...........czyli nadal nie mogę komentować na blogach Bloggera- ani u siebie ani u innych. Ale na blogach innych platform - mogę.
Chyba nikogo nie zdziwi, że jestem najzwyczajniej w świecie wściekła. Jeśli nadal będzie się ta sytuacja utrzymywać to najzwyczajniej w świecie zlikwiduję blog. Na czorta mi blog jeśli nie mogę odpowiadać na Wasze komentarze?
W sobotę znalazłam w skrzynce listowej pismo z Urzędu Miejskiego, że od 15 grudnia już mogę się szczepić trzeci raz przeciw covidowi. Podano mi adresy trzech olbrzymich centrów szczepień, godziny ich urzędowania , oraz informację, że przysługuje mi do centrum i z centrum szczepienia darmowy przejazd taksówką- wystarczy okazać to pismo. Ale ja już się zaszczepiłam wcześniej.
A dziś rano nadesłano mi mój "paszport covidowy", za który zapłaciłam 9,50€, prezentuje się tak:
Po drugiej stronie są moje dane osobowe i napis, że jestem zaszczepiona 3 razy z 3 szczepień oraz wydruk kodu.
Wygodniejsza jest ta karta niż wyszukiwanie w smartfonie, zwłaszcza gdy się jest w komunikacji miejskiej. A niedługo będę się wywlekać do swojego lekarza rodzinnego, więc nadszedł ten paszporcik w samą porę. A że kosztuje? Wszystko przecież kosztuje, jakoś tu jest bardzo mało darmochy. Do leków też zawsze dopłacam, tak samo jak do rehabilitacji i niektórych badań.
Pogoda u mnie skandaliczna - jest co prawda +6, ale wilgotność powietrza to 94% a teraz to chyba nawet więcej, bo coś mży.
Porobią mi się nieoczekiwane oszczędności - miałam wyekspediować kilka przesyłek (czytaj kartek świątecznych) do dość odległych od Niemiec miejsc, ale gdy dziś przechodziłam obok poczty doznałam szoku - długość kolejki przypominała mi kolejkę do sklepu meblowego w Warszawie, w czasach słuszne minionych - początek lat 70-tych. Dobrze, że chociaż g-mail jeszcze u mnie działa. Takie gigantyczne kolejki na tutejszych pocztach są właściwie stale, bo okazuje się, że tradycyjna poczta jest instytucją deficytową. Dotychczas myślałam, że tylko w Polsce, ale ponoć tak jest w całej Europie. Za to firmy kurierskie zawalone są robotą. Ale oni to tylko paczkami się zajmują, ewentualnie tzw. "listami poleconymi" o wadze do pół kilograma. I pomyśleć, że gdy "osiadłam" tu w 2017 roku najbliższą pocztę miałam zaledwie o 350 metrów od domu, a teraz mam o 3 km. Gdy nadawałam ostatnio list polecony do Warszawy do ZUS, to zapłaciłam za niego jak Cyganowi za zboże - 5,70 €, a przesyłałam jedną kartkę formatu A4.
Pisałam Wam o choince, że ją wypożyczymy - a skądże! Gdy moim pokazano na video czym dysponują to im od razu ekologia z głowy wywietrzała - w niczym to nie przypominało ładnej, regularnej choinki, która była na prospekcie jako wabik. Więc będzie jak co roku choinka z hodowli. Może już nie koniecznie dwumetrowa, może taka nieco ponad metr. A ja wcale nie przewiduję u siebie choinki. Już w ubiegłym roku nie dałam sobie wcisnąć choinki.
Dziś mija mi trzy tygodnie mieszkania do spółki z ustrojstwem osuszającym przestrzeń pomiędzy moim sufitem w łazience a podłogą sąsiadów nade mną. Teoretycznie dziś powinien ktoś się tu pojawić i sprawdzić jak wygląda wilgotność tej przestrzeni. Jak na razie to nikt się tu nie pokazał.
A dziś na poprawę humoru wybrałam:
Miłego nowego tygodnia Wszystkim!