Pogoda jaka jest - każdy widzi. Mokro, ciapciowato, byle jak. Ale dla mnie
kończący się dzień był bardzo udany, bo przyjechała do Warszawy Mada.
Mada, u której w "Kolorowych Szkiełkach" wygrałam w candy
prześliczny witrażyk. Oto on:
Dołączył do witrażowego portretu mego Flika zrobionego przez Madę,
a razem wyglądają tak:
A dziś dostałam od Mady dwie cudne rzeczy, osobistego
użytku: wisior i ufilcowaną broszkę:
Dzisiejsze popołudnie należało do nas i wierzcie mi, zupełnie nie wiem
kiedy przeleciały 4 godziny naszego spotkania.
****
Zrobiłam sobie pudełko na biżuterię, i wygląda ono tak:
Widać chyba, że tęsknię za kwiatkami.
****
Rozmawiałam wczoraj na Skype z naszym znajomym , który mieszka
w Niemczech. Okazuje się, że 3 lata temu, zimowa porą, był razem
z żoną na wycieczkowym rejsie po Morzu Śródziemnym właśnie na Costa
Concordii. Skorzystali wtedy z oferty "last minute" i podróż kosztowała
tylko 1600 euro za dwie osoby. Normalnie bilety kosztują od 1200 do
1600 € od osoby. Byli zachwyceni trasą i samym statkiem. Nasz znajomy
jest człowiekiem naprawdę bywałym w świecie i twierdzi, że statek jest
(a właściwie był) niesamowicie luksusowy i bardzo miło wspominali tę
wycieczkę. Średnia wieku pasażerów wynosiła 60+.Ale wtedy ktoś inny
dowodził statkiem.
W niemieckiej prasie podali , że biura turystyczne organizujące rejsy po
Morzu Śródziemnym natychmiast po tym wypadku straciły wielu
klientów, którzy zrezygnowali z wykupionych już rejsów. Jakoś mnie to
nie dziwi. Natomiast rozśmieszyła nas informacja, że armator Costa
Concordii rozdał wszystkim pasażerom darmowe bilety na rejs po Morzu
Śródziemnym. Ciekawe ilu będzie chętnych. I choć cała historia jest
mało zabawna, skręcało nas ze śmiechu, gdy znajomy cytował wypowiedzi
pechowego kapitana. Facet albo jest nieco stuknięty albo był naćpany.
****
Przed wielu laty mój mąż był na takim wycieczkowym rejsie po Morzu
Śródziemnym, ale rosyjskim statkiem "Dymitr Szostakowicz". Był tak
zachwycony, że postanowił, iż następnego roku popłyniemy całą,
trzyosobową rodziną. Na planach się skończyło - w grudniu ogłoszono
stan wojenny i wszystkie plany spaliły na panewce. A potem kontakty
służbowe się urwały, zmieniło się u nas, zmieniło się w Rosji i pozostały
nam rejsy po zimnym Bałtyku, na które nie miałam ochoty.
Ten rejs po Morzu Śródziemnym dołączy do coraz dłuższej listy moich
niespełnionych pragnień, zaraz obok lotu balonem nad sawanną.