.....zaczęła się wiosna.
Bo zupełnie bez powodu wywlokłam się z łóżka jakoś tak zaraz po siódmej.
Słońce świeciło na bezchmurnym niebie, a kwiatki w skrzynkach na balkonie
przywabiły....najprawdziwsze pszczoły.
Mam w skrzynkach dwa rodzaje prymulek, jedne niziutkie o dużych kwiatach,
bardzo ciemno różowych z dużymi, żółtymi środkami, w drugiej skrzynce są
prymule o drobniejszych kwiatach ale na wyższych łodyżkach, żółte i białe
a w trzeciej skrzynce panoszą się białe i żółte bratki, miniaturowe.
Zaraz po śniadaniu poszliśmy z mężem na spacer -nie chciało się nam brać
samochodu i podjechać do lasu, wybraliśmy się do pobliskiego Volksparku.
W cieniu to było raptem 15 stopni, ale na słońcu było naprawdę gorąco.
Tyle tylko, że chwilami wiał całkiem chłodny wiatr.
Wyobrazcie sobie, że w tym parku "dorosłe" drzewa są zewidencjonowane
i mają swoje numerki. Środkowa część parku to olbrzymi trawnik, o bardzo
urozmaiconej konfiguracji. Można tu grać w piłkę, urządzać pikniki,
rozkładać na trawie koce . Bardzo często rodzice urządzają tu piknikowe
przyjęcia urodzinowe dla dzieci i jest to niewątpliwie znacznie mniej kosztowna
impreza niż wynajmowanie sali.
Po obu stronach tego długiego i szerokiego trawnika są alejki, którymi jedni
spacerują, inni z kolei biegają lub jeżdżą rowerem.
Jest też ogrodzony całkiem spory teren dla piesków by mogły się swobodnie
wybiegać , a na nim , pod płotem ławki dla ich właścicieli.
Dziś "odkryłam" na obrzeżu niedużą restaurację z całkiem ładnym ogródkiem
piwnym, a niemal na końcu parku ogródek kawiarniany i lodziarnię.
Nie byłam jeszcze w berlińskim ogródku piwnym, znam tylko piwne ogródki
w Monachium. To były bardzo miłe miejsca, wiele osób przychodzi tam
z małymi dziećmi i nigdy nie widziałam tam nikogo pijanego.
Mam nadzieję, że tu też będzie podobnie.
Podglądaliśmy też parkę kowalików najwyrażniej szukających odpowiedniego
miejsca na gniazdo. A potem dwa tłukące się zajadle ...kosy.
Ptaki od razu dostają amoku wiosennego, zewsząd słychać było ich głosy.
A potem trafiliśmy na trzy łączki porośnięte gęsto fiołkami leśnymi.
W życiu nie widziałam takiej ilości fiołków naraz. Stałam i gapiłam się.
W tej części parku, w której dziś byliśmy, kiedyś było naturalne kąpielisko
i najprawdziwsza plaża. Teraz jest tylko małe jeziorko z zasilającym je
strumykiem. Wiele krzewów jest już niezle zazielenionych, znalazłam też
kilka kwitnących drzewek. Duże, stare drzewa jeszcze nie "pączkują".
Jeżeli nadal będzie tak ciepło i spadnie deszcz, to szybko zrobi się zielono.
Po powrocie do domu, gdy wyszłam na balkon nieco się zdziwiłam,
bo na podłodze balkonu leżały grudki ziemi, a rano, gdy podlewałam kwiaty
nic takiego nie było. Podeszłam do skrzynek i lekko zdębiałam- w skrzynce
z tymi wyższymi prymulami leżały 2 orzechy arachidowe w łupinach, lekko
schowane w ziemi i pod listkiem. Naprawdę rano tego nie było.
Mam podejrzenie, że to robota wrony szarej- to bardzo mądre i sprytne ptaki.
Wczoraj widziałam, jak buszowała w skrzynkach balkonowych na IV
piętrze kamienicy po drugiej stronie ulicy.
Jak widać balkon będzie służył nie tylko nam ale i pszczołom i ptakom.
Czekam z utęsknieniem na "ulistnienie się" drzew na naszej ulicy, bo niektóre
z drzew mam tuż pod balkonem.
Jesienią tak to wyglądało, więc gdy się na nowo drzewa zazielenią to
powinno być całkiem ciekawie.