Po niemal rocznej przerwie byłam dziś w Ogrodzie Botanicznym. Trwa magnoliowa orgia:
Jako odskocznia "coś" co kwitnie na czerwono:
i bledziutko różowawy rododendron:
i kwitnące na biało takie śmiesznoty:
a na dodatek nie kwitnące, ale bardzo śmieszne drzewo- wprost zaprasza by wdrapać się na nie, zwłaszcza, że stoi blisko jeziorka.
W "Botaniku" trwają jeszcze przygotowania do sezonu, wiele ścieżek jest jeszcze nieczynnych, są aktualnie w renowacji.
Ale i tak było miło, cały czas świeciło słońce a temperatura też całkiem przyzwoita- 17 stopni. Trochę się "zlazłam", na koniec wzmocniłam się kawusią - nie ma to jak kawiarnia nad jeziorkiem i cappuccino w pełnym blasku słońca!
Odkryłyśmy z córką jeden mankament - po prostu jeśli nie znamy jakiejś rośliny to i tak nie będziemy wiedziały jak się nazywa, ponieważ na każdym metrze kwadratowym jest multum roślin blisko siebie rosnących i cała masa tabliczek informacyjnych. Przydałby się nam jakiś botanik!
Miłego Wszystkim a do posłuchania - Vivaldi i wiosna: