieważ owo centrum było zdecydowanie bliżej Warszawy niż mego berlińskiego mieszkania;), a tak naprawdę to po prostu w okolicy owego centrum przez  cały  czas brakowało ( jak w całym  Berlinie) miejsca do  zaparkowania  własnego  pojazdu.

Wczoraj to mnie nawet bolała po szczepieniu ręka i.....o zgrozo!- łopatka. Zupełnie  niezrozumiała  sprawa. Ale dziś  to już tylko boli  miejsce po wkłuciu,  ale i  to tylko po "pomacaniu".

Śmieję  się, bo tutejszy pan minister od  zdrowia właśnie był uprzejmy przechorować  się ( szczepiony czterokrotnie) na covidowego mutanta, ale przebieg  choroby  był łagodny i krótki. Tu już wszyscy wręcz przeczuleni na owego  covida,  wróciły  już zdalne  zwolnienia  lekarskie, byle   tylko nie tworzyć zbyt dużych  zgrupowań ludzi  w jednym  miejscu. Zwłaszcza, że ten  mutant jest  szalenie  zbliżony objawami do silnego przeziębienia, z tym że charakterystyczny jest objaw silnego osłabienia i wysychanie  śluzówki gardła. A na  dodatek jest ponoć szalenie  łatwo  przenoszący  się pomiędzy  ludźmi. W sklepach część osób w maseczkach, w komunikacji miejskiej wszyscy zamaseczkowani. We  wrześniu zapewne powróci spora  część obostrzeń związanych z epidemią,  a więc  i część  miejsc  będzie  niedostępnych dla osób nie zaszczepionych.

Zupełnie  dla  mnie  niezrozumiałe oburzenie wzbudził w  niektórych przepis,  w myśl którego, nieprofesjonalni amatorzy  wspinaczki na Mont Blanc muszą  wpłacić 15 tysięcy euro kaucji nim się zaczną na Mont Blanc wdrapywać. A ja w pełni ów przepis  popieram, bo wiem ile  kosztuje każda akcja ratunkowa nawet tylko w naszych rodzimych  Tatrach, którym "kudy do Alp" a do Mont Blanc zwłaszcza. I zupełnie  nie widzę powodu  dlaczego miejscowi podatnicy  mają opłacać wyniki akcji ratunkowej nieodpowiedzialnych , nieprofesjonalnych amatorów  wspinaczki, zwłaszcza takich, którzy pełni entuzjazmu wybierają się na Mont Blanc w szorcikach, słomkowych kapelusikach i adidasach lub  sandałach.  Co prawda kiedyś w ramach spaceru koło domu wlazłam na  Nosal w klapkach, no ale schodziłam już na bosaka, żeby kostki nie  wykręcić schodząc w klapkach. No i szłam z własnym taternikiem.

No i uważajcie  z wycieczkami pielgrzymkowymi. Właśnie w drodze  na pielgrzymkę  do  Medjugorie polski  autokar, z polskim  kierowcą, na 62 km autostrady w Chorwacji, pomiędzy Jarkiem Bisaskim a Podvorecem zjechał z  drogi do rowu - efekt- 11 osób zmarło na  miejscu, jedna zmarła  w szpitalu, 34 osoby  są ranne. Podejrzewają, że kierowca zapewne  był przemęczony i  zasnął za  kierownicą.


I trochę "staroci".

Miłej niedzieli Wszystkim!


piątek, 5 sierpnia 2022

Dzieje się......

 ....... a dopiero  co  narzekałam, że się nic  nie dzieje.

Tak  mniej  więcej w odległości 6 - 8 km od mojego domu pali  się las.  W tamtej okolicy,  w środku  lasu jest zlokalizowany policyjny  poligon, na którym są  zlokalizowane różne  niebezpieczne  materiały- są to ładunki wybuchowe w ilości 25 ton, 20 rozbrojonych dużych  bomb z okresu II wojny  światowej, różne materiały pirotechniczne zarekwirowane przez policję. Wczoraj około godziny czwartej nad ranem okoliczni mieszkańcy ( są też  tacy, którzy mieszkają  zaledwie 2 km od tego terenu) zostali obudzeni wybuchami i mogli obserwować nieomal  pokaz sztucznych ogni.  Sytuacja jest ogólnie  mówiąc  niewesoła, bo wejście na ten  teren  zagraża  życiu.  Las jest  suchy  niczym wióry i pali  się rewelacyjnie. Zgromadzono odpowiedni sprzęt i jak na razie to zlokalizowano  tam   "4 ogniska zapalne". 

Zgromadzone bojowe  wozy strażackie polewają dookoła obszar  odległy 1 km od centrum pożaru, wezwano też na pomoc  armię. Mieszkańcy domów położonych najbliżej pożaru jak na  razie nie są ewakuowani. Mieszkańcy proszeni  są  o wyłączenie urządzeń klimatyzacyjnych i nie otwieranie  okien. Zamknięte  są  3 autostrady w okolicy  Poczdamu, nie kursuje linia S-Bahn S7.  I,  z tego  co  się  dziś  doczytałam, to jeszcze  nie wiadomo co lub kto wywołało ów pożar. Być może, że owe  materiały pirotechniczne, bo mają one  tendencje do samozapłonów.  Tak  sobie  pomyślałam, że to pewnie  jest to chińskie  badziewie zarekwirowane przez niemiecką   policję  przed ostatnim   Sylwestrem. 

W tej chwili u  mnie 25 stopni i pogodynka  zapowiada wkrótce  deszcz, a według prognozy w okolicach Berlina mają być burze. Mam tylko nadzieję, że na to  szczepienie, które mam nieomal w  samo południe, nie będę musiała iść  "niczym kondukt żałobny w  deszcz i pod  wiatr". Na tym poligonie co jakiś  czas są utylizowane w  sposób kontrolowany różne niewybuchy itp. i wtedy oczywiście  zawsze są zamykane okoliczne  autostrady.

"I to byłoby na  tyle" - lecąc klasykiem.


 Dziś jestem w kręgu tanga. Bo tango, niczym muzyka Mozarta jest u  mnie dobre na  wszystko.

Miłego  dnia  wszystkim.  I weekendu z przyjazną, nie męczącą pogodą.

środa, 3 sierpnia 2022

Muszę się przyznać......

 .......piszę posty głównie z przyzwyczajenia. 

Tak naprawdę to nic a nic   się u  mnie nie dzieje. A nawet gdyby  się coś działo to dobrze  wiem, że niemal  nikogo to nie obchodzi, bo już od kilku lat  mieszkam  520 km  w linii prostej od  Warszawy- miasta, w którym się urodziłam i mieszkałam do 2017 roku. 

Aktualnie doczłapałam się do  domu ze sklepu- na dworze  drobne 31 stopni  ciepełka, słońce hula na  całego, ale jest leciuteńki wietrzyk, idzie  wytrzymać. Ale za kilka  godzin będzie na pewno tych  stopni więcej- przewidują 34 stopnie.Właśnie obskoczyłam lody - cudownie czekoladowe i cudownie zimne. I - rewelacja- robione przez firmę, która robi je  metodą tradycyjną, na prawdziwych jajkach  i z prawdziwą śmietaną a nie na proszkowym erzacu- wszystkie  składniki są tu naturalne, co niestety sprawia, że one są po prostu drogie -500ml to wydatek 4,99€. Ale naprawdę są  świetne. Pomijam  fakt, że mam do nich zaledwie 350 metrów i ponad połowę  drogi pokonuję w cieniu.

Jutro - jak na razie to wiem, że będzie malowana  łazienka a prognoza na jutro przewiduje 38 stopni ciepełka. Czyli - okna muszą być pozamykane i pozasłaniane grubymi zasłonami. Gdy ostatnio na zewnątrz było drobne 36 stopni , mnie udało się utrzymać  w mieszkaniu temperaturę 26 stopni.

 Mała  ciekawostka-  dwie  firmy niemieckie testują czterodniowy  cykl  pracy w tygodniu. Przez te cztery  dni ludzie  pracują  w sumie 38 godzin, za to potem  mają trzy  dni  wolne. Kierownictwo  tych  firm jest bardzo zadowolone  z produktywności  a  pracownicy  również. Wynagrodzenie jest takie  jak dotychczas, przy pięciodniowym tygodniu pracy.  Przed  Niemcami ów 38 -godzinny "tydzień pracy" wprowadziła  Belgia i......wszyscy są  zadowoleni. Więc opluwanie  pana Tuska, że bredzi jest po prostu bezsensowne.

A jeśli kogoś interesuje  praca w Niemczech to polecam  stronę: www.dojczland.info.

A w piątek idę się zaszczepić po raz  czwarty. Wczoraj się  doczytałam, że jedna  z firm amerykańskich opracowuje nową szczepionkę chroniącą przed  wszystkimi odmianami / mutantami covidu.

Miłego wszystkim!







piątek, 29 lipca 2022

A ja czekam .......

 .........nieomal  na Godota.

A tak naprawdę to na pomalowanie łazienki , czyli na  moment, gdy  wreszcie  to  wszystko co było w łazience trafi do niej z powrotem i moje  pokoje powrócą tym  samym  do właściwego wyglądu. Jest spora  szansa na to, bo nawet pan malarz do mnie  osobiście zatelefonował i poinformował mnie, że 4 sierpnia bladym świtem mnie nawiedzi. A ponoć od tegoż właśnie 4 sierpnia znów mają nadejść afrykańskie upały.

A dziś u  mnie niemal zimno - aż oczęta przetarłam ze  zdumienia, gdy na termometrze  zaokiennym zobaczyłam  zaledwie 17 stopni ciepła. Na  niebie  ciemne  chmury, pogodynka  zaś  twierdzi, że deszcz jest możliwy  w 3%. Susza okrutna, podberlińskie gminy ogłosiły zakaz używania  wody do podlewania trawników, ogródków itp.

Drzewa za moim oknem, które już są spore, bo sięgają 5 pięter przedwojennych  budynków, mają już niestety żółte  liście  w swych koronach, czyli spadł poziom wód gruntowych. I tylko patrzeć jak okoliczne platany  zrzucą swe jeszcze  zielone  liście. Podobnie   było też w ubiegłym roku.  W sierpniowe poranki chodziłam rano po chodniku zasłanym platanowymi jeszcze   zielonymi liśćmi. Przy  moim budynku rosną dęby burgundzkie (czerwone) i w tym roku wiosną było sporo uschniętych gałęzi. 

A tak ogólnie rzecz  ujmując to wszak Berlin leży u zbiegu dwóch rzek- Sprewy i  Haveli, w obrębie  miasta jest sporo jezior, w centrum miasta jest wręcz zainstalowany cały system odwadniający grunt, by budynki się nie  rozpadły, a jednocześnie jest  susza. Jakoś nie obejmuję  tego swoim małym  rozumkiem. W dzielnicy,  w której  mieszkam, było kiedyś jezioro, które  zostało pieczołowicie  zasypane i teraz jest tu park, a tam gdzie kiedyś była plaża dziś dzieci  w piłkę  grają a rodzice urządzają  dzieciom urodzinowe pikniki.  Poza tym fajny jest ten Volks Park. Gdy ktoś z Was  kiedyś niechcący  będzie  w Berlinie, to na pewno Waszą uwagę  zwrócą dość grube  rury pomalowane na.....niebiesko i różowo, biegnące "wierzchem" nad chodnikami. To właśnie są owe rury odwadniające a ich kolorki trzymają mnie przy życiu.

Nadchodzą ciężkie  czasy - w sklepach budowlanych znikają niczym sen  złoty piece na drewno i różne materiały opałowe, oraz różnego rodzaju  "ustrojstwa grzejące", np. grzejniki olejowe.

W ramach oszczędzania energii 200 obiektów zabytkowych,  dotychczas nocą oświetlonych, teraz jest pogrążonych  w ciemności.

A w ramach pocieszania  się,  obejrzałam  nieco dzieł Renoira. Może i Wam się spodobają?


Miłego weekendu wszystkim życzę!  

 



czwartek, 21 lipca 2022

Upał.......

                                   .......wiem, mało odkrywcze  wszak. 

Wczoraj już po  godzinie 20,00 wyszłam  z domu , bo musiałam. Na ulicy poczułam  się niczym po otwarciu pieca , w którym kiedyś, w  celach czysto rozrywkowych wypalałam ceramikę. Do pokonania  miałam mniej  więcej  w sumie (tam  i z powrotem) kilometr. Wróciłam do domu pół żywa. W domu były zaledwie  24 stopnie, jako że od świtu miałam szczelnie zasłonięte okna grubymi zasłonami.

Wczoraj  w dzień było tu 36 stopni na  dworze, w  domu w tym  czasie miałam  tylko 26, więc  trwanie w bardzo cieniutkiej i leciutkiej odzieży nie  dokuczyło mi.

Wg prognoz dziś może popada, jest na to aż nieco ponad  30% szans. Podejrzewam, że ten ewentualny deszcz wyparuje  w  drodze z chmur  na  ziemię.

Wczoraj na jednym   z odkrytych berlińskich  basenów była wielka  bójka, którą wszczęło kilkanaście osób, którym nakazano opuszczenie terenu z uwagi na ich niewłaściwe zachowanie. Efekt- 11 osób  rannych, klika  aresztowanych. To już druga bójka w trakcie tych upałów.

Prognozy na  najbliższe  dni są mało radosne, od 25 bm  kolejna  fala upałów 35-40 stopniowych  napłynie do nas z Afryki - pewnie po to,  by ci co tu przyjechali "za chlebem" poczuli  się bardziej swojsko.

Jutro niestety  muszę  się wywlec do sklepu na  zakupy, ale  zapowiadają  maximum  28 stopni, więc  wywlokę  się rano, bo ma  rano być "zimno",  tylko 22 stopnie.

A 17 bm. na terenie  należącym do zamku Barbury w North Roughton  pokazały  się 2  nowe kręgi w  zbożu. Klasyka - na bazie  okręgu z wpisanymi w środek strukturami geometrycznymi.



A ja myślałam, że już moda na kręgi w zbożu skończyła  się

 A niżej  trochę mojego ulubionego Camilla Pissarro. Tak  przy okazji - w Poczdamie, w Pałacu Barberini czeka na swych  wielbicieli kolekcja Hasso Plattnera a w niej ok. 100 obrazów impresjonistów.


Miłego  dnia i równie miłego nadchodzącego  weekendu!

czwartek, 14 lipca 2022

Uprzedzam....

                    ........od  dawna  mam świra, więc post  będzie  dziwny.

Podobno wczoraj była pełnia Księżyca. I miała  być jakaś hiper/super. No więc wyłaziłam co chwilę na  balkon, a nawet wyszłam  z domu  i.......niebo  było równiutko zaciągnięte  chmurzyskami i pięknej pełni niestety  nie ujrzałam.  Za to czułam  się niczym w lutym  w Singapurze, bo na termometrze było 26 stopni ciepełka a było już tak około godziny 22,00. Tam co prawda gdy spacerowaliśmy  nocą po Singapurze  o 2 w nocy bywało 27 stopni. 

Tu w ogóle to jakoś te  temperatury teraz  wzrastają po południu. Wieczorem to było nawet 30 stopni  (według oficjalnej komputerowej  pogodynki), dopiero potem  zaczęło się ochładzać do owych 26 stopni.  Dziś o 7,30 było skromne  20 stopni, teraz tylko 22, coś ta pogoda tu wariuje.  Więc opuszczać  domowe  pielesze  muszę z rana, żeby potem nie paść z gorąca. A podobno będzie jeszcze  goręcej, głównie na południu Niemiec.

Ale  znalazłam takie  coś:


Podobno ów zielony kolor  nieba był spowodowany zawartością dużej ilości wody  w powietrzu. A ta ekstremalna  pogoda nad Południową Dakotą pozbawiła prądu 30 000 ludzi, a w czasie  burzy  wiatr wiał z prędkością 159 km na godzinę siejąc spustoszenie. 

No cóż- mnie  tylko gorąco a inni mieli  znacznie  gorzej. Bardzo, ale to bardzo przydałby  się  deszcz, a najlepiej kilka  dni pod  rząd deszczu.

Miłego dla Was;)

piątek, 8 lipca 2022

Skąd on to wiedział???

 Wpadł mi w ręce artykuł o Nicolo Tesli. Przeczytałam i  zaczęło mnie  dręczyć jedno pytanie - skąd ten  facet to wiedział? Ale po  kolei:  w 1926 roku magazyn Collier's  opublikował rozmowę z  wynalazcą, Nicolo Teslą i treść tej  rozmowy niemal  dla  wszystkich była  szokiem. Szokowały   zwłaszcza jego wypowiedzi, a raczej wręcz  przepowiednie dotyczące  rozwoju techniki w XXI wieku. Równie a może nawet bardziej szokująca była jego wypowiedź, że w przyszłości kobiety  będą odgrywać dominującą  rolę, bo będą  się mogły  kształcić i  zdobywać wiedzę w każdym  niemal  kierunku. Przewidywał, że ludzkość zacznie  się komunikować ze  sobą dzięki  prostym urządzeniom  przenośnym,  a wiele urządzeń, np. samoloty i  samochody będą sterowane  bezzałogowo.

Przewidywał też, że na pewno wzrośnie  znaczenie ochrony środowiska naturalnego i będzie  to  akcja na  skalę  globalną.  Jeśli idzie o jego  wynalazki, to wiem, że wynalazł silnik  rotacyjny na prąd przemienny, dynamo rowerowe,  cewkę, świetlówkę, baterię  słoneczną, opatentował pierwszego pilota   radiowego i turbinę wodną, maszynę kroczącą, maszynę latającą i maszynę pływającą a  wszystkie te "dziwne urządzenia" sterował pilotem  swego  pomysłu. Do swej  "maszyny kroczącej" wmontował czujniki  ruchu i był to pierwszy na świecie  robot.

No i proszę - pan Nicolo Tesla  już dawno w innym wymiarze a my mamy połączenia  bezprzewodowe, mamy bezzałogowe urządzenia  latające (drony), po bawarskich  szosach już jeżdżą (na  razie w ramach eksperymentu) samochody  autonomiczne, mamy też  różne  roboty  zastępujące pracę ludzkich  rąk. I mamy owe "proste  urządzenia  przenośne", czyli komórki i smartfony do porozumiewania  się.

A jeżeli kogoś interesuje ta  postać to Wydawnictwo Poznańskie wydało książkę  Bernarda Carlsona p.t.   "Tesla. Geniusz na  skraju szaleństwa".

Nadchodzący  weekend nie  zapowiada  się najciekawiej- ma   "deszczyć", sobota to 22 stopnie a niedziela tylko 20. A teraz  jest u mnie  wiatr , 15 stopni i  chyba  sobie odpuszczę  spacer.

Wczoraj miałam pierwszy zbiór  swoich balkonowych  pomidorków - były extra!

Miłego weekendu Wszystkim!!!




czwartek, 7 lipca 2022

A u mnie dziś.......

 ........... pada  deszcz i jest tylko 13 stopni ciepła! Niesamowite  wprost! Pada i  nie ma  upału! Rewelacja!

Wczoraj wyczytałam, że blisko 20 milionów  Polaków mieszka  poza  Polską. Okazuje  się, że jesteśmy jedną z największych  diaspor  na  świecie. Czyli nie jestem takim "wyjątkiem", który gdy mu źle to zbiera  swoje zabawki i wynosi  się w inne  miejsce.

W Niemczech 1,86 miliona osób zgłasza, że ma  polskie  korzenie. Badania  wykazały, że co czwarta osoba  w Niemczech ma  migracyjne  pochodzenie i owych migrantów jest 22,3 mln osób, czyli  aż 27,2% ogólnej  liczby ludności Niemiec.

Najwięcej w Niemczech jest Turków , jest ich 12%, Polacy  zajmują  drugie  miejsce i stanowią  10% ludności, trzecie  miejsce  zajmuje Federacja  Rosyjska- 6%, potem  Kazachstan - 6%,  Syria - 5%.

W Niemczech nadal brakuje 250 tysięcy wysoko wykwalifikowanych  rzemieślników. Największe  braki  ma  wciąż  sektor budowlany, brak mistrzów budowlanych w branży  grzewczej, sanitarnej, klimatyzacyjnej i elektrotechniki budowlanej. I nie do każdej pracy wymagana  jest biegła  znajomość języka  niemieckiego. Nie  werbuję nikogo, tylko informuję.

Ze spraw  nieco zabawniejszych - w miejscowości Walldorf  leżącej w okręgu Rhein- Neckar  właściciel kota, który wyszedł na  nocne polowanie, został ukarany mandatem 500€. A mandat  stąd, że w tym rejonie  od teraz i przez następne trzy lata, w okresie od kwietnia  do sierpnia nie  wolno wypuszczać z domu kotów, bowiem  w tym rejonie  gniazduje ginący gatunek ptaka,  czyli SKOWRONEK GRZEBIENIOWATY.  Ów skowronek jest wpisany do "Czerwonej  Księgi"  gatunków zagrożonych całkowitym  wyginięciem. W tym rejonie są tylko trzy  gniazda i jedno z  nich już jest opuszczone - być może, że kocisko skonsumowało jego lokatorów. Skowronki  budują swe   gniazda  na ziemi, więc  są bardzo łatwym  łupem. Aż się  dziwię, że nikt kotu w jelita nie  zajrzał tylko walnięto 500€ mandatu.

Mam podejrzenie, że w okolicach miasta  zwanego Warszawą już dawno nie  ma  skowronków - ostatni raz słyszałam głos skowronka na podwarszawskich polach ze 30 lat wcześniej.

Hmm, przestało padać, muszę się przespacerować do.........śmietnika. Nie śmiejcie  się - to cała  wycieczka z kilkoma różnymi torbami  w garści- w jednej  szkło, w  drugiej plastiki, w trzeciej "bio", w czwartej papier a w piątej  "śmiecie  zmieszane". Zgłupieć można.

Miłego dnia Wszystkim.


A do posłuchania nieco  zapomniany Jean  Michel Jarre.

piątek, 1 lipca 2022

Jakieś święto ?

 No  chyba tak, bo pada deszcz. I temperatura spadła do  18  stopni. Aż sfotografowałam ten opad:


Gdy powiększycie   zdjęcie to zobaczycie, że pada.


No i  widać na  zaparkowanym na dole   samochodzie, że są na nim krople  deszczu.  Radość co prawda  wielka, ale........szalenie krótka.  Padało może 15 minut i ......zza chmur, po raz pierwszy  dziś wyszło jednak słońce. Więc  chyba jednak dociągnie temperatura do przewidywanych na  dziś 27 stopni,  ale może jeszcze popada - prognoza przewiduje opady i burze. A tu się jakoś dziwnie  często te prognozy sprawdzają.

W Niemczech  zaczyna   brakować.........papierosów. Bo brak jest z powodu wojny papieru na opakowania  zbiorcze. Fajnie,  nie moje  zmartwienie, nie palę. 

Przy okazji podaję( bo to okres urlopowy)- do Niemiec  wolno wwieźć do 800 sztuk papierosów, lub 400 cygaretek, lub 200 sztuk  cygar, lub 1 kg tytoniu i trzeba  posiadać  przy  sobie dowód  zakupu onych oraz udowodnić, że to na własny użytek. Niestety nie  napisali w jaki  sposób to można udowodnić, ale podejrzewam, że jeżeli ktoś  wpada na trzy  dni i nie ma tu zameldowania (zameldować się należy w ciągu 2 tygodni) to mu towar  skonfiskują albo walna potężna karę.

Wakacje, a koronawisus ma się kwitnąco, więc jeśli jedziecie  gdzieś w Europę  sprawdźcie  jakie są wymagania, bo wiele krajów wpuszcza  turystów w ramach  zasady 3G. W  wielu krajach  obowiązują maseczki w komunikacji publicznej a Włosi, których obecnie nęka mutant Omikron sugerują by nosić  maseczki wszędzie tam, gdzie jest tłok, łącznie  z plażą.

Przeprowadziłam  sobie test, czy  aby już nie  zniemczyłam się za  bardzo po 4 pełnych latach  mieszkania tutaj-  wyszło mi że nie, bo : w dalszym  ciągu niemiecki dla mnie = chiński, a w kwestii pięciu ulubionych  niemieckich potraw też odpadam w przedbiegach, bo: nadal piwo nie jest moim ulubionym napojem, pieczywo - nie jem, bom bezglutenowa wciąż,  kiełbasa - nie jadam, nigdy nie lubiłam, szparagi - nie jadam, też nigdy nie jadałam,  tort Szwarcwaldzki - nie jem słodyczy, chociaż lubię połączenie  wiśni z czekoladą. Tyle  tylko, że ja tu jeszcze  nigdy  nie widziałam WIŚNI!   Więc jem samą czekoladę.

Znów się u  mnie chmurzy i na pasku wyczytałam : wkrótce  deszcz! Hurrra!!!!!!

I miłego weekendu Wszystkim życzę!!!


środa, 29 czerwca 2022

Jest znośnie.......

........ale cały  dzień gdzieś w Berlinie pada, o  czym  mnie informuje  komputer, tyle  tylko, że w mojej  dzielnicy nie pada. Ogłoszono, by nie  marnować wody pitnej, bo susza. Niemal odkrywcze

Wygrzebałam w  czeluściach   YT


taki wielce  sympatyczny  studyjny  koncert Caro Emerald. Myślę, że się  Wam  spodoba.

Zawsze podziwiałam niemiecki porządek - niestety to  chyba już definitywnie  miniona  sprawa. Zawiadomiono  mnie, że  30 bm odmalują mi ściany w łazience.To niby  jutro. A tu nagle , ni z gruchy ni  z pietruchy,  przyłazi  facet, inny niż ten, z którym omawiano rzecz  całą  i twierdzi, że on teraz, zaraz mi pomaluje ową łazienkę. Dobrze, że mam kontakt telefoniczny z tamtym, co mi naprawiał  sufit i zaraz  zatelefonowałam do niego. W efekcie - ten "dzisiejszy"  facio zrobił  mi tylko biały pasek pod  sufitem,  a ściany będzie  malował tamten, tylko jeszcze nie wiem kiedy. No normalnie  dom wariatów. Ta  łazienka chyba  mnie  wykończy.


I jeszcze coś  miłego  dla ucha.



niedziela, 26 czerwca 2022

Dziwne......

.... ale  chyba jeszcze  żyję.

Jest upał. Wczoraj byłam na koncercie  w  szkole  muzycznej,  w której młodszy  wnuczek pobiera nauki w  zakresie  gry na gitarze  klasycznej. W ubiegłym  roku odmówił wzięcia  udziału w koncercie, w tym roku nas  zaskoczył bo się łaskawie zgodził. Solówek  nie  było, grała cała  grupa. Niektóre  dzieci młodsze od  niego. Szalenie  śmieszne  były te  dzieciaki. Dziewczynki "odstawione" a chłopcy ubrani raczej podwórkowo, T-shirt i szorty. Upał był jak  należy, ledwo dzieci  zakończyły grać to  zaczęło grzmieć i wyglądało, że lada  moment zacznie padać. Gdy dojechaliśmy do  domu, to właśnie w mojej  dzielnicy  kończył padać  deszcz. Ale burzy  nie było.

Dziś z kolei Starszy brał udział w bardzo uroczystym koncercie- była to setna  rocznica powstania Berlińskiego Dziecięcego Chóru Mozartowskiego, w którym śpiewał  On od 5 roku życia aż do chwili mutacji. Teraz dostał  zaproszenie do wzięcia udziału w koncercie,  ale śpiewał już w grupie dorosłych, jako że jego dziecięcy  sopran  przekształcił się w bas. I tym sposobem 13-latek stał w grupie dorosłych facetów. No ale on już ma  ponad 173 cm wzrostu i wcale  nie wygląda  już dziecinnie. 

Dziś w ciągu  dnia  było w cieniu tylko 32 stopnie,  nim się doczołgałam od parkingu do Filharmonii omal nie padłam z gorąca. Za to na  sali klimatyzacja działała "na fula", a koncert był naprawdę przepiękny. Występowały "maluchy", które jak to dzieci- śpiewają  całym  ciałem, śpiewali ci, którzy jako młodzi ludzie już kiedyś w tym chórze śpiewali.  I śpiewali  naprawdę świetnie! W drugiej części  koncertu orkiestrą i chórem dyrygował pan, osiemdziesięciosześciolatek, który zaraz po wojnie, gdy tylko zaczął ten  chór działać to w nim śpiewał będąc jeszcze  dzieckiem, a jako dorosły człowiek, po ukończeniu konserwatorium długo go prowadził. A od dwudziestu lat prowadzi ten  chór przesympatyczna i b.ładna  kobieta. Poza  tym występowali na koncercie również berlińscy soliści operowi. Naprawdę był to mile spędzony czas.

Wyjście z sali filharmonii i przejście  do samochodu niestety  nie było miłe, no ale aby się nieco schłodzić pojechaliśmy do Steglitz (jak dla nas to sąsiednia  dzielnica Berlina)  na wspaniałe lody - robione starymi, sprawdzonymi  metodami. Co prawda trzeba  było postać  dłuższą chwilę  w kolejce, ale lody u nich są takie, że  naprawdę  warto postać po nie.

Kwitną w Berlinie  lipy i całe  miasto spowite  jest wonią  kwitu lipowego, Zakochałam się w tym  mieście właśnie przez ten dominujący nad  całym  miastem zapach- a było to w 2014 roku.

W tej chwili jest  godzina 22,23 -na zewnątrz już tylko 28 stopnie  ciepła. A jutro siedzę twardo  w domu- ma być 37 stopni. Mam nadzieję przeżyć.


 A tak  się dziś rano prezentowały moje mini pomidorki.

Dobrego tygodnia Wszystkim!!!!


I ciut Mozarta- Mozart dobry  na  wszystko!