......................................................................już wróciłam.
Przez te kilka dni gdy mnie tu nie było brakowało mi muzyki, której zawsze słucham na YT. A więc wynagrodziłam sobie ten dyskomfort i obejrzałam dziś balet Coppelia, do którego muzykę skomponował Leo Delibes.
Balet leciwy, po raz pierwszy był wykonany na scenie paryskiej, w 1870 roku. Delibes był wyraźnie zafascynowany tańcami słowiańskimi i węgierskimi. Usłyszymy i zobaczymy tu mazura oraz czardasza.
Libretto oparte jest na opowieści, której negatywnym bohaterem jest stary doktor, twórca mechanicznych lalek, który chce za wszelką cenę ożywić piękną mechaniczną lalkę umieszczając w niej duszę żywego człowieka.
Spośród kilku filmów wybrałam film nagrany w australijskiej operze- moim skromnym zdaniem to bardzo ładnie wystawiony balet, chociaż w scenach zbiorowych nie mamy wrażenia absolutnej precyzji wykonania, jak wtedy, gdy oglądamy taniec wykonany przez balet rosyjski.
Wyobraźcie sobie, że nigdy nie widziałam tego baletu na warszawskiej scenie Teatru Wielkiego, a starałam się nie przepuścić żadnego baletu tam wystawianego. Nie wiem dlaczego nigdy go nie wystawiono- może dlatego, że w założeniu jest to balet komiczny, przeznaczony dla dzieci. Tak, tak, dla dzieci, kiedyś karmiono dzieciaki takimi nieco makabrycznymi opowieściami. "Dziadka do orzechów" Czajkowskiego wystawiali, ale tej opowieści o dziewczynie ze szklanymi oczami- nie.
Mam nadzieję, że nie podpadnę Wam za bardzo tym baletem- wytrzymacie tę godzinę z kawałkiem.