drewniana rzezba

drewniana rzezba

czwartek, 3 października 2019

To je ono!

Jakby ktoś nie wiedział, to na wiolonczeli gra Stjepan Hauser

 A tu wersja druga, ze słowami, dla tych co lubią i potrafią śpiewać:


Tę piosenkę słyszę średnio/przeciętnie  ze 20 razy dziennie, bo jedna
z berlińskich radiostacji która mi służy za kurtynę  dźwiękową i zarazem  ma
mnie osłuchać  z językiem niemieckim ma  ją  "na stanie" i ostro eksploatuje.

Pogoda u mnie nie zachwyca, deszczy i wieje na przemian, temperatura  też
nie rozpieszcza, raptem jest 12 stopni ciepła.
Jak na dzień świateczny, bo to kolejna rocznica  Zjednoczenia Niemiec, to
jest dość marnie. A berlińskie dzieciaki już od jutra mają ferie wykopkowe.
Ciekawa jestem czy jeszcze gdzieś na polach ktoś wykopuje ręcznie  ziemniaki.
A  ja znowu buszuję w różnych papierach. I czasem dokonuję zadziwiających
odkryć. Np. zapomniałam, że to warszawskie mieszkanie jest....tylko moje, bo
je wykupiłam ze  Spółdzielni Mieszkaniowej.
Rozstałam się  też już z rzeczami osobistymi mego męża - poszły w tzw. dobre
ręce, co mi ulżyło, bo perspektywa wywożenia tego gdzieś na "przemiał"
napawała mnie smutkiem i niesmakiem, zwłaszcza, że były to rzeczy niemal
nowe.
Co jakiś czas idąc ulicą widuję w otwartych pudłach używane rzeczy już
nieprzydatne ich właścicielom - czasem są to książki,  czasem ubrania lub
zabawki , niekiedy jakaś elektronika. Okazuje się, że proces przystosowania
rzeczy osobistych do ponownego użytku jest tak drogi, że wręcz nikomu się
nie opłaca- takie rzeczy  należy wszak wyprać, wydezyfenkować, wyprasować-
a tu ciągle  brak ludzi do pracy.