Nareszcie nieco mniejszy upał no i jak na razie nie świeci słońce. Ale w domu
nadal gorąco. Dobre i to.
Jak pamiętacie, zabawiam się robieniem kiszonek. Miedzy innymi zakisiłam
umyte, obrane i pokrojone w paski buraczki. Same buraczki to nie wywołaly
swym smakiem mego entuzjazmu- nadal w tle mają smak surowizny i są nieco
twarde. Ale zalewa jest świetna do picia.Wyciągnęła z buraków nie tylko super
barwę ale i smak.
Zrezygnowałam z samodzielnego robienia kefiru, skoro wypróbowałam, że te
gotowe nie szkodzą mi w niczym i poza tym smakują.
Byłam na kontroli u gastroenterologa i test na szczelnośc jelit wykazał znaczną
poprawę ich stanu.
Za kilka dni wyjeżdżamy, a do nas na ten czas przyjadą z Krakowa znajomi.
Bardzo mi to pasuje, bo przynajmniej tym razem kwiatki mi nie padną martwym
bykiem. Oni będą mieli darmowe lokum z pełnymi wygodami a ja podlane na
czas kwiatki. Już przygotowałam dla nich plan Warszawy + przewodnik po
Warszawie oraz "ściągę" gdzie co jest na naszym osiedlu oraz jakimi autobusami
mają się stąd wydostawac, oraz zarezerwowałam im miejsce na parkingu.
W Europie już od wielu lat istnieje tego typu turystyka - nieznani sobie ludzie
zamieniają się na czas wakacji miejscem zamieszkania i rzecz dotyczy zamiany
pomiędzy mieszkańcami różnych państw.
Przyznam się szczerze, że aż tak odważna, do wymiany z nieznanymi osobami to
ja nie jestem.
Podobno od jutra wracają upały a do tego temperatury będą wyższe niż dotychczas-
zupełnie jakby +32 w cieniu było jeszcze za niska temperaturą.
Mało mnie to cieszy, oj mało.