Właśnie zauważyłam dziwną synchronizację - na zegarku godzina 21 a za oknem 21 stopni. Od samego rana była dziś piękna pogoda i cieplusieńko. Poszliśmy więc niespiesznie do "naszego" Volks Parku, by zobaczyć z radością, że wzięto się za jego renowację. Przybyło ławek, a stare, pomazane a i często porżnięte przez takich, co czuli przemożną chęć trenowania pisma obrazkowego oraz udowadniania, że kiedyś jednak uczyli się stawiania liter - zniknęły. Alejki doczekały się kontaktu z walcem drogowym a ich pobocza umocnienia ozdobnie ułożonymi dużymi otoczakami. Place zabaw są teraz tak atrakcyjne, że aż moja córka zaczęła żałować, że jej synowie już z nich nie korzystają. Na koniec posiedzieliśmy wszyscy w kawiarence usytuowanej w pobliżu "Fontanny Złotego Jelenia"
A tak poza tym u mnie jak w ogródkach działkowych nic się nie dzieje ciekawego bo jedynym moim zajęciem jest czytanie tego opasłego tomiszcza, które dostałam na urodziny.
Spora część akcji dzieje się w Etiopii, o której zawsze wiedziałam tylko tyle, że stolica tego państwa to Addis Abeba i rządzi tam cesarz o bardzo mikrym wzroście ale rozdętym ego, a w piątym co do wielkości mieście tego kraju, na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku jedna z polskich wyeksportowanych tam specjalistek była pierwszą białą kobietą w owym mieście, więc miejscowi dość bezceremonialnie ją poszczypywali, macali, poklepywali by sprawdzić, czy aby nie jest "pobielona" wapnem lub farbą. Pamiętam, że słuchałyśmy jej przeżyć z niemałym przerażeniem. I choć kontrakt był roczny po sześciu miesiącach powróciła do Polski - po prostu nie wytrzymała nerwowo takich warunków.
Do końca książki mam już tylko 70 stron i pewnie dziś ją skończę.
I dziś dostałam w prezencie nowy monitor - taki 57 na 34 cm i baaardzo mi się podoba.
Miłego nowego tygodnia Wszystkim!!!!