...... dziwne, nic się u mnie nie dzieje a tu cichcem, cichcem już czerwiec jest.
Tak się przyzwyczailiśmy do tego, że dzieciaki niemal nie chodzą do szkoły, że ten tydzień jest wprost "wyjątkowy"- obaj chłopcy cały ten tydzień będą w szkole! Cud nad Szprewą!
Poza tym omal się nie zadławiłam dziś poranną kawą czytając poranne wiadomości, które mnie nieco rozbawiły. Okazuje się, że dwa Kraje Związkowe, Saksonia-Anhalt i Szlezwik-Holsztyn zezwoliły by pracę podjęły.......prostytutki. Dotychczas ta branża jak i wszystkie inne usługowe była unieruchomiona. Oczywiście świadczenie usług podlega ochronie sanitarnej takiej samej jak w salonach kosmetycznych, salonach tatuażu i u fryzjera. Co prawda rzeczniczka Związku Zawodowego Osób Świadczących Usługi Erotyczne (związek liczy zarejestrowanych 40 tysięcy kobiet i mężczyzn) apelowała do rządu by już wcześniej uruchomić tę branżę, ale władze były nieugięte. A rozbawiłam się doczytawszy o tych wymogach sanitarnych - oczywiście test ujemny, lub zaświadczenie o przechorowaniu covidu ewentualnie zaświadczenie o pełnym szczepieniu i........maseczki? I w tym miejscu nieco mi zabrakło wyobraźni.
Możecie mnie nazwać idiotką, ale uważam, że zrzeszona, legalna prostytucja jest znacznie "zdrowsza"moralnie niż ta niejawna. I nie ma się co oburzać - jest popyt to jest i podaż.
Od niedzieli mam pogodę - słońce i nawet ciepło. Wczoraj to nawet było 25 stopni ciepełka- dziś też ponoć tak będzie. To może wreszcie zakwitnie mi na balkonie lawenda?
Muszę zawalczyć o ten paszport "covidowy" - na razie wszystko wygląda cacy od strony prasowej, tylko jakoś konkretów wciąż brak.
No i nie mam pojęcia (zapewne nie ja jedna) co będzie z wakacjami - czy i dokąd wyjadę. Od razu wspomina mi się zeszłoroczny pobyt na Rugii chętnie bym to powtórzyła, ale nie puszczą mnie nigdzie samej. Sama to bym mogła najwyżej pojechać do......sanatorium.
Dotarło do mnie, że szalenie szybko mija mi czas- to trochę przerażające- w październiku stukną mi cztery lata pobytu w Berlinie. A wydaje mi się, że dopiero co przyjechałam.
No nic, w dalszym ciągu robię przegląd bluesów. Bardzo mi z nimi "po drodze".
Miłego dla Was!!!!